Wstałam cichutko ,żeby go nie obudzić. W kuchni zastałam już Wiki próbującą coś jadalnego ugotować na śniadanie.
- Co kuchareczko upichcisz na śniadanie? A może lepsze pytanie,będzie ktoś w stanie to zjeść?- spytałam,uwielbiałam jej tak dogryzać.
- Jajecznica. Szlacheckie ,jadalne danie. Akceptujesz?- zapytała z tak nienaturalnie poważną miną,że widać było,że sama się powstrzymuje od śmiechu.
- Akceptuje. - uśmiechnęłam się.
Wiki podała śniadanie. Usiadłyśmy przy stole razem z Kurasiem i Nowakowskim. Przy śniadanku dogadaliśmy się,że chłopaki nie będą się przez ten tydzień który mają spędzić w Łodzi męczyć w hotelu,tylko zostaną u nas.
Wieczór oczami Wiktorii...
Anka z Piotrkiem poszli do kina. Zastanawiam się,czy ona do niego cały czas coś do niego czuje... Ale mniejsza o to. Położyłam się na sofie ,założyłam słuchawki i puściłam piosenkę .Poczytałam sobie nowe wydanie "Vogue" i zapomniałam na reszcie trochę o rzeczywistości. Spojrzałam na zegarek - 20;20. Uśmiechnęłam się,choć dobrze wiedziałam,że to była zabawa dobra dla dzieci z podstawówki. Stwierdziłam,że położę się dziś wcześniej spać. Nadal w słuchawkach poszłam do pokoju, wzięłam pidżamę i udałam się do łazienki. Położyłam rzeczy na mini szafce koło prysznica i zaczęłam się rozbierać, właśnie chciałam odsłonić zasłonę i puścić ciepłą wodę,lecz po pociągnięciu zasłony moim oczom ukazał się Bartek,tak jak go pan bóg stworzył. Słuchawki same wypadły mi z uszu.Kuraś zaczął się zasłaniać,lecz sam się z tego wszystkie śmiał,a ja tylko usiadłam na szafce plecami do niego i sama próbowałam powstrzymać się od śmiechu. Bartek okrył się ręcznikiem i podszedł stojąc na przeciwko mnie.
-Przepraszam Bartuś,ale miałam słuchawki i chyba trochę za mocno się wychilloutowałam.- dalej śmiejąc się ze swojej głupoty przepraszałam Bartka.
-Przecież nic się nie stało. W końcu chyba jesteśmy dorośli?- sam śmiał się z tej sytuacji,ale kiedy wypowiadał ostatnie słowa jego mimika twarzy przybrał zupełnie inny wyraz...
- Tak mi się zdaję... - odpowiedziałam,a on podszedł bliżej mnie i wziął mnie na ręce,byłam wtedy z nim twarzą w twarz.
Oboje już wiedzieliśmy do czego to prowadzi. Zaczął mnie całować po szyi, a potem po dekoldzie. ( O zgrozo ,podobało mi się to!) Zaniósł mnie do mojej sypialni.Zaczął zdejmować ze mnie bluzkę...Chwilę po tym zaczęliśmy już "nasz wieczór". Byliśmy tak zajęci sobą,że chyba do końca nawet nie wiem o której przyszła do domu Anka. To była wspaniała noc, po której zasnęłam w ramionach Bartka i czułam się bezpiecznie jak nigdy dotąd...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz