Oczami Wiki
Siedziałam w pięknym, przyciemnionym pokoju. Jedyne
światło dawały świece ustawione na komodzie. Jakiś mężczyzna, idealnie
zbudowany stał przy oknie bez koszulki. Półmrok nie pozwalał mi rozpoznać jego
twarzy ale w głębi wiedziałam, że to ktoś kogo znam. Chciałam się odezwać ale
nie mogłam, mimo próby żaden dźwięk nie wydobył się z moich ust. Po chwili
mężczyzna powoli podchodził w moją stronę, a gdy zbliżył się wystarczająco
bardzo, dostrzegłam jasne, szafirowe oczy. Winiar. Nachylił się nade mną i
lekko muskał wargami po policzku, jednocześnie opierając mnie o miękką pościel.
Nie śpieszył się, a ja czułam, że odlatuje. Przeniósł się na moje usta i złożył
na nich wspaniały pocałunek. Wolno zmierzał ku szyi, był bardzo delikatny i
ostrożny. Wiedział jak doprowadzić mnie do szaleństwa. Chętnie wędrowałam moimi
dłońmi po jego umięśnionych plecach. Rozpinał powoli guziki mojej koszuli, nie
był nachalny. Czułam, że chce tak samo jak ja, by ta chwila trwała w
nieskończoność. I..trwałaby, gdybym się nie obudziła. Taki właśnie sen spotkał
mnie ubiegłej nocy, a ja otworzyłam oczy z wielkim uśmiechem. Właściwie, to
bardzo chciałabym poznać dalszą część tego scenariusza. Czasem byłam wdzięczna
za tak bujną fantazje. Usiłowałam jeszcze zasnąć, by ciągnąć ten piękny sen ale
bez skutku.
Była sobota, o dziwo dość słoneczna w porównaniu do ostatnich dni. Wpadające
przez okno cieplutkie promienie słońca pomogły mi w utrzymaniu świetnego
nastroju. Szybko zerknęłam na telefon i oczywiście sms już na mnie czekał.
„Dzień dobry, piękna. Zobacz jaki dziś ładny dzień. Wstawaj !”
Nie lubiłam, gdy ktoś zwracał się do mnie „piękna” , „ślicznotko” czy podobnie,
jednak tym razem nie zwróciłam na to uwagi. Szybko odpisałam i ruszyłam do
szafy. Mimo, że to sobota to ja miałam już kilka zaplanowanych spraw do załatwienia. W trakcie ubierania się
odpowiedziałam jeszcze na kilka smsów, po czym zmierzałam na jakieś śniadanie.
Co by tu zjeść? Hmm… Stanęło na najtrudniejszym daniu na świecie. Płatki z
mlekiem ! Czyż to nie brzmi groźnie? Po tym wykwintnym posiłku, zbierałam się
do wyjścia. Tylko przez 3 sekundy widziałam się z Anią. Właściwie to zdążyła
tylko mnie pożegnać słowami:
-Ja dziś sobie leniuchuję! Zazdrościsz ?
Nie skomentowałam jej złośliwej uwagi i szłam przed siebie. W pierwszej kolejności
fryzjer, bo przecież muszę dbać o moje długie loki. Długo nie znosiłam
kręconych włosów i niszczyłam je prostownicą ale w końcu zrozumiałam, że to mój
duży atut. Następnie ruszyłam do sklepu plastycznego i sporo czasu zajęło mi
wybranie odpowiedniego ołówka. Póki co mój dzień był drętwy. Kilka spraw do
załatwienia ale ciągle z komórką w dłoni.
-Co u ciebie? –pytał.
-Biegam po mieście i załatwiam kilka spraw.
-A jak plany na wieczór? –dopytywał się.
-Żadne. –odpisałam obojętnie, bez namysłu.
-Co powiesz na spotkanie?
Co?! Smsujemy raptem 4 dni, a on
wyskakuje ze spotkaniem. To trochę dziwne, a nawet głupie.
-Nie znamy się przecież. –próbowałam się jakoś delikatnie wykręcić.
-Owszem znamy. Nie wspominałem ci o tym wcześniej..ale chodziliśmy razem do gimnazjum
i na pewno mnie kojarzysz.
-To ciekawe..ale musisz jakoś udowodnić, że to prawda. Ile lat grałam w
szkolnej drużynie w koszykówkę? – próbowałam go zmylić.
-Całe gimnazjum grałaś w siatkówkę. – szybko dostałam odpowiedź.
Nie dał się złapać. Co mogę jeszcze wymyślić? Chwilę się głowiłam o co jeszcze
spytać mojego tajemniczego, jak się okazało znajomego.
-Wiem też, co łączyło cię z Bartkiem. Jak upiłaś się po waszym rozstaniu. Znam
twój ulubiony kolor, którym jest zielony i dobrze wiem jakie lody zamawiasz.
Tak dla pewności od razu napiszę, że chodzi tu o dwie waniliowe gałki z
malinową polewą.
Byłam w szoku. Jak to możliwe, że nie mogłam skojarzyć kim jest ?! Wiedział o
mnie tak wiele, więc albo był mi bardzo bliski, albo był psycholem szaleńczo we
mnie zakochanym, który śledził każdy mój krok i miał ołtarzyk w szafie. Oh tak,
obie wersje wydawały się być bardzo prawdopodobne.
-Dobrze. Spotkajmy się. –zjadała mnie ciekawość, musiałam się zgodzić.
Skoro się znamy to przecież nie ryzykuję. Tak na wszelki wypadek umówiliśmy się
w publicznym miejscu.
Po godzinie wpadłam do domu, a Anka prawie wbiegła we mnie z krzykiem
oznaczającym, w jej przypadku: radość.
-Nie zgadniesz co robię dziś wieczorem !-piszczała
Spojrzałam na nią pytająco.
-Aleks do mnie dzwonił i wychodzimy razem za parę godzin ! –chwaliła się.
-Właściwie to ja też dziś mam spotkanie.
– nie chciałam być gorsza.
-Z kim? –zaczęła się dopytywać.
-Emm..no wiesz, taki jeden chłopak ode mnie z grupy. Całkiem fajny. – musiałam
improwizować.
Zupełnie zapomniałam, że do tej pory nie poinformowałam mojej przyjaciółki o
smsowej historii. Nie mogłam się wydać, bo rzuciłaby fochem na wieki wieków, że
nic jej nie powiedziałam.
-To świetnie ! Nareszcie masz jakąś randkę. Już się bałam, że spadłaś z formy,
flirciaro. –śmiała się ze mnie ale widać było, że bardzo się cieszy.
- Idę się szykować, żeby zawrócić mu w głowie. – zażartowałam.
-Bądź piękna ! –rzuciła za mną Ania, gdy już wbiegałam po schodach.
Nie wiedziałam jak się ubrać i jak zachować. Zdecydowałam się na całkiem sporą
spontaniczność. Cieszyłam się na to wyjście. Bardzo. Smsowaliśmy już kilka dni
i przy każdej wiadomości na mojej twarzy pojawiał się lekki uśmiech. To dobra
oznaka, prawda ?
Mieliśmy wybrać się do kawiarni, więc uznałam, że nie ma co się zbyt bardzo
stroić i włożyłam luźny, rudy sweter, a na nogi wciągnęłam czarne rurki. Nie
mogłam sobie odmówić wysokich butów. Niby postawiłam na luz ale efekt wyszedł,
nie chwaląc się – oszałamiający. Włosy spięłam w luźny kucyk, zabrałam torebkę
i wyszłam. Po 10 minutach drogi byłam na miejscu.
-Usiądź przy drugim stoliku pod oknem. –dostałam smsa.
Nie zastanawiając się zajęłam miejsce, a kelnerka od razu przyniosła mi deser
lodowy. Pewnie nie przypadkiem – mój ulubiony.
Czekałam aż tajemniczy koleś się zjawi, kiedy nagle ktoś za moimi plecami
odezwał się znajomym głosem.
-Wiktoria.
Odwróciłam się i nie wierzyłam własnym oczom !
-Czarek?! To ty jesteś moim tajemniczym nieznajomym?
-No ja. Chyba nie jesteś zawiedziona? –uśmiechał się.
-Jasne, że nie jestem ale po co te wszystkie podchody?! –byłam trochę zła.
-Wyjątkowe dziewczyny zasługują na duże starania. –szczerzył się z maślanymi
oczami.
-Oj przestań! Gadasz głupoty. –zaprzeczyłam i uściskałam go.
W skrócie to Czarek był moją największą szkolną miłością ale jakoś nam nie
wyszło. Wykorzystałam go trochę, by uwolnić się od nachalnego Kurka ale i tak
mi się podobał. Teraz też wyglądał całkiem nieźle. Wysoki, ciemny blondyn o
przenikliwych, ciepłych, brązowych oczach. Czuły, inteligentny i do tego siatkarz.
To prawie ideał, nie ?
Dużo rozmawialiśmy, wspominaliśmy i śmialiśmy się. Byłam miło zaskoczona, że aż
tyle pamięta z czasów gimnazjum. Wyjaśnił mi również jak się tu znalazł.
-Jestem w Łodzi tylko chwilowo. Przyjechałem tu jako student z wymiany na wykłady
doktora Borczewskiego. Oczywiście, jak na studenta przystało musiałem trochę
poimprezować. Miałem dużo szczęścia, że na ciebie wpadłem w tym klubie. To było
szczęście..lub po prostu przeznaczenie.-cieszył się.
Zazwyczaj nie dałam się złapać na takie tanie teksty ale tym razem, w jego
ustach brzmiało to wyjątkowo zalotnie. Flirtował ze mną? Sama nie wiem. Nigdy
nie był jakiś nieśmiały ale to wszystko wyglądało ciut podejrzanie.
Mniej, więcej po 3 godzinach Czarek odprowadzał mnie już do domu. Kiedy dotarliśmy
pod klatkę, powiedział :
-Świetnie się dziś bawiłem. Miło było się z tobą zobaczyć, jest szansa na
następne spotkanie? Proponuję kolację, jutro. W poniedziałek rano już
wyjeżdżam, więc to ostatnia okazja. –patrzył błagalnym wzrokiem.
-Też się świetnie bawiłam i myślę, że to dobry pomysł ,żeby spędzić jeszcze
trochę czasu razem. –zgodziłam się.
Czarek ruszył z ustami w moją stronę ale ja cmoknęłam go w policzek i uciekłam
na góre.
Wpadłam do mieszkania i już na wejściu usłyszałam wołanie Ani.
-Wikiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii! – piszczała.
-Słucham? - śmiałam się z niej.
-Aleks jest wspaniały, niesamowity, niepowtarzalny i w ogóle lepszego nie ma! –
zachwycała się.
Jeszcze długo opowiadała mi swój dzisiejszy wieczór, z pełnym uśmiechem od ucha
do ucha. Cieszyłam się razem z nią, bo dawno nie widziałam jej tak szczęśliwej.
Kiedy skończyła swoją historię, na moją nie starczyło już czasu, bo kładłyśmy
się spać. Cóż..to może nawet lepiej dla mnie.
Oczami Anki
Obudziłam
się o 7:00 rano. Byłam w miarę wyspana, lecz jesienna pogoda mi nie sprzyjała.
Wzięłam telefon – 1 nieprzeczytana wiadomość z godziny 23:57. Otwieram, sms
brzmiał : „Laku noć Ania ;)”.Ojojojoj, nie wiedziałam nawet co to za język.
Szybko otworzyłam translator, wyskoczyło mi : laku noć – dobranoc, język
serbski. Czyli napisał to Aleks. W tej chwili w mojej głowie dział się istny Projekt X .To jest jak dobry brazylijski
film. Młoda dziennikarka robi wywiad z młodym i utalentowanym siatkarzem,
następnie ten ją prosi o numer i pisze miłe sms’y. Takie rzeczy nie dzieją się
w normalnym codziennym życiu. Miałam ochotę odpisać ale zupełnie nie wiedziałam
co. Więc, stwierdziłam, że nic nie
zrobię z tym sms’em.
Zdecydowanie nie ruszam się dziś z domu. Wiktorię zastałam w kuchni, już
wychodziła. Ja natomiast zrobiłam sobie pyszną jajecznicę z pomidorem. Nie
śpiesząc się nigdzie usiadłam przed telewizorem i włączyłam ogłupiające „MTV”.
Kiedy już skończyłam jeść śniadanie, zrobiłam sobie relaksacyjną kąpiel z
bąbelkami. Zdecydowanie tego potrzebowałam. Ciepła woda i chwila na przemyślenia,
przywołała do mnie wspomnienia. Przypomniało mi się kiedy byłam w gimnazjum,
i byłam nastawiona, że będę zawodową
siatkarką, że będę grała w reprezentacji Polski. I co z tego zostało? Wiele
kontuzji i uszczerbki na zdrowiu. Ale w sumie, gdyby tego nie było, jakaś część
mojego nastoletniego życia nie była by wypełniona. Potem moje myśli powędrowały
do czasów „Piotrka”. Ogółem, lubiłam wspominać tamten czas. Szczególnie w
takich dniach jak dzisiejszy, kiedy nigdzie się nie śpieszę i mam czas tylko dla
siebie. Ale koniec tego dobrego, ubrałam się w cieplutki domowy dresik i
usiadłam do komputera. Musiałam dzisiaj zmontować wywiad z Aleksandarem.
Najpierw odsłuchanie, przeniesienie słów na tekst, a potem przetłumaczenie na
polski. Łatwo nie było. Aleks strasznie szybko mówił, więc musiałam kilka razy odtwarzać
jedno zdanie, żeby je zrozumieć. Po 2 godzinach skończyłam. Wywiad wydrukowałam
i został już przygotowany do zaniesienia prof. Mościckiemu. Zastanawiałam się co robić przez resztę dnia.
Była dopiero godzina 11:30. Nagle
zadzwonił mi telefon, to był Aleks. Serce podskoczyło mi prawie do gardła.
Odebrać - nie odebrać, odebrać – nie odebrać. ODEBRAĆ !
-Hej, pamiętasz jeszcze o mnie? – spytał Atanasijević. Jego głos był
przesympatyczny.
-Trudno było by nie pamiętać. – przybrałam milutki głosik
-Mam dla Ciebie propozycje. Co powiesz na spotkanie dzisiaj o 17:00 w knajpce „Cafe
Wolność” ?
-Hmm… Muszę się zastanowić.- zgrywałam niedostępną, a w środku aż buzowałam od
napływu szczęścia.
-Nie daj się prosić mała.
-Okej, to do zobaczenia o 17:00 .
Jedyna myśl którą miałam teraz w głowie – „TO SIĘ NIE DZIEJE NAPRAWDĘ!”. A
jednak.
Miałam jeszcze sporo czasu, więc ubrałam się w luźny sweterek, włosy spięłam w
koka i do tego conversy. Poszłam do
Marketu kupić parę rzeczy do domu. Biegałam pomiędzy alejkami wybierając
odpowiednie artykuły. Przy dziale z napojami zauważyłam, że kręcą się jakiś
znajomo wyglądający faceci. Podeszłam bliżej ,czy to na pewno oni?
-Chłopaki! – krzyknęłam w ich stronę, odwrócili się, na początku nie poznając
mnie ale potem uściskali mnie, jak byśmy się nie widzieli co najmniej tysiąc
lat.
A więc, Czarka i Kamila znam jeszcze z gimnazjum. Wiki była szalenie zakochana
w Czarku , a ja z Kamilem wiele razy ich swataliśmy. Natomiast Kamil to chłopak
z którym swatali mnie Wiki i Czarek. Byłam z nim jakiś czas po zerwaniu z
Piotrkiem w liceum. Ale nie wyszło nam. Zresztą tak samo jak mojej
przyjaciółce. Losy nastolatków są często bardzo pokrętne jak widać. Z punktu
widzenia już trochę starszej osoby zdaje się ,że dwie osoby które czują do
siebie to samo mają najkrótszą drogę do tego by być szczęśliwym, niestety u młodych
osób nie zawsze tak bywa. Niemniej jednak bardzo się zdziwiłam, że zastałam ich
w Łodzi.
-A wy co tutaj robicie? – nie ukrywałam swojego zdumienia.
- Jesteśmy z wymiany wykładowej. Trochę taka popaprana akcja, ale dobrze się
czasem urwać z Warszawy. – opowiedział historię przybycia Czarek – A ty co tu
robisz?
- Ja? Ja mieszkam, studiuje. Przeprowadziłyśmy się tu razem z Wiki. – kiedy powiedziałam
„Wiki” na Czarka twarzy pojawił się uśmiech.
- Wiktorię spotkaliśmy ostatnio w klubie. Była dość ten tego. – Śmiał się z
niej Kamil. – Ale o tym to więcej może Czarek powiedzieć, ja się zbytnio nie
interesowałem. –po czym zrobił gest do Czarka, na co on go walnął pięścią w
przedramię.
„Niczym w gimbazie” –pomyślałam.
- Z Wiki się dziś widzę, do tego piszę z nią smsy. Lepsze ,że ona nie wie ,że
to ja. Może dziś wyjść śmieszna akcja. Tylko jej nic nie mów. – dodał pośpiesznie
Czarek
-Haha, no to Wiki cwaniara ma przerąbane. Nic nie raczyła mi wspomnieć o jakimś
„nieznajomym”. Jestem ciekawa kiedy to zrobi. – chłopaki wybuchli śmiechem
Pogadaliśmy jeszcze parę minut a następnie poszłam zapłacić za zakupy i wybrałam
się do domu przygotować się na moją randkę. W głębi duszy ,byłam bardzo ciekawa
kiedy moja przyjaciółka coś mi powie na temat kolegi z dawnych czasów.
Wróciłam do domu. Rozpakowałam zakupy i
stwierdziłam, że zrobię coś do jedzenia. Ale kiedy zastanawiałam się co mogę
ugotować, odeszły mi na to chęci i szybko stwierdziłam, że serek wiejski to
będzie najlepszy obiad. Następnie poszłam się szykować. Co można założyć na
taką pogodę?
Było dziś dość słonecznie i ciepło ,więc wybrałam czarne rurki, a na górę
miętowa bluzka na ramiączka i czarny żakiet. Do tego obowiązkowo koturny. Usłyszałam
,że Wiki wchodzi do domu, więc przyszłam do niej.
- Zgadnij co dzisiaj robię! – nie ukrywałam radości.
-Mów.
-Idę na randkę z … Aleksem!
-Ooo, ja też dziś wychodzę. – w jej oczach było widać radość ,choć starała się
to ukryć.
-Z kim?
-Z … kolegą z grupy. – w środku śmiałam się z jej kłamstwa, ale obiecałam
Czarkowi ,że nic jej nie wygadam.
- Wreszcie masz jakąś randkę! Już bałam się ze wyjdziesz z formy! – śmiałam się
z niej
-Idę się szykować, żeby zawrócić mu w głowie! – żartowała Wiksza
- Bądź piękna! – odpowiedziałam jej również żartem .
Poszłam na górę kończąc się szykować. Rozczesałam moje niesforne długie proste
włosy , wytuszowałam lekko rzęsy i pociągnęłam usta błyszczykiem. Byłam gotowa
do wyjścia. Kiedy już zakładałam buty rzuciłam do Wiktorii.
- Trzymaj za mnie kciuki!
-Trzymam! Zawróć mu w głowie kocico! – słyszałam jej śmiech po tych słowach.
Byłam już przy wejściu do kawiarni. Zobaczyłam, przez szybę Aleksa patrzącego
na zegarek. Zajął dwu osobowy stolik, w miłym przytulnym miejscu sali. Weszłam
do środka. Kiedy mnie zobaczył na jego twarzy zawitał uśmiech.
-Dobro jutro Aniu. – powiedział do mnie. Znów mówił po serbsku, nie wiedziałam
co to znaczy, domyśliłam się ,że pewnie dzień dobry.
-Niestety nie znam serbskiego. –uśmiechnęłam się do niego zalotnie
- To znaczy ‘dzień dobry’. Skoro nie znasz to może indywidualne lekcje „nauki
serbskiego u Aleksa”?
-Hmm… kusząca propozycja. Mogę w zamian dawać ci lekcje polskiego. – uśmiechnął
się.
Zamówiliśmy sobie po serniku na zimno i kawie.
W ogóle, Aleksandar ma przepiękne oczy . Cały jest świetny. Ale przecież
nie dam po sobie tego poznać, że prawie latam przy nim z radości.
-Znasz się trochę na siatkówce? – spytał się Alex
-Grałam przez 8 lat . – powiedziałam skromnie,
a on nie ukrywał swojego zdziwienia.
-A na jakiej pozycji grałaś, i w ogóle czemu w takim razie już nie grasz? –
dociekał
-Na początku grałam na przyjęciu, ale zaczęły się duże problemy zdrowotne i
musiałam przejść na libero. Cóż… zaczęłam studiować i musiałam zrezygnować z
dalszej gry.
-Jak się domyślam studiujesz dziennikarstwo, -zaśmiał się – a na którym roku
jesteś?
-Pierwszym.
-Czyli jesteś dwa lata młodsza od mnie . Też studiuje –prawo. I udaje mi się to
jakoś to połączyć z graniem.
-Tylko ty jesteś profesjonalistą, a ja … cóż, grałam dla pasji. – uśmiechnęłam się
do niego.
Wtedy Aleks popatrzył mi prosto w oczy i dotknął powoli i niewinnie moją dłoń
leżącą na stoliku, a chwile później jego palce były wplecione w moje. Jego ręce
były takie wielkie i delikatne. Podobało mi się to co teraz robił.
- Jesteś piękna… - patrzył prosto w moje oczy, przeszywał mnie swoim pięknym
spojrzeniem, aż przeszły mnie dreszcze. Zauważył to. – Mam nadzieje, że
będziesz chciała się ze mną jeszcze spotkać.
-O to nie musisz się martwić. Wystarczy jeden telefon . – na jego twarzy
pojawił się jeszcze większy uśmiech.
Posiedzieliśmy jeszcze chwilę ,po czym poprosiliśmy rachunek, a Aleks uparł się
,że to on zapłaci. Prawdziwy mężczyzna z niego. Po czym wyszliśmy z kawiarni .
- Pozwolisz się odwieźć do domu? – skromnie mnie spytał
- Nawet bardzo chętnie. – znów się do niego uśmiechnęłam. Zupełnie nie
kontrolowałam dziś swoich uśmiechów.
Aleks wziął mnie pod rękę i choć byłam w koturnach to i tak czułam się strasznie
niska przy nim, ale czułam się też bezpiecznie. Poszliśmy na parking, kiedy zobaczyłam
jego samochód lekko zaniemówiłam.
-Wow! Auto dla prawdziwego sportowca. – widziałam jak Aleks zaśmiał się
-Wskakuj mała.
Droga zajęła nam dosłownie parę minut. Kiedy byliśmy już przed moim domem,
zapytałam się go.
-Może wejdziesz?
-Nie ,już dziś nie będę zawracał Ci głowy. Zadzwonię jeszcze do ciebie.
Po czym pocałował mnie niewinnie w policzek i powiedział do mnie po polsku „Miłej
nocy!”, na co ja odpowiedziałam mu słodkim „Laku noć!”. Wyszłam z samochodu i
poszłam do domu. Wiktoria przyszła zaraz po mnie. Posiedziałyśmy w salonie i
jeszcze trochę pogadałyśmy . Opowiedziałam jej moją randkę, i czekałam kiedy
ona powie mi wreszcie o Czarku. Jeszcze mi nic nie powiedziała. No więc trudno,
poszłam do siebie i szybko zasnęłam. Ten dzień był zdecydowanie bardzo udany.
_______________________________________________________________________________
Jest już ponad 1000 wyświetleń! Bardzo dziękujemy i życzymy wszystkim Wesołych Świąt! <3
Ania i Wiki.
P.S. Czekamy na komentarze :D
właśnie przeczytałam wszystkie rozdziały - genialne opowiadanie, mam nadzieję, że w niedługiej przyszłości dodacie nowy rozdział :)
OdpowiedzUsuńDziękujemy :)
UsuńPół rozdziału jest już gotowe, więc dodamy go w bardzo bliskiej przyszłości :D