niedziela, 30 grudnia 2012

Rozdział 10.

Oczami Wiki.

Wpadłyśmy zmęczone do domu. Resztkami sił zmotywowałam się na prysznic, a Ania rzuciła się do siebie na łóżko. Dzięki ciepłej wodzie moje ciało wypoczęło, bo tym imprezowym wieczorku. Dokładnie umyłam włosy, nałożyłam odżywkę, a później wysmarowałam ciało kakaowym balsamem, dzięki któremu pachniałam czekoladą. Zmierzałam do swojego pokoju, ale wtedy usłyszałam coś niepokojącego. Z sypialni Ani dobiegały szlochy. Podeszłam do jej łóżka i mimo, że bardzo chciałam się przesłyszeć to miałam racje.
-Ania dlaczego płaczesz? –przytuliłam przyjaciółkę. 
-Alek. –szybko odpowiedziała. 
-Oh mała..co się stało? Co on ci zrobił ? –martwiłam się. 
-Widziałam jak trzyma Julkę na kolanach. –powiedziała ze złością i żalem jednocześnie. 
-I tylko o to chodzi? –moje kąciki ust zaczynały drgać. 
-Poczułam się okropnie zraniona! –dorzuciła. 
-Oj przestań. Gadasz głupoty. Rozmawiałam sporo z Julą i są naprawdę dobrą parą z Zatorem. Nie wierzę, że chciałaby to zepsuć by móc raz usiąść Alkowi na kolanach. Nie bierz tego na poważnie. –pocieszałam ją, ale wyraźnie się uśmiechałam.
Moja przyjaciółka jeszcze trochę polamentowała, ale w końcu odpuściła. Myślę, że ona nie do końca pojmuje, że to całe szczęście, które ją spotkało – jest realistyczne. Szuka czegoś „nieidealnego”, by móc się tego uczepić i choć trochę wrócić do przykrej rzeczywistości. Może w niej czuje się pewniej, nie wiem. Powinna cieszyć się Alkiem w stu procentach. On naprawdę chcę dla niej wszystkiego co najlepsze.
Po tym całym wcielaniu się w rolę matki obie zasnęłyśmy. Po przebudzeniu skreśliłam jeden dzień w kalendarzu. Sama nie mogłam uwierzyć, że to zrobiłam! Właśnie odliczałam czas do całkowitej wolności Winiara. Pewnie za jakiś czas zdam sobie sprawę z tego, jak bardzo jest to komiczne, a może nawet żałosne, ale teraz liczyło się dla mnie tylko to co będzie za 3 dni. Ich ostatnia rozprawa została zaplanowana na sobotę, a ja wprost nie mogłam się doczekać. Z myślą, że „już jest bliżej, niż dalej” i ogromnym uśmiechem na ustach zbiegłam na dół. Ponownie poszukiwałam wody. Zgadza się, mimo wspaniałych wrażeń kac przyszedł czy mi się to podobało, czy nie. Ania siedziała na kanapie owinięta kocem, z miską płatków i oglądała telewizje. 
-A pani to się nie wybiera do szkoły? –spojrzałam na nią pytająco. 
-Nigdzie dziś nie idę. Będę tu siedziała cały dzień i wpatrywała się w te żenujące brazylijskie telenowele! –prawie wykrzyczała. 
-Okej, okej… - zakończyłam. Nie było okej, ani trochę. Ktoś musiał jej poprawić humor i to w trybie natychmiastowym. Jedyną odpowiednią osobą był..Aleks. Sięgnęłam po jej telefon, który leżał na stole i spisałam numer do Serba. Nie powinnam grzebać w jej komórce, ale to była sytuacja ekstremalna. Zebrałam się i wyszłam na zajęcia, bo byłam trochę bardziej zawzięta niż Ania.  W międzyczasie napisałam smsa do Aleksandara. „Anka siedzi sama w domu i zachowuje się jak małe dziecko. Nie wiem co wczoraj między wami zaszło, ale napraw to. Daj mi znać, do której zostawić was sam na sam. Błagam, postaraj się. Wiki.” Po paru minutach dostałam odpowiedź : „Wiktoria dziękuję. Postaram się wyrobić przed 20.” Wiedziałam, że urok Aleksa szybko podziała na Ankę i znów będzie szczęśliwa. Tylko co ja mam robić przez całe popołudnie? Chyba będę musiała wykonać telefon do Winiara. 
-Co robisz popołudniu? Zostawiłam dom Alkowi i Ance. Wytłumaczę ci wszystko jak się spotkamy.
-Właściwie to spędzam dziś czas z Oliwierem, ale możesz iść z nami. –odpowiedział. 
-Oo..to nie będę wam przeszkadzała. –rzuciłam zrezygnowana. 
-No przestań. Nalegam! –normalnie dało się usłyszeć jak się uśmiecha. 
-Przynajmniej będę miała okazje go poznać. –chwile się zastanawiałam.-kończę o 15. 
-Świetnie ! Przyjedziemy po ciebie. –zakończył. 
Nie wiem jak to będzie wyglądało, po prostu nie mam pojęcia! Co jeśli mały mnie nie polubi? Dzieciak ma już 6 lat i nie tak łatwo będzie go do siebie przekonać, ale zamierzałam spróbować.
Zaczęłam obmyślać plan działania po kryptonimem „Oliwier”. Syn Winiara to na pewno duże wyzwanie. Biedny maluch, pewnie był bardzo przybity rozwodem rodziców. Zajęcia pochłonęły wszystkich poza mną. Odliczałam już czas do spotkania. Zostało 5 godzin. Jestem przekonana, że to będzie najdłuższe kilka godzin w moim życiu. Ehh, znowu odeszłam myślami od wykładu. „Weź się w garść dziewczyno! Jesteś jedną z najlepszych studentek. Nie spaprz tego!” –wygłosiłam motywujący monolog. Udało mi się wsłuchać w słowa staruszka i po 2 godzinach gadaniny, wybraliśmy się na przerwę. Podszedł do mnie chłopak, a dokładniej redaktor naszego studenckiego pisemka. 
-Cześć, jestem Kamil. –przedstawił się. 
-Hej. Wiktoria. –odpowiedziałam zdezorientowana.
-Pozwól, ze przejdę do sedna sprawy. Ostatnio było na uczelni dość głośno o tobie i pewnym znanym siatkarzu. –mówił odważnie. 
-Zgadza się, ale co z tego? –nie była zbyt miło nastawiona. 
-Chciałbym napisać o tym artykuł. Odpowiedziałabyś mi na kilka pytań? –szczerzył się. 
-Nie sądzę, żeby to był dobry pomysł..-próbowałam się wykręcić. 
-No zgódź się. Przecież to tylko dla nas. –wskazał dłońmi na innych uczniów. 
-Nie uważasz, że to moja prywatna sprawa? –rzuciłam z irytacją w głosie. 
-Ale my chcemy wiedzieć. Wszyscy są bardzo ciekawi. –namawiał mnie. 
-Proponowałabym zająć się swoim życiem. –zakończyłam dyskusje i odeszłam. 
Bezczelność! W środku aż się gotowałam. Ludzie są naprawdę obrzydliwie wścibscy. Faktycznie, Kamil miał racje. Wszyscy mi się przyglądali z jakąś dziwną nadzieją. Żałosne. Do końca zajęć siedziałam zdenerwowana, bo dotknęło mnie to wsadzenie nosa w moje sprawy. W końcu wybiła 15 i mogłam się stąd wyrwać. Przed budynkiem uczelni czekał na mnie Michał. Przywitałam go buziakiem, a potem zwróciłam się do małego. 
-Cześć Oliwier. Jestem Wiktoria. –starałam się uśmiechnąć najładniej jak umiałam. 
-Cześć Wiki. –blondynek odwzajemnił entuzjazm. Chłopczyk był naprawdę śliczny i bardzo podobny do taty. Mieli te same piękne, jasne, szafirowe oczy. Duży i mały Winiar to dwa chodzące ideały. Jestem pewna, że jak Oliwier podrośnie to złamie serce wielu dziewczynom.
Pogoda była dziś dość przyjemna, a czasem nawet pojawiało się słonko. Wybraliśmy się do parku, by mały mógł się wyszaleć na świeżym powietrzu. To były zapewne ostatnie takie ładne dni, więc trzeba było to wykorzystać. Park wyglądał bardzo malowniczo. Drzewa tonęły już w żółci, złocie, brązie i pomarańczu. Kiedy młody Winiarski zajął się sobą na placu zabaw, porwałam starszego na rozmowę.
-Masz wspaniałego synka. –zaczęłam. 
-Wiem. Jest dla mnie bardzo ważny i boje się jak nasze relacje będą wyglądały po rozwodzie. Bardzo nie chciałbym go stracić. –był wyraźnie zmartwiony. 
-A kto dostanie prawo do opieki? –dopytywałam się. 
-Moja żona. To ona jest przecież matką, a to jest mocny argument. Na dodatek ja często wyjeżdżam i nie mógłbym poświęcić mu wystarczająco dużo uwagi, której tak potrzebuje. Zawodowa siatkówka wymaga wielu wyrzeczeń. –powiedział zrezygnowany. 
-Ale będziesz go widywał, tak? –szukałam jakiejś dobrej strony. 
-No jasne. To choć trochę mnie pociesza. –jego kąciki zadrżały. 
-Jak trochę go podszkolisz to kiedyś będzie podrywał najlepsze dziewczyny. –zażartowałam, by zmienić temat. 
-Dokładnie tak jak tata. –cmoknął mnie w policzek.
Poczułam, że zaczynam się rumienić, więc by tego nie zauważył poszłam do Oliwiera. Kiedy dołączył do nas Michał zaczęliśmy się ganiać. Malutki blondynek śmiał się w niebogłosy, zresztą ja też. Miło było zobaczyć ten błysk w oku Winiara, kiedy przytulał szkraba. Widać było, że łączy ich ogromna więź. Jeszcze długo się bawiliśmy, a kiedy mały wreszcie się zmęczył Michał zaproponował pizze. Jego synek prawie krzyknął z radości. Niedługo potem czekaliśmy już na zamówienie. Młody Winiarski wyglądał na szczerze zadowolonego. Czułam, że się polubiliśmy i bardzo mnie to cieszyło. Ogólnie całe popołudnie było przemiłym doświadczeniem. Około 18 Winiar musiał odwieźć synka do domu, do żony.
-No proszę. Widzę, że już masz nową dziewczynę. –rzuciła uszczypliwie Dagmara do męża. 
-Nie twoja sprawa. Sama nie jesteś lepsza. –odgryzł się jej. 
Musieli się zorientować, że słyszę, bo nagle oboje zamilkli, a ja szybko odwróciłam się do Oliwiera. Pożegnałam małego, a on powiedział : 
-Fajna jesteś Wiki. Pobawisz się jeszcze kiedyś ze mną? –dopytywał się 
-Oczywiście, że tak. –uścisnęłam szkraba. 
Mały blondynek zniknął z mamą za drzwiami mieszkania, a ja miałam jeszcze 2 godziny wolnego. Byłam bardzo ciekawa co u Ani. Zastanawiałam się czy Aleks był skuteczny i poprawił jej humor. Miałam wielką nadzieję, że mu się udało i doprowadził moją przyjaciółkę do uprzedniego błogostanu. 
-Nie przejmuj się nią. –zaszedł mnie od tyłu Winiar. – To co teraz robimy? 
Oh, bardzo dobrze wiedziałam co moglibyśmy robić! Tym bardziej teraz, kiedy przylegał do mnie od tyłu ten pomysł wydawał mi się wyjątkowo interesujący. Cóż..następny dzień właśnie mijał i było coraz bliżej do terminu ostatecznej rozprawy, coraz bliżej do naszego wspólnego szczęścia. 
-Chodźmy na spacer. –szepnęłam. 
-Liczyłem na coś bardziej intymnego. –powiedział zalotnie. 
-Jeszcze nie teraz. –odwróciłam się i zaczęłam iść. 
Winiar zamknął samochód i po chwili do mnie dobiegł. Chwycił mnie za rękę i szliśmy przed siebie.
-Więc o co chodzi z Anią i Alkiem? –zaczął rozmowę.
Uraczyłam go długą i szczegółową opowieścią o problemie mojej przyjaciółki i jak ładnie zaplanowałam ich zgodę. Michał jedynie skwitował wszystko śmiechem i podzielał moje zdanie.
 
-Anka nie ma się czym przejmować. To musiało byś głupie nieporozumienie, albo nieśmieszny żart. Jula jest bardzo szczęśliwa z Zatorem i nie wierzę, że mogłaby to robić z premedytacją. To fajna dziewczyna. –spojrzał na mnie i zrobił krótką pauzę.
 –Oczywiście ja mam przy sobie jeszcze fajniejszą. –ucałował mój policzek. 
-Ładnie się wybroniłeś. –zaśmiałam się. 
Spacerowaliśmy i całkiem straciliśmy rachubę czasu. Nie chciałam wracać, bo przyjemnie było tak pochodzić bez celu.  Tym bardziej z nim. Kiedy zerknęłam na zegarek była 19 40. 
-Wracajmy. –zarządziłam. 
Niedługo dotarliśmy do samochodu, a Michał odwiózł mnie do domu. Niechętnie się z nim pożegnałam, ale ciekawość związana z moją przyjaciółką była przekonująca.
-Mały cię uwielbia. –usłyszałam na do widzenia. 
-Wszyscy Winiarscy mają do mnie słabość. –uśmiechnęłam się i opuściłam to luksusowe auto. 
-Cześć mała, już lepszy humor ? –spytałam od razu po wejściu. 
-Dużo! –prawie wykrzyczała. 
-No to opowiadaj. –nie mogłam się już doczekać. 
-Potem. Teraz choć na sernik! –zaproponowała. Weszłyśmy do kuchni, a ja prawie rzuciłam się na ciasto. Wzięłam kawałek i usiadłam do stołu, ale coś było nie tak.
-JAK MOGŁAŚ MI TO ZROBIĆ!? ZA CO TY MNIE TAK NIENAWIDZISZ!? –byłam wściekła! 
-O co ci do cholery chodzi!? –Anka wydała się być przerażona.
-No jak to co!? Włożyłaś rodzynki do sernika! Tak się nie robi. – zrobiłam najsmutniejszą minę jaką tylko mogłam starając się ukryć uśmiech. 
Po chwili obie się roześmiałyśmy. Uwielbiałam ją wkręcać. W gimnazjum wybuchło nawet z tego powodu kilka małych sprzeczek, ale zawsze było przy tym spory ubaw. Bynajmniej z mojej strony.
Ania w końcu wydusiła z siebie, że wszystko jest świetnie, a ja byłam dumna i z siebie i z Aleksa! 
-Jesteś najwspanialszą przyjaciółką na świecie! –rzuciła się na mnie i krzyczała. 
-No przecież wiem! Tylko mnie nie uduś. –próbowałam się wyrwać z jej uścisku. 
Ania dopytywała się o mój dzisiejszy dzień, a ja z miłą chęcią jej go streściłam. Opowiedziałam jej o młodym Winiarze, który jest naprawdę super dzieciakiem. Mam nadzieję, że uda mi się dotrzymać słowa i jeszcze kiedyś będę miała okazje się z nim pobawić.
-Teraz to już sama nie wiem za którym Winiarskim szaleje bardziej. –zażartowałam.

Środa dobiegała końca, a termin rozprawy jest wyznaczony na sobotę. Są takie momenty, jak ten, kiedy bardzo mi odpowiada, że czas leci tak szybko.



Oczami Ani.


Poszłam do swojego pokoju a w mojej głowie, aż roiło się od natłoku myśli. „Jestem idiotką” –pomyślałam. Na co ja w ogóle liczyłam. Szczęśliwe życie z gwiazdą siatkówki zdarza się w książkach i filmach a nie w rzeczywistym świecie. To było do przewidzenia, oczaruje mnie, zacznie mi na nim zależeć , będzie miał mnie na wyłączność i wtedy będzie mógł już oglądać się za innymi. Głupia i naiwna dziewucha ze mnie i tyle. Zaczęłam płakać jak małe dziecko. Wtedy do pokoju weszła Wiki. Wyraźnie zmartwiła się moim stanem ,więc wyżaliłam się jej ze wszystkiego do mnie męczy. Moja przyjaciółka mnie mocno podniosła na duchu. Pogadałam z nią jeszcze chwilę, a kiedy wyszła z pokoju poszłam spać. Miałam dość dzisiejszego dnia. Obudziłam się około 7:00. Wstałam, popatrzyłam w lustro i się załamałam. Podeszłam do szafy i myślałam w co się ubrać. Założyłam rurki i luźną ciepłą bluzę . Nie miałam ochoty dziś iść na uczelnie. Nie nadawałam się na to wyjście psychicznie i fizycznie. Kac mnie męczył, a do tego czułam jak uczucia rozrywają mnie od środka. Udałam się do kuchni, nalałam sobie do miski mleka i wsypałam płatki. Okryłam się kocem, naciągnęłam kaptur na głowę, usiadłam przed telewizorem i włączyłam beznadziejny brazylijski serial. Kiedy Wiki weszła do salonu mocno się zdziwiła. 
-A pani to się nie wybiera do szkoły? –spytała patrząc się na mnie 
-Nigdzie dziś nie idę. Będę tu siedziała cały dzień i wpatrywała się w te beznadziejne brazylijskie telenowele! – wkurzyłam się sama na siebie ,że zachowuje się jak głupia gówniara. 
-Okej,okej… - zakończyła naszą rozmowę. 
Dziesięć minut później Wiktorii już nie było w domu. Zrobiłam sobie dużą kawę , męczył mnie masakryczny kac, a głowa wręcz pękała. Wlepiłam oczy w ten głupi telewizor i znów zaczęłam myśleć o siatkarzu. Może Wiki po części ma racje… może rzeczywiście przesadzam. W końcu wczoraj wszyscy byli mocno wstawieni, a ona tylko siedziała mu na kolanach a on ją trzymał w pasie. No właśnie… trzymał ją w pasie. W takim razie po co to zrobił? Nie mógł po prostu powiedzieć jej żeby zeszła? Ale w sumie, on nie ma co do mnie żadnych zobowiązań. Nawet oficjalnie nie jesteśmy parą. Co nas łączyło? Niecałe dwa tygodnie znajomości, jedna noc i… i miliony uczuć. Boże, naprawdę go kochałam. Łzy zakręciły mi się w oczach. Zaczęłam płakać jak szalona. Byłam z tego wszystkiego wyczerpana, nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam od przypływu emocji.
Obudziłam się kiedy była godzina 14:00. No to nieźle sobie pospałam ,nie ma co. Czułam się już tysiąc razy lepiej. Stwierdziłam, że bardzo poprawi mi humor jak upiekę jakieś ciasto. Dużo kalorii to jest to czego potrzebowałam teraz najbardziej.  Nie wiem czemu, ale ostatnio gotowanie bardzo przypadło mi do gustu. Może powinnam zmienić studia? Aż się uśmiechnęłam. Przy moich wypiekach przypomniały mi się te śmieszne sytuacje z wczorajszego dnia. Jak pomyślałam o tym w jakiej sytuacji zastałam Cupka i Karolinę, znów się zaśmiałam sama do siebie. W miłym humorze upiekłam słodki serniczek, i od razu ukroiłam sobie spory kawałek. Chciałam usiąść przed telewizorem, ale wtedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Zdjęłam fartuszek i poszłam otworzyć.  Kiedy otworzyłam drzwi, mój uśmiech zszedł z twarzy. W wejściu stał Aleksandar. Miał na sobie jeansy i szarą bluzę  kapturem Skry, a w ręce trzymał bukiet kwiatów . Chciałam zamknąć przed nim drzwi, ale niestety był silniejszy i wszedł do środka. -Aniu, proszę Cie przestań! – złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie 
– Proszę, nie obrażaj się na mnie. Nic wczoraj między mną a Julą nie zaszło. Usiadła mi tylko na kolanach. Wszyscy byliśmy wstawieni, a sam zachowałem się jak dupek ,że nie kazałem jej zejść. Nigdy bym nawet na nią nie spojrzał. Ty jesteś dla mnie najpiękniejsza na całym świecie. Przepraszam Cie. – jego głos był zupełnie inny niż zwykle - czułam, że jest smutny. 
Dał mi kwiaty i patrzył mi prosto w oczy. No i co teraz głupia Anko masz zrobić ,no co? Nie wiedziałam, czy wybaczyć mu czy nie. Z jednej strony zranił mnie, ale z drugiej też trochę przesadzałam… 
-Naprawdę cię przepraszam…- dodał jeszcze raz po chwili. 
Wzięłam od niego kwiaty i położyłam na blacie kuchennym. Objęłam go,  a on mocno mnie do siebie przytulił i wziął na ręce. Tak bardzo brakowało mi jego bliskości, ciepła i bezpieczeństwa, które czułam, gdy był koło mnie.
-Już nigdy nie sprawie ci przykrości, obiecuje . –szepnął mi do ucha i lekko pocałował mnie w okolicach obojczyka. 
-Mam nadzieje… - objęłam rękami jego szyje a po moich policzkach zaczęły spływać pojedyncze łzy. Zaniósł mnie na sofę. Usiadłam mu na kolanach i wtuliłam głowę w jego tors. Siedzieliśmy przytuleni w ciszy. Nie potrzebowaliśmy w tej chwili żadnych słów. Chcieliśmy tylko swojej obecności. Cieszę się, że mam takiego człowieka jak on. Poczułam, że jemu naprawdę na mnie zależy, on mnie kochał. To było najwspanialsze uczucie w moim życiu. Nawet nie zauważyłam kiedy na chwilę przysnęłam w jego ramionach. Obudziłam się chwile później, a przynajmniej tak mi się wydaje. Aleks bawił się moimi włosami, a na pobudkę sprzedał mi miłego, delikatnego całusa w usta.
-Aniu… Bo w sumie tak myślałem i przypomniałem sobie ,że nie spytałem Cię o jedną najważniejszą rzecz. – powiedział gładząc lekko mój policzek. 
-Pytaj śmiało… -złapałam jego dłoń i wplotłam swoje palce w jego.
-Czy chcesz zostać moją dziewczyną? – popatrzył się na mnie i uśmiechnął się zabójczo. 
Odwróciłam się, usiadłam na nim okrakiem i wpatrywałam mu się prosto w oczy, a nasze nosy się stykały. 
-A jak myślisz głuptasie? – spytałam uśmiechając się. 
-Chyba wiem, ale chciałbym to usłyszeć z twoich ust. 
-Tak, chcę być twoją dziewczyną, niegrzeczny chłopcze.
Oboje się zaśmialiśmy po czym Aleksandar wbił się w moje usta. O zgrozo! Znów byłam szczęśliwa. 
-Mam coś słodkiego dla ciebie- powiedziałam po czym poszłam ukroić ciasta, które sama upiekłam. 
-Sama piekłaś? –spytał z uśmiechem kiedy już wyręczyłam mu jego porcje 
-Tak, ostatnio znalazłam sobie nowe hobby –gotowanie.
-To będę miał z tobą dobrze za parę lat jak już będziesz moją żoną i będziemy mieć dzieci. –zaśmiał się ,a ja nie dowierzałam w to co słyszę. Chyba nie do końca doceniałam jego uczucia do mnie. On naprawdę chciał spędzić ze mną swoje życie.
-Mówisz to naprawdę ? – zdziwiłam się, choć oczy mi się cieszyły.
- A masz jakieś wątpliwości? – uśmiechnął się – Przecież już nie raz ci powtarzałem, jesteś najwspanialszą kobietą na świecie. – w jego oczach pojawił się błysk, a ja znów rzuciłam się mu na szyję. Było ze mną coraz gorzej. W ogóle nie hamowałam swoich uczuć, ale dobrze że chociaż Serbowi to się podobało.
-Muszę już iść, jutro o 8:00 mam trening. – powiedział patrząc na zegarek , było chwilę przed 20:00 
-Nie idź, proszę. 
-Muszę mała. – uśmiechnął się łobuzersko. 
Wstał z kanapy i zaczął zakładać kurtkę. Odprowadziłam go do drzwi, a on na pożegnanie mnie pocałował.
-Uważaj na siebie! – powiedziałam mu na dowidzenia.
-Będę . A! Byłbym zapomniał –zaczął szukać czegoś w kieszeni kurtki – Wasze bilety na niedzielny mecz. Mam nadzieje,  że przyjdziesz. 
-Przyjdę, na pewno! 
Zamknęłam za nim drzwi. Poszłam do kuchni i wstawiłam kwiaty do wazonu. Były przepiękne. Chwilę później w mieszkaniu pojawiła się Wiki. 
-Cześć mała, już lepszy humor ? –spytała widząc moją uśmiechniętą twarz. 
-Dużo! –prawie krzyczałam z radości 
-No to opowiadaj. 
-Potem. Teraz chodź na sernik! – zaśmiałam się z niej. 
Przyszła do kuchni i nałożyła sobie porcję. Ale chwile później na jej twarzy pojawiła się złowroga mina. 
-JAK MOGŁAŚ MI TO ZROBIĆ!? ZA CO TY MNIE TAK NIENAWIDZISZ!? – krzyczała prawie moja przyjaciółka.
-O co ci do cholery chodzi!? – zdziwiłam się tak ,że prawie serce mi stanęło.
-No jak to co!? Włożyłaś rodzynki do sernika ! – zrobiła smutną minę, po czym obie wybuchłyśmy niepohamowanym śmiechem. 
W czym jak w czym, ale we wkręcaniu Wiki była niezastąpiona.
Wyręczyłam przyjaciółce jej bilet na niedzielny mecz – ucieszyła się. Usiadłyśmy przed telewizorem i zaczęłyśmy rozmawiać o Aleksie. 
-Pogodziliście się? –dociekała Wiktoria 
-Tak, już wszystko jest w porządku. – powiedziałam, a na mojej twarzy mimowolnie zagościł uśmiech 
-Cieszę się, że już jest wszystko w porządku. – skomentowała Wiki ,a ja ją przytuliłam. 
-Jesteś najwspanialszą przyjaciółką na świecie! – wykrzyczałam jej do ucha 
-No wiem, wiem! Tylko mnie nie uduś! – zaczęłyśmy się śmiać. 
-A jak tam z Winiarem? Chyba się dzisiaj z nim widziałaś sądząc po nastroju. –drwiłam z niej.
W skrócie opowiedziała mi swój cały dzień, o Oliwierku jaki z niego jest słodki dzieciak i że sama już nie wie za którym Winiarem bardziej szaleje. Później pogadałyśmy jeszcze chwilę ,a ja znów poczułam się szczęśliwa.
________________________________________________________________________


Dziękujemy za wszystkie komentarze i czekamy na następne :D
Życzymy szalonego Sylwestra ! :*

Ps. Mordeczki ,fajna stronka! A do tego w konkursie można wygrać autografy! :) ---> KLIKAMY! :)

sobota, 29 grudnia 2012

Rozdział 9


Oczami Anki

Zaczął się kolejny zwykły szary dzień.  Za oknem deszcz walił o szyby, a mgła roznosiła się nad całym osiedlem. Jesień zbliża się do nas nie ubłagalnie, drzewa tracą powoli liście a parki stają się złote. Ten dzień był idealny na taki strój, na to jesienną czarną kurtkę i do tego parasolka. Zrobiłam lekki makijaż, spakowałam książki i byłam już gotowa do wyjścia. Przeszłam szybciutko jeszcze do kuchni i wypiłam kubek kawy. Założyłam słuchawki, ustawiłam play listę na nową płytę Czarnego Hifi i w dużo lepszym humorze wyszłam z domu. 
Dzisiejszy dzień składał się tylko z wykładów, zero ćwiczeń. Czas dłużył mi się niemiłosiernie, więc usiadłam w jak najdalszym rzędzie i zamiast robić notatki bazgrałam na kartce , grałam w Angry Birds i robiłam wszystko, żeby tylko nie zasnąć. Kiedy rozejrzałam się po sali zauważyłam, że nie jestem jedyną osobą która tak chciała przeżyć dzisiejszy dzień.  Aż uśmiechnęłam się w głębi duszy sama do siebie. Poczułam wibracje telefonu, dostałam sms od Alka – „ Przyjadę z Winiarem po ciebie i Wiki o 18:00”. Zastanawiałam się, kto będzie na tej imprezie u Konstantina… Pewnie chłopaki ze Skry ,ale byłam ciekawa ,czy ktoś jeszcze. Moje rozmyślenia rozwiążą się wieczorem. Tymczasem niespodziewanie zauważyłam, że na zegarku jest już godzina 14:30. „Wreszcie koniec!” - pomyślałam. Wyszłam z sali, na korytarzu złapał mnie profesor Mościcki.
-Anno!
-Słucham proszę pana.- powiedziałam z serdecznym uśmiechem na twarzy.
-Przeczytałem dokładnie artykuł. Znalazłem jeden błąd językowy ,ale już go poprawiłem. Prace oceniam na mocne 5-, a wywiad został wysłany do jednego z portali siatkarskich. – staruszek podał mi adres strony ,a następnie poprosił mnie o indeks i wpisał tą jakże piękną ocenę.
Wyszłam w świetnym humorze z uczelni. W drodze do domu o swoim istnieniu przypomniał sobie mój żołądek. Trzeba by coś ugotować na obiad… LASAGNIA! Tak to było zdecydowanie to na co miałam teraz ochotę. Poszłam do pobliskiego marketu , wzięłam wózek i zaczęłam wybierać potrzebne składniki. Sos pomidorowy… mięso.. makaron do lasagni… żółty ser… przyprawy. Okej, chyba wszystko mam. Udałam się do kasy ,zapłaciłam i znów wyszłam na deszczową pogodę. 10 minut później byłam już w domu. Przebrałam się w milutki dres i zabrałam za moje popisowe danie. Już po godzinie potrawa była gotowe. Stwierdziłam, że poczekam i zjem z Wiki ,więc zostawiłam je w ciepłym piekarniku a sama poszłam wziąć kąpiel.  Cieplutka woda w wannie to było to czego teraz potrzebowałam. Zaczęłam rozmyślać o Piotrku. Cholera, byłam ciekawa co u niego słychać.  Podobno ma kontuzje, i pauzuje . Taka ze mnie przyjaciółka ,że nawet nie wykonałam jednego głupiego telefonu i nie zadałam kilku prostych pytań „co u Ciebie?” , „jak się czujesz?” , „kiedy zaczynasz grać?”. Byłam zajęta swoimi sprawami – tak faktycznie moje życie wywróciło się o 180 stopni, ale trochę mi głupio. Może powinnam teraz do niego zadzwonić? Nie, nie potrafię. Znowu bym jeszcze coś do niego poczuła, a przecież to nie ma najmniejszego sensu. Mam Alaksandra i jest mi z nim dobrze. Piotrka powinnam już dawno odsunąć od mojego życia i o nim nie myśleć. Ale jednak nadchodziły takie chwile jak ta i rozmyślałam o nim… Koniec tego. Ubrałam się szybciutko i wyszłam z łazienki. W kuchni zastałam Wiki podziwiającą moją zacną lasagnie.
-No kuchareczko, sprawujesz się coraz lepiej. –śmiała się ze mnie.
-Jemy? Specjalnie czekałam na ciebie.
-Zdecydowanie tak! Mój brzuch domaga się jedzenia.
Skonsumowałyśmy naszą lasagnie , muszę przyznać ,że wyszła mi świetnie! Po obiedzie zmywała Wiki – musi być jakaś sprawiedliwość. Udałam się do pokoju. Zastanawiałam się w co się ubrać… w końcu wybór padł na koszulę wpuszczoną w czarne rurki , pasek z małymi ćwiekami a do tego czarne szpilki i kurteczka. Włosy rozczesałam, ułożyłam grzywkę, lekko umalowałam rzęsy i byłam gotowa do wyjścia. Była godzina 17:55. Usiadłam w salonie i czekałam, aż moja przyjaciółka się naszykuje i chłopaki przyjadą. Aleks zadzwonił do mnie 10 minut później, że już czekają pod domem.
-Wiki złaź już na dół! Chłopaki na nas już czekają! – krzyknęłam do niej.
Zaczęłam zakładać już moje szpilki a Wiktoria pojawiła się na dole. Miała na sobie jasną modną koszule z ćwiekami zamiast guzików, do tego jasno brązowe rurki i beżowe szpilki.
-Woow, postarałaś się dla Winiara.- komplementowałam przyjaciółkę
-Muszę przyznać ,że ty również dla Aleksa. Obie wyglądamy bosko! – zaśmiała się
Wyszłyśmy przed blok i szukałyśmy samochodu Alka. Okazało się to dość proste i już chwile później siedziałyśmy w aucie.
-Cześć chłopcy! – rzuciłyśmy na wejściu
-Cześć dziewczyny – powiedział Aleks po Polsku co wywołało ogólny śmiech
Droga do Bełchatowa minęła nam dość przyjemnie. Miło było widzieć jak pomiędzy Wiktorią a Michałem tworzy się więź. Cieszyłam się, że i mi i mojej przyjaciółce wreszcie się układa. Po 30 minutach byłyśmy na miejscu. Serb otworzył mi drzwi, a kiedy wyszłam objął mnie w pasie. Cupko mieszkał na ładnym dość nowoczesnym osiedlu. Udaliśmy do jednej z klatek i weszliśmy na ostatnie piętro. Winiarski zadzwonił dzwonkiem i chwile potem gospodarz otworzył drzwi.
-Witam moich wspaniałych gości! – zawołał Cupko.
Przedstawiłyśmy się z Wiki Konstantinowi i weszliśmy do salonu. „Wow!” - pomyślałam gdy tylko ujrzałam go przed oczami. Chyba przyszliśmy jako ostatni. W salonie siedziała już cała PGE Skra, a mianowicie Wlazły, Zatorski, Boninfante, Kooistra, Pliński, Kłos ,Woicki , Bąkiewicz i młodziutka nowa gwiazda zespołu Muzaj.  Koło Pawła Zatorskiego siedziała jakaś kobieta ,a zaraz koło niej nie kto inny jak KAROLINA! Nie wierzyłam z Wiki własnym oczom . Ale zaraz wyjaśniam, Karolina to nasza koleżanka z byłej drużyny. Chodziłyśmy z nią do gimnazjum. Stare dzieje. Gdy ona nas tylko zauważyła rzuciła nam się na szyje.
-Haha, no nie wierze! Co ty tutaj robisz? – nie ukrywała zdziwienia Wiktoria
-Tak się składa ,że znam się z Cupkiem i mnie zaprosił.- tłumaczyła Karo
-Czyli szykuje się nam spotkanie po latach.- zaśmiałyśmy się
Po kolei zaczęłyśmy się przedstawiać chłopakom, oraz nowo poznanej Julce która jak się okazało jest dziewczyną Zatiego. Miała około 170cm i  długie blond włosy – no ładnie się chłopak urządził. Na stole i wokoło stały butelki z procentami, wina i wódki. Oprócz tego były przygotowane sałatki, chipsy i inne zagryzki. Alaksandar wcale nie ukrywał przed chłopakami ,że coś nas łączy co mnie bardzo ucieszyło. Usiadł koło mnie na kanapie, objął w pasie i sprzedał mi soczystego buziaka w policzek.
-No proszę ,proszę Aleks. Już dziewczynę załapałeś. Potem weźmiesz ślub, a ona ci przygwoździ i będziesz musiał kłamać, że jedziesz do siostry , żeby pojechać na imprezę do kumpla. – żalił się Wlazły
-Ty lepiej tak nie gadaj Szampon, bo wszystko Paulinie powiem, jak się o niej wyrażasz! – zastraszał go Pliński, na co wszyscy wybuchli śmiechem.
Chłopaki cały czas rzucali żartami, zauważyłam ,że pod wpływem alkoholu obcokrajowcy znacznie częściej mówią po Polsku. Aleks się tak rozkręcił, że w pewnym momencie mówił już pełne zdania. Może niezbyt poprawne składniowo ,ale zawsze to już coś. Później zaczęli grać w pokera. Jak to wszystkim wiadome każdego ogrywał Winiar. Słodkie było to jak raz na jakiś czas posyłał Wiki takie ciepłe spojrzenia tym swoimi oczami. Po około godzinie gry wszyscy odpuścili i znów zaczęli się wydurniać. W pewnej chwili poszłam do toalety. Kiedy wyszłam postanowiłam, że pójdę do kuchni i otworzę sobie okno, żeby trochę się przewietrzyć. Otworzyłam drzwi a moim oczom ukazał się siedzący na krześle Aleks a na jego kolanach nie kto inny jak Julka Zatorskiego. Łzy same napłynęły mi do oczu. Byłam wściekła ,miałam ochotę krzyczeć. Wybiegłam z kuchni ,chciałam znaleźć jakieś miejsce w którym będę mogła się zaszyć ,za mną cały czas biegł siatkarz. Chciałam ,żeby dał mi spokój , otworzyłam drzwi  od pokoju Cupka . Aleks cały czas krzyczał do mnie, że to nie tak jak myślę, że przecież on nic nie zrobił. Weszłam do pokoju, zapaliłam światło i … w tej chwili zamarłam. Aleks zresztą też. Opadła mu szczęka ,a potem zaczął się śmiać. Ja zrobiłam to samo mimo, że byłam wściekła. Naszym oczom ukazał się Konstantin w dwuznacznej sytuacji z Karoliną. Zresztą jakiej dwuznacznej… po prostu ją posuwał. Kiedy nas zobaczyli , zaczęli się zasłaniać , a Cupković zaczął się wydzierać na Atanasijevicia po serbsku. Wyszłam z pokoju. Aleks mnie złapał z pasie i mocno przyciągnął do ściany.
-Nic między nami nie zaszło. Nawet jej nie znam, tylko usiadła mi na kolanach. – powiedział mi prosto w oczy. Próbowałam się wyrwać z jego uścisku, niestety był zbyt silny.
-Oczywiście! A może po prostu to ja jestem łatwą dziewczyną którą szybciutko wyrwałeś, a teraz możesz się poobijać z innymi blond laskami.- krzyczałam na niego
-Nigdy tak nie mów! Jesteś dla mnie najważniejsza na świecie. Kocham cie jak nikogo. – jego głos zaczął się załamywać.
-Jakoś nie sądzę, skoro pozwalasz innym się do siebie łasić. – w moich oczach znów pojawiły się łzy.
-Proszę Cie! Nie gadaj głupstw! Ona jest brzydka i nigdy bym na nią nie spojrzał. Ty jesteś moim całym światem.
- To w takim razie, twój świat się na tobie zawiódł. – wyrwałam się wreszcie z jego uścisku.
Poszłam do salonu , wypiłam jeszcze kilka piw. Miałam wszystkiego dosyć. Aleks usiadł w drugim końcu pomieszczenia. W tym momencie do pokoju weszła Karolina z Cupkiem. Zaczęły się głośne gwizdy i śmiechy
-No i jak dzieciaczki , ładnie się bawiliście? – zaśmiał się z nich Winiar ,który został za to nagrodzony walnięciem po głowie.
Chłopaki nie dawali Cupkoviciowi spokoju do końca imprezy. Ja natomiast nie rozmawiałam z Aleksem. Około 2 w nocy zadzwoniłam z Wiki taksówkę . Pożegnałyśmy się ze wszystkimi oprócz Atanasijevicia i wyszłyśmy z mieszkania. Pojechałyśmy do domu. Wiktoria była wyraźnie szczęśliwa ,natomiast ja jedyne na co miałam ochotę to usiąść i płakać…

Oczami Wiki.
Po przegadanym wieczorze i właściwie połowie nocy padłyśmy wymęczone do łóżek. Kiedy ułożyłam się w swoim poczułam, że nie chcę spać dziś sama. Szybciutko pobiegłam do sypialni przyjaciółki i wtuliłam się w nią.
-Kocham cię mała. –usłyszałam zaspany głos Ani.
Nie ma nigdzie, na całym świecie, drugiej takiej osoby jak ona! Ania była mi najbliższą osobą jaką miałam. Całe moje dzieciństwo rodzice byli zawsze zapracowani, więc z każdym problemem zwracałam się właśnie do niej. Wspierałyśmy się nawzajem i nikt nie był w stanie nas rozdzielić, czy poróżnić. Mimo wielu kłótni i tak odmiennych charakterów idealnie się uzupełniamy i dogadujemy. Rozstałyśmy się z rodzinami i zamieszkałyśmy razem w Łodzi, ale żadnej nie sprawiło to jakiejkolwiek trudności. Chciałyśmy razem szaleć, uczyć się, podrywać facetów i spełniać marzenia. Póki co bardzo dobrze nam to wychodzi. Kocham ją bezgranicznie.
O godzinie 6:30 zadzwonił budzik. Czas wstawać do szkoły. Oczywiście nie wyszłam z mięciutkiej pościeli tak szybko. Niechcący zasnęłam, a kiedy się przebudziłam było już po 7.
 „Oh dlaczego zawsze sobie to robię?!” –nakrzyczałam sama na siebie.
Pomknęłam do swojego pokoju i zarzuciłam cieplutki miętowy sweter, bo pogoda nie dogadza już ciepłym słońcem. Szare rurki i koturny to też dobry pomysł na dziś. Do tego płaszcz w tym samym kolorze co buty, komin i mogłam wychodzić. Złapałam tylko jabłko z półmiska w kuchni, które miało mi posłużyć jako śniadanie i już mnie nie było. Musiałam zdążyć na autobus, ale chyba wszystko było dziś przeciwko mnie! Zaraz po wyjściu z klatki potknęłam się na chodniku i upadłam. Potem wpadłam do kawiarni, by kupić wielką dawkę energii w płynie, ale kolejka była niezmiernie długa i musiałam odpuścić. Dalej biegiem na przystanek. Pech chciał, że akurat wczoraj skończyła mi się ważność karty miejskiej. Szybko do kiosku, a autobus już było widać w oddali. Wpadłam zasapana do autobusu, ale zdążyłam. Kiedy w końcu dotarłam na uczelnie okazało się, że zaczynamy dziś w innej sali niż zwykle i błąkałam się po korytarzu. Nie rozbudziłam się kawą, co spowodowało moją wyjątkowo niską aktywność na zajęciach. Nie zrobiłam żadnych notatek na wykładzie, ehh. Postanowiłam, że na przerwie uśmiechnę się ładnie do Marcina to może pożyczy mi swoje.
„Tak bardzo chciałabym żeby Michał wyciągnął mnie teraz na kawę.” - pomyślałam.
 Tak naprawdę bez kawy mogłabym jakoś przeżyć, najbardziej chciałam go zobaczyć. Po chwili uprzytomniłam sobie, że dziś przecież idziemy na imprezę do Cupka. Zapowiada się naprawdę szalona noc, bo siatkarze i w ogóle wszyscy sportowcy są bardzo znani ze swojego zmysłu balangowicza.
W tej chwili dostałam smsa : „Będziemy po was o 18:00. Już się nie mogę doczekać. Winiar”. On chyba czyta mi w myślach, bo pojawia się zawsze kiedy go potrzebuje. Na dodatek jest moim wspaniałym bohaterem. Oh, on chyba naprawdę jest moją nagrodą.
O wiele szczęśliwsza wyszłam z budynku uczelni, niż do niego weszłam, ale to raczej normalne. Było już trochę po 17, więc nie miałam zbyt wiele czasu na przygotowania, a chciałam wyglądać perfekcyjnie.
W domu unosił się smakowity zapach. Po wejściu do kuchni zobaczyłam lazanie i od razu nałożyłam sobie kawałek. W tej chwili wpadła Ania w ręczniku.
-Postarałaś się kuchareczko. –pochwaliłam ją z pełną buzią.
Po posiłku wzięłam szybki prysznic, by się odświeżyć, a następnie prawie dosłownie rzuciłam się do szafy. Grzebałam w ciuchach i starałam się znaleźć idealne ubranie na wieczór. Oh tak ! Nagle mnie olśniło. Niedawno kupiłam kremową koszulę ze złotymi ćwiekami zamiast guzików. Była dość luźna i sięgała prawie za tyłek. Do niej włożyłam jasnobrązowe spodnie i beżowe szpilki. Rozpuściłam loki i zarzuciłam je na plecy. Jeszcze tylko kilka dodatków i gotowe! Przejrzałam się w lustrze i naprawdę byłam z siebie dumna. Popatrzyłam chwilę i ruszyłam do łazienki. Postawiłam na skromny makijaż, który dopełni moją stylizację. Ania widocznie była już gotowa, bo pośpieszała mnie krzycząc z dołu.
Spryskałam jeszcze szyje perfumami i po chwili schodziłam już po schodach.
-No nieźle się postarałaś dla Winiara. –uśmiechnęła się Ania.
Odpłaciłam się jej tym samym i ruszyłyśmy do czekających chłopców. Przywitałam się z Michałem i Alkiem i wsiedliśmy. Ania usiadła z Aleksandarem z przodu, a my zajęliśmy tył.
-Wspaniale wyglądasz. Miło, że się tak dla mnie postarałaś. –szepnął mi na ucho Michał.
-Myślisz, że to dla ciebie? Po prostu lubię dobrze wyglądać. - droczyłam się z nim.
W objęciach Winiara czułam się naprawdę wyjątkowo. Całą drogę się śmialiśmy i przytulaliśmy. Nie przeszkadzaliśmy Ani i Aleksowi, którzy byli zajęci sobą. Właściwie to można powiedzieć, że samochód dzieliła taka niewidoczna bariera. Po 30 minutach byliśmy na miejscu. Trzeba przyznać, że osiedle Cupka było spektakularne! Dawno nie widziałam tak ładnego miejsca.  Zrobiło mi się tak ciepło w środku kiedy zobaczyłam jak Aleks obejmuje Anię, a ona pokazuje cały rząd ząbków. Moja przyjaciółka zasługuje na to szczęście, ale jeśli ją skrzywdzi to wtedy ja z nim porozmawiam. Michał był bardziej nieśmiały i ja całkiem to rozumiałam. Jeśli się mną nie zaopiekuje i nie przedstawi wszystkim to sama się tym zajmę. Jestem na tyle towarzyską i otwartą osobą, że nie miałabym z tym problemu. Weszliśmy na ostatnie piętro, a kiedy Konstantin nam otworzył od razu podałam mu swoje imię, po czym zaprosił nas do środka. Rozglądałam się po niezwykłym mieszkaniu Cupkovića, ale w pewnej chwili rzuciła mi się w oczy znajoma twarz.
-Karolina?! Co ty tu robisz ?! –nie wierzyłam w to co widzę.
-Tak się składa, że znam się z Cupkiem. –wpadła mi w ramiona.
-No to mamy niezłe spotkanie po latach. –uścisnęłam starą znajomą.
Grałyśmy kiedyś razem w drużynie, jeszcze w gimnazjum. Poczułam się o wiele bardziej pewna widząc tu kogoś znajomego. Karolina ściskała Ankę, a ja biegając od osoby do osoby, poznawałam nowych ludzi. Zebrało się tam już całkiem sporo osób. Śmiem nawet twierdzić, że przybyliśmy jako ostatni. Impreza powoli zaczynała się rozkręcać, a ilość pustych puszek i butelek szybko wzrastała. Ja też pozwoliłam sobie na pare drinków, które pomogły mi się rozluźnić. Bardzo dobrze rozmawiało mi się z jasnowłosą pięknością, Julką. Julia była dziewczyną Zatora  i z tego co się dowiedziałam, układało im się świetnie.
-No proszę, Aleks. Widzę, że już dziewczynę załapałeś. Potem weźmiesz ślub, a ona cię przygwoździ i będziesz musiał kłamać, że jedziesz do siostry , żeby pojechać na imprezę do kumpla. – żalił się Wlazły.
-Ty Szampon lepiej uważaj co mówisz, bo jeszcze Paulinie przekaże, jak się o niej wyrażasz! – zastraszał go Pliński.
Wszyscy śmiali się w niebo głosy, a ja byłam szczęśliwa, że Alek wcale się nie wyparł Anki. Zaczynałam mieć o nim coraz lepsze zdanie. Musiałam się troszczyć o dobro mojej przyjaciółki, bo byłam tu dla niej jedynym wsparciem. Jednak nadal nie wiem jak to wszystko będzie wyglądało u mnie, z Michałem.
„Dziewczyno stop!” –ocknęłam się z rozmyślań.
To nie jest czas i miejsce na takie zagadnienia, teraz trzeba się bawić. Kiedy Bąkiewicz zaproponował pokera, wszyscy zareagowali z entuzjazmem. Już w pierwszej partii pomagałam kantować Winiarskiemu.
-No jak to możliwe?! –zaklinał Woicki.
Musiałam pohamować uśmiech i grać dalej. Ostatecznie królem kart ogłoszono Winiara, a on wyszczerzył się w moją stronę. Mam nadzieję, że nikt tego nie zauważył, bo był z nas naprawdę zgrany team. Godziny mijały, a alkohol schodził bardzo szybko. W pewnej chwili zachciało mi się tańczyć, więc podgłośniłam muzykę. Szukałam wzrokiem mojej kochanej przyjaciółki, bo jak szaleć na parkiecie to tylko z Anią! Jej jednak nigdzie nie było i zwróciłam się do Michała.
-Oj nie..słaby ze mnie tancerz. –odmówił Winiar.
-Potrzebuję partnera! –ogłosiłam.
Od razu ruszył w moją stronę wysoki Bąkiewicz. Po jednej piosence przyłączyli się do nas Jula z Zatim. Nigdzie nie było gospodarza ani Karoliny. No trudno, ich strata. Mój partner mnie opuścił i zostałam sama. Kołysałam biodrami i czułam na sobie przenikliwy wzrok Winiara. Po następnym utworze usiadłam koło niego, a on przysunął mnie do siebie jeszcze bliżej. W pokoju panował półmrok, więc pewnie nawet nikt nas nie zauważył. Gładził moje włosy i wpatrywał się w oczy.
-Zdajesz sobie sprawę jaka jesteś piękna? –zmierzył mnie wzrokiem od dołu do góry.
-Taka jak co druga na ulicy. –nigdy nie umiałam przyjąć komplementu.
-Nie. Jesteś wyjątkowa i chcę byś była tylko moja. –szeptał zalotnie.
-Przecież wiesz, że może się tak stać w każdej chwili. –ogarniało nas pożądanie.
Michał zbliżał się w moją stronę, a ja objęłam jego szyje. Chwycił mnie mocno i już wiedziałam do czego to prowadzi. Oh jak bardzo byłam nim zauroczona. W tej chwili wspólnie budowaliśmy prawdziwe uczucie. Takie, które miało nas niedługo połączyć. Właśnie ! Niedługo, nie teraz.
-Jeszcze 4 dni. –odsunęłam się od niego i wyswobodziłam z uścisku.
-Jesteś niesamowita. –nie dowierzał.
Każda inna dziewczyna dałaby się ponieść pragnieniu, ale ja nie jestem „każda”. Obiecał sobie, że zaczeka do zakończenia rozwodu i miałam zamiar mu w tym pomóc. Sięgnęłam jeszcze po drinka i nawet nie wiem kiedy wybiła 2. Zadzwoniłyśmy po taksówkę, którą wcześniej Konstantin uprzedził, że będzie miał późny kurs. Miły był z niego facet. Na pewno obiecał taksówkarzowi podwójną stawkę, ale przynajmniej miałyśmy jak wrócić do domu. Pożegnałyśmy wszystkich..no dobra prawie wszystkich. Odniosłam wrażenie, że Ania nie ucałowała Alka, ale bardzo możliwe, że coś mi umknęło. Z wielkim żalem opuściłam mieszkanie, bo naprawdę świetnie się bawiłam.


_________________________________________________________________________
Przepraszamy ,że tyle trwało dodanie tego rozdziału, ale było to spowodowane zdrowiem jednej z autorek.:)
Teraz będziemy już regularnie dodawać rozdziały ;)
pozdrawiamy Ania i Wiki :*


PS. Gorąco polecamy ---> KLIK!!! :)

środa, 26 grudnia 2012

Rozdział 8.

Oczami Wiki.

Kiedy się obudziłam było około 6, a Michał jeszcze spał. Biedaczek musiał nieźle zmęczyć swój kręgosłup na tej niewygodnej kanapie, jednak mimo wszystko wyglądał równie pociągająco jak zwykle. Zastanawiałam się czy zostawić numer telefonu, czy nie. Zdecydowałam, że tego nie zrobię i nie zwlekając dłużej ubrałam się, zabrałam torebkę i opuściłam pokój. Niestety, nie miałam jak wrócić do domu..ehh. Pomyślałam, że zadzwonię po taksówkę. Rozmówca oznajmił mi, że samochód przyjedzie za 15 minut, więc miałam trochę czasu, by wybrać się na kawę do bufetu. Dopijałam ostatnie łyki, a taksówka już na mnie czekała. Dojechałam do domu i zapłaciłam należytą kwotę kierowcy, który mimo tak wczesnej pory chętnie umilił mi podróż pogawędką. Miły był z niego facet, więc na do wiedzenia posłałam mu  najprzyjaźniejszy uśmiech na jaki było mnie stać tak rano. Wbiegłam po schodach na górę, by jak najszybciej opowiedzieć mojej drogiej przyjaciółce o ubiegłej nocy. Wpadłam z rozmachem do mieszkania, rzuciłam torbę na podłogę, po drodze zdejmowałam buty i zmierzałam do sypialni Anki.
Ania jeszcze spała i cała była opatulona kołdrą. Nie miałam zamiaru dać jej się wyspać, o nie. Rzuciłam się na łóżko i zdarłam przykrycie z Aneczki. Wyobraźcie sobie moje zdziwienie, kiedy spod kołdry wyłonił się nagi Aleksandar. Nie mogłam powstrzymać śmiechu, przez który chłopak się obudził.
- Co ty tu robisz ?! –śmiałam się w niebogłosy.
-Śpię sobie, a nie widać ? –odwzajemnił uśmiech –Ty zapewne jesteś Wiktoria?
-Zgadza się. Wybacz tą ostrą pobudkę, ale byłam pewna, że to Ania tu leży.
-Nic się nie stało. –pokazał wszystkie śnieżnobiałe ząbki.
Nagle Anka wparowała do pokoju, a jej zaskoczona mina rozbawiła nas jeszcze bardziej.
- Czy to będzie dziwne pytanie, jeżeli spytam się co tu się stało? – próbowała ukryć zdziwienie pod uśmiechem.
-A więc, twoja przyjaciółka pomyliła mnie z tobą. –wyjaśnił jej Alek.
-Po prostu, chciałam ci bardzo szybko przekazać wiadomość, więc rzuciłam się na łóżko. Nawet nie wiesz jak się zdziwiłam jak ciebie tu nie zastałam. – prawie pękałam ze śmiechu. – Zostawiam was już samych. Mam nadzieje Anka ,że uda nam się wieczorem pogadać .
Rzuciłam jeszcze okiem na gołą klatę Aleksa, która była naprawdę piękna i poszłam do swojego pokoju.

Od ubiegłego wieczora nie imał się mnie nawet najmniejszy smutek! Byłam szczęśliwa i uśmiechałam się sama do siebie z każdej drobnostki. Dzisiaj mój pokój wydawał mi się o wiele fajniejszy, a śpiew ptaków piękniejszy. Zachwycałam się padającymi mi na twarz, przez okno promieniami jesiennego słońca. „Oh tak wspaniale jest być okazem radości i pozytywnego nastawienia!” –pomyślałam.
Wzięłam bardzo długi i relaksujący prysznic, którego wprost nie mogłam sobie odmówić. Po czym
włożyłam na siebie kolorowe ubrania, które miały odzwierciedlić mój wspaniały nastrój i wybrałam się na śniadanie. Co mogłaby zjeść tak szczęśliwa dziewczyna? Naleśniki. Wyciągałam już z szafek potrzebne składniki, ale wtedy przypomniała mi się cała żałosna sytuacja z Bartkiem. Zrezygnowałam z placuszków i zadowoliłam się sałatką z mozarellą. Zastanawiałam się czy Winiar zadzwoni. Oh ty idiotko..przecież nie zostawiałam mu numery, więc czego ja w ogóle oczekuje. Chętnie zjadałam swoje śniadanie, ale kiedy spojrzałam na kalendarz mój entuzjazm całkiem zniknął.
„Dziś poniedziałek?!” –wytrzeszczyłam oczy i zapytałam sama siebie.
Cały weekend minął mi tak szybko, że nawet nie zauważyłam kiedy rozpoczął się nowy tydzień. Sięgnęłam po plan zajęć. Wędrowałam wzrokiem po kartce i szukałam właściwej rubryki. O 9 zaczynał się pierwszy wykład. Zerknęłam na zegarek, była 8:57. No cóż, tę „przyjemność” będę musiała sobie dziś odpuścić. Ćwiczenia były od 11:30 i dopiero na tę godzinę zdecydowałam się wybrać do szkoły.
Uczelnia, jak uczelnia: nic przyjemnego! No może z wyjątkiem kilku dziesiątek przystojnych chłopców, ale nic poza tym. Około 13 zaczęła się przerwa, a ja poczułam silną potrzebę posłuchania muzyki, by wrócić do mojego świetnego nastroju. Usiadłam na ławce i wyjęłam jabłko. Ludzie, a głównie dziewczyny pędziły w jedną stronę z krzykiem, który usłyszałam mimo słuchawek. Jedna dziewczyna krzyczała tak głośno i ochryple,  że nadawałaby się na wokalistkę zespołu metalowego. Skuszona, przez mój instynkt osoby dociekliwej zainteresowałam się zaistniałą sytuacją i odwróciłam w stronę ku której wszyscy podążali. Tłum ludzi kogoś otaczał, wciskając tej osobie kartki z flamastrami.
„Ehh..żenada.”-pomyślałam.
Obserwowałam całe zdarzenie, szczerze współczując tej obleganej osobie. Studenci przypominali mrówki, które właśnie znalazły kawałek słodkiej bułki na ziemi. Wyglądało to naprawdę śmiesznie.
Przez tłum zaczął się przedzierać jakiś facet. Nie rozpoznałam go w pierwszej chwili, ale kiedy całkiem wydostał się z kręgu fanów byłam bardzo zaskoczona. Co tu robi Winiar?!  Mimowolnie na mojej twarzy pojawił  się uśmiech. Michał wyraźnie zmierzał w moją stronę i widać było, że też się cieszy na mój widok.
-Czy ty lubisz się tak pojawiać z nikąd? –zapytała, gdy tylko podszedł.
-Tylko jeśli mogę cię spotkać. –odpowiedział i przywitał mnie buziakiem.
Oh taak, mój błogostan definitywnie znów wrócił. Michał był ubrany w ciemne dżinsy i jasny podkoszulek, który idealnie eksponował jego umięśnione ciało. W blasku słońca sławne oczy Winiara wydawały się lśnić niczym prawdziwe diamenty.
-Co tu tak właściwie robisz? –powiedziałam w końcu.
-Nie zostawiłaś mi swojego numeru. –odrzekł z bezbronnym uśmiechem. –Poza tym bardzo chciałem się z tobą zobaczyć, bo rano tak szybko uciekłaś.
W tej chwili ponownie zauważyłam tłum. Tym razem to nasza dwójka przyciągnęła tak dużą publikę.
-Tu raczej będzie nam trudno normalnie porozmawiać. –i dałam mu znam by rozejrzał się dookoła.
-Kawa i ciastko? Znam fajne miejsce. –szczerzył się.
-Bardzo chętnie, ale dziś nie mogę. –było mi naprawdę przykro.- Opuściłam już poranne ćwiczenia, nie mogę się jeszcze urwać z wykładów.
Michał wyraźnie posmutniał.
- A wieczorem? –spróbował ponownie.
-Wychodzę dopiero o 18, a później jestem umówiona na „Dziewczyński wieczór” z Anią. Bardzo przepraszam.
Kurde! Było mi okropnie głupio, że go tak spławiałam. Nie chciałam tego, ale trafił na wyjątkowo czynny dzień. Nie mogłam też wystawić Ani, z którą koniecznie musiałam porozmawiać.
-Mam nadzieję, że się nie gniewasz. Nie mam na to wpływu. W zamian proponuję jutrzejszy wieczór. –na te słowa Michał wyraźnie się ucieszył.
- W porządku. Rozumiem. W takim razie, do zobaczenia! –i cmoknął mnie w policzek.

Musiałam się jakoś rozstać z Michałem i zmusić do zostania na zajęciach, co nie było łatwe, ale to było konieczne. Właściwie to nie mogłam się już doczekać jutra.
Kiedy wychodziłam z budynku uczelni, zauważyłam Winiara opartego o samochód.
-Ty znowu tutaj? –zapytałam.
-Przez to całe zamieszanie w końcu nie dałaś mi numeru. –uśmiechnął się.
Widać było, że wcale go to nie bolało. Cieszył się, że zapomniałam mu go podać, bo miał kolejny pretekst do spotkania. Wyrwałam z zeszytu kartkę, wzięłam długopis i zapisałam numer. Skrawek papieru wsunęłam w kieszeń spodni Michała, co spodobało się i jemu i mi.
-Mogę cię odwieźć do domu ? –szepnął, gdy byłam blisko.
-No jasne. –uśmiechnęłam się szeroko.
Dojechaliśmy na miejsce, a ja wcale nie chciałam wysiadać. Całą drogę rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Czułam się przy nim nieziemsko dobrze, jak przy najlepszym przyjacielu.
Nachylał się powoli w moją stronę i wiedziałam, że chcemy tego samego. Zbliżaliśmy się do siebie coraz szybciej, a kiedy jego usta znajdowały się już milimetry od moich..wycofał je.
-Nie mogę. Będę lepszy niż ona. –widziałam, że jest rozdarty.
-Ile jeszcze potrwa wasz rozwód? –zapytałam.
-Za 5 dni mamy ostatnią rozprawę. –odpowiedział.
-Tyle mogę poczekać. –ucałowałam jego policzek i opuściłam auto.
Kiedy weszłam do domu, Ania powitała mnie z talerzem spaghetti i usiadłyśmy razem na kanapie. Obejrzałyśmy odcinek mojego ulubionego serialu „Plotkara”, a ja chętnie zjadłam posiłek. Sporo gadałyśmy o różnych głupotkach, ale nagle Anka wyskoczyła z czymś konkretniejszym.
-W ogóle to dlaczego nic mi nie powiedziałaś o Czarku?! Aż tak zaszaleliście, że całą noc cie niebyło? –zapytała dwuznacznie.
-Proszę nawet  nic mi nie wspominaj o tym psychopacie..-w moich oczach stanęły łzy.
-Wiki co się wczoraj stało? –przyjaciółka wyraźnie się martwiła.
-Dobierał się do mnie. Gdyby nie Michał to nie wiem jak daleko by się posunął..-łza spłynęła mi po policzku.
-Co za świnia! Co za Michał cię uratował? –dopytywała się.
-Winiarski. –odparłam krótką sięgając po chusteczkę.
- Winiar?! Ten Winiar?! –była zaskoczona.
-Tak ten. -zaśmiałam się z niej. – Zabrał mnie potem na drinka, a później musieliśmy nocować w czymś w podobie hotelu.
-Spędziliście razem noc czy SPĘDZILIŚCIE razem noc? –w drugim wypadku Ania położyła wyjątkowo mocny nacisk na słowo  „spędziliście”.
-Spaliśmy. Nic więcej. –zapewniałam ją- Za to co do ciebie i Aleksa to nie mam nawet najmniejszych wątpliwości co robiliście.
Moje słowa zachęciły przyjaciółkę do opowieści. Następnie obgadałyśmy wszystkie nowości i zdałyśmy sobie relacje z własnych dni. Wtajemniczyłam również przyjaciółkę jak to jest ze mną i z Winiarem. Na koniec Ania powiedziała mi, że jesteśmy zaproszone do Cupka na jutrzejszy wieczór. Potem jeszcze dodała, że Michał bardzo naciskał na Aleksa, bym poszła z moją przyjaciółką. Wcale nie ukrywałam jak bardzo mnie to ucieszyło. „5 dni. Wytrzymaj jeszcze 5 dni” -powtarzałam sobie w myślach.


Oczami Anki.

Obudziłam się wcześnie rano. Koło mnie spał Aleks. „Czyli to nie był sen” –uśmiechnęłam się w myślach sama do siebie. Zapatrzyłam się w niego, w jego śliczne włosy, namiętne usta, nieziemskie oczy które były tak niewinnie zamknięte i mięśnie jak u ideału mężczyzny. A przy nim leżałam ja – krucha mała dziewczyna ,która w tej chwili była najszczęśliwszą osobą na świecie. Chciałam zostać z nim w łóżku i przeleżeć tak cały dzień. Niestety, studia mi na to nie pozwalają. Wymknęłam się delikatnie z jego objęć, żeby go nie obudzić i poszłam do łazienki. Poranna toaleta zajęła mi mniej więcej 20 minut. Założyłam szlafrok i poszłam zobaczyć czy mój książę już się obudził. Kiedy weszłam do pokoju Aleks pokładał się ze śmiechu razem z Wiktorią, która siedziała na skraju mojego łóżka.
- Czy to będzie dziwne ,jeżeli spytam się co tu się stało? – zapytałam uśmiechając się
-A więc, twoja przyjaciółka pomyliła mnie z tobą. –zaśmiał się siatkarz
-Po prostu, chciałam Ci szybko Aneczko przekazać wiadomość, więc rzuciłam się na łóżko. Nawet nie wiesz jak się zdziwiłam jak Ciebie tu nie zastałam. – Wiki prawie pękała ze śmiechu. – Zostawiam was już samych. Mam nadzieje Anka ,że uda nam się wieczorem pogadać .
Po tych słowach moja przyjaciółeczka opuściła pokój.  Aleksandar wstał z łóżka i zaczął się ubierać – ja zrobiłam to samo. Wrzuciłam na siebie czarne rurki i koszulę w kratę. Kiedy zaczęłam ją zapinać Aleks złapał mnie w pasie od tyłu i odwrócił do siebie. Zaczął zapinać mi guziki ,a kiedy skończył położył dłonie na mojej tali i wbił się w moje usta.
-Dziękuje Ci za wczoraj. – powiedział gładząc mój policzek
Byłam taka szczęśliwa, chciałam go znów rzucić na łóżko i pokazać jak jest dla mnie ważny, chciałam wykrzyczeć całemu światu jaka jestem szczęśliwa. Ale musiałam się szanować , nie mogłam mu pokazać ,że jestem pierwszą lepszą dziewczyną. Więc uśmiechnęłam się do niego i dałam mu małego całusa w policzek. Widziałam błysk w jego oczach – był szczęśliwy. Ostatni raz mnie do siebie przytulił i wyszedł z naszego mieszkania rzucając jeszcze na dowidzenia „Hi girls!”.  Poszłam do kuchni ,wypiłam kawę i wyszłam z domu na uczelnie.


Kiedy wchodziłam na uczelnie czułam, że coś jest nie tak… Ludzie  z mojego roku widząc mnie szeptali coś do siebie i uśmiechali się. „Ubrudziłam się gdzieś ,czy co!?”- pomyślałam. Poszłam dalej do Weroniki. Sama miała uśmiech na twarzy.
-O co wam wszystkim chodzi? Jestem brudna czy co? – próbowałam się jej dopytać.
-Nie wiesz co, to raczej chodzi…- nie dokończyła nawet Werka.
Podeszli do nas koledzy i koleżanki z roku. Trzymając w ręku gazetę.
-No Anka Anka. Widzę, że ty to już wyższe sfery. – śmiał się Maciek. Jeden z naszych dowcipnisiów.
-O co ci chodzi? – dopytywałam się
W tym momencie pokazał pierwszą stronę gazety przodem do mnie. Ukazało się moim oczom zdjęcie kiedy ja i Aleks wychodziliśmy z restauracji ,a on obejmował mnie w pasie. Z wielkim nagłówkiem – „Alaksandar Atanasijević – młoda gwiazda PGE Skry Bełchatów odnalazła w Polsce swoją miłość?”. Nie wiedziałam co mam w tej chwili zrobić. Co jeżeli to wszystko, całe moje szczęście zniknie przez jedną głupią gazetę?  Byłam roztrzęsiona. Nagle ludzie których znałam z widzenia ,albo raz z nimi gadałam jak również moi dobrzy znajomi zgromadzili się wokół mnie.
-Młoda ,tylko ,żebyś nas źle nie zrozumiała… -zaczął Filip – Chcieliśmy ci po prostu pogratulować. Dziewczyny piszczą na jego widok ,więc może u nich będziesz mieć trochę na pieńku, ale u nas to masz serio wielkiego plusa mała. – zaśmiał się ,a ja czułam, że jednak kamień spadł mi z serca.  Do tego kiedy siedziałam na zajęciach przyszedł do mnie najmilszy sms na świecie : „ Cześć mała, widziałaś nas w gazecie? Chłopaki powiedzieli ,że pasujemy do siebie. Ja myślę tak samo. Wpadniesz na małą imprezę do Cupka jutro wieczorem ? Z Wiki oczywiście, bo Winiar się upierał ,że ona musi być. ;)” Stwierdziłam ,że odpisze mu później. Po zajęciach wybrałam się do profesora Mościckiego oddać wywiad z pamiętnego meczu. Uchyliłam drzwi od jego sali i weszłam.
-Dzień dobry panie profesorze! – rzuciłam zadowolona
-Ooo , witaj Aniu. I jak tam wywiad? – zapytał przesympatyczny staruszek.
-Bardzo się udał, mam nadzieje ,że się spodoba. – i wyręczyłam mu wydrukowany wywiad.
-A zbadałaś ten temat dokładnie? – zapytał , wertując strony
-Nawet bardzo dokładnie… -  pomyślałam, że dokładnie i dogłębnie, ale to już chyba zostawię dla siebie.
- W takim razie… Przeczytam i jutro cię poinformuje o mojej ocenie.
-Okej, dziękuje bardzo, dowidzenia. – zaczęłam już cofać się do wyjścia.
-Zaczekaj jeszcze chwilę. –zatrzymywał mnie
- Coś się stało? – dopytywałam
-Nic się nie stało , chciałem Ci tylko życzyć powodzenia, bo coś mi się zdaje ,że dzięki mnie wpadłaś na tego mężczyznę. – staruszek z uśmiechem na twarzy puścił mi oko.
-To ja powinnam podziękować panu. – po czym uśmiechnęłam się i wyszłam.
Wróciłam do domu o 15:00. Pierwsze co zrobiłam to odpisałam na sms od siatkarza – „Widziałam, trochę nie byłam tym zachwycona ,ale masz racje co do tego ,że pasujemy do siebie. J Jasne ,że wpadnę. Zadzwonię jeszcze jutro ,żebyś mi podał adres. :)” .Wiki jeszcze nie było, więc stwierdziłam, że pobawię się w kucharkę. Przyrządziłam smakowite spaghetti ,włączyłam Skylar Grey i stwierdziłam, że muszę trochę ochłonąć. Zdecydowanie za dużo rzeczy w moim życiu dzieje się za szybko. Pojawił się Piotrek z którym spędziłam noc i byłam szczęśliwa, potem musiałam wmawiać sobie ,że tylko przyjaźń. Kiedy mi przeszło pojawił się jak grom z jasnego nieba Aleks. Znamy się tydzień ,a mi się zdaje jak bym znała go co najmniej przez pół życia. Wiem o nim wszystko, zaczynając od tego kiedy ma urodziny, jaki kolor najbardziej lubi po to jakie są najważniejsze wartości w jego życiu i kogo najbardziej ceni. On jest wspaniałym człowiekiem. Ufałam mu w stu procentach i pierwszy raz czułam coś naprawdę odmiennego niż we wszystkich innych związkach. Nie czułam tego nawet z Piotrkiem. Czułam się bezpieczna i wiedziałam, że jestem najważniejsza dla drugiej osoby. Że mój partner chce ,żeby mój uśmiech na twarzy był ważniejszy od jego własnej przyjemności. To było wspaniałe uczucie. Z moich rozmyśleń wyrwała mnie Wiktoria. Spojrzałam na zegarek , o zgrozo była już prawie 19:00 . No to ładnie się odprężyłam. Wiktoria odgrzała sobie spaghetti i usiadła ze mną na sofie. Muzyka została zastąpiona nowym odcinkiem „Plotkary”. Cały wieczór spędziłyśmy przed telewizorem. Gadałyśmy o niczym, w końcu nie wytrzymałam i spytałam się w miarę możliwości miło przyjaciółki:
-A ten… czemu nic mi nie powiedziałaś o Czarku? Aż tak gorąco było ,że na noc nie wróciłaś?
-Nawet mi nie wspominaj o tym psycholu… - powiedziała zniżając głos a do jej oczu zaczęły napływać łzy.
-Co się wczoraj stało? – zdenerwowałam się. Jeżeli coś zrobił Wiki ,obiecuje że go dorwę.
-Dobierał się do mnie i w ogóle,  gdyby nie Michał nie wiem co by było dalej.
-Jaka świnia! Co to za bohater – Michał? – dopytywałam
-Winiarski. – rzuciła w moją stronę i wzięła paczkę chusteczek
-Winiar!?  Ten Winiar?! – mocno mnie zaskoczyła .
-Tak ten Winiar. – zaśmiała się  -Zabrał mnie potem do klubu na drinka, a potem nie mieliśmy jak wrócić i nocowaliśmy w jakimś hotelu.
-Spędziliście razem noc czy SPĘDZILIŚCIE razem noc? – zaśmiałam się z niej ,a w drugiej opcji położyłam nacisk na spędziliście. Teraz wszystko rozumiałam, czemu Winiarski tak naciskał na to ,żeby Wiki też przyszła do Cupka.
-Spędziliśmy. Nic nie zaszło. – starała się mnie przekonać( choć i tak ja jej do końca nie wierzyłam. Ale okej). – Za to co do ciebie i Aleksa nie mam nawet najmniejszych wątpliwości co robiliście.
-Robiliśmy to co normalni ludzie w niedziele po 22:00 robią. – zaśmiałam się z niej.
-Czyli mogę się domyślać ,że było ostro – po czym odłożyła chusteczki i ni stąd ni z owąd wyskoczyła. – dobry jest ?
-Zajebiście dobry. – śmiałyśmy się obie.
Potem porozmawiałyśmy jeszcze o Michale. Wiki powiedziała mi, że rozstaje się z żoną, a ją potraktował wręcz jak księżniczkę i o tym jak bardzo kręcą ją jego jasno szafirowe oczy. Po czym temat przeszedł na Czarka jak wielkim dupkiem jest. Następnym tematem był Aleks i jego świetna klata <musiałam ja pochwalić> , a zakończyłyśmy na omawianiu jutrzejszego wypadu do chłopaków. Widziałam ,że kiedy powiedziałam mojej przyjaciółce o tym, że Winiar chciał bardzo, żeby przyszła jej oczy zaczęły się cieszyć. To był udany dzień. Zdecydowanie jeden z lepszych w moim życiu.

____________________________________________________________________
Dziękujemy bardzo za wszystkie miłe rzeczy, które piszecie. ^^
Czekamy na następne komenatrze, bo dzięki temu wiemy nad czym musimy popracować. ;))
Buziaki, Ania i Wiki ;*

niedziela, 23 grudnia 2012

Rozdział 7.


Oczami Anki.

Biegłam przez centrum handlowe. Śpieszyłam się na wykłady i czułam, że za chwile się spóźnie.Naglę wpadłam na wysokiego umięśnionego faceta. Odwrócił się do mnie
-Nic Ci nie jest ?- zapytał.
To był Aleks. Zaniemówiłam ,nie potrafiłam wydusić z siebie słowa. On mnie podniósł i uśmiechnął się do mnie tym swoim magicznym uśmiechem. Odwzajemniłam to. Poszliśmy do niego do domu. Miał ładnie i nowocześnie urządzone mieszkanko. Po chwili był coraz bliżej mnie, nasze usta się prawie stykały . Złapał mnie w talii ,chwile później wziął mnie na ręce a ja zaplotłam swoje nogi wokół niego. Nasze twarze były od siebie o milimetry. Czułam jego przyśpieszony oddech. Czułam jak patrzy na mnie swoimi brązowymi oczami. Był coraz bliżej ,właśnie miał dotknąć moich ust …. I WTEDY SIĘ OBUDZIŁAM! „A więc to był ten tajemniczy facet ,co śnił mi się już kilka razy” – pomyślałam, że to musiało być przeczucie ,że się w końcu spotkamy. Jednak nasze życie musi być gdzieś zapisane i każdy nasz ruch jest już dobrze przemyślany przez osoby na górze. Poszłam do kuchni i zrobiłam sobie mocną kawę. Jakoś musiałam ochłonąć po takim śnie.
W kuchni zastałam Wiki.
-Masz jakieś plany na popołudnie? –dopytywałam się jej.
-Tak, wychodzę ze znajomymi z grupy. – znów błądziła wzrokiem po pokoju.
Umówiła się z Czarkiem jak nic. Obiecałam sobie ,że ostatni dzień jej daje, żeby mi wreszcie coś o nim wspomniała.
- A o której możesz wrócić do domu? – udałam zaciekawioną.
-Późno, o ile w ogóle wrócę. – zaśmiała się.

Około 13 zadzwoniłam do Aleksa.
-Hej, co dzisiaj robisz? – spytałam
-Dziś niedziela. Jestem wolny przez cały dzień. –zaśmiał się do telefonu.
-To co powiesz na wykwintną pizze z pizzerii oraz jakiś dobry film u mnie o 18:00?
-Kusząca propozycja, do zobaczenia wieczorem! – rozłączył się Aleks
W takim razie plany na wieczór już miałam. Dysponowałam jeszcze sporą ilością czasu, więc zastanawiałam się co jeszcze mogę dziś zrobić. Skończyło się na tym, że założyłam słuchawki na uszy i tak leżałam przez 4 godziny. W końcu wstałam i przez otwarte drzwi widziałam tylko Wiktorię biegającą w tę i z powrotem . Też zaczęłam się ubierać. Założyłam czarne rurki z ładnym rudym paskiem, a do tego biała obcisła bokserka wpuszczona w spodnie ,która podkreślała moje kuszące wcięcie w tali. Zostawiłam grzywkę, a resztę włosów upięłam w niesfornego koka . Wiki wyszła z domu a po około 20 minutach po niej w drzwiach zastałam Aleksa.
-Cześć piękna – rzucił w moją stronę i wyręczył mi czerwoną różę.
-Ojej, jak miło. –byłam zaskoczona jego zachowaniem.
Aleksandar był ubrany w jeansy, rozpiętą koszule w czerwono-czarną kratę, a pod spodem obcisłą czarną koszulkę która podkreślała jego niesamowitą klatę. Po chwili zamówiliśmy pizze z Da Grasso i wybraliśmy dużą capriciose.
-Chce Ci się tak do mnie przyjeżdżać z Bełchatowa? – spytałam się w pewnej chwili, bo rzeczywiście mnie to dziwiło. W końcu Bełchatów był w odległości 40 km od Łodzi.
-A czemu nie? Na szczęście ani ty ,ani ja nie mieszkamy w centrum więc jak dobrze pójdzie jadę raptem pół godziny.
-No w sumie … -wbiłam oczy w podłogę.
-Mieszkasz z kimś? – spytał się siatkarz
-Tak z przyjaciółką. Studiuje tu architekturę.
-Wykształcone z was dziewczyny jak widzę. –zaśmiał się Aleks.
W tej chwili usłyszałam dzwonek do drzwi. Podniosłam się z sofy i poszłam otworzyć, widziałam kątem oka jak wzrok Aleksa wędruje po moich nogach.
-Zapraszam pana na wykwintną kolacje ,którą oczywiście przyrządziłam własnoręcznie. – zażartowałam ,kładąc na stoliku obok sofy wielką pizze.
Włączyliśmy film – „Dziewczyna z sąsiedztwa” (oczywiście musieliśmy oglądać po angielsku ,żeby Serb zrozumiał o co chodzi), i zaczęliśmy jeść pizze. Kiedy już skończyliśmy konsumować poszłam do kuchni po colę i przyniosłam ją siatkarzowi. Oglądaliśmy film. Aleks nieśmiało udał, że się przeciąga i położył swoją rękę na moich barkach i przyciągnął mnie do siebie. Zauważyłam jego chęć i położyłam głowę na jego torsie. Leżeliśmy tak przez cały seans, a kiedy się skończył chłopak zauważył przy filmach płytę z napisem „Siatkówka 2009”.
-Co to? – spytał zaskoczony
-Aaa, to dawno i nieprawda. –odpowiedziałam, żeby uniknąć odpowiedzi.
-No powiedz. – zrobił gwałcące oczka
-Nagrania z moich starych meczy… - rzuciłam nieśmiało.
-Ale super. – ucieszył się jak małe dziecko i wpakował płytę do DVD.
-Nie, proszę! To jest porażka! – zatrzymywałam go i śmiałam się przy tym .
Zaczął się pierwszy filmik, dobrze pamiętam ten mecz ,naszym rywalem był AZS AWF Warszawa. Grałam wtedy już w Mos Wola Warszawa. Wygrałyśmy z nimi 3:1.
- Haha, nie wiedziałem ,że tak dobrze grasz. –nie ukrywał swojego zdumienia.
-Co ty mówisz. – przekomarzałam się z nim ,choć dobrze wiedziałam ,że miał racje.
-Mały głuptas.- Aleks przybliżył się do mnie i lekko przytulił.
Zaczął mi opowiadać o tym jak on zaczął grać w siatkówkę. Jak wątpił w to co robi , miał załamania i chciał zaprzestać z tym wszystkim. Ale jednak nie poddał się i dlatego jest tutaj a nie gdzie indziej.
-Wpadniesz na mecz z Zaksą na „Energię” w niedzielę?- zapytał
-Bilety są już wyprzedane dawno… - wcześniej już patrzyłam na ten mecz i rzeczywiście biletów już dawno nie było.
-Załatwię Ci bilety ,będę miał powód ,żeby się z tobą w tym tygodniu jeszcze spotkać. –zaśmiał się ze mnie. – I wiesz co, ostatnio tak się zastanawiałem i stwierdziłem, że to nie przypadek ,że się spotkaliśmy…
Popatrzył się w moje oczy i zaczął zbliżać się do mnie. Jego ręce zatrzymały się na mojej talii i zaczął całować mnie po szyi, potem po dekoldzie. Zdjął ze mnie bluzkę ,ja też nie byłam mu dłużna i moim oczom ukazała się umięśniona klata Aleksa. Byłam w siódmym niebie, a on zaczął rozpinać mi stanik i w tym momencie… zadzwonił dzwonek do drzwi. Siatkarz przestał mnie całować, ja szybko się ubrałam i poszłam otworzyć.
-Przepraszam ,że nachodzę ale ma może pani coś na ból głowy? Apteki są już pozamykane… - to była moja sąsiadka. Myślałam, że w tej chwili ją uduszę.
-Tak powinnam coś mieć. – poszłam do łazienki i znalazłam ibuprom. Dałam jej całe opakowanie, chciałam mieć pewność ,że już na pewno nie przyjdzie do mnie dzisiaj.
-Dziękuję bardzo, i miłej nocy – powiedziała staruszka, a ja zamknęłam drzwi i wróciłam do salonu.
- Dokończymy? – zapytał z błyskiem w oku Aleks
Nie odpowiedziałam mu. Usiadłam mu na kolanach i zdjęłam bluzkę.
-Na tym momencie skończyliśmy? – spytałam z uśmiechem i wplotłam dłonie w jego śliczne loczki.
-Idealnie w tym momencie.
Pocałował mnie , po czym wziął na ręce i zaniósł do mojej sypialni. Rzucił mnie lekko na łóżko, po czym zdjął swoje spodnie i zaczął mnie rozbierać. Rozpoczął pieścić moje piersi , schodził coraz niżej , powoli ściągnął moją dolną część bielizny . Na chwilę popatrzył mi prosto w oczy a następnie szybkim ruchem wszedł we mnie. Kołysał mną coraz szybciej i szybciej, moje paznokcie po chwili zaczęły mu się wbijać w plecy, czułam, że za chwilę zaczniemy szczytować. Przylgnęłam do jego ciała jeszcze mocniej i w końcu skończyliśmy się kochać. Opadliśmy na łóżko zmęczeni. Aleks mnie przytulił do siebie i pocałował.
-Jesteś wspaniała –szepnął mi do ucha.
„Chyba nareszcie znalazłam osobę z którą jestem szczęśliwa” – pomyślałam. I z uśmiechem na twarzy zasnęłam w umięśnionych i silnych ramionach wspaniałego mężczyzny…


Oczami Wiki.

Pobudka. Sms. Ciuchy. Śniadanie. To właśnie moja dzienna rutyna. Właściwie niedziela zaczęła się dla mnie dopiero o 17, bo wtedy zaczęłam przygotowywać się do wyjścia. Mała czarna to chyba idealny strój na dzisiejszy wieczór. Makijaż, buty, włosy i koniec. Czarek czekał już na mnie pod blokiem.
-Wyglądasz cudownie. – zkomplementował mnie, gdy tylko wyszłam z klatki.
-Dzięki. –uśmiechnęłam się i przywitałam go buziakiem.
-Zabieram cię dzisiaj we wspaniałe miejsce ale to niespodzianka. –pokazał mi czarną chustę.
-Rozumiem, że masz zamiar zawiązać mi oczy ? – żartowałam.
- Tak. Niespodzianka to niespodzianka. –zgasił mnie.
-No dobra..- zgodziłam się niechętnie.
To wszystko zdawało mi się jakieś dziwne. Może jakaś inna dziewczyna od razu by poleciała na takie podchody ale nie ja. Jestem jeszcze w stanie zrozumieć romantyzm. Niestety to podchodziło już pod szaleństwo. Może byłam po prostu staromodna.
Wsiedliśmy do samochodu jechaliśmy przez 15 minut. Czarek wyprowadził mnie z samochodu i trzymał za rękę, tłumacząc się „Nie chcę byś upadła.” Wreszcie stanęliśmy i mogłam odsłonić oczy.
-O..kurde –nie wierzyłam w to co widzę.
Miejsce było wspaniałe. Budynek przypominał najpiękniejszy, bajkowy zamek. Do tego mnóstwo światełek, ozdoby, i muzyka.
-Czy ty zabrałeś mnie na bal? –pytałam z niedowierzaniem.
-Każda księżniczka musi choć raz iść na bal. – szeptał mi do ucha.
Wewnątrz wszystko było równie idealne. Usiedliśmy przy stoliku, a po chwili dostaliśmy przystawki. Następnie danie główne, które Było pyszne! Ok, kolej na taniec. Czarek porwał mnie na parkiet i przycisnął bardzo blisko siebie. Był niesamowicie dobrym tancerzem, więc sprawnie obracał mnie w każdą stronę. Przypomniały mi się nasze wspólne tańce w gimnazjum. Tak mocno zatraciłam się w rytmie piosenki, że nawet nie zauważyłam, kiedy staliśmy się niezłą atrakcją dla reszty obecnych. Wszyscy nas obserwowali z zaciekawieniem, a kiedy muzyka ucichła rozbrzmiały oklaski. Oczywiście, aplauz był dla nas, za ten „profesjonalny” duet. Ukłoniliśmy się i wyszliśmy na zewnątrz by zaczerpnąć trochę powietrza i odsapnąć.
-To było świetne! –pogratulowałam Czarkowi z wielkim uśmiechem.-Aż przypomniały mi się czasy gimnazjum i my-razem.
-Taaak..byliśmy dla siebie idealni.-urwał, ale zaraz począł mówić dalej- Brakowało mi ciebie po naszym rozstaniu. Tęskniłem za twoim dotykiem i pocałunkami. Każda część mojego ciała chciała żebyś wróciła. Tak bardzo cię wtedy pragnąłem.– mówił i szybko się zbliżał.
Nawet nie zauważyłam kiedy już prawie wciskał mnie w ścianę. Zmierzał ustami w kierunku moich, a przez te wszystkie wspomnienia nie zaprotestowałam. Czułam, że coś w nas odżywało.
Pocałował mnie. Myślałam, że to będzie magiczne jak kiedyś ale nic nie poczułam i całe moje uniesienie nagle się skończyło. Jego pocałunek okazał się czysto fizycznym aktem, bez uczuć. On jednak odczuł to całkiem odwrotnie i usiłował dostać się do moim warg ponownie. Próbowałam się wyrwać ale bardzo mocno przycisnął mnie do ściany i nie mogłam uciec.
-Czarek przestań! –starałam się go powstrzymać.
On w zamian zaczął obmacywać moje ciało i podwijać sukienkę.
-Zostaw mnie. Pomocy! – szukałam ratunku.
-Jesteś tylko moja i muszę dokończyć to czego nie udało mi się zrobić w gimnazjum. – napierał na mnie.
-Zwariowałeś ! Ratunku! Niech mi ktoś pomoże ! – krzyczałam najgłośniej jak umiałam.
Wtem jakiś mężczyzna oderwał Czarka ode mnie i uderzył go mocno w twarz. Mój napastnik opadł na ziemie, a ja zaczęłam płakać.
-Nic pani nie jest? –zapytał facet, który przybył mi z odsieczą.
-Nie, wszystko w porządku. Bardzo panu dziękuję. –zanosiłam się płaczem.
Mężczyzna podniósł mnie z ziemi, po czym dał mi chusteczki bym wytarła oczy. Kiedy podniosłam wzrok, oniemiałam.
-Wiktoria?! –prawie krzyknął Winiar.
-Michał?! Tak bardzo dziękuję, że uratowałeś mnie od tego wariata. –płakałam coraz bardziej, a on utulił moją twarz.
-Chodź, zabiorę cię stąd. –założył mi swoją marynarkę i objął ramieniem, po czym zaprowadził do samochodu.
-Chcesz iść się napić ? –zapytał kiedy już wsiedliśmy do auta.
-Bardzo chętnie. –powiedziałam i ruszyliśmy.
Po jakimś czasie dotarliśmy do zacisznego miejsca, które miało swój własny urok. Po drodze doprowadziłam moją zapłakaną twarz do porządku, więc mogliśmy wejść do środka. Michał oczywiście przepuścił mnie w drzwiach i wybrał miejsce, gdzie usiądziemy. „No proszę, jaki dżentelmen.”-pomyślałam. Na dodatek ten dwumetrowiec niezwykle seksownie wyglądał w luźnych dżinsach i koszuli.
-Właściwie to co ty tam robiłeś? –zaczęłam rozmowę.
-Zamawiałem stolik, by omówić dokładnie z żoną warunki rozwodu. –powiedział wprost, a kelner przyniósł nam kieliszki z alkoholem.
-Bierzecie rozwód?! –byłam zaskoczona. –Wydawaliście się być dobrym małżeństwem.
-I tak było dopóki nie zaczęła mnie zdradzać. To było już dawno, a ja zostałem tylko ze względu na Oliwiera. Tłumaczyła się, że brakowało jej mężczyzny kiedy byłem na mistrzostwach. – opowiadał.
-Wybacz, że to powiem ale suka z niej. Nie rozumiem jak mogła ci to zrobić?! Czy ona nie rozumie, że masz jakieś zobowiązania co do siatkówki?! –wzburzyłam się.
-Już się tak nie unoś. Chciała rozwodu, to dostanie. Może tamten facet będzie dla niej lepszy. Nie przejmuj się tym. –śmiał się ze mnie. - Powiedz mi lepiej co to był za koleś i dlaczego chciał cię skrzywdzić. –przybrał poważniejszą minę.
-To taki znajomy ze szkolnych lat, właściwie mój ex. Chyba zrobił sobie zbyt dużą nadzieję. –mówiłam.
-Albo po prostu tak na niego działasz. Tak czy inaczej dobrze, że nic ci się nie stało. Jestem twoim wybawcą! –żartował.
-Powinnam ci teraz paść w ramiona i dziękować? –śmialiśmy się.
-Mogłabyś, nie miałbym nic przeciwko.-szybko odpowiedział, a ja uznałam, że się zgrywa więc dalej się śmiałam.
Miałam niemały mętlik w głowie . Jak to możliwe, że tak dobrze nam się rozmawia ? Skąd od razu taka więź między nami? Dlaczego powiedział mi o swojej żonie? Nie wierzę, żeby tylko alkohol miał wpływ na nasze stosunki. W sumie to podobało mi się to. Teraz mogłam wpatrywać się w jego szafirowe oczy ile tylko chciałam i to naprawdę z małej odległości. Z rozmyślań wyrwał mnie Michał, kiedy podniósł kieliszek i zaczął wznosić toast.
-Wypijmy za wszystkie żony, które zdradzają i za wszystkich dupków, którzy krzywdzą piękne kobiety ! –po czym wlał w usta alkohol. Też sobie nie żałowałam, bo jeśli mieliśmy się zatracić - to razem.
Po godzinie znałam już połowę jego życia prywatnego, a on wiedział coraz więcej o mnie.
Miło się rozmawiało ale robiło się późno, więc uznaliśmy, że najwyższy czas się zbierać. Był tylko mały problem. Oboje byliśmy pijani, a stąd do mojego mieszkania było ponad 20 kilometrów drogi. Spojrzałam na zegarek, by sprawdzić czy jest jeszcze jakaś szansa na taksówkę ale było po 24.
-No ładnie. I co my teraz zrobimy? –głowiłam się.
-Wiesz..zawsze możemy wynająć nocleg tutaj, naprzeciwko. Są tam całkiem ładne pokoje. Uwierz mi na słowo, bo zdarzało mi się już tam kilka razy spać. –uśmiechnął się łagodnie.
-To chyba jedyne wyjście. –musiałam nad sobą panować by nie krzyknąć „TAK!”.
Michał poszedł do recepcji, a po chwili wrócił do mnie z kluczykiem. Kiedy dotarliśmy do pokoju z numerem 6, a Winiar otworzył drzwi moje oczy zrobiły się jeszcze większe.
-„Całkiem ładne”?! Tu jest pięknie. –zachwycałam się.
Kolejno wzięliśmy kąpiel, a ja nie chciałam wierzyć, że to dzieje się naprawdę. Nie liczyłam, że od razu wskoczy mi do łóżka ale sam fakt, że tu byliśmy i to razem, całkiem mi wystarczał, choć w głębi pragnęłam czegoś więcej. Wcale nie byłam zdziwiona, kiedy Michał zaczął przygotowywać sobie posłanie na kanapie. No, może tylko ciut zawiedziona.
-Będziesz spał na sofie? To musi być okropnie niewygodne. -próbowałam go zalotnie przekonać.
Nie chciałam być łatwa, ale skoro los tak to zaplanował..to dlaczego mój sen nie miałby się dziś spełnić ?
-Jakoś będę musiał sobie poradzić. Chyba, że… -urwał zdanie.
-Chyba, że co?! -podchwyciłam wątek.
Okazało się, że znajdował się teraz mniej niż dwadzieścia centymetrów od mojej twarzy. Dobrze, że ściana była tak blisko, bo w przeciwnym razie musiałabym upaść na podłogę pod wpływem napierającej na mnie namiętności w jego głosie.
-Wiesz Wiktoria..dzisiejszy wieczór był zdecydowanie lepszy niż każdy inny w przeciągu ostatnich 5 lat. –zwierzał się półszeptem.
- Zgaduję, że nie często ratujesz dziewczyny z opresji, więc nie ma się co dziwić. -zaśmiałam się.
Wpatrywał się teraz w moje oczy. Był w zasięgu moich dłoni, a jednak taki nieosiągalny. W środku dosłownie się rozpływałam. Wiedziałam, że mogę mu o wszystkim powiedzieć i to zostanie bezpieczne i dostępne tylko dla niego. Wspaniałe uczucie.
- Mówię całkiem serio. Było super. –wspominał.
- Miło mi to słyszeć, bohaterze. To gdzie w końcu śpisz? –wyszeptałam z nadzieją i objęłam rękami jego szyje.
-Zbyt bardzo cię szanuje, więc będę musiał się zadowolić kanapą. –lekko się uśmiechnął. – Poza tym mam jeszcze pewne zobowiązania co do mojej żony. Nie chcę być taki jak ona, a boję się, że mógłbym się nie powstrzymać. –zakończył.
Byłam w szoku. Zachowywałam się jak pierwsza, lepsza, nachalna fanka, która go pragnie, a on traktował mnie jak kogoś wyjątkowego. Ujęło mnie to i dłużej już nie dyskutowaliśmy. Michał obdarował mój policzek delikatnym buziakiem na dobranoc i położył się na sofie.
No nieźle się porobiło. Zwykły zbieg okoliczności doprowadził mnie aż tutaj. Czy to wreszcie szczęście się do mnie uśmiechnęło? Jeśli tak, to jestem dozgonnie wdzięczna!
Położyłam się w mięciutkim łóżku i czułam się wspaniale. Byłam bardzo ciekawa jak to wszystko się dalej potoczy.

_______________________________________________________________________________ Jeszcze raz życzymy wam wesołych świąt i siatkarskiego nowego roku! I liczymy na szczere komentarze z waszej strony. Bardzo lubimy je czytać ^^ Całujemy cieplutko Ania i Wiki. <3 Ps. POLECAMY GORĄCO STRONKĘ ----> KLIK !!!