wtorek, 15 stycznia 2013

Rozdział 16.

Oczami Wiki.

Wyrwałam się z jego objęć i łapiąc po drodze tylko luźną koszulkę zamknęłam się w łazience. Upadłam bezsilnie na podłogę i zalałam się łzami. „Co ty wyprawiasz dziewczyno?!” –miałam do siebie wyrzuty. Kiedyś ktoś mi powiedział, że sama sobie stwarzam problemy, a teraz widzę, że miał całkowitą rację. Mając cudowną przyjaciółkę, wymarzone studia i idealnego faceta zachciało mi się jakiejś głupiej przygody. Nie zapominajmy oczywiście kto był główną przyczyną tego wszystkiego! Ehh..to całe obwinianie Kurka za całe zło w moim życiu zaczynało być męczące. Przecież to nie Bartek wepchnął mnie w ramiona Kuby, tylko to ja dałam mu znak. Podniosłam się z ziemi i popatrzyłam w lustro. Pod moimi zapłakanymi oczami, utworzyły się strugi spływającego tuszu do rzęs. Wyglądałam naprawdę okropnie. Nienawidziłam płakać, a ostatnio często mi się to zdarzało. Oh jak wiele bym dała by Michał mnie teraz przytulił..albo Bartek. Po tym zawahaniu myśli wpadłam w histeryczny płacz i już nie panowałam nad zmysłami. Gdzieś, jakby w oddali słyszałam, że Kuba puka do drzwi i woła moje imię. Brzmiał błagalnie, a nawet wydawał się zdruzgotany. Czy facet może płakać z takiego powodu? Bez przesady. No chyba, że poczuł, że mnie zranił, ale kto tam by się przejmował prawie nieznaną dziewczyną. W końcu przestał się dobijać, a po chwili usłyszałam trzask wyjściowych drzwi. Pare minut później w moim pokoju znaleźli się Szymon i Łukasz. Ich towarzystwo było teraz najlepszym z możliwych na tę chwilę. Wyciągnęli mnie z tej przeklętej łazienki i posadzili na łóżku podając chusteczki.

-Nie płacz mała. –starał się mnie pocieszyć Szymek.
-Mężczyźni są do niczego! –żaliłam się.
-Dzięki za miłe słowa. –zażartował Łuki, co mimowolnie wywołało uśmiech  na mojej twarzy.
-Chcesz się wygadać? –Szymon usiłował się przyjąć dziewczęcy głosik.
-Haha, no jasne. –skwitowałam i zaczęłam opowieść.
Moje opowiadanie trwało i trwało. Zaczęłam je od „tajemniczego faceta, który siedzi w mojej pamięci”, a skończyłam na zdarzeniach sprzed paru chwil.
-No i chciałam tylko, by się trochę wysilił! –powiedziałam o Kubie.
-Uwierz nam, że bardzo się starał. –popatrzyli po sobie.
-W sumie to nigdy nie widziałem go w podobnym stanie. –dorzucił Łukasz.
W  zamian za moją historię, po raz kolejny otrzymałam pigułkę ciekawostek o moim współlokatorze. Myliłam się co do niego. Chłopcy wyjaśnili mi, że na co dzień nie jest aż tak otwarty i wcale nie można go nazwać „podrywaczem”. Starali się wmówić mi, że przy mnie się zmienił i sami są w szoku. Czy kupiłam ich opowieść? Myślę, że w pewnym stopniu mocno mnie uderzyła.
-Zawsze chciałam mieć przyjaciela geja. –zażartowałam.
-Masz dwóch! –wyszczerzyli się teatralnie i wskazali kciukami na swoje osoby.
-Zawsze wyobrażałam sobie, że będzie ze mną chodził na zakupy i pomagał wybrać to co naprawdę lubią chłopcy. Liczyłam, że wyjaśni mi wasz tok myślenia…
-Spokojnie, jesteśmy biseksualni. –chcieli ostudzić mój entuzjazm.
-…. i że będę mogła się przy nim przebierać bez żadnych zahamowań. –dokończyłam.
-Ja jednak jestem stuprocentowym gejem! –krzyknął Szymon, a za chwilę wszyscy się roześmialiśmy.
Poprawili mi humor, a ja prawie zapomniałam o uprzednich zdarzeniach. Jednak coś wewnątrz mnie drgnęło. Wtargnęły do mojego umysły wspomnienia z gimnazjum, a wraz z nimi pewien przykry fakt.
Zastanawiało mnie dlaczego tak gwałtownie zareagowałam na zachowaniu Kuby, ale w jednej chwili wszystko się rozjaśniło. Oh dlaczego wcześniej na to nie wpadłam?! Podstawówka, gimnazjum, liceum, nieważne w jakim byłam wieku to chłopcy traktowali mnie jak trofeum. W wieku 7-12 przewinęło się w moim dziecięcym życiu więcej pseudo związków niż głupich piosenek puszczanych  przez słabą stacje radiową. „Ładna jest to się pochwalę.” Od 13 do 15 roku życia? Burza hormonów u obydwu płci i niewiadomo czego się spodziewać. „Ma niezłe cycki. To wystarczy żeby chodzić, nie?” A czasy liceum? Chyba najgorsze..”Patrzcie panowie co zaliczyłem.” Kilka czułych słówek, pare spotkań i głupie zapewnianie o miłości, a byłam już „urobiona.” Miłości nie ma, ale wiem to dopiero teraz. Głupia byłam. Nie znosiłam uprzedmiotawiania kobiet. Jeśli facet był szowinistą to w moich oczach już nie istniał. No ewentualnie mógł iść na stracenie. Jeśli tyle razy zostałam zraniona to może ten jeszcze jeden raz przez Kurka przepełnił czarę? Niby można powiedzieć „Nie przywykłaś?”, ale każdy ma kiedyś dość. Tak, to wydawało się niesamowicie poukładane, ale nikt nie powiedział, że myślałam teraz logicznie. Rozwiązałam moją zagadkę, ale co z tego? On ciągle siedzi mi na umyśle..i nie zapowiedziało się na szybkie przezwyciężenie tego. Ehh..znów jestem w punkcie wyjścia.
-Za ile masz pociąg? –ocknął mnie Szymek.
-Za półtorej godziny. –nerwowo spoglądałam na zegarek.
-To najwyższy czas się pakować! –zarządził Łukasz.
Chłopcy chętnie mi pomagali. Właściwie ich pomoc polegała na przystawieniu torby pod szafę i zrzuceniu do niej wszystkich ubrań. Może to nie jest profesjonalne pakowanie, ale było mi wszystko jedno. Czy nie stałam się ostatnio zbyt obojętna? Kurde muszę coś z tym zrobić.
-Ogarnij się trochę. –Szymon wziął moją twarz w dłonie i cmoknął mnie w czoło.
-Nie bądź jak moja mama! –wybuchłam udawanym gniewem.
Udawanym dlatego, że podobała mi się ich troska o moją osobę. Mimo tak krótkiego czasu nawiązaliśmy bardzo mocną więź. Jeśli to prawda, że wspólne tajemnice zbliżają ludzi to nasz przypadek jest tego idealnym przykładem. Pomijając  ten niekoniecznie ciekawy finał to cieszyłam się z decyzji, którą podjęłam w ubiegłą, niedzielną noc. Gdybym nie zachciała przygody to nie znalazłabym się u Michała. Gdyby on mi nie odmówił to nie dotarłabym na stację i nie spotkałabym tych ludzi. Czasami mocno wierzyłam w to, że ktoś już kiedyś zaplanował cale nasze życie, bo aż nie chce mi się wierzyć w tak duży zbieg okoliczności.  Może to tylko łut szczęścia? Coś w stylu „Szczęście w nieszczęściu.” Oh, o moim życiu można by nakręcić niezły film.
Na polecenie Szymka poprawiłam makijaż i jakoś się ubrałam. Czas wyjazdu zbliżał się okropnie szybko. Niedługo chłopcy mieli mnie odprowadzić na pociąg, ale nigdzie nie było Kuby. Ciekawe co z nim..albo i nie? Powinno mnie to interesować? Nawet jeśli nie powinno to obchodziło mnie dość mocno. Z doświadczenia wiem, że takie ucieczki zazwyczaj nie prowadzą do niczego dobrego. W mojej głowie automatycznie pojawiło się tysiąc najczarniejszych scenariuszy. Przeszedł mnie dreszcz i aż strach opisywać moje wizje. Tak czy inaczej liczyłam, że wszystko z nim w porządku.
Po dotarciu na peron zostało nam tylko 15 minut i zaczęło się  wielkie żegnanie. Ściskaliśmy się nawzajem, ale i tak wszyscy wiedzieli, że ten moment i tak nadejdzie. Po kilku następnych minutach pojawił się On.
-Powinniśmy zostawić was samych. –powiedział Szymon i pociągnął Łukasza za sobą.
Kiwnęłam głową na zgodę i czekałam, aż Kuba się odezwie.
-Nie rozumiem twojej decyzji, ale szanuję ją. Musisz wiedzieć, że nie jestem taki na jakiego wyglądam i…
-Ciii. –położyłam mu palec na ustach, by umilkł.
-Żałuję, że nie postarałem się bardziej. –kontynuował.
-Ja też nie postąpiłam do końca tak jakbym chciała. –wyjaśniłam mu.
Z daleka dało się już zauważyć światła nadjeżdżającego pociągu. Jak się z nim pożegnać po tym wszystkim? Uścisk? Podać mu dłoń? Powiedzieć „żegnaj” i zniknąć? Wpatrywałam się w jego ciepłe oczy i dostrzegłam to samo roztargnienie. Trwaliśmy w ciszy, zapamiętując te ostatnie chwile.
-Pozwolisz mi ten ostatni raz? –powiedział już prawie muskając moje wargi.
-Yhy. –cichutko się zgodziłam.
Nasze usta złączyły się we wspaniałym pocałunku, który mógłby trwać wieki. Chciałam po raz ostatni poczuć to dziwne uczucie, które się przy nim wzmagało. Był inny, ale bycie innym czyni cie wyjątkowym.
-Nigdy cię nie zapomnę. –przerwał pocałunek.
-Oh przestań! Nie róbmy z tego jakiejś taniej sceny filmowej. –zażartowałam.
-Obiecaj mi coś. –jemu nie było tak do śmiechu.
-Co takiego?
-Że jeszcze się kiedyś spotkamy. –zabrzmiał bardzo szczerze.
-No przecież będę na koncercie. –starałam się wywinąć od odpowiedzi.
Wtedy wcisnął mi do ręki kawałek zgniecionej kartki. Był na niej jego numer telefonu i adres. Całkiem słodkie. Kiedy pociąg przyjechał już nawet na niego nie spojrzałam. Wzięłam swoją torbę i wsiadłam.
Znalazłam dla siebie miejsce w pustym przedziale i opadłam bezwładnie na fotel. Czułam się rozdarta, ale nie chciało mi się płakać. Może po prostu skończył mi się już zapas łez. Wychyliłam głowę przez okno, podarłam kartkę, którą wręczył mi Kuba i puściłam ją na wiatr.
-Przepraszam, ale dla mnie to już koniec. –powiedziałam do siebie.
Za kilkanaście godzin rzeczywistość znów we mnie uderzy i wrócę do codzienności. Jednak zanim się to stanie postanowiłam się wyspać.

Obudziło mnie szarpanie konduktora.
-O co chodzi? –byłam w szoku.
-Mieliśmy awarie pociągu. Wszyscy wysiadamy. Czekamy teraz na zastępczy pociąg. –objaśnił w skrócie wysoki facet.
-Która godzina?
-Po 5. Proszę się szybko zbierać. –zakończył i poszedł dalej.
No świetnie. Właśnie tego mi było trzeba! Zaklęłam pare razy pod nosem i powoli zbierałam swoje rzeczy. Kiedy miałam już wszystko, wyszłam na peron i zobaczyłam zatrważającą ilość wściekłych ludzi. Tak chyba musi wyglądać wnętrze ulu. Każdy krążył w inną stronę i nikt nie potrafił usiąść na miejscu. Ja postanowiłam się nie przejmować i dopisałam to zdarzenie jako następny punkt mojej przygody. Usiadłam na swojej torbie i oparłam plecy o kiosk. Byliśmy w tym momencie mniej więcej na wysokości Bydgoszczy. Nikt nie chciał, lub nie potrafił udzielić informacji o przyjeździe nowego pociągu i pozostawało nam tylko czekać.

Godziny mijały, a tłum ludzi gnieździł się w poczekalni. Każdy kładł się gdzie mógł. W końcu po 9 godzinach oczekiwania przyjechał pociąg i mogliśmy ruszyć w dalszą podróż. Kiedy już usiadłam na miejsce uświadomiłam sobie, że teraz czeka mnie jeszcze drugie tyle. Na samą myśl poczułam się zmęczona i szybko zasnęłam.
Ocknęłam się w momencie, w którym pociąg wyjeżdżał już z peronu w Łodzi. Nie, nie, nie, nie, nie! Zazwyczaj budzę się na każdej stacji, a teraz przegapiłam wysiadkę. Moim kołem ratunkowym był Bełchatów, do którego mieliśmy dojechać na 15 minut. Podświadomie miałam jeszcze ochotę a drzemkę, ale gdybym uległa moim potrzebom to zapewne wylądowałabym w drugim końcu Polski. Wyciągnęłam słuchawki i puściłam sobie The Pretty Reckles i Paramore. Ta muzyka zawsze potrafiła mnie rozbudzić i była wprost niezawodna w drodze do szkoły. Zatracając się w słowa piosenki, droga do miasta Skry skróciła się jeszcze dwukrotnie. Zabrałam torbę i wyszłam. Tylko co teraz? W sumie to dziwne, że się zastanawiałam. Jak na złość padał ulewny deszcz, a ja chciałam się jak najszybciej do stać do Michała. Nie było na co czekać, więc ruszyłam w drogę. Zegarek wskazywał 23:40 i raczej na taksówkę nie mogłam już liczyć. Przyśpieszyłam kroku i starając się jak najmniej zmoknąć, prawie biegiem dotarłam do mieszkania Winiarskiego. To nachodzenie go po nocach zaczynało być odrobinę nudne, ale nie miałam wyjścia. Zapukałam do jego drzwi, robiąc jednocześnie na wycieraczce ogromną, mokrą plamę.
-Cześć. Pamiętasz mnie jeszcze? –starałam się słodko uśmiechnąć.
-Wiki nareszcie! –wyglądał jakby spadł mu kamień z serca.
Porwał mnie na ręce i mocno wyściskał, nie martwiąc się o to jak jestem przemoczona. W jego objęciach wreszcie poczułam się bezpieczna i spokojna. Nie wiem czy to krople deszczu sprawiły, że moje policzki były wilgotne, czy łzy, ale czułam się szczęśliwa. Michał oparł mnie o ścianę, zamykając nogą drzwi i zaczął namiętnie całować. W tym momencie przypomniałam sobie za czym już tak bardzo tęskniłam. Kolejno pozbawiał mnie ubrań, a kiedy zostałam już w samej bieliźnie postawił mnie w łazience i nakazał wziąć gorącą kąpiel. Nie opierałam się, choć możliwe, że gdzieś w głębi liczyłam w tym momencie na coś więcej. Może seks opóźniłby jego kazanie, które i tak było nieuniknione. Oh bardzo bałam się tego co powie, ale jego słowa jeszcze ścierpię. Bardziej obawiałam się tego jak bardzo skarci mnie Anka. Oj będzie się działo.
Weszłam do cieplutkiej wody i zanurzyłam się w niej cała. Nie chciałam teraz siedzieć w wannie, bo dużo bardziej podobało mi się w objęciach Winiara. Tylko szybko obmyłam ciało, włosy i już mogłam wychodzić. Nie miałam ze sobą ubrań, więc wyszłam z łazienki okryta jedynie w krótki ręcznik. Michał krzątał się po kuchni i robił mi herbatę, ale kiedy zobaczył mnie prawie nagą, szukającą ubrań to znalazł się przy mnie w 3 sekundy. Odwrócił mnie w swoją stronę i delikatnie gładził po ciele, jednocześnie starając się rozluźnić moje okrycie.
-Chyba ręcznik ci spadł. –zjechał wzrok nieco niżej.
-Na pewno sam z siebie! –odrzuciłam z uśmiechem.
Zabrał mnie na swoje łóżko i złożył tysiąc przyjemnych pocałunków na całej powierzchni mojego ciała. Pożądanie osiągało w tym momencie całkowite maksimum, ale nagle Michał skończył.
-Musimy pogadać. –zaczął okrywać mnie kołdrą.
-Zaczyna się. –odrzekłam, przewracając oczami.
„Nawet nie wiesz jak się martwiłem” usłyszałam z jego ust kilkanaście razy. Wygłosił kawałek przemówienia o tym, że zachowałam się nieodpowiedzialnie, a ja trochę wybuchłam.
-A czy zawsze muszę zachowywać się rozważnie? –miałam do niego wyrzuty.
Tłumaczył mi, że to wszystko jest spowodowane troską i obawą, że mogłoby mi się coś stać. Następnie domagał się jakiegoś skrótu z mojej przygody. Opowiedziałam mu o imprezach i mieście, ale ani słowa nie wspomniałam o chłopakach. Nie przyznałam mu się o Kubie, bo możliwe, że czułam wewnętrzny wstyd. Nie żałowałam naszego spotkania, ani niczego do czego doszło, ale było mi wstyd, że musiałam okłamać Michała. Na pewno pomyślałby, że zdradziłam go jak była żona. Ja się tak nie czułam, bo „co się dzieje na wyjazdach, zostaje na wyjazdach.” Teraz Kuba był już dla mnie zamkniętym epizodem i nic nie znaczył. Wiem, że związku nie można budować na kłamstwie, ale po prostu stchórzyłam. Zbliżała się 1, a ja chciałam już iść spać. Nie czułam się jakbym streszczała mu podróż. Bardziej wyglądało to jak przesłuchanie, które miała zamiar jak najszybciej zakończyć. Michał jednak postanowił włączyć film, a ja poszłam coś założyć. Włożyłam luźną koszulkę i wróciłam do łóżka. W telewizorze zaczęła lecieć „Mission Impossible”, bo oboje lubiliśmy ten gatunek kina. Wpatrywanie się w ekran bardzo mi odpowiadało, bo chociaż nie musieliśmy rozmawiać, a ja mogłam sobie oszczędzić dalszych wyjaśnień. Oboje się położyliśmy, a ja mogłam wreszcie się do niego przytulić i nacieszyć jego obecnością. Koło 3 film dobiegł końca, a my poszliśmy spać. Wtuliłam się w Winiara najbardziej jak tylko mogłam i zasnęłam szczęśliwa. Miałam okropny sen. Stałam na jakimś rozdrożu. Wokół mnie znajdowały się 3 tunele. Tabliczka przy pierwszym głosiła „Kurek”, przy drugim „Winiar”, a przy trzecim tunelu było napisane „Kuba”. Była tam też jakaś postać, która tłumaczyła mi, że mogę wybrać tylko jedną drogę, a moja decyzja będzie nieodwracalna. Facet, którego wybiorę będzie już na zawsze mój i nigdy mnie nie opuści. Miałam ogromny dylemat i rozważałam wszystkie plusy i minusy każdego z nich. Długo się zastanawiałam, ale w końcu obudziłam się bez podjęcia decyzji. Cóż za psychologiczny sen. Michał szykował śniadanie, ale zegarek wskazywał 14:30.
-No dzień dobry. -przywitał mnie buziakiem.
-To śniadanie czy obiad? –dopytywałam się.
-Coś pomiędzy. Później chcę cię zabrać na kolację. –wyszczerzył się.
-Powinnam wrócić do domu. Anka na pewno już na  mnie czeka. –tłumaczyłam.
-Proszę, daj mi się sobą nacieszyć. –wbił się w moje usta, a potem pare razy pocałował mnie w szyję.
Oh potrafił być przekonujący, kiedy naprawdę czegoś chciał. Obiecał, że na noc odwiezie mnie już do domu. Napiliśmy się kawy i tym razem porozmawialiśmy o nim. Dowiedziałam się, że jego żonie coś się odwidziało i chce do niego wrócić. Nie bardzo wiedziałam jak zareagować, bo w sumie to ona miała do niego pierwszeństwo. Michał widząc moje zakłopotanie starał się mnie uspokoić.
-Ja już zacząłem nowe życie i Dagmara musi się z tym pogodzić. –uśmiechnął się do mnie.
Te słowa zadziałały na mnie w pewien sposób kojąco, ale gdzieś w środku istniała obawa, że jego eks spróbuje jeszcze innych sztuczek. Co ma być to będzie i nie chcę zamartwiać się na przyszłość.
-Miałem zamiar dziś pobiegać. Może chcesz iść ze mną? –wypalił Michał.
-A wiesz, że to nawet dobry pomysł. –udałam zadumę.
-O ile dasz radę mi dorównać. –zaśmiał się.
-Pamiętaj z kim rozmawiasz! To zabrzmiało jak wyzwanie. –spojrzałam na niego.
-Widzimy się za 10 minut. –uśmiechnął się.
Bieganie to idealne rozwiązanie na wyrzucenie z siebie negatywnych emocji, a przy okazji dobry sposób na zrzucenie kilku kilogramów. Co prawda figurę wciąż miałam tę samą, ale nie wiedziałam jak jest z moją kondycją. Szczerze liczyłam, że mimo braku treningów trzymam jeszcze jakąś formę.
Włożyłam jakieś luźne ciuchy i bluzę, założyłam buty i czekałam na Winiara.
-No żeby to dziewczyna musiała czekać na faceta. –wypaliłam kiedy do mnie dołączył i pokręciłam głową.
Wyszliśmy przed blok i zaczęliśmy naszą przebieżkę. Na początek spokojny trucht, a ja trzymałam się całkiem nieźle.  Właściwie to było niedzielne popołudnie, a my bez najmniejszych zahamowań biegaliśmy sobie wśród ludzi. Dotarliśmy do parku z niezliczoną liczbą alejek i wybraliśmy najdłuższy szlak. Byłam z siebie dumna, bo dotrzymywałam Michałowi tempa, a czasem nawet odnosiłam wrażenie, że on się bardziej zmęczył.
-Ścigamy się do tego zakrętu? –wypaliłam.
-Do którego? –dopytywał się.
-Tego tuu! –wskazałam ręką.
-Co będzie nagrodą? –uściślał.
-Zwycięzca zdecyduje. –uśmiechnęłam się.
-No może, może… -zastanawiał się, ale nagle się zerwał i pomknął.
Pobiegłam zaraz za nim najszybciej jak tylko mogłam. To miał być pewnie jeden z najciekawszych sprintów w moim życiu i musiałam dać z siebie wszystko.  Winiar ze swoimi długi nogami był zbyt szybki i musiałam coś wymyślić.
-Moja kostka! –krzyknęłam i teatralnie upadłam na ziemię.
Michał szybko zawrócił i padł koło mnie. Zaczął oglądać moją kostkę i pytać gdzie dokładnie boli. Nagle szybko się podniosłam i pognałam w stronę zakrętu. Dzieliło mnie od niego już tylko 15 metrów. Na finiszu jeszcze bardziej przyśpieszyłam i resztkami sił dobiegłam.
Zatrzymałam się i triumfalnie podniosłam ręce do góry.
-Teraz będziesz musiał się poddać moim rozkazom! –wyszczerzyłam się.
-Dla ciebie i tak bym zrobił wszystko. –przyciągnął mnie do siebie i pocałował.
Po 40 minutach wróciliśmy do jego mieszkania i od razu weszliśmy pod prysznic.
-No nie jest z tobą tak najgorzej. –usłyszałam do niego słowa uznania.
-Tak to jest z siatkarkami. –uśmiechnęłam się.
-Musimy kiedyś razem zagrać. –wpadł na pomysł.
-Żebyś znów przegrał? –zakpiłam z niego.
-Wygrałaś tylko przez podstęp! –bronił się.
-Tak, tak. –zaczęłam myć jego włosy.

O 19 zaczęliśmy się zbierać i pojechaliśmy do restauracji. Nie mogło być inaczej niż wspaniale, ale wszystko co dobre to się szybko kończy i ok. 22 staliśmy już pod moim blokiem.
Nie mogłam się już doczekać spotkania z przyjaciółką i nawet byłam gotowa na jej kazanie. Wpadłam z rozmachem przez drzwi i krzyknęłam.
-Aniaa! Patrz kto wrócił! –cieszyłam się.
Nigdzie jej nie było. Na pewno była z Aleksem. No trudno, najwyżej zobaczymy się jutro. Zaległam na kanapie, okryłam się kocem i włączyłam telewizje. Nie ma to jak w domu. Trochę poleżałam, ale później wzięłam się za rozpakowywanie walizki. Musiałam zrobić spore pranie. Właściwie nic więcej nie miałam już do roboty i padłam na swoje łóżko. W ostatnim tygodniu troszkę zaburzyłam moje godziny na sen i teraz musiałam to naprawić. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

Był poniedziałek, a Ani jak nie było tak nie ma. Postanowiłam jeszcze dziś odpuścić sobie wykłady i uzupełniać zaległości. Najpierw jednak kawa i śniadanie. Jak zwykle wstałam po 13 i przespałam połowę dnia, ale trudno. Krzątałam się na dole sprzątając zalegające naczynia. Umyłam też wszystkie podłogi i pościerałam kurze. Ok. 15 ktoś wchodził do domu. Byłam niesamowicie przekonana, że to Ania i zaczaiłam się za drzwiami by ją zaskoczyć. Kiedy drzwi się otworzyły rzuciłam się przyjaciółce na szyje i krzyknęłam „Taaak się stęskniłam.” Moja przyjaciółka jednak okazała się być kimś innym.
-Ciebie też dobrze widzieć, Wiki. –zaśmiał się Aleks.
-To już chyba jakaś nasza tradycja. –zeskoczyłam z niego.

Po raz kolejny zaatakowałam Alka myśląc, że jest Anią. Nie mogliśmy powstrzymać się od śmiechu i wtedy wpadła do mieszkania Anka. Wpadłam jej w objęcia, a ona w zamian zaczęła na mnie krzyczeć. Zaczęłyśmy się trochę sprzeczać, ale całą sytuację załagodził Aleks. Dowiedziałam się też, że Ania była w szpitalu i trochę się zmartwiłam. Serb odprowadził Anię na górę, a kiedy zszedł dopadłam go zanim zdążył wyjść.
-Co jej się stało? –domagałam się odpowiedzi.
-Zasłabła. Lekarz twierdzi, że to przez stres. –spojrzał na mnie dwuznacznie.
-Powinnam się czuć winna? –spytałam skuszona.
-Nic jej nie będzie. –uśmiechnął się, dał mi buziaka w policzek i wyszedł.
Bardzo polubiłam Serba, bo czułam, że jest tak samo szaloną duszą jak ja.  Przy okazji był też wspaniałym facetem, ale zajętym. Zajętym przez moją najlepszą przyjaciółkę i to od razu skreślało go z listy „potencjalnych partnerów”. Zadzwoniłam do Agaty i oświadczyłam jej, że w zamian za to, że kiedyś dałam jej swoje notatki liczę teraz na rewanż. Po parunastu minutach dostałam wszystkie materiały na pocztę. Kurde..było tego całkiem sporo. Od razu wzięłam wszystkie swoje zeszyty i segregatory i zaczęłam przenosić informacje na papier. Nie znosiłam uzupełniać zaległości, ale mus to mus. Skończyłam dopiero około 19. Naszła mnie ogromna ochota na sushi. Od razu pobiegłam do sklepu po wszystkie potrzebne mi składniki i po powrocie do domu zabrałam się za to danie. Nie ma nic lepszego niż przeprosi nowe sushi. Może to nawet nie przeprosinowe..po prostu dobrze się przy nim gadało. Wzięłam się do roboty, a kiedy skończyłam zawołam Ankę. Z tego co udało mi się zrozumieć to brała właśnie prysznic. Skosztowałam mojego dania. Mmm..było bezkonkurencyjne.
Po chwili dołączyła do mnie Ania i mogłyśmy zjeść trochę surowej ryby. Po kolacji nadszedł czas na ten najtrudniejszy moment. Czekała mnie teraz szczera rozmowa, prawie jak na spowiedzi. Musiałam jej opowiedzieć o wszystkim dokładnie i liczyłam się z tym, że długo będzie mnie pouczała.
-Kurek to niewarta uwagi świnia która zraniła wszystkich dookoła, a w tym i ciebie i mnie! -wychwyciłam z jej przemówienia.
Zaintrygowała mnie tymi słowami. Chciałam dowiedzieć się więcej, a moja przyjaciółka usiłowała się wycofać z wypowiedzianych słów. Wydała się być roztargniona i mocno zdenerwowana. W końcu wydusiła z siebie coś co skrywała przez tyle czasu.. Nie chciałam wierzyć. Po prostu otępiałam. Anka i Bartek?! To do mnie nie docierało. Nie miałam ochoty jej teraz oglądać. Nakazałam jej opuścić mój pokój i całe szczęście się posłuchała. Potrzebowałam teraz zostać sama i się z tego otrząsnąć. Dosłownie czułam jakby coś we mnie pękło. Czy to moje serce zostało rozbite na kawałki? Bardzo możliwe. Nie mogłam się tylko zdecydować kto zranił mnie bardziej. Czy Anka czy Bartek? Chyba fakt, że moja przyjaciółka dopuściła się czegoś takiego dotknął mnie najmocniej. Wiadomo jaki jest Kurek i jeszcze jakoś bym to przełknęła, gdyby na miejscu jego partnerki nie znalazła się najbliższa mi osoba.

Oczami Ani.

Otworzyłam oczy. Poczułam coś w swojej ręce, miałam wenflon. Cholera jasna, byłam w szpitalu. Przekręciłam twarz w stronę okna. Na dworze było już jasno. Chciałam wstać, ale poczułam ciężar na moich nogach. Aleks spał oparty o łóżko. Niechcący go obudziłam. Kiedy mnie zobaczył od razu uśmiech zagościł na jego twarzy.
-Poczekaj chwilę, lecę po lekarza! – wybiegł szybko z pokoju.
Tylko się obudziłam, a ten już po lekarza. Byłam ciekawa co mi się stało. Pamiętałam z wczorajszego wieczoru tylko tłumaczenie się Aleksa, a potem nagle ciemność. Do sali chwilę później wparował lekarz rozmawiający z Serbem.
-Dzień dobry pani Anno. Jak się pani czuje? – zapytał notując coś w mojej karcie
-Wspaniale. –rzuciłam ironicznie - Mogę wiedzieć co mi się stało?
-Zwykłe przeziębienie i straszne wycieńczenie organizmu. Według nas związane ze stresem. Nic poważnego, dziś wypisujemy panią ze szpitala. – odpowiedział z uśmiechem na twarzy.
-Jak dobrze. – mój humor znacznie się poprawił
-Do 12:00 jeszcze u nas pani pogości na obserwacji, a później przyjdzie pielęgniarka i odłączy kroplówkę. Niech pani podziękuje swojemu chłopakowi, że panią przywiózł. Chłopak nieźle się namartwił. – puścił do mnie oko, bo doskonale wiedział, że Aleks nie rozumie naszej rozmowy.
-Podziękuje. – uśmiechnęłam się.
Lekarz wyszedł z Sali. Siatkarz podszedł do mojego łóżka i usiadł na krześle. Wziął moją rękę i zaczął ją gładzić swoim kciukiem.
-Aleks, ja…
-Nie mów nic. Przepraszam Cię. Wiem, że ta wiadomość głupio wyglądała, ale już dawno ochrzaniłem za to Sylwię. Zrozum, jesteś dla mnie najważniejsza na całym świecie. Nigdy bym cię nie zdradził, i nie skrzywdził. – jego głos zaczął się łamać.
-Chodź tu. – wystawiłam ręce na znak, że chce go przytulić.
Objął mnie, a ja znów poczułam zapach jego perfum, które tak bardzo lubiłam i tak bardzo mi ich brakowało.
-Byłeś tu przez całą noc? - zapytałam
-Nie zostawił bym tu ciebie samej. – kiedy wypowiedział te słowa humor od razu mi się poprawił.
Czekaliśmy przez kolejne 4 godziny na lekarza. Wreszcie nastała upragniona 12:00 i do sali w której leżałam wszedł doktor. Pytał jak się czułam, i odpowiedział mi o zaleceniach jakie mam przestrzegać w najbliższych dniach. Podpisałam mu wszystkie potrzebne dokumenty, a potem zaczęłam zbierać się do domu. Wpół do pierwszej byliśmy już na parkingu przed szpitalem.

-Nawet nie wiesz jak bardzo się o ciebie martwiłem. Jak zemdlałaś w mieszkaniu poczułem się jak mały chłopiec zostawiony w ciemnym wielkim lesie. Zupełnie nie wiedziałem co robić. – powiedział kiedy staliśmy na skrzyżowaniu.
-Niepotrzebnie, nic mi nie jest. – uśmiechnęłam się
-Ale jeżeli coś by ci się stało nie wybaczył bym tego sobie.
Drugi raz dzisiaj poczułam, że naprawdę jest przekonany do tego co mówi. Zauważyłam, że jechał zupełnie w innym kierunku niż mieszkałam.
-Gdzie mnie wieziesz? – zdziwiłam się
-Zabieram cię na obiad, żeby odkupić swoje winy. – uśmiechnął się łobuzersko.
Zaparkowaliśmy przed restauracją Nowa Łódź. Widząc Aleksandara kelnerkom na twarzy pojawił się niepohamowany uśmiech. Zajęliśmy sobie miejsca w kąciku sali, żeby nie wzbudzać nie potrzebnych sensacji. Zamówiliśmy jedzenie. Aleks opowiadał o meczu z Jastrzębiem. W szatni nie było za ciekawie i każdy usłyszał od innych kilka „ostrych” słów. Przyszło nasze jedzenie -
Pieczony filet z łososia w warzywnej panierce, podany z opiekanymi ziemniakami noisettes i młodymi mini warzywami. Zjedliśmy, zapłaciliśmy i pojechaliśmy do domu. Chciałam wreszcie odpocząć.

Drzwi były otwarte. Zaniepokoiłam się i spojrzałam na serba. Aleks zatrzymał mnie i sam wszedł do środka. Po chwili usłyszałam śmiechy, więc weszłam. Zdjęłam buty, przeszłam przez hol, a w kuchni ujrzałam nie kogo innego jak Wiktorię śmiejącą się jak gdyby nigdy nic.
-Ania! – uśmiechnęła się i rzuciła mi się na szyje.
Nie wiedziałam co powiedzieć, więc przytuliłam ją. Jednak chwilę potem przypomniałam sobie, to co miałam jej powiedzieć.
-Ty głupia gówniaro! Co ty w ogóle odwaliłaś!? Zniknęłaś na tydzień, nikogo nie poinformowałaś nawet jak, gdzie i z kim jedziesz. Umierałam z przerażenia, Winiar tak samo! – wykrzyczałam w jej stronę.
-No wiem, wiem. Ale dzięki temu przeżyłam przygodę swojego życia. –zaśmiała się
-Raczej zachowałaś się bardzo nieodpowiedzialnie. –skwitowałam.
-No tak bo przecież zawsze trzeba wszystko planować. –naśladowała mój głos – Planować zacznę, jak będę mieć 40 lat i rodzinę na utrzymaniu. Na razie jestem młoda i mogę robić różne głupoty.
-Dobrze, że przynajmniej wiesz , że to głupoty. –wysyczałam przez zęby
-Ło, ło, ło! Dziewczyny bez awantur! Porozmawiacie sobie wieczorem. Na razie Anka ma pójść odpocząć. – podsumował naszą dyskusje Aleks.
-A niby czemu ma odpocząć? – dopytywała moja przyjaciółka
-Bo spędziła ostatnią noc w szpitalu. – powiedział z kamienną twarzą, a w oczach Wiki zagościło przerażenie.
-Jak to w szpitalu!?
-A tak to. Nie było cię praktycznie w najcięższych dniach mojego życia. – powiedziałam po polsku, przerywając naszą angielską dyskusje. Celowo – nie chciałam, żeby Aleks zrozumiał to co powiedziałam.
-Nie myśl, że nie zrozumiałem. – zaśmiał się Serb, mówiąc po polsku co mnie i Wiki wręcz zszokowało. Widząc to zaraz dodał –No co? Mówiłem, że będę się uczył polskiego.
Zakończyłyśmy swoją rozmowę. Siatkarz miał racje – porozmawiamy wieczorem. Udałam się z Aleksem na górę. Wyjęłam z szafy luźne dresowe spodnie i musztardową bluzę. O tak, w domowych rzeczach od razu czułam się lepiej. Rzuciłam się na łóżko, a chwilę później zostałam okryta kocem. Miło było widzieć jak się o mnie troszczy.
-Masz dziś cały dzień odpoczywać. Jasne? – objął mnie Serb
-Postaram się.
-Musze jechać… Trener już mi nie odpuści treningu o 18:00.
Spojrzałam instynktownie na zegarek – była 16:00.
-Migiem do samochodu i na trening! – zaśmiałam się i wskazałam na drzwi.
-Już mnie wyganiasz? A ja mam prezent dla ciebie… - zrobił te swoje gwałcące oczka
-To daj prezent, i możesz iść. –droczyłam się z nim
-Jesteś okropna. –  sięgnął po kurtkę, i z jednej kieszeni wyciągnął kopertę. – Jak nie przyjdziesz to ominie cię niezłe widowisko.
-Jakie ?
-Zobaczysz. – puścił do mnie oko.
Wyręczył mi kopertę i dał mi malutkiego buziaka w policzek na pożegnanie. Słyszałam jak żegna się z Wiki. Otworzyłam kopertę. Moim oczom ukazały się dwa bilety na środowy mecz Skra Bełchatów – Dinamo Moscow w Atlas Arenie. Byłam bardzo ciekawa o jakim widowisku mówił Aleks…


Leżałam i czułam jak na nic nie mam ochoty. Myślałam o swojej przyszłości. Idąc na studia dziennikarskie nie przemyślałam jednej rzeczy, a mianowicie tego , że będę w związku z siatkarzem. No bo tak w sumie, nie wyobrażam sobie tego. Skończę studia, będę chciała się dostać do dobrej gazety bądź telewizji sportowej, no i … pisać tak o własnych kolegach? Których znam od strony wręcz imprezowania? A może jeszcze pisać plotki wyssane z palca na ich temat? Zupełnie nie wiedziałam jak to się wszystko rozwiąże. A Aleks? Zastanawiałam się czy ten związek ma przyszłość… Czułam, że jest dla mnie ważny i, że on również darzy mnie takim samym uczuciem. Czyżby ta miłość naprawdę okazała się historią niczym z książki? Młodziutka dziennikarka, poszła na mecz siatkówki chcąc zrobić swój pierwszy wywiad. Wybór padł na wschodzącą gwiazdę siatkówki – Aleksandara Atanasijevicia. Ten po wyczerpujących pytaniach szatynki, poprosił ją o numer. Następnie spotkali się i nie wiadomo skąd, gdzie i w jaki sposób zostali parą. Cóż, jak widać marzenia się czasem spełniają. Z rozmyśleń wyrwały mnie wibracje telefonu. Przeczytałam wiadomość i mimowolnie uśmiechnęłam się do wyświetlacza. „Odpoczywaj i nie siedź do późna. Kocham Cię :)” O tak, i takiego Aleksa zdecydowanie najbardziej lubiłam. Było około 19. Wyrwałam się z ciepłego łóżka i poszłam wziąć cieplutką relaksacyjną kąpiel. Napuściłam do wanny ciepłej wody, wlałam do niej tonę różnych pachnących olejków i oddałam się marzeniom. Kiedy już woda zaczęła nie być tak przyjemna wyczołgałam się z wanny, zakryłam jedynie ręcznikiem i pobiegłam do pokoju założyć pidżamkę i szlafroczek. Udałam się do kuchni, bo przy wyjściu w łazienki widziałam już Wiki szykującą jedzonko. Na stole stało pięknie przyrządzone i niezwykle smakowicie wyglądające sushi.
-Przeprosiny przyjęte wariatko. – uśmiechnęłam się do Wiki.
Zjadłyśmy pyszną rybkę, potem moja przyjaciółka udała się do pokoju, a ja pozmywałam naczynia. Po około 20 minutach zagościłam w pokoju Wiktorii. Rzuciłam się na łóżko i przykryłam kocem, no bo przecież „mam o siebie dbać”.
-No to co nabroiłaś na swojej szalonej przygodzie? – zaśmiałam się
-Nic szczególnego… - zrobiła swój uśmiech nr.6 który całkowicie oznaczał „Mam ochotę wykrzyczeć to całemu światu, ale przecież będę się ukrywać”
-Gadaj.
Opowiedziała mi o wszystkim. Począwszy od opisu chłopaków i jak się z nimi spotkała, poprzez przyłapanych kolegów gejów. Wiktoria dobrze wiedziała, że nie jestem specjalnie tolerancyjna, więc pewnie liczyła się z moim nagłym wybuchem śmiechu. Potem skierowała nasza rozmowę na temat Kuby. O ile dobrze zrozumiałam to był ten który był „normalny” i z którym dzieliła pokój.
-Mam nadzieje, że nie zrobiłaś niczego głupiego? – dopytywałam się.
-Niee…no co ty… - zaczęła drapać się nerwowo po przedramieniu, a jej wzrok uciekł na niezwykle interesujący sufit.
-Wiki… Nie mów mi ,że…
-Nie. Do tego nie doszło. Ale było mega blisko. – widziałam w jej oczach pewną skruchę.
-Dobrze całuje? – nie wiem skąd wypaliłam to pytanie. Ale przynajmniej trochę rozluźniłam atmosferę.
-Nawet. – obie zaczęłyśmy się śmiać.
-Mam nadzieje, że to twój ostatni wybryk dziewczynko. Masz przy sobie najlepsze oczy Polskiego Volleybolla i nie zwal tego! – upomniałam ją, bo chyba trochę się zapomniała.
-Wiem, wiem. – uśmiechnęła się- A o co w ogóle chodziło z twoim szpitalem?
Zaczęłam opowiadać wszystkie zdarzenia pod jej nieobecność. Nie ukryła swojego zdumienia kiedy zacytowałam treść sms’a którego dostał Aleks. Następnie nie mogłam odpuścić i narobiłam jej wyrzutów sumienia, jaka jest zła i niedobra wyjeżdżając w momencie kiedy życie wali mi się na głowę. Jej mina mówiła sama za siebie. Była zła, że nie mogło być jej przy mnie w tych chwilach, czyli mój cel został osiągnięty.
-A tak co do tych wspaniałych oczu, jak tam z Winiarem?
-Byłam u niego na noc dzisiaj. To jest trudne. Z jednej strony wspaniały Michał, ale cały czas w głowie siedzi mi Bartek. Nie potrafię o nim zapomnieć. -podsumowała
-To zapomnij. Jego już nie ma.  Kurek to niewarta uwagi świnia która zraniła wszystkich do okoła, a w tym i ciebie i mnie! –wkurzyłam się na nią. Powinna przestać zawracać sobie nim głowę.
-Zaraz, zaraz… Jak to Ciebie? – zrobiła niezrozumiałą minę. O cholera.
-Przejęzyczyłam się. – próbowałam wybrnąć tego wszystkiego.
-Za dobrze cię znam. Chcesz mi o czymś powiedzieć?
Jasna cholera. Tajemnica którą trzymam już prawie 3 lata miała wyjść na światło dzienne? Nie teraz, nie dzisiaj.
-Więc? – dopytywała się
-Zabijesz mnie, że ci o tym nie powiedziałam. – wydusiłam w końcu z siebie. Ale koniec tego Anka. Podejdź do sprawy jak dorosły człowiek. Jesteś odpowiedzialna za swoje czyny, nawet te wstecz.
-Mów. – mruknęła, bez żadnych emocji.
-Na imprezie w 2 liceum, tej co potem musiałyśmy myć okna twojej sąsiadce… Jakoś tak wyszło z Bartkiem… - zastanawiałam się czy jednak dobrze robię mówiąc jej o tym. Mogłam przecież się wykręcić, ale oczywiście jak już zaczęłam to głupia stwierdziłam, że muszę skończyć.
-Co wyszło? – zrobiła wielkie oczy, chyba już domyślała się do czego to dąży.
-Ja, Bartek i gabinet twoich rodziców. – powiedziałam jednym tchem. – Wiki, ja przepraszam, że ci nie powiedziałam. Po prostu się cholernie bałam. – próbowałam się jakkolwiek wytłumaczyć.
-Wyjdź stąd. – wskazała spokojnie na drzwi.
-Wiki daj spokój! To było 3 lata temu i do tego na imprezie. Wszyscy byliśmy pijani!
-Wyjdź stąd! – krzyknęła. Widziałam jak w jej oczach pojawiły się łzy.
Poszłam do swojego pokoju. Jestem beznadziejną idiotką.

______________________________________________________________
Wyjątkowo długi rozdział, ale nocą przychodzi niesamowita wena!
Czekamy na komentarze i napiszcie co myślicie :D
Buziaki!. Wiki i Ania ;*

Polecamy stronkę -->KLIK

49 komentarzy:

  1. to, że długo to akurat na plus ^^ poprawiłaś mi humor po przegranej ręcznych i resovi... :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dumni po zwycięstwie, wierni po porażce! :) /Anka

      Usuń
    2. Ja tam się ciesze z wygranej Skry! :D/Wiki.

      Usuń
  2. Bardzo fajny, ja wolę długie rozdziały! :)
    Dobrze, że Wiki postanowiła definitywnie zakończyć "związek" z Kubą.
    Jak macie tak wenę to proszę pisać jak najwięcej! :)

    Zapraszam do mnie na drugi rozdział :)
    http://bowoczachjestwszystko.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. naprawde genialny ten rozdzial. sama bym nie pomyslala ze sprawy az tak sie potocza. czekam juz z niecierpliwoscia na kolejny. Pozdrawiam;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem zachwycona. ;) Podziwiam was za to jak piszecie. Rozdział fantastyczny. Czekam na kolejny tak jak wszyscy. Oby został dodany w jak najszybszym czasie :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział. Kiedy kolejny?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wkrótce to znaczy? :D

      Usuń
    2. Pewnie w piątek. W ekstremalnych okolicznościach w sobotę :D/Wiki.

      Usuń
  6. Wtorek, środa, czwartek, piątek?! Nawet w piątek kiedy macie tyle czasu nie możecie napisać!? Denerwuje mnie to... dłguo, stanowczo za długo. Czekam pisarki. ; cccc. ; (((. ; /

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piątek to nasz jedyny wolny dzień podczas całego tygodnia, a i tak nie kończymy zajęć zbyt wcześnie. Rozumiem frustracje związaną z oczekiwaniem, ale nic na siłę, prawda?/Wiki.

      Usuń
  7. Bardzo dobry rozdział czekam na następny ;D Pozdrawiam gorąco ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy i również gorąco pozdrawiamy! :D/Wiki.

      Usuń
  8. Ludzie, one też mają inne obowiązki ;) jak mają dać słaby, pisany na siłę rozdział, to wolę zaczekać na dobry i długi. Cierpliwie czekam i pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Super rozdział :) Uwielbiam tego bloga !
    Zapraszam do mnie ----> http://siatkarskiemarzenie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Dziś będzie nowy rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny, rewelacja, niesamowity. :)

    OdpowiedzUsuń
  12. i gdzie ten nowy rozdział, który miał byc w piątek !?!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może poprostu dziewczyny jeszcze oprócz blogu mają inne zajecia i nie miały czasu aby go napisać. Ale nie martw wydaje mi sie że niedługo bedzie kolejny ;)

      Usuń
  13. gdzie jest kurde nowy rozdział? -,-

    OdpowiedzUsuń
  14. Przepraszam za wszystkich, którzy się tak wypytują, ale to są takie emocje w czasie czekania, że nie da się tego wytrzymać :D Proszę o bardzo, bardzo dobry rozdział w zamian za czekanie ;D Pozdrawiam wszystkich ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla naszych czytelników wszystko co najlepsze! Postaramy się jak najlepiej umiemy :D/Wiki.

      Usuń
  15. Jest poniedziałek, a rozdział miał być w piątek. Mam nadzieje, że macie dobrą wymówkę dlaczego tak długo :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnio mam spory problem z wyrobieniem się w czasie z różnymi obowiązkami i na przyjemności brakuje mi czasu./Wiki

      Usuń
  16. Oby ten rozdział był długi i zaskakujący dla czytelnika. Musi być jakieś wynagrodzenie za tak długie czekanie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Schemat jest już gotowy, teraz trzeba go tylko ubrać w słowa :D Mamy nadzieję, że pomysł się spodoba :D /Wiki.

      Usuń
  17. zrozumcie tez dziewczyny same chodza do szkoly tak jak wy. napewno maja duzo nauki moze maja tez treningi. i to nie jest ich wina, ze tak dlugo nie dodaja rozdzialu. trzeba byc cierpliwym i je zrozumiec. bo od tak nie napisza takiego rozdzialu macie i sie odwalcie. chca po prostu zeby ten rozdzial byl grnialny i moze dlatego dlugo go pisza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wielkie, wielkie dzięki :D Planujemy coś naprawdę fajnego, a schodzi się nam przez brak czasu. Chcemy też, żeby każdy rozdział był najlepszy jaki tylko może być, a nie byleby był.. :D

      Usuń
    2. widac, ze jak dlugo nie dodajecie rozdzialu to musi byc genialny. ;D

      Usuń
    3. oby ta zasada się sprawdziła i tym razem :D /Wiki.

      Usuń
    4. napewno sie sprawdzi. a po za tym zawsze rozdzialy sa genialne ;D

      Usuń
  18. Macie już 12 000 wyświetleń <3

    OdpowiedzUsuń
  19. Można dzisiaj liczyć na rozdział ? Jak tak to mniej więcej o której ? :D Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Nadal nie ma. ;x. wszyscy czytelnicy czekaja! zrozumcie to!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. choćby się waliło i paliło to dziś na pewno będzie :D /Wiki.

      Usuń
  21. Wiem ,że te pytanie padało już wiele razy alee dzieewwczyyyny kiedy następny rozdział ?? Bo ja już nie mogę codzień wchodzę i patrze czy cos jest a na blog wpadłam przypadkowo i jest wiecej niż fenomenalny i chciałabym ,żeby Anka wróciła do Pitaa <3 Ale nawet jeśli nie wasz blog bedzie ooh <3
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  22. No już się nie mogę doczekać! :)

    Tymczasem zapraszam do mnie na czwórkę.
    http://bowoczachjestwszystko.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już niedługo :D Muszę przyznać, że uwielbiam twój blog! /Wiki.

      Usuń
  23. Hej ;) Czy kolejny rozdział będzie dziś ? Jak tak to mniej więcej o której godzinie ?


    Pozdrawiam Ala.

    OdpowiedzUsuń
  24. Rozdział pojawi się w granicach godziny :)
    Pozdrawiamy wszystkich i mamy nadzieje, że wytrzymacie jeszcze chwilkę :*

    OdpowiedzUsuń
  25. kiedy będzie nowy rozdział ??? czekam z utęsknieniem ...

    OdpowiedzUsuń