Oczami Wiki.
„ Wow” - pomyślałam, gdy tylko otworzyłam oczy. Co się właściwie stało ? Moja głowa pękała od natłoku myśli ale wszystko zniknęło kiedy tylko zobaczyłam JEGO. Był piękny, i tak uroczo wyglądał, gdy spał po wyczerpującej nocy. Starałam się odtworzyć przebieg wczorajszego wieczora : muzyka-chill-przysznic-Bartek. Ja w jego ramionach, nieziemskie pocałunki, kolejno na policzkach, ramionach, dłoniach, brzuchu….szybko posuwał się dalej. Chwilę potem przywierał do mnie swoim wspaniale wyrzeźbionym torsem, jednocześnie wgniatając mnie w łóżko. Nie pamiętam nic więcej, bo chyba trochę odleciałam w przypływie emocji. W zamian wiem, że całowanie ma opanowane do perfekcji ! Popatrzyłam jeszcze chwile, czy dwie na mojego półboga i ruszyłam do łazienki, by wziąć prysznic, którego wieczorem <z wiadomych powodów> nie udało mi się zażyć. Byłam idealnym przykładem szczęścia, więc jak na taki okaz przystało koniecznie musiałam pośpiewać. To taka moja równoległa pasja z siatkówką. Nie myśląc o wciąż śpiącej 3, wykonałam kilka ulubionych utworów Lany Del-Rey, a koncert zakończyłam popisowym „Listen” Beyonce. Cała w skowronkach zmierzałam do kuchni, by zrobić śniadanie dla naszej czwórki. Nigdzie nie kręciła się jeszcze Anka ani Piotrek, więc odpowiedź była tylko jedna. Ich noc musiała być równie ciekawa jak moja. Kiedy tylko zabrałam się za śniadanie do kuchni wpadła Ania i nie powstrzymała się od złośliwego komentarza.
- Co kuchareczko upichcisz na śniadanie? A może lepsze pytanie, będzie ktoś w stanie to zjeść?
- Jajecznica. Szlacheckie ,jadalne danie. Akceptujesz?- szybko jej odpowiedziałam.
Mimo, że obie próbowałyśmy zachować powagę tak jak zwykle przy naszych docinkach, wybuchłyśmy śmiechem jednocześnie budząc naszych dwóch nowych lokatorów. Pit miał zmierzwione włosy co wyglądało dość zabawnie. Od razu przywitał Anie przeuroczym całusem i zajął miejsce blisko niej.
Bartek wszedł zaraz po nim, rzucając „Dzieeeeeń dobry” ze swoim pociągającym uśmiechem niegrzecznego chłopca. Liczyłam, że powita mnie buziakiem, jednak się pomyliłam . Ominął mnie dużym łukiem ale nie robiłam z tego wielkiej tragedii. Wszyscy chętnie zjedli moje popisowe danie i długo rozmawialiśmy.
-Właściwie to może zostaniecie u nas jeszcze przez ten tydzień? Jestem pewna, że u nas będzie wam o wiele lepiej niż w jakimś tam hotelu.- zaproponowała Anka.
Nie żebym miała coś przeciwko ale mogła to chociaż ze mną przedyskutować, a nie tak wyskakuje nie wiadomo skąd. Tak czy inaczej było już zbyt późno by to wycofać, bo chłopcy zareagowali na jej spontaniczną propozycję bardzo entuzjastycznie. Kiedy tylko trochę się uspokoili, zastanawialiśmy się „Co dziś będziemy robić?” i wtedy Anka znowu mnie zaskoczyła!
-Co powiecie na zdjęcia ? Muszę koniecznie do poniedziałku oddać męskie fotki. Wy dwaj jesteście do tego wprost idealni !
Chłopcy patrzyli po sobie, z tą jedną różnicą, że Kuraś pokazał wszystkie ząbki, a Piotrek raczej odwrotnie..
-Wolałbym nie. Bartek na pewno chętnie ci pomoże. – zwrócił się Pit do mojej przyjaciółki, ze słodkimi oczami by się nie obraziła.
-Ja zawsze służę pomocą ! – powiedział Bartek nie odklejając uśmiechu od twarzy.
Jedno trzeba przyznać – miał się czym pochwalić i dobrze o tym wiedział. Już w gimnazjum codziennie ćwiczył dodatkowo na siłowni, bo jak twierdził „Dziewczyny to lubią!” Był zawodowym siatkarzem i właściwie trudno o inną klatę niż taką na 6+ ! Pit też nieźle się prezentował ale był zdecydowanie bardziej nieśmiały.
Bartek i Aneczka zabrali wszystko co było potrzebne i ruszyli na zdjęcia, a ja zostałam sama z Piotrkiem.
Jeszcze pare lat temu się przyjaźniliśmy, a ja wiedziałam o każdym jego sekrecie. Wspólnie podejmowaliśmy decyzje, a on liczył się z moim zdaniem. Dlatego odważyłam się na szczerą i otwartą rozmowę z serii „Prosto z mostu”.
-Czy wczorajszej nocy doszło do czegoś miedzy wami? – zapytałam
Uśmiechnął się i unikając odpowiedzi szybko rzucił :
-Ciebie nie muszę o to pytać. Sam wszystko dokładnie słyszałem. – zadrwił ze mnie
Uderzyłam go w przedramię z pięści, ale on tylko śmiał się ze mnie coraz bardziej. Nagle przybrałam bardzo poważną minę.
-Tak czy nie?
Chwile się wahał ale udzielił mi w końcu odpowiedzi i ku mojemu niezaskoczeniu brzmiała „Tak”. Naraz zaczął mi się ze wszystkiego spowiadać. Chyba w każdym zdaniu poświęcił kawałek miejsca by wspomnieć, jaka Ania jest wspaniała.
-Co ty właściwie robisz? Chcesz powtórzyć historię z liceum? Ona naprawdę cierpiała i ja nie chcę…
-Dla mnie to też nie było proste. Ciągle o niej myślałem, a wczoraj poczułem, że „to coś” między nami odżyło.-wtrącił mi w pół zdania.
-Uczucia na ile ?! Na tydzień?! Czy ty zdajesz sobie sprawę, że ona przez cały ten czas nie miała nikogo, bo wciąż czekała na twój cudowny powrót? Kiedy ty przebierałeś w dziewczynach, ona ciągle męczyła się samotnie. – byłam mocno rozdrażniona.
-Te wszystkie dziewczyny miały zapełnić moją dziurę po Ani. Jednak, żadna nie była w stanie tego dokonać. Ja naprawdę….. – widać było, że bardzo chce coś z siebie wyrzucić ale nie przechodzi mu to łatwo przez gardło.
-Ty naprawdę, co? –zirytowałam się.
-Ja ją kocham. Była moją pierwszą miłością i już zawsze nią będzie.-mówił dość przekonująco.
-Wiem o tym. Zrozum tylko jak bardzo się o nią martwię. Wiele nocy przepłakała z twojego powodu i nie chcę, żeby to się powtórzyło. – trochę złagodniałam, kiedy zobaczyłam szczerość w jego oczach.
Uściskałam Piotrka, a następnie on zaczął inny temat.
-To jak tam z Bartoszem? Sprawdził się? - zapytał z szyderczym uśmiechem.
-Piotrek ! – wydarłam się na niego i oberwał poduszką.
Następnie on rzucił nią we mnie, po czym zrobiliśmy jeszcze kilka takich wymian, biegając przy tym po całym mieszkaniu, jak dzieci.
Ubrałam się i po 30 minutach wróciłam do Pita zalegającego na sofie przed telewizorem. Od razu widać, że już całkiem nieźle się zadomowił.
-ŁAAAAAAAAŁ ! Wiki, Wiki..no nieźle się wystroiłaś dla Bartka. –podziwiał mnie.
-Jeśli go to w ogóle obchodzi…- powiedziałam od niechcenia.
-Co jest? Coś nie tak? – martwił się.
-Dziś rano całkiem mnie zignorował. Tak jakby ubiegła noc wcale nie miała miejsca. – zwierzałam się.
-Mogę z nim porozmawiać jeśli chcesz. – zaproponował.
-Nie, nie trzeba. Sama dam sobie radę. – przekonywałam go.
-Skoro tak chcesz.. – odpuścił.
Wieczorem wybraliśmy się całą czwórką do fajnej restauracji, a Piotrek nie wypuszczał Ani z objęć. Za to Bartek w dalszym ciągu nie zwracał na mnie uwagi i wcale nie ukrywałam, że zaczynało mnie to drażnić. W środku było mnóstwo osób, a już przed budynkiem dało się usłyszeć dobiegającą stamtąd muzykę. No ładnie, trafiliśmy na wieczorek typu „wszyscy tańczmy i śpiewajmy” ale nie chciało nam się zmieniać lokalu, więc szybko zajęliśmy stolik i zamówiliśmy. W czasie oczekiwania na posiłek Ania wyciągnęła Piotra na parkiet, bo przecież parę lat temu tańczyła w zespole. W tej dziedzinie czuła się jak ryba w wodzie i trzeba przyznać, że robiła niezłe wrażenie swoimi zwinnymi, rytmicznymi ruchami. Zostałam z Bartkiem, więc uznałam to za odpowiedni moment żeby przełamać naszą całodzienną ciszę.
-Jak zdjęcia? – próbowałam jakoś zacząć.
-Fajnie. – odpowiedział lakonicznie.
-Udały się?- nie poddawałam się.
Zaszczycił mnie tylko „Yhyyyyym”, a ja w tym momencie poderwałam się i szybkim krokiem uciekłam na taras. Nie zauważyłam nawet kiedy do oczu napłynęły mi łzy. Wczoraj o tej porze byłam szczęśliwsza niż kiedykolwiek, a dziś płaczę sama na balkonie. Co za żenada. W pewnej chwili ktoś zaszedł mnie od tyłu i położył dłonie na biodrach. Byłam pewna, że to Bartek. No proszę, nie myliłam się. Wyrwałam się z jego objęć ale on łatwo nie odpuścił.
-Dlaczego płaczesz? –zapytał, gdy tylko udało mu się odwrócić mnie w swoją stronę.
-Mówisz serio? Pytasz dlaczego płaczę?! – byłam wzburzona
Chciałam odejść ale przycisnął mnie sobą do barierki co całkiem odebrało mi taką możliwość.
-Wiki to był tylko przyjacielski seks. –rzucił bezproblemowo.
Kpił ze mnie ? Wykorzystał mnie?
-Bardzo mi się podobasz, zawsze tak było. Szalałem za tobą całe gimnazjum ale zawsze mnie odrzucałaś.-kontynuował.
-Bo byłeś dupkiem, który zmieniał dziewczyny średnio raz w tygodniu. Ba ! Nadal nim jesteś.
Byłam z siebie dumna, że powstrzymałam łzy i udało mi się mu choć trochę dowalić. On w zamian zlekceważył moją uwagę i przysuwał się coraz bliżej. Może w tej chwili go nienawidziłam ale był tak samo pociągający jak zwykle.
-Jesteś wspaniałą dziewczyną ale boję się zobowiązań.- pieścił szeptem moje ucho.
Podniósł mnie i posadził na barierce. Moja krótka sukienka umożliwiła mu wędrowanie dłońmi po udach.
Gładził moje ciało i całkował po szyi. Zapomniałam jak jeszcze chwile temu byłam na niego wściekła. Wiedziałam tylko jak bardzo go pożądam. Uwodził mnie, a ja nie stawiałam zbyt dużego oporu. W końcu znów doświadczyłam jego perfekcyjnego i namiętnego pocałunku co kompletnie obaliło moją barierę. Kiedy na chwile otworzyłam oczy zobaczyłam Ankę w tarasowych drzwiach i szybko oderwałam się od Bartka, co natychmiast przywróciło mnie do rzeczywistości. Poprawiłam sukienkę i wbiegłam na salę za Anią. Usiadłyśmy do stolika, a moja przyjaciółka wydawała być się jakaś niezadowolona. Nie wnikałam o co chodzi. Parkiet był pełen, a wszyscy świetnie się bawili. Na zakończenie DJ zagrał „Ona tańczy dla mnie” co zachęciło wszystkich obecnych do śpiewania. Ja jednak mimo, że nigdy nie przepuściłabym takiej okazji, tym razem siedziałam cicho.
Całą drogę powrotną o czymś dyskutowali, a ja czułam się jak zamknięta w osobnej, szklanej kuli. Ucieszyłam się kiedy wreszcie dotarliśmy do mieszkania. Nie zamieniając z nikim ani słowa zrobiłam sobie kubek gorącej czekolady i usiadłam na parapecie w swoim pokoju. Próbowałam się skupić na kilku ważnych kwestiach ale zbyt wiele pytań kręciło mi się po głowie. Na dodatek średnio raz na minutę Bartek i Piotrek wybuchali tak nieprzyzwoicie głośnym śmiechem, który kompletnie wybijał mnie z rozmyślań. Ktoś zapukał.
-Mogę? -usłyszałam głos przyjaciółki.
-No jasne. Wchodź. –odpowiedziałam z wymuszonym uśmiechem.
Przedyskutowałyśmy kilka spraw ale w pewnym momencie Ania przybrała poważną minę i powiedziała…
Oczami Ani.
W trakcie śniadania uzgodniliśmy co robimy wieczorem – restauracja „Ristorante Marcello” to było to! Kiedy piłam ostanie łyki kawy przypomniałam sobie o jednej dość ważnej rzeczy, a mianowicie zapomniałam o tym, że do poniedziałku muszę napisać i dostarczyć artykuł wraz ze zdjęciami do redakcji. Temat zdawało się ,że był dość prosty – „Wysportowani mężczyźni – czyli jak zawrócić kobietom w głowach”. Mam jeszcze trzy dni ,więc jakiś tekst splotę. Gorzej ze zdjęciami. I w tej chwili zdałam sobie sprawę, że mam przed oczami dwa najlepsze dowody męskich wysportowanych „ciasteczek”.
- Chłopcy, może któryś z was chciałby się przejść ze mną na zdjęcia? Potrzebuje ich do artykułu. –zrobiłam najbardziej słodkie oczka jak to tylko możliwe.
-A jaki masz temat? –spytał Kuraś ,i już wiedziałam, że mam osobę chętną do pozowania.
-„Wysportowani mężczyźni- czyli jak zawrócić kobietom w głowach” , no Bartuś. Myślę ,że to temat stworzony dla Ciebie.- uśmiechnęłam się do niego
-Eh, no nie wiem. W końcu zbudowany jestem jak każdy inny facet. Nic nadzwyczajnego – zrobił swoją minę numer 7,która oznaczała „sprzedaj mi jakiś dobry komplement a już jestem Twój”
-Bartusiu, jesteś mega świetnym facetem, a klatę masz taką, że gdybym Cię nie znała już prawie 10 lat to bym Ci od razu wskoczyła do łóżka i macała ją i macała. – Uśmiechnęłam się do niego próbując zachować powagę, ale nigdy nie umiałam się nie śmiać z takich rzeczy. Zresztą , Piotrek pijąc herbatę prawię ją wypluł ze śmiechu, Bartek śmiał się tak, że pewnie pół dzielnicy do słyszało, a Wiki nic. Już wiedziałam, że coś jest nie tak. Coś musiało się wydarzyć.
-Dobrze Aneczko, zbieraj się i lecimy na zdjęcia. Przekonałaś mnie dosadnie .
Poszłam do pokoju i założyłam zwiewną letnią sukienkę, a na to jeansowe bolerko i koturny <musiałam coś zrobić, żeby nie być przy nim takim liliputem>. Wzięłam aparat i statyw i wyszłam z mieszkania. Przed blokiem czekał już na mnie Bartek.
-To gdzie idziemy Wać panno? – spytał się ciesząc jak dziecko które dostało paczkę cukierków
-Do parku Helenów.
Do parku szło się ok.15 minut. Postanowiłam, że wykorzystam ten czas na szczerą rozmowę z Bartkiem. Przecież nie byłam głucha i słyszałam co się działo dzisiaj w nocy, i widziałam jak Wiki dziś przy śniadaniu się zachowywała.
-Kurasiu, co jest między tobą a Wiki?- spytałam w miarę spokojnie, choć od środka mnie rozrywało. Nienawidziłam jak ktoś krzywdził moją przyjaciółkę.
-Nic.- odpowiedział zupełnie bez emocji. Miałam go ochotę udusić.
-Jak to nic? A dzisiejsza noc? Przecież wszystko było słychać.
-To tylko… przyjacielski seks. Po prostu, jakoś tak wczoraj wyszło… Zrozum mnie ,ja nie chce ranić Wiktorii.
-Bartek, już to robisz…
-Ale postaw się w mojej sytuacji. Wiki jest fajną i ładną dziewczyną. Dobrze wiesz, że całe gimnazjum mnie strasznie jarała ,ale zawsze była na nie. Jak raz nam się udało być ze sobą ,to po pieprzonych 3 miesiącach związku, nagle pojawił się jakiś głupi Czarek który nam wszystko zepsuł. A teraz co? Wyjeżdżam za niespełna tydzień do Moskwy. Ona nie pojedzie ze mną ,bo ma tu studia. Dlatego wole, żeby to była „przyjacielska wakacyjna przygoda” niż coś poważniejszego.
-Ja to wszystko rozumiem, ale powinieneś jej o tym powiedzieć, nie uważasz?
- Nie mam pojęcia w jaki sposób…
-Musisz coś wymyśleć. Wiki też nie jest głupią rozwydrzoną nastolatką i zrozumie pewne rzeczy, że to było pod wpływem chwili. Ale to Ty musisz z nią pogadać i powiedzieć co czujesz. Nie ja, tylko ty.
-Wiem, postaram się to załatwić.
-Mam nadzieje.
Doszliśmy wreszcie do parku. Uwielbiałam to miejsce. Wszędzie stawy, nienaganna zieleń i ludzie tak ciepło do siebie nastawieni. Zdjęcia udały się świetnie. Bartek w końcu ma świetne ciało i wie jak je pokazać. Wróciliśmy do domu. Od razu zrzuciłam fotki na komputer ,wyszły nieziemsko. Ten dzień był męczący, padłam na łóżko i zasnęłam.
Obudziłam się o 17:25. A raczej obudził mnie Piotrek, a dokładniej jego miły pocałunek.
-Wstawaj kotku, bo musimy już za chwile iść.-
-Kiedy ja nie chce! Tu mi cieplutko i miło.- powiedziałam i zakryłam głowę kołdrą.
-No chodź! Znam Twoje czułe punkty pamiętaj o tym! –powiedział ,powstrzymując śmiech.
- Proszę! Pokaż na co cię stać! – i uśmiechnęłam się do niego.
Zaczął mnie łaskotać, tego się nie spodziewałam!
-Dobra, koniec! Wstaje!
Pośpiesznie wskoczyłam w takie same ciuchy jak byłam na zdjęciach z Bartkiem. Nie miałam siły wybierać nowych ubrań. Kiedy weszłam do salonu okazało się ,że moja przyjaciółeczka jeszcze się nie ubrała, i Bartek zadeklarował się, że dojdą do nas. Droga do restauracji zajęła nam pół godziny, powygłupiałam się z Piotrkiem, ale w połowie drogi złapał mnie w pasie i w takiej pozycji szliśmy już całą drogę. Weszliśmy do knajpki. Wieczór – potańcówka. Pomyślałam, że może trochę się rozerwiemy. Zajęliśmy stolik, zamówiliśmy jedzenie, w trakcie tego doszli do nas już Wiki i Bartek, a ja porwałam Pita na parkiet. Czułam, że musze z nim pogadać. Sytuacja między nami zaczęła robić się co najmniej dziwna. Kiedy już tańczyliśmy do wolnego kawałka zaczęłam do niego miło:
-Piotrek, muszę się Ciebie o coś spytać…
-Pytaj. Coś cię męczy miśku? – schylił się do mojego wzrostu i popatrzył mi w oczy.
- Co dzieje się między nami? Chcesz mi o czymś powiedzieć? – spytałam najmilej jak umiałam.
-Słuchaj, ja… Ja chyba znów coś do ciebie czuje, zdaje mi się, że znów wraca to co było w liceum.
-Piotrek, ja nie chce tego co było w liceum. Sytuacja się zacznie powtarzać. Ja mam studia tutaj w Łodzi, ty grasz w klubie w Rzeszowie, do tego Liga Mistrzów, potem reprezentacja ciągłe wyjazdy. Znów zaczniemy się kłócić, to nie ma sensu.
-Aniu, jesteś dla mnie bardzo ważna.- słyszałam w jego głosie rozdrganie
-Pit,ty dla mnie też. Ale przyjaźń to najlepsze co może nas łączyć. Nie powinniśmy dwa razy wchodzić do tej samej rzeki. I przepraszam jeśli Cię uraziłam.
-Nie ,co ty. Przecież powiedziałaś tylko to jak ty to widzisz… I chyba masz racje. Ustalmy, że nadal będziemy przyjaciółmi. I nigdy nic się między nami nie zmieni, dobrze? – mówił ciepłym i miłym głosem.
-Z mojej strony zawsze będziesz dla mnie ważny. W końcu byłeś moją pierwszą prawdziwą miłością i przyjaźnimy się szmat czasu.
-Jesteś wspaniała.- i przytulił mnie przyjaźnie.
Potańczyliśmy jeszcze chwilę, a potem Piotrek poszedł do toalety ,a ja poszłam do naszego stolika i ku mojemu zdziwieniu, ani Wiki, ani Bartka nie zastałam. Wyszłam na taras w nadziei, że ją tam znajdę. Nie pomyliłam się, na barierce siedziała Wiktoria, a w objęciach naprzeciwko niej stał Bartek. Całowali się. „No pięknie.” –pomyślałam. Wiki musiała mnie zauważyć, przerwała namiętny pocałunek, zeskoczyła z barierki i przyszła do mnie. Poszłyśmy razem do środka. Właśnie przyszło nasze jedzonko. Później jeszcze potańczyliśmy i poszliśmy do domu. Chłopaki włączyli jakąś komedie, śmiali się, że aż nie przyzwoicie. Wiki uciekła do siebie. Uznałam, że skoro Bartek jeszcze nie powiedział jej o tym, że wyjeżdża ja musze to zrobić. Pośmiałam się z nią chwile, ale potem już nadszedł czas, żeby porozmawiać na poważnie.
-Wiki, muszę ci o czymś powiedzieć…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz