Oczami Wiki.
-Ale co? –usiadł na skraju łóżka.
-Bartek to nie jest śmieszne. –brzmiałam poważnie.
-Pytasz czy spaliśmy ze sobą? –przyciągnął mnie do siebie.
Odpowiedziałam mu skinieniem głowy, w której aż dźwięczało od nadziei, że odpowiedź brzmi „nie”.
-Bardzo możliwe..-mówił zalotnie. –Możliwe nawet, że było cudownie. –powiedział i pocałował mój brzuch.
Nie, nie, nie, nie, nie! Źle się stało.. Co powinnam teraz zrobić? Uciec? Zostać? Kontynuować to? O nie.. co to, to nie. Stałam osłupiona, ale gdzieś w głębi cieszyłam się jego dotykiem. Możliwe, że to on był taki paraliżujący. Od miejsc, w których jego usta spotykały się z moją skórą, rozchodził się dreszcz na całe ciało. Pragnęłam, aby to doznanie trwało jak najdłużej, choć zdawałam sobie sprawę jak niepoprawnie się zachowujemy. Dlaczego mu nie przerwałam? W tamtej chwili byłam okropną egoistką, bo powodem była jedynie moja przyjemność. Nie byłam w stanie nic powiedzieć, więc zabrałam ubrania i ruszyłam do łazienki. Ciepłe krople leniwie po mnie spływały, a ja nie przestawałam myśleć o tym co było i o tym co będzie. Zrezygnowana brakiem teorii, wyszłam z kabiny, włożyłam koszulę, spodnie i skierowałam się w stronę kuchni. Dobiegały z niej odgłosy świadczące o gotowaniu. Co więcej dość nieudolnym, bo co jakiś czas dało się usłyszeć ciche przekleństwa skierowane do niewspółpracujących produktów. Zajrzałam do lodówki i wyciągnęłam duży karton, schłodzonego soku pomarańczowego. Siedząc na blacie, obserwowałam krzątającego się Bartka i dużo myślałam o zeszłej nocy. Czy naprawdę żałowałam tego co zaszło? Czy było mi po prostu przykro, że nic nie pamiętam? Może to wreszcie jest nas czas? Mogłabym być z nim szczęśliwa? Miałam zdecydowanie zbyt dużo pytań, a zbyt mało odpowiedzi. Cholera, a co z Winiarem? Chyba wszystko oceniam zbyt pochopnie..
-O czym tak myślisz? –wyrwał mnie z zadumy głos siatkarza.
-O nas. –odparłam.
-To bardzo fajne zagadnienie. –stanął między moimi nogami, rozsuwając uda.
-Dość intrygujące..-mówiłam spokojnie.
-I do czego doszłaś? –pytał, całując mnie po szyi.
-Że nie ma żadnych „nas”. –oznajmiłam.
-Słucham? –oderwał się ode mnie.
-Musimy to skończyć. –tłumaczyłam.
-Co?! Wiktoria proszę cię.. Ledwo udało mi się cię odzyskać, a ty już mnie zostawiasz? –oczy miał pełne bólu.
-Nie jestem zabawką, Bartek. Nie można mnie podawać sobie tak z rąk do rąk! Poza tym.. wykorzystałeś mnie! Jak ja się tu w ogóle znalazłam? –rzuciłam.
-Wykorzystałem? Chyba nie mówisz poważnie.. Wczoraj zapijałaś smutki u siebie w mieszkaniu, a potem chciałaś przyjść do mnie. Byłaś po rozmowie z Winiarskim, więc wiedziałem, że nie jest dobrze. Przyszliśmy tutaj, a ty wypiłaś 3 drinki. Sama zaczęłaś się do mnie kleić! A to co mówiłaś… cholera Wiki dawałaś jasne znaki! –gestykulował rękami.
-Co ci powiedziałam? –dociekałam.
-To nie jest teraz ważne.. –zbył mnie.
-Chyba jednak jest, skoro uznałeś, że możesz się ze mną przespać! –krzyknęłam.
-Mówiłaś, że daje ci szczęście i że mnie kochasz i że jestem najlepszym przyjacielem na świecie. –wspominał.
-Właśnie! Przy-ja-cie-lem! –sylabowałam dla lepszego zrozumienia.
-Ale Wiktoria! Ja chcę być dla ciebie kimś więcej! –patrzył mi w oczy.
-Bartek ja mam chłopaka! Michał jest dla mnie naprawdę bardzo ważny. –tłumaczyłam.
-A gdzie jest teraz twój chłopak? Pieprzy się ze swoją byłą żoną? Gdzie jest kiedy robi się źle, co?! –wrzeszczał.
-Wal się, Kurek! –odepchnęłam go od siebie.
-On cię skrzywdzi! Zobaczysz! Będziesz przez niego płakała, a nie zniosę tego widoku. –uniósł się.
-A ty niby tego nie zrobiłeś?! Przez ciebie mogłam płakać?! Mogłam zostać sama?! –krzyczałam, starając się zatrzymać łzy pod powiekami.
-Ja to co innego. –burknął.
-Może mi wyjaśnisz na czym polega różnica? –zapytałam, ocierając jedną łzę.
-Musiałem wyjechać…
-Nie musiałeś! Nic nie musiałeś! Chciałeś tego! Zawsze tak było… Kiedy tylko zaczynało się robić poważnie, znikałeś z powierzchni Ziemi. Nigdy nie zwracałeś uwagi na moje uczucia, bo wielki pan Bartosz jest najważniejszy. Potraktowałeś mnie jak kompletne zero.. Pamiętasz dzień po naszej wspólnej nocy? Nie zwracałeś na mnie uwagi. Cały dzień biłam się z myślami, co ze mną jest nie tak. Ale wiesz co? Już jestem trochę mądrzejsza.. Teraz wiem, że ze mną jest wszystko w porządku, a to w tobie leży problem i zaczynam mieć tego kompletnie dość. Dzień twojego wyjazdu, był jednym z najgorszych w moim życiu. Zdawało mi się jakbym traciła cząstkę siebie. Część, która powinna tworzyć jedność z pozostałymi, ale tego nie robiła. Opuściła mnie pozostawiając bolesną ranę. Mimo to wszystko, jednak potrafiłam ci wybaczyć, bo chciałam mieć cię blisko. Kochałam cię… naprawdę mocno cię kochałam. Już w liceum tak było! Ale nawet wtedy miałeś gdzieś co czuję i bez skrupułów potrafiłeś mnie krzywdzić. Ty i Anka? Zdecydowanie cios poniżej pasa. –pozwoliłam słowom płynąć z moich ust.
Bartek wpatrywał się we mnie i mimo widocznych prób, nie udało mu się nic wykrztusić.
-A teraz jeśli pozwolisz, pójdę ratować mój związek. –wygłosiłam i chwyciłam torebkę.
-Przepraszam. –wyszeptał.
-Twoje przeprosiny już nie robią na mnie wrażenia. –ruszyłam w stronę drzwi.
-Błagam, daj mi jeszcze szansę. –powiedział cichutko, łapiąc mój nadgarstek.
-Dałam ci ich już wystarczająco dużo. Naprawdę nie mam ochoty na kolejną po tym wszystkim co mi zrobiłeś.. –rzuciłam.
-Wiktoria, zmieniłem się. –deklarował.
-Ja.. ja bardzo chciałabym ci uwierzyć. Wiem, że liczysz, że wpadnę ci w ramiona i wybaczę. Powiem, że wszystko jest świetnie i będziemy razem szczęśliwi. –przymknęłam oczy, czując ból w środku.
-Jeszcze może tak być. –starał się mnie przekonać.
-Nie Bartek. Jest już na to zbyt późno. Ułóż sobie życie i bądź z niego dumny, ale … beze mnie. -wypowiedziałam wbrew sobie.
Delikatnie wyswobodziłam rękę z jego uścisku i powoli zmierzałam do drzwi. Cieszyłam się, że nie starał się mnie zatrzymać na siłę. Po naszej niedawnej kłótni nie było nawet śladu. W powietrzu unosił się żal i smutek. Atmosfera była ciężka, a zranione nadzieje krzyczały wśród panującej ciszy. Przy wyjściu tylko przez chwilę spojrzałam na Bartka, ale bardzo tego żałowałam. Stał w tym samym miejscu z pustym wzrokiem. Jakby uleciało z niego powietrze.. jakby stracił wszystko. Walcząc z myślą, aby wrócić i go przytulić pośpiesznie opuściłam mieszkanie. Przechodząc przez próg dotarły do mnie słowa, które ukuły mnie prosto w serce.
-Ale ja cię kocham… -powiedział prawie bezgłośnie siatkarz, ale ja usłyszałam wszystko bardzo wyraźnie.
Zamykając za sobą drzwi, pozwoliłam łzom płynąć po policzkach. Jedna za drugą skapywały na moje ubranie, ale to nie było wtedy ważne. Z mieszkania dobiegł mnie głośny krzyk i dźwięk tłuczonego szkła. Wiedziałam, że musi teraz bardzo cierpieć. Zraniłam dwie osoby na raz..w tym zapewne miłość mojego życia i samą siebie.. Jestem pewna, że osoba, która przyglądałaby się temu z boku, uznała by mnie za skończoną idiotkę, ale ja tak nie mogę. Po prostu nie potrafię z nim być.. Boję się, że znowu wywróci moje życie do góry nogami, a zaraz po tym zniknie. Jest kobieciarzem i zawsze martwiłabym się czy czegoś nie wywinie. Powoli tracę przekonanie, co do tego, że w związkach powinno się o sobie wszystko wiedzieć. „Im mniej wiesz, tym lepiej śpisz”. Jakby się tak zastanowić to chyba wolałabym, że Kurek miał przede mną jakieś tajemnice. Gdybym nie znała go na wylot, zapewne właśnie tonęłabym w jego objęciach. Oh tak bardzo go pragnęłam, żeby tu był i wrócił..wrócił dla mnie, ale co dalej? Sama nie wiem czego chcę! Czy potrafiłabym mu wybaczyć to co zrobił?
-Ja też cię kocham. –szepnęłam za siebie, wychodząc z klatki.
Otarłam wilgotne policzki i ruszyłam w stronę mojego mieszkania. Już nie czułam bólu, ani żalu. Uświadomiłam sobie, że to przecież Bartek nigdy nie odpuści. Zawsze będzie blisko i zawsze będzie mój. W końcu przyjaciel to przyjaciel! Musimy iść do przodu, a w końcu samo się poukłada. Słońce ogrzewało mi twarz, a kurtka nie była w cale potrzebna. Powoli pokonywałam kolejne metry drogi, czując, że problem zostaje gdzieś za mną.
Przekraczając próg mieszkania dobiegła do mnie rozmowa z pokoju. Ktoś zdecydował się nas odwiedzić? Czy może ktoś jeszcze nie opuścił mieszkania po wczorajszej imprezie? Z zainteresowaniem wbiegłam do salonu, a widok siatkarza był równie niespodziewany, co wspaniały.
-Cichy! –krzyknęłam i rzuciłam mu się na szyję.
-Cześć Wiktoria. –starał się mnie odepchnąć.
-Jeszcze troszkę. –przytuliłam go jeszcze mocniej.
Kiedy już nacieszyłam się bliskością przyjaciela, usiedliśmy razem na kanapie i zaczęliśmy opowiadać o wszystkim po kolei. Przypadła mi jeszcze nieprzyjemność nakrzyczenia na Pita, bo nie przyszedł na urodziny Anki, ale jego przepraszające spojrzenie bez trudu mnie złagodziło. Następnie ustaliśmy, że wybierzemy się do kina, więc nie zwlekając dłużej, zaczęliśmy się szykować. Przebrałam się i wróciłam do czekającego na nas Piotrka.
-Co tam, mała? –szturchnął mnie w ramię.
-Fajnie widzieć znowu licealnych przyjaciół. Najpierw Kurek, teraz ty. –mówiłam.
-Widziałaś się z Bartkiem? –otworzył szeroko oczy.
-No tak.. przyjechał do Polski. –mimowolnie na moje usta wkradł się uśmiech.
-I…wydarzyło się coś szczególnego? –dopytywał się.
-Chyba nic..a co ty się tak wypytujesz? –oparłam dłonie na biodrach.
-Nic nie było? –wyraźnie się denerwował.
-A co miało być? Piotrek o co chodzi?! Wiesz o czymś? –piorunowałam go spojrzeniem.
-Co za idiota. –zaklął pod nosem Cichy.
-Powiedz! –krzyknęłam.
-Spokojnie.. on miał..
-Gotowi? –wpadła mu w słowo radosna Anka.
-Jasne. Idziemy. –rzucił pośpiesznie Pit i puścił nas przodem.
Hmm chyba na rękę było mu to, że uniknął odpowiedzi. Na pewno nie zamierzałam tak tego zostawić. Dowiem się co tak trudno było mu wykrztusić.
Film na który się zdecydowaliśmy zdecydowanie nie był dobrym wyborem. Dwójka przyjaciół, których łączył seks? Oh co za ironia.. Jak zwykle wszystko jest przeciwko mnie. Po seansie ruszyliśmy na jakieś jedzenie. Wybór padł na pizzę i już niedługo potem składaliśmy zamówienie.
Do domu wróciliśmy dopiero późnym wieczorem, a ja wciąż nie uzyskałam odpowiedzi od Pita. On coś wiedział…coś ukrywał. Przyjaźnił się z Kurkiem, więc w sumie nie powinnam być zaskoczona, że ma jakieś tajne informacje na jego temat. Postanowiłam się nie domyślać i cierpliwie poczekać na wyjaśnienia, jednak przez chwilę przemknęła przez moją głowę myśl, kierowana ciekawością. Mianowicie zastanawiałam się czy to co usłyszę mnie ucieszy, czy wręcz odwrotnie. Po ostatnich wydarzeniach miałam wielką nadzieję, że usłyszę coś dobrego. Wzięłam długą kąpiel, nasmarowałam ciało balsamem i powoli zbierałam się do spania. Okryłam się kołdrą, ale nie zamykałam oczu. Czy dziewczyna, którą kocha dwóch wspaniałych mężczyzn, powinna spać sama? To chyba ja doprowadziłam do tej sytuacji.. W przypadku Michała górę wzięła moja urażona duma, ale czy powinnam tego żałować? Cholera przecież to prawie jak zdrada.. Niby słowa i czyny to zupełnie coś innego, ale potrafią zranić tak samo. Z kolei Bartek.. oh Bartek. I co ja mam z nim zrobić? Kocha mnie..wiem o tym, ale on nie potrafi się ustatkować, a ja jednak nie mam ochoty dzielić się moim mężczyzną. Może dobrze, że się stało, co się stało? Może tak powinno być. Bartek-przyjaciel, Michał-narzeczony..znaczy jeszcze nie, ale chciałabym. Poczułabym, że należy do mnie i oderwał się od Dagmary. Naprawdę nurtuje mnie to co siedzi w jego słowie..
Obudziłam się, wyszykowałam i ruszyłam na uczelnię. Nic specjalnego, a jednak lubiłam tą moją rutynę. Dawno już tam nie byłam, więc usłyszałam kilka złośliwych komentarzy z powodu mojej nieobecności, ale kiedy na zajęcia praktycznych, zrobiłam naprawdę dobry szkic, wszyscy momentalnie się uciszyli.
-Talenty nie muszą się tak dużo uczyć co reszta. –skomentowałam ich reakcje tonem godnym prawdziwej divy.
Kolejne godziny mijały, a ja niesamowicie nudziłam się na wykładach. Na koniec usłyszałam jeszcze, że mam do zaliczenia projekt i że dziś będę musiała zostać dłużej. Ta wiadomość kompletnie mnie przytłoczyła, a po zakończonych zajęciach, niechętnie ruszyłam do pracowni. Była pusta i przeraźliwie cicha, ale nie czułam się tam źle. Jasne ściany, oświetlało przyciemnione światło, a na środku znajdował się wielki stół. Usiadłam na jednym z krzeseł i zaczęłam rozkładać swój sprzęt. Niezliczona ilość ołówków, węgiel, gumki, rozcieracze, lakier, i całą resztę. Temat przewodni brzmiał „Spokój”. Mimo, że jak wszystkim wiadomo objęłam kierunek na architekturę, to wszyscy mamy obowiązkowe zajęcia z rysunku. Sądzę, że chodzi tu o rozwijanie naszej wyobraźni i zdolności abstrakcyjnego i przestrzennego myślenia. Przy okazji też mamy szanse ćwiczyć rękę, więc jak wiadać…same plusy. Chwyciłam drugi w skali grubości ołówek i zawisłam z nim nad arkuszem. W tej chwili do sali wszedł student z dużą teczką i posyłając mi krótki uśmiech, zajął stanowisko naprzeciwko mnie. Zilustrowałam go od góry do dołu i przyznaję, że był godny uwagi. Na pewno musi odpędzać się od napalonych studentek. Przewróciłam oczami i postawiłam pierwszą kreskę na kartonie, a trzy sekundy później już ją ścierałam. Powtórzyłam tą czynność kilkakrotnie, co jakiś czas zaklinając pod nosem. Nie miałam żadnego pomysłu. Kompletna pustka.. Zazwyczaj kreatywność to moje drugie imię, ale teraz.. nie wiem co się ze mną dzieje.
-Cholera! –krzyknęłam, krusząc rysik ołówka.
Chłopak posłał mi rozbawione spojrzenie, ale starał się je ukryć.
-Bawi cię coś? –warknęłam.
-Nie wiesz co robisz. –oznajmił.
-Nie mam pojęcia! –usiadłam i załamałam ręce.
-Jaki masz temat? –dociekał.
-„Spokój” Błahe, co? –powiedziałam z grymasem.
-Wcale nie! –rzucił i okrążył stół, podchodząc do mnie.
Nachylił się od tyłu nade mną, a ja miałam wprost idealną pozycję, aby móc zaciągnąć się jego zapachem. Na chwilę zatraciłam się w męskiej woni, ale jego głos przywołał mnie do rozsądku.
-Masz jakiś mętlik w życiu? –zapytał, ostrząc mój ołówek.
-Skąd wiedziałeś? –rzuciłam zrezygnowana.
-Jeśli nie masz poukładanego, spokojnego życia, nie uda ci się tego narysować. Na kartkę przelewasz to co aktualnie czujesz..co myślisz. Musisz mieć wszystko pod kontrolą, jeśli chcesz zapanować nad zmysłami. –szeptał, chwytając moją rękę. –Rysowałaś kiedyś dla przyjemności? –zapytał.
-Nigdy. –przełknęłam ślinę.
-Pomogę ci. –otulił moje ramiona swoimi, chwytając za ręce i wkładając mi miedzy palce ołówek.-Wróć myślami do jakiegoś miłego wspomnienia. Gdzie było ci dobrze i czułaś się wspaniale, gdzie mogłaś być kim chcesz. –mówił cichutko prosto do mojego ucha.
Jego słowa działały na mnie pobudzająco, ale jednak idealnie do mnie trafiały. Cofnęłam się myślami aż do liceum. Ja, Anka, Pit i Kurek pojechaliśmy wtedy nad jezioro. Byłam wtedy z Bartkiem..taka beztroska, zakochana i szczęśliwa. Widziałam namioty, łódki i wielką taflę wody, a za nią połowę zachodzącego słońca. To był cudowny okres. Wszystko wydawało się być takie łatwe. Westchnęłam.
-Musisz mi opowiadać co widzisz. –nakazał nieznajomy.
Kolejno opisywałam mu moją wizję, a on sterując moją ręką, wędrował ołówkiem po kartce. Przychodziło mu to z wielką łatwością i szybko spodobało mi się to wspólne rysowanie. Kiedy szkic był gotowy, sięgnęliśmy po węgiel i rozcieracze, bo przyszedł czas na robienie cieni. Wszystko szło mi bardzo płynnie i robiłam to chętnie. Nic nie mówiliśmy.. po prostu wyrażaliśmy siebie poprzez połączenie kilku kresek.
-I jak? –zaczął wycierać brudne dłonie.
-Ja..dziękuję ci. Nie wiedziałam, że tak potrafię. –ekscytowałam się.
-Jeszcze trzeba to zabezpieczyć. –znów brzmiał jak zawodowiec.
Ponownie stanął za moimi plecami i pryskał lakierem karton, który trzymałam. Mogłam być naprawdę z siebie dumna. Potykając się o nogę od krzesła, wpadłam nieznajomemu w ramiona. Tylko przez moment spojrzałam mu w oczy. Niezdarnie usiłowałam zebrać wszystkie przybory, ale schylając się na ziemię po węgiel otarłam się biodrem o mojego pomocnika. Nie byłam w stanie ukryć uśmiechu, kiedy wyczułam jego nabrzmiałą męskość ukrytą w spodniach. Jednak mężczyźni są tacy prości.. i wszyscy tacy sami. Dziękując mu po raz kolejny, zabrałam torbę i ruszyłam do wyjścia.
-Chwila! Jak się nazywasz? –wołał za mną.
-Wiktoria. –stanęłam w drzwiach.
-Wiktoria. –pieścił w ustach moje imię.
-A ty? –spojrzałam na niego wyczekująco.
-Wiktor. –uśmiechnął się nikle.
-Bardzo mi miło. –odrzuciłam.
-Mi bardziej. –mruknął.
-To cześć! –rzuciłam.
Czym prędzej opuściłam salę, czując tą napiętą atmosferę między nami. Byłam z siebie dumna, że wyszłam, bo nie wiadomo co zaszłoby na tym wielkim stole za 2 minuty. Zaniosłam gotową pracę do sekretariatu, by rano miła, blond pani przekazała ją wykładowcy. Przed budynkiem uczelni czekała mnie niemała niespodzianka. Mianowicie było już całkiem ciemno. No ładnie.. spędziłam cały dzień w tym cholernym miejscu. No cóż..przynajmniej towarzystwo miałam niezłe. Z dwuznacznym uśmiechem na ustach ruszyłam do domu.
Rano obudziłam się z ogromnym apetytem. Co więcej..ukierunkowanym apetytem. Marzyły mi się omlety, więc biegiem ruszyłam do kuchni i zabrałam się za gotowanie. W międzyczasie dołączyła do mnie moja przyjaciółka i błagała o kilka placuszków. Na dodatek oświadczyła mi, że byłoby fajnie gdybym ulotniła się z mieszkania do siedemnastej. Ehh co ja się z nią mam. Po śniadaniu, rzuciłam się na kanapę przed telewizorem i korzystając z uroków dnia wolnego postawiłam na nic nierobienie. Oh podobało mi się to lenistwo.
O szesnastej ruszyłam pośpiesznie do garderoby i włożyłam legginsy, a do tego luźny, beżowy sweter. Zabrałam torbę, do której wcześniej wrzuciłam szkicownik, włożyłam buty, okryłam ramiona płaszczek i wyszłam z mieszkania. Nie miałam żadnego pomysłu na ten wieczór. W pierwszej kolejności pozwoliłam sobie na spacer, a następnie usiadłam w parku i wyjęłam jedną z kartek. Rysowanie dla przyjemności? Może rzeczywiście powinnam tego spróbować. Tym bardziej teraz, kiedy wiosna budzi otoczenie do życia. Siedziałam nad stawem, który oczami mojej wyobraźni przypominał jezioro z liceum. Woda, Anka, Pit, Kurek… Właśnie! Całkiem zapomniałam, że mam jeszcze coś do wyjaśnienia z panem Nowakowskim. Mimo wysokich obcasów, szybkim krokiem zmierzałam w stronę hotelu siatkarza. W holu miła recepcjonistka pokierowała mnie do pokoju Piotrka. Mocno zapukałam w drzwi, a po chwili pojawił się w nich sam lokator.
-Wiedziałem, że w końcu przyjdziesz. –rzucił.
-Też się cieszę, że cię widzę. –cmoknęłam go w policzek i minęłam w progu.
Usiadłam wygodnie na kanapie, zdjęłam płaszcz i spojrzałam na niego wyczekująco.
-Wiki nie patrz tak. –ostrzegł mnie.
-Bo co? –wystawiłam język w jego stronę.
-Tak właściwie to nie wiem czy powinienem ci to mówić.. –podrapał się głowę w geście zakłopotania.
-Piotrek proszę! Nie utrzymuj mnie w tej cholernej niepewności.. –posmutniałam.
-Dobra już! Powiedz mi tylko, co obecnie jest między wami? –zapytał.
-Przyjaźnimy się.. –przeciągałam.
-Nie mówisz mi wszystkiego. –skarcił mnie spojrzeniem.
-Ostatnio spędziliśmy razem noc. Ja byłam załamana i pijana, a on to wykorzystał! –oburzyłam się.
-A więc twierdzisz, że wcale tego nie chciałaś? –oparł się o fotel.
-Nie każ mi odpowiadać. –powiedziałam lekko skruszona.
-Co było dalej? –zachęcał mnie do opowieści.
-Powiedziałam mu, że musimy to skończyć i wyszłam. –wzruszyłam ramionami.
-I tak po prostu pozwolił ci odejść? –było widać niezrozumienie na jego twarzy.
-Możliwe, że troszeczkę się pokłóciliśmy.. –wspomniałam.
-Co za kretyn! –wrzasnął Cichy i zaczął nerwowo chodzić po pokoju.
Chyba nigdy nie widziałam go w takim stanie. Był wyraźnie podirytowany i zaciskał ze złości pięści.
-Powiesz mi wreszcie?! –krzyknęłam, zmęczona oczekiwaniem.
-On chciał ci się oświadczyć! –burknął Pit.
Oczami Anki.
-Piotrek! – rzuciłam mu się na szyję.
-Jednak trochę się stęskniłaś. – przytulił mnie do siebie z uśmiechem wymalowanym na twarzy.
-Nawet nie wiesz jak bardzo! Wchodź do środka. – wciągnęłam go w głąb mieszkania.
-Hoho. Widzę, że ktoś się wczoraj nieźle bawił. – pokazał cały rząd ząbków, stojąc przed jeszcze nie do końca posprzątanym mieszkaniem.
-Nawet nie wspominaj. Teraz dopiero zrozumiałam co to znaczą porządne imprezy.
-Nie to co w liceum. – rozłożył się na kanapie.
-Oj, też nie można na tamte narzekać. – spojrzałam na niego wymownie.
Znów jak przy każdym spotkaniu zaczęło się wspominanie starych czasów. Zaparzyłam nam kawę, a sama szybko pobiegłam do swojego pokoju i w ekspresowym tempie próbowałam znaleźć jakieś ubranie. Postawiłam na sportowe ciuchy. Wrzuciłam na siebie luźne szare dresowe spodnie i chabrową bokserkę. Włosy związałam w kucyka i już ubrana szybko zbiegłam na dół. Nowakowski ku mojemu zdziwieniu sam z własnej nie przymuszonej woli zaczął sprzątać. Na tyle uporządkował już salon, że dało się dostrzec w nim wygląd jaki prezentował przed imprezą. Dołączyłam do niego i wspólnymi siłami po 2 godzinach mieszkanie było już wysprzątane na szóstkę. Wyczerpana z obolałym kręgosłupem rzuciłam się na sofę, a zaraz potem przysiadł koło mnie Pit. Zawsze dziwiło mnie czemu niezależnie od tego ile się z nim nie widziałam, potrafiłam być przy nim tak bardzo naturalna i bezpruderyjna.
-Co tam u ciebie jeszcze słychać? – rzuciłam ,kiedy udało mi się choć chwilę odpocząć.
-Ehh… szkoda gadać. – zaczął się wymigiwać.
-No mów, znamy się nie od dziś. – usiadłam po turecku i uderzyłam go dla żartu w przedramię.
Patrzył się przed siebie niewzruszony i wziął głęboki oddech.
-Wczoraj zakończyłem związek z Moniką. – powiedział jednym tchem.
Muszę przyznać, że mnie przyzwoicie zatkało. Ile razy widziałam ich razem, tyle razy wyglądali na parę idealną. Uśmiechnięci, szczęśliwi, zadowoleni z życia.
-Cholera… Coś konkretnego na tym zaważyło? –dopytywałam.
Zaśmiał się ironicznie, a po kolejnej chwili wyczekiwania odpowiedział na moje pytanie.
-Wiesz sama najlepiej jak wygląda związek z siatkarzem. – rzucił w moim kierunku nonszalancki uśmiech.
Przysunęłam się bliżej i przytuliłam go. Nie obyło się bez pocieszania i powspominanie paru niedoskonałości Moniki, dzięki czemu Piotrek zdecydowanie się rozweselił.
-A u ciebie co nowego? –skierował wzrok na mnie.
Jego wzrok był przyjazny i nakłaniający do tkliwych zwierzeń. Nienawidziłam kiedy tak na mnie patrzy. Odkąd tylko pamiętam te oczy namawiały mnie do 100% szczerości. Może powinnam mu się wygadać?
-Miesiąc temu zostałam zgwałcona. – rzuciłam prosto z mostu.
Cholera, powiedziałam to na głos!?
-Co!? – Piotrek o mało nie zakrztusił się kawą, a oczy prawie wyszły mu z oczodołów.
-Żartowałam. – uśmiechnęłam się nieszczerze. Na moje nieszczęście szybko to wyczuł, za dobrze mnie znał.
-Mów w tej chwili. Co się stało? – przyciągnął mnie do siebie i objął.
Moja podświadomość krzyczała, żeby mu się wygadać, a rozum podpowiadał, że lepiej już tego nie roztrząsać. Cóż, niestety po wielkiej kłótni stoczonej pomiędzy moim ego, a rozumem podjęłam decyzje o rozczulaniu się nad sobą i pocieszaniu. Oh, tak z każdą minutą mojej opowieści, Pit coraz bardziej bladł, a ja nieświadomie poczułam jak po policzkach spływają mi łzy.
-… a teraz najgorsze jest to, że Aleks myśli, że coś jest z nim nie tak, bo od miesiąca nie sypiamy ze sobą. – rozżalona skończyłam swój monolog.
-Nie wiem co mam nawet powiedzieć… - zastygł z otwartymi ustami, zdecydowanie był mocno zszokowany.
-A ja nie wiem co mam zrobić.
-Nie wiem co czujesz, ale na mój gust, powinnaś spróbować się przełamać. To jest trochę tak jak z koniem. Jak z niego spadniesz, musisz jak najszybciej znów na niego wsiąść, bo potem będzie tylko trudniej.
-Przyrównałeś seks to konia. Naprawdę jestem pełna podziwu. – obtarłam łzy i roześmiałam się w najlepsze. Piotrek też wyraźnie był rozbawiony, iż użył takiej przenośni.
-Dobra, ale wiesz o co mi chodzi. – spojrzał wzrokiem pełnym troski. – Tamten gościu do dupek, a facet, który kocha swoją kobietę, nigdy by nie pozwolił, żeby przez niego cierpiała.
-Sądzisz, że powinnam spróbować się przełamać?
-Według mnie tak, bo inaczej przez to nie przebrniesz. –uśmiechnął się przyjacielsko.
Pomogła mi rozmowa z nim. Miał racje, nie mogę pozwolić na to, żeby taka rzecz zniszczyła mój związek. Obiecałam sobie, że postawie czoło mojej psychice i zrobię jej na złość. Około południa w domu zjawiła się Wiki. Wyściskała Pita i również usiadła w salonie. Gadaliśmy w najlepsze jak za starych dobrych czasów.
-Masz dziś trening? – Wiktoria rzuciła do Piotrka.
-Mam wolne. – wyszczerzył się.
-Idziemy do kina? – zaproponowałam.
-Jestem za. – przystał na to Nowakowski.
-Z okazji dnia kobiet przez tydzień grają komedie romantyczne. Chodźmy na „Sex Story”! – rzuciła Wiki.
Stanęło na tym, że za 15 minut spotykamy się przy drzwiach. Poszłam do swojego pokoju, ubrałam się ,włosy związałam w niesfornego koka, a na oczach zrobiłam lekkie kreski. W podskokach zeszłam na dół. Reszta już na mnie czekała.
-Gotowi? – zapytałam wrzucając na siebie kurtkę.
Seans trwał dwie godziny. Film muszę przyznać był naprawdę dobry. Przed 18:00 wyszliśmy z kina.
-Idziemy coś zjeść? – zapytałam.
Mój żołądek domagał się jedzenia. Przy moim dłuższym zastanowieniu, stwierdziłam, że dziś jadłam tylko płatki na śniadanie, więc co się dziwić. Obraliśmy kurs na Pizze Hut. Pogoda była piękna, i idealna na piątkowy spacer po mieście. Choć zbliżała się osiemnasta, to było dość jasno, a słońce nadal rzucało silne promienie, przez co nadawało Łodzi piękny, wiosenny i dający chęci do życia wygląd.
-Anka, w sumie ten film to trochę jakby o was. – rzuciła z ironicznym śmiechem moja przyjaciółka, wyrywając mnie z rozmyśleń.
Posłałam jej złowrogie spojrzenie, które w tamtej chwili mogłoby zabić.
-A może lepiej na Kureczku się skup Wikuś. – poklepał ją po ramieniu Piotrek z wyższością w głosie.
Nie oszczędzili sobie nawzajem kilku komentarzy obracając je potem w żart. Zajęli się sobą, a ja miałam chwilę spokoju. W sumie Wiktoria ma racje, byliśmy przez pewien czas trochę tak „friend with benefit” z Piotrkiem. Poczułam wibracje telefonu w kieszeni. Na wyświetlaczu widniało zdjęcie Aleksa.
-Cześć. – przywitałam się radośnie.
-Mała, wpadnę dziś. Ściągnąłem fajny film, byśmy spędzili sobie wspólny wieczór. – mówił z sympatią w głosie.
-Aleks, dziś Piotrek nas odwiedził. Jestem z nim i Wiki na mieście, więc pewnie późno wrócę. –tłumaczyłam się.
-Aaa… Okej, to jutro wpadnę. – poczułam lekką nutkę zawiedzenia w jego głosie.
-Jutro cały dzień będę poza domem. Mam kolosa. Co powiesz na niedziele wieczorem?
-Nie mogę się doczekać. Do zobaczenia. – starał się być miły, ale czułam w jego głosie lekki niepokój.
-Na razie.
W pizzerii byliśmy chwilę później. Wieczór upłynął nam w bardzo miłej atmosferze przepełnionej śmiechem. Naprawdę bardzo lubiłam takie spotkania z przyjaciółmi po długim okresie nie widzenia się. Wróciłyśmy z Wiki do domu przed 21:00, po drodze odprowadzając Pita do hotelu. Kiedy tylko weszłam do swojego pokoju padłam na łóżko i zasnęłam .
Obudziłam się z samego rana i pierwsze co zrobiłam, to zerknęłam w stronę zegarka. 7:03. Uff, nie zaspałam. Miałam dzisiaj bardzo ważny dzień – kolokwia. Szybko wyskoczyłam z łóżka i pobiegłam do łazienki wziąć szybki orzeźwiający prysznic. Otulając moje ciało spływającymi kroplami ciepłej wody starałam przypomnieć sobie wszystkie informacje, które zgromadziłam kując przez ostatni tydzień. Wyszłam spod prysznica, rozczesałam i wysuszyłam włosy. Następnie poszłam się ubrać. Założyłam na siebie czarne rurki, luźną białą koszulkę na ramiączka, a na to czarną marynarkę z rękawem ¾ . Zeszłam na dół i nie byłam w stanie zmusić się, żeby cokolwiek zjeść. O tak, to się nazywają prawdziwe nerwy. Włożyłam na nogi czerwone conversy i wszyłam z domu. Bardzo nerwowo minęła mi droga na uczelnie. Bałam się, tak cholernie się bałam. Przekraczając progi uczelni, mój stopień adrenaliny sięgał zenitu. Czekałam przed salą, aż wreszcie przyjdzie profesor i pozwoli nam wejść. Czekaliśmy wszyscy, cały rok. Zdenerwowani i niepoprawnie zadumani. Wreszcie przyszedł. Szybko dopchałam się, żeby usiąść jak najdalej jego biurka i czekałam na test. Kiedy wreszcie położył go na moim stoliku, spojrzałam na pierwsze pytanie. Zdawało się proste, potem następne, również nietrudne. Napisałam odpowiedzi na wszystkie pytania. Sprawdziłam szybkim wzrokiem całą zawartość testu, a następnie wstałam i udałam się z kartką w dłoni do biurka staruszka. Skończyłam jako pierwsza. Nie małe było zdziwienie innych studentów, kiedy spojrzeli, że miałam przecież jeszcze dobre 15 minut czasu. Delikatnie odłożyłam test na biurko i odwróciłam się na pięcie, aby wyjść.
-Poczekaj Anno, sprawdzę Ci go od razu. – rzucił w moją stronę profesor.
Zdziwiona wróciłam do biurka i przyglądałam się jak mężczyzna czyta kolejne zadania i zaznacza, że są rozwiązane prawidłowo. Cholera, sama nie wierzyłam! Zabrane miałam tylko 2 punkty, a reszta była dobrze.
-Pięć mniej. – powiedział staruszek z serdecznym uśmiechem na twarzy.
Pośpiesznie wyciągnęłam indeks z torebki i pozwoliłam mu na wpisanie tej ładnej oceny.
-Dowidzenia. – rzuciłam przy wyjściu.
Cieszyłam się jak małe dziecko dostające pudełko czekoladek. Chciałam się z kimś szybko podzielić ta informacją. Wybrałam numer Aleksa, niestety nie odbierał. Spojrzałam na zegarek – 12:25. No tak, ma trening. Wiktoria wiem, że jest na uczelni, więc nawet nie próbowałam się do niej dobijać. Zadzwoniłam do Piotrka, co dziwne odebrał! Byłam przekonana, że też mają trening.
-Co tam? – spytał na wstępie.
-Dostałam piątkę z kolosa! – prawie krzyczałam ze szczęścia.
-Brawo! Jesteś na mieście? Bo ja jestem po treningu i mam wolne do 18:00.
-Za 20 minut przed głównym wejściem do Manufaktury. – powiedziałam radośnie i rozłączyłam się.
Udałam się w stronę centrum handlowego, cały czas wymachując torebką i śmiejąc się do powietrza. Zawsze cieszyłam się kiedy dostawałam dobre oceny, ale moje zachowanie na studiach mnie zadziwiało. Może to dla tego, że tak ciężką pracę włożyłam w to, żeby napisać prace na 5? W szkole zawsze można było polegać na ściądze, niestety na studiach tak nie ma.
-Cześć. – powiedziałam na przywitanie.
-Witaj. – odpowiedział i wyciągnął zza pleców jednego żółtego tulipana. – Gratulacje.
-Dziękuje. – powiedziałam z bananem na twarzy.
Poszliśmy do kawiarni i zamówiliśmy sobie po kawie. Siedzieliśmy i długo rozmawialiśmy o wielu tematach. Przez siatkówkę omawiając całą sytuacje PlusLigi, przez pogodę, która zrobiłam nam niespodziankę i jest cieplutko, aż skończyliśmy na temacie Aleksa.
-Spróbuje jutro się przełamać. – nieśmiało skwitowałam.
-Trzymam kciuki. – puścił mi oko.
Właśnie to w nim lubiłam. Mogłam bez zahamowań o wszystkim porozmawiać. Jednak przyjaźń przez tyle lat ma swoje zalety. Około 16:30 zaczęliśmy się zbierać. Piotrek odprowadził mnie do domu i o siedemnastej już staliśmy przed moimi drzwiami.
-Wejdziesz? – spytałam.
-Trening. – uśmiechnął się nonszalancko.
-Wpadniesz jutro tak o 14:00? Pomógłbyś mi w zakupach. – spytałam zalotnie – Oczywiście o ile nie masz treningu.
-Wpadnę. – nachylił się nad mną chcąc dać mi buziaka na pożegnanie.
Wyciągnęłam policzek w jego stronę, ale niespodziewanie zamiast poczuć jego usta na policzku, to znalazły się na kąciku ust. Oderwałam się szybko, rzucając szybkie „na razie” na dowidzenia i zatrzasnęłam za sobą drzwi. Pobiegłam do siebie do pokoju i szybko zrzuciłam z siebie niewygodne ciuchy. Poszłam wziąć prysznic, a następnie wskoczyłam do łóżka i do późna czytałam książkę.
Obudziłam się o 12:00. Zaspana wyczołgałam się z łóżka i ruszyłam w stronę kuchni. Dobiegały z niej intrygujące zapachy. Oh, tak. Moja kochaniutka Wiki pichciła omlety.
-Nawet nie wiesz jak Cie kocham. – zaszłam ją od tyłu i przytuliłam.
-Szczególnie jak coś chcesz. – popatrzyła się z pogardą.
-No proszeee, upiecz i mi. – zrobiłam maślane oczka.
-A co z tego będę mieć? – uniosła brew ku górze.
-Hmm… - starałam się znaleźć odpowiedni argument. – Jutro ugotuje obiad.
- A czemu nie dziś? –zdziwiła się.
-Około siedemnastej ma wpaść Aleks i wiesz…
-Ulotnie się. – ciężko westchnęła. – Ale jutro ma być obiad godny szefa kuchni!
-Tak jest. – zasalutowałam i uśmiechnęłam się serdecznie.
Muszę przyznać, że Wiktoria robi świetne omlety!
Przed czternastą zaczęłam się ubierać. Wrzuciłam na siebie czerwone rurki, do tego jeansowa koszula i botki. Nim się zdążyłam obejrzeć, a w moich drzwiach stał pan Nowakowski. Wzięłam portfel leżący w salonie oraz kurtkę i wyszłam z domu.
-Co masz zamiar kupić? – zapytał Cichy.
-Rzeczy których normalnie sama bym nie kupiła, bo nie dałabym rady ich przynieść. – uśmiechnęłam się.
-Od zawsze byłaś okropna. – zaśmiał się.
-Ja okropna? – udawałam zdziwioną.
-Tak. A do tego jeszcze wredna. Chamska też się zdarzało, że byłaś. – wywalił język i śmiał się ze mnie.
-Ooo nie panie Nowakowski. Przegiąłeś. – przyśpieszyłam kroku i skrzyżowałam ręce na piersiach.
-Haha, no przestań. Żartowałem.
W głębi duszy, ledwo co powstrzymywałam się od śmiechu. Ale na zewnątrz starałam się utrzymać kamienną twarz.
-Coś mówiłeś? – uniosłam jedną brew. – Chcesz rozmawiać z tak okropną kobietą jaką ja jestem?
Popatrzył się na mnie z litości, a następnie jednym szybkim ruchem przerzucił mnie sobie przez ramię.
-Pit! Puszczaj mnie wariacie! – krzyczałam i śmiałam się jednocześnie.
-Jak powiesz mi kto jest najlepszym i najprzystojniejszym facetem na Ziemi? – zaśmiał się
-Mam rozumieć, że to podobno ty? – udawałam rozbawioną.
Spojrzał na mnie z pogardą, a następnie zaczął biegać i skakać przez co poczułam jak śniadanie kołuje mi się w żołądku.
-DOBRA! No ty ! – nadal się śmiałam.
Uwolnił mnie i postawił na ziemię. Kręciło mi się chwilę w głowie zanim złapałam równowagę. Ten człowiek był zdecydowanie za wysoki. ZDECYDOWANIE.
-Tu. – pokazał na policzek schylając się.
-Niby za co?
-A chcesz znów obserwować świat z perspektywy dwóch metrów? – nadal się ze mnie śmiał.
-O nie! – krzyknęłam. I czym prędzej wspięłam się na palce i dałam mu buziaka w policzek.
Udaliśmy się do Almy i zrobiliśmy w niej zakupy na co najmniej tydzień. Wykorzystałam to, że mam na zakupach osobę która jest w stanie udźwignąć całkiem pokaźny ciężar. Może rzeczywiście byłam trochę okropna? Anyway. Przed 16:00 byłam w domu. Podziękowałam Piotrkowi za to, że przydźwigał te zakupy do domu i przed dzisiejszym wieczorem jeszcze raz porządnie zmotywował mnie do uwierzenie w siebie i przełamania wreszcie tej niewidocznej bariery. Rozpakowałam zakupy i zabrałam się za upieczenie naleśników. Chciałam, żeby ten wieczór był wyjątkowy, a dobrze wiedziałam, że Aleks je uwielbia. Kiedy one już były gotowe, nakryłam ładnie do stołu i poleciałam na górę się przebrać. Wrzuciłam na siebie czarne rurki, a do tego biała bokserka i rozpięta koszula w niebieską kratę. Włosy perfekcyjnie ułożyłam, i nałożyłam na twarz lekki makijaż. Kiedy skończyłam, usłyszałam dzwonek do drzwi. Zbiegłam po schodach, zatrzymując się przed lustrem i ostatni raz sprawdzając jak wyglądam. Wzięłam wdech i wydech, a następnie nacisnęłam za klamkę. Uśmiechnęłam się najmilej jak umiałam, niestety w odpowiedzi nie otrzymałam tego samego. Aleks rzucił tylko cześć, i wszedł do środka nawet mnie nie przytulając. Przeszliśmy do salonu, a kiedy Serb zobaczył nastrój jaki panuje w salonie, oraz nakryty stół mina mu trochę zrzedła. Usiedł przy stole, a ja nałożyłam naleśniki na talerze. Atanasijević cały czas obserwował w ciszy co robie. Nie odezwał się nawet słowem. Co mu jest do cholery?
-Coś się stało? – odwróciłam się w końcu w jego stronę przerywając dotychczasową czynność.
-Może ty mi powinnaś to powiedzieć. – zaśmiał się ironicznie.
-O co ci chodzi? – nie rozumiałam go.
-Wiesz co opowiem ci pewną historię. – wstał z krzesła i stanął przede mną, patrząc prosto w oczy. – Była sobie pewna piękna dziewczyna o imieniu Ania. Poznała podczas prowadzenia wywiadu pewnego siatkarza . Spodobała się strasznie mężczyźnie, a on obiecał sobie, że dołoży wszelkich starań, żeby pokochała go tak bardzo jak on ją. Siatkarzowi udało się zdobyć jej serce i przez wiele miesięcy zdawało się, że tworzą parę idealną. Choć było czasem gorzej, czasem lepiej to zawsze znaleźli nić porozumienia. Niestety po pewnym czasie coś się zmieniło. Dziewczyna unikała chłopaka i przestali ze sobą sypiać. Serb cały czas o tym rozmyślał zadając sobie wiele pytań, co z nim jest nie tak. Dziewczyna zapewniała go, że wszystko jest w porządku, więc siatkarz jej uwierzył i był trochę spokojniejszy myśląc, że jak każda kobieta ona też może mieć swoje problemy. Ale pewnego dnia zobaczył ją na ulicy z innym facetem, który podobno jest jej przyjacielem, a zarazem byłym. Wszystko było by w porządku gdyby nie fakt, że zachowywali się jak para, a dziewczyna go pocałowała. – skończył wreszcie swój monolog.
-Serio i o to ci chodzi? – roześmiałam się.
-Jakoś wszystko składa się w logiczną całość. Unikasz mnie, nie śpisz ze mną, nie chcesz się spotykać. Mogłabyś mnie tylko poinformować, że niestety nie chcesz już dalej ciągnąc naszego związku. – widocznie się zdenerwował.
-Aleks, ja cię proszę! To były wygłupy! Piotrek to mój przyjaciel i nic poza tym.
- Friend with benefit. – zaśmiał się sarkastycznie.
-Chyba sobie kpisz w tym momencie! – wybuchłam nie radząc sobie z jego podejściem. – Nie potrafisz mi zaufać?!
-Potrafię, ale mam też oczy! – wykrzyczał. – Skoro nie stać cię na to, żeby powiedzieć mi, że jednak nie jestem dla ciebie wystarczający, to ja to zrobię. Koniec z nami.
W moich oczach zaczęły pojawiać się łzy. Nie wierzyłam w to co właśnie powiedział. Patrzyłam na niego pusto. Nie potrafiłam wypowiedzieć ani jednego słowa. On tylko pokręcił głową, zabrał swoją kurtkę i wyszedł. Nie wierzyłam. Po prostu nie wierzyłam w to co się przed chwilą stało.
_________________________________________________________________
Tadam! Oto i jest 26 :)
Jak wam minęły Święta i Prima Aprilis? Udało się wam kogoś wkręcić ? :)
Zostawiamy wam do oceny rozdział! :) /Ania i Wiki
Super rozdział!
OdpowiedzUsuńSzczerze, to ja bym chciała żeby Wiki była z Bartkiem, a Ania z Pitem... ;)
A Winiar i Aleks z takimi zachowaniami to niech idą się... ;/
Pozdrawiam ;*
Dlaczego tak bardzo kibicujecie tym parom? :D To było na początku..nie lepiej coś zmienić? Tak czy inaczej super, że ci się podoba ♥/Wiki.
UsuńBoziu ... Co ten Alek odwalił :D Dobrze ,ze Anka komuś się wygadała i jest jej "lżej na wątrobie". Co do Wiktorii chyba zaskoczeniem było dla niej to ,że Bartek chciał się oświadczyć ,a Winiar no cóż powiedzieć ,też troche sie niefajnie zachował i ło, ale mam nadzieje ,że jednak Wika bedzie z Kurasiem. Pozdrawiam Annie
OdpowiedzUsuńNic nie zdradzamy, więc wyczekuj 27 :D Może coś się wyjaśni.. Ale znając nas to nie liczyłabym na pełną jasność sytuacji. Pozdrawiam gorąco! /Wiki.
UsuńNo to nieźle ;) mam nadzieję, że po tym co Wiktoria usłyszała od Pita zdecyduję się dać szansę Bartkowi i będą razem, a może nawet na serio się jej oświadczy, bo Winiar na nią nie zasługuje, niech wraca do żony skoro tak ją kocha. A Alek ostro mnie wkurzył, nie dał szansy wytłumaczyć się Ani... też niech spada, Ania powinna być z Piotrusiem, na niego zawsze może liczyć i potrafi mu o wszystkim powiedzieć, od początku są sobie przeznaczeni;D tak jak Wiki z Bartusiem :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;***
Naprawdę nie rozumiem dlaczego tak wiele osób kibicuje parom z początku opowiadania. Nie lepiej coś zmienić? Wprowadzić coś nowego? Może nawet jakąś nową postać? :D Zobaczymy jak to się dalej potoczy.. Musimy czekać na 27, bo nawet gdybym chciała wam coś teraz zdradzić to nie jestem w stanie :D Przyznajemy się bez bicia, że rozdziały piszemy całkiem spontanicznie. Nie mamy żadnego pomysłu na to co robimy.. po prostu staramy się to robić najlepiej jak umiemy. A fakt, że znajdują się osoby, które chcą to czytać, daje nam wiele radości ♥ /Wiki.
UsuńPS. Wybacz te moje wywody :D
Jesteśmy niesamowicie zaskoczone waszymi reakcjami, bo byłyśmy pewne, że będziecie chcieli nas za to powiesić, a tu proszę... :D Tak czy inaczej bardzo się cieszymy, że rozdział sprostał oczekiwaniom i się podoba ;) To co robimy, robimy dla was, czytelników, dlatego bardzo cenimy sobie każdy komentarz. Te pozytywne są bardzo motywujące, ale nawet te negatywne dają siłę i chęć do poprawy.. Naprawdę bardzo dziękujemy, że mamy dla kogo tworzyć ♥
OdpowiedzUsuńJa bym była za wprowadzeniem czegoś nowego. Ania powiedziałaby całą prawdę Aleksowi i by się pogodzili, a Wiki była by jednak z Bartkiem. Sorry ale ja mam do niego straszną słabość! Sama nie wiem czemu. Oczywiście to wasze opowiadanie. Zrobicie to jak będziecie uważać, a ja czekam na następny rozdział i (mam nadzieję) zaręczyny Wiki i Kurka oraz definytywne i mocne rozstanie z panem W. Rozdział jak zwykle świetny, a w wolnych chwilach zapraszam do mnie http://volleyball-lost-dreams.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńMożemy zapewnić, że następne rozdziały trochę wyjaśnią sprawy bohaterek,ale nie wiemy czy wszystkich zadowolimy. :)
UsuńPozdrawiamy! :) /Annia
teeez jestem za tym, zeby powiedziala Alexowi prawde i zeby bylo ok, bo oni musza byc ze soba no musza!
OdpowiedzUsuńWszystko wyjaśni się w kolejnych rozdziałach, na które już zapraszamy! :) /Ania
UsuńBłagam tylko nie Pit! Mam nadzieję, że Ania opowie o wszystkim Aleksowi i się pogodzą, a Wiktoria niech będzie z Winiarem. :D
OdpowiedzUsuńJuż za tydzień się wszystko okaże. :D
UsuńPozdrawiamy :) /Ania
Dodajcie coś nowego proooosze ;D
OdpowiedzUsuń+ świetnie piszecie, uwielbiam tego bloga <3
W jakim sensie coś nowego? Postać, fabułę czy kolejny rozdział? A może jeszcze coś innego? :D
UsuńBardzo nam miło! ♥ /Ania
Świetny rozdział. Troche szkoda mi Ani, ale wątpie, ze wytrzymają bez siebie ale cóż trzeba czekać do następnego. A Batrek bardzo mnie zdziwił. ale co tam
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Asia :*
I zapraszam do siebie na cos nowego http://volleyball-lovep.blogspot.com/
Ania ma niesamowitą słabość do Aleksa, więc zobaczymy jak to będzie :) Bartek też mocno zszokował Wiktorię :)
UsuńZapraszamy już na kolejny rozdział, a do ciebie na pewno wpadniemy ;)
Pozdrawiamy! ♥ /Ania
No, no. Wreszcie doczekałam się nowej perełki <3. Teraz to ja już sama nie wiem kogo wolę! Kurek czy Winiar? Eh... ciężki orzech do zgryzienia, decyzję pozostawiam tobie. Bartek jest słodki, młody, szalony ale Winiar jest odpowiedzialny, romantyczny i w ogóle. No cóż, kto jak kto ale wy to potraficie pisać! Wydajcie książke, napewno kupię XD! Aleks miał powód do zdenerwowania, każdy mężczyzna na jego miejscu tak by zareagował, ale od razu zrywać!? Niech Ania jak najszybciej powie to Aleksowi!!! A Pit? Od początku go nie lubiłam i zdania nie zmienię, mam nadzieję, że Ania zostanie z nim TYLKO i wyłącznie w relacjach przyjacielskich. Powiem wam, że lepiej mi się czyta jak wygląd bloga jest taki. Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, w którym mam nadzieję wyjaśnicie wszystkie sprawy i dowiemy się wreszcie kogo wybierze Wiki i czy związek Ani przetrwa. A się rozpisałam, ale tego nie da się opisać w skrócie. Emocje jakie towarzyszą mi podczas czytania są znakomite. Pozdrawiam, Nikola! : D
OdpowiedzUsuńAnia traktuje Pita jak przyjaciela, a Wiktoria nadal nie może się zdecydować. Haha,kiedyś pomyślimy o wydaniu książki.Tylko wydawnictwo jakieś złapiemy :D Cieszymy się, że wygląd też bardziej odpowiada :)
UsuńTeż pozdrawiamy! ♥ /Ania
Nie nie nie ! Wiki ma być z Winiarem, a Ania z Aleksem i bez dyskusji ;D
OdpowiedzUsuńZobaczymy jak to wszystko wyjdzie :D /Ania
UsuńSię dzieje, jak zawsze z resztą :D Wika ma ciężki orzech do zgryzienia, szczególnie po tym czego się od Pita dowiedziała. W sumie to liczę, że wybierze Bartka, a co tam. xD Po tym rozdziale tak mi się jakoś go szkoda zrobiło. Gołym okiem widać, że chce ją odzyskać. Winiar "kocha Wikę i swoją żonę" jednocześnie... oj, on coś kręci.
OdpowiedzUsuńA Aleks? Jeszcze będzie błagał Anię na kolanach żeby do niego wróciła. Tylko, żeby nie było za późno.
Haha zobaczymy za jakiś czas czy spodoba ci się nasz pomysł na dalszy rozwój akcji :D /Wiki.
UsuńJejku.... Ale oni do siebie wrócą, nie? :/
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać następnego rozdziału, Wiki się nie może zdecydować. Skoro Michał ją zdradza, a Kurek kocha to sytuacja powinna być jasna, nie? No właśnie nie... Ja bym wolała, żeby była z Michałem i żeby ta zdrada okazała się jakimś nieporozumieniem, ale jednak, żeby Bartek ciągle miał nadzieje. Takie poplątane :)
Nowy rozdział :) Na koniec mała niespodzianka!
http://miloscisiatkowka.blog.pl/
Nasze odpowiadanie od początku jest poplątana, ale chyba właśnie o to chodzi! Nie może być monotonnie, bo byłoby po prostu nudno ;) Cieszę się, że dodałaś kolejną część, bo czytam na bieżąco i naprawdę jestem ciekawa jak to będzie dalej :D /Wiki.
UsuńOMG! No kurdę, Ania musi być z Aleksem! Ja wolę Winiara! Mam nadzieję, że właśnie z nim będzie Wiktoria. Ha,ha co do prima aprilis to mało nie uwierzyłam, że moja mama jest w ciąży XD. Sama wkręciłam kilka osób? A wam kogo udało się nabrać. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. ; ). No i chyba nie muszę wspominać, że liczę na Ania ma opowiedzieć o gwałcie Alkowi. Ania + Pit = Przyjaźń | Ania + Aleks = Miłość | Wiki + Winiar = ? | Wiki + Kurek = ? | xD
OdpowiedzUsuńMi się udało wkręcić koleżanki na operację usunięcia wyrostka, ale nic poza tym.. w ogóle nawet jakoś się nie starałam. Zamiast robić dowcipy, pisałam rozdział, żeby nie zawieść czytelników :D Przyznaję, że naprawdę bardzo się cieszę, że sytuacja miedzy Kurkiem, Wiki i Winiarem jest kompletnie niezrozumiała, bo do tego właśnie dążyłam. :D Udało mi się wszystko pomieszać, a teraz zobaczymy co z tego wyjdzie.. Nie chcę zdradzać pomysłu Anki, bo odebrałabym ci element zaskoczenia, a ona odgrywa ważną rolę w opowiadaniu. :) Tak więc.. cieszę się, że ci się podoba i byle do 27 ♥ /Wiki.
Usuńmam nadzieje ze Wiki da kolejną szanse Winiarowi :)
OdpowiedzUsuńTo się jeszcze okaże :D /Wiki.
UsuńPodacie swoje aski? :D
OdpowiedzUsuńNiestety nie mamy asków :) /Ania
UsuńJaaaasne :D Ania ma aska, ale to dość prywatna sprawa, a na dodatek widnieje tam jej prawdziwe imię i nazwisko, a wolimy pozostać anonimowe :D Mi udało się oprzeć pokusie jego założenia, więc niestety nie podam ;) Jednak jeśli macie do nas jakieś pytania..to walcie śmiało :D /Wiki.
Usuńmoze winiar coś zrozumie i naprawi swoje postepowanie a wika mu wybaczy i beda razem przyjamniej ja na to licze :)
OdpowiedzUsuńZobaczymy :D Jednak nie mogę obiecać, że w następnym rozdziale wszystko stanie się jasne ;) /Wiki.
UsuńAle kręcice.. ale to jest fajne. Rozdział świetny, a nikogo wczoraj nie wkrecałam, bo mnie to nie bawi ^^
OdpowiedzUsuńNie każdego musi, ale dobrze, że chociaż rozdział ci się podoba :D Cóż..kręcić musimy, bo lubimy kiedy bulwersujecie się w komentarzach i usiłujecie się domyślić co będzie dalej :D /Wiki.
Usuń<3333333333333333333333333333333333333333333333333333333
OdpowiedzUsuń♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
UsuńJesteście pewnie fajne prywatnie skoro potraficie wymyślić takie zaskakujące historie i do tego używacie poważnego języka :) Dzięki temu miło czyta się waszego bloga i chce się coraz więcej i częściej. Liczę że Wiki tak szybko nie odrzuci ani Winiara ani Kurka i podejmie właściwą decyzje, ale co do Anki to jest w kompletnej dupie i nie wiem jak z tego wybrnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Olga
Nie narzekamy na swoje towarzystwo nawzajem, więc może nie jest z nami tak najgorzej :D Ja osobiście..bardzo lubię profesjonalizm, dlatego nie wyobrażam sobie, że mogłabym pisać bloga takim lekkim językiem. Sama o wiele bardziej lubię poważniejsze opowiadania i chciałam też stworzyć coś podobnego. Anka natomiast ma po prostu pisarski talent i wszystko przychodzi jej bardzo łatwo ;) A co do dalszych losów dwóch przyjaciółek to okaże się wkrótce :D /Wiki.
UsuńMam do was takie pytanie.. dlaczego bohaterki opowiadania nazywają się Wiktoria i Ania?
OdpowiedzUsuńAnia powstała w związku z tym, że jej autorka ma tak na drugie imię :D Jednak co do Wiktorii to jest troszkę dłuższa historia. Moja mama początkowo chciała mi tak dać na imię, ale ostatecznie zdecydowała się na... nie zdradzę :D Nie mogę jej tego wybaczyć, bo naprawdę bardzo podoba mi się to imię i byłabym szczęśliwa, gdybym mogła się tak podpisywać. No niestety... Ogólnie jesteśmy zadowolone z wyboru imion dla bohaterek, bo według nas są bardzo ładne i dość uniwersalne. Mała Wiki, duża Wiktoria. Mała Anka, duża Anna. Uważam, że podjęłyśmy dobre decyzje ;) /Wiki.
UsuńJakie są Wasze prawdziwe imiona? :)
OdpowiedzUsuńtego niestety nie zdradzimy ;) /Ania
UsuńCoż ja mogę powiedzieć. ANIA Z ALEKSEM A WIKI Z WINIAREM. ♥
OdpowiedzUsuńDlaczego odrzucasz Kurka i Pita? :D
UsuńKurek jest dosyć fajny, ale od zawsze wolałam Winiara. Pita nie cierpię. Jak dla mnie to był niewypał, a Aleks jest znakomity, miły, uroczy i słodki! <3
OdpowiedzUsuńWszystko rozwinie się w najbliższych rozdziałach :D /Ania
Usuńzawsze i na zawsze Winiar :):)
OdpowiedzUsuńTo się jeszcze okaże :D /Ania
UsuńJak zawsze rewelacja, teraz to mam taki mentlikt w głowie. Jedyne co powiem to oby Ania wróciła do Atanasijevica, bo tak było najlepiej. Wiktoria musi podjąć ciężką decyzję... Czekam na kolejny rozdział i już niedługo 40 000 tysięcy wyświetleń :). Nie pomyślałyście o jakiejś reklamie? Może coś na jakimś FP na facebook'u albo jakimś znanym blogu. Myślę, że to bym wam dużo dało, ale oczywiście teraz też jest znakomicie. Chodzi mi tylko, że piszecie tak świetnie, że mogłobybyś jeszcze więcej obserwatorów. Życzę wam powodzenia, bo naprawdę na to zasługujecie. :) :)
OdpowiedzUsuńDziękujemy bardzo za takie miłe słowa, ale myślę, że udało nam się już osiągnąć spory sukces. Ja osobiście czuję się dumna z tego co tu powstało i że jesteśmy w stanie zainteresować czytelników. Jeśli chodzi o reklamowanie naszego bloga to robiłyśmy to już od 3 rozdziału ;D Sporo siatkarskich stronek nas udostępniło i zapewne niektórzy z was, właśnie w taki sposób się o nas dowiedzieli :D Nie chcemy też przesadzić z rozsławianiem, bo nie jest to bóstwo...chyba dobrze jest tak jak jest ;) Dodatkowo wspomnę, że pisanie bloga bardzo mi pomogło na języku polskim :D Z ostatnich pisemnych prac dostałam 5+ czy nawet czasem 6. Polonistka chwali rozbudowane słownictwo, a wiem, że wyrobiłam je sobie spędzając godziny przy Wordzie :D Podsumowując! Może i dajemy sporo od siebie tworząc tą historię, ale ona nam też wiele dała! :D Spontaniczna decyzja o rozpoczęciu bloga była jedną z lepszych, jakie podjęłyśmy! Dziękujemy wszystkim, którzy są z nami. Pozdrawiam bardzo gorąco ♥ /Wiki.
UsuńNie przeczę sukces osiągnełyście :)! Macie wiernych czytelników, którzy zawsze są z wami a pozatym jak wspomniałaś lepiej wam idzie z polskiego, a to też dużo. Pozdrawiam gorąco. Rozwijajcie się dalej. :)
OdpowiedzUsuńMamy nadzieję, że z każdym rozdziałem będzie coraz lepiej ;)
UsuńMacie jeszcze inne blogi? Może jakaś strona o siatkówce? Bardzo kochacie ten sport? Dlaczego akurat on? Dlaczego akurat tacy bohaterzy? . Przepraszam za ciekawosc ale ciekawi mnie to. : D
OdpowiedzUsuńNie nie mam innego blog,ale zamierzam po tym zacząć pisać kolejnego :) Jestem adminką stronki "To jest siatkówka,tego nie ogarniesz" przy czym od razu zachęcam do polubienia. :D Bardzo kocham ten sport i szczerze nie wyobrażam sobie bez niego życia. Teraz jestem po operacji więzadła krzyżowego i nie gram już od 4 miesięcy przez co naprawdę zrozumiałam,że ta dyscyplina jest częścią mojego życia i funkcjonowanie bez niej jest katorgą. Czemu akurat on? Na początku przez 8 lat trenowałam pływanie. Na pierwszy trening zapisali mnie rodzice już w wieku 3 lat, ze względu na starszego brata,który trenował 6 dni w tygodniu i miał w tym bardzo duże sukcesy. Na początku chciałam iść w ślady brata,ale jednak po takim długim trenowaniu najzwyczajniej znudził mi się codzienny zapach chloru.:) Potem próbowałam swoich sił w tańcu,ale niestety nie odnalazłam tam swojego powołania. Na trening siatkówki trafiłam zupełnie przypadkowo, bo szukałam kolejnej dyscypliny sportowej,która zapełniłaby mi pustkę po basenie.Jak się okazało stała się dyscypliną którą pokochałam najbardziej na świecie i to w niej czuje się jak ryba w wodzie. :) Czemu tacy bohaterowie? Hmm... Pit jest osobą przypadkowo wybraną. Natomiast co do Aleksa muszę przyznać, że mam do niego całkowitą słabość. :D Haha,również jestem ciekawska więc jak najbardziej rozumiem :D /Ania
UsuńPóki co, to jest nasz pierwszy i jedyny blog, ale nie ukrywam, że zamierzam niedługo zacząć swój własny :) Anka jest adminką na "To jest siatkówka, tego nie ogarniesz" i z tego miejsca zachęcam do polubienia strony, bo obiektywnie oceniając, warto ;) Czy kocham? Cóż to moja pasja, a to chyba mówi samo za siebie. Siatkówka towarzyszy mi już blisko 5 lat, co stanowi 1/3 całego życia, więc całkiem sporo! Na chwilę obecną nie wyobrażam sobie porzucenia tej dyscypliny pod żadnym powodem! Mimo wszystkich powikłań zdrowotnych i i kręgosłupa, który cierpi przeze mnie jeszcze bardziej, kocham to co robię i nic więcej nie ma znaczenia. Czy wiążę z nią przyszłość? To tylko moje ciche marzenie, ale wszyscy wiemy jak to jest z tym wybijaniem się.. Dlaczego siatkówka? Przetestowałam wiele dyscyplin zanim odnalazłam swoje miejsce na parkiecie siatkarskim. Wcześniej próbowałam piłki nożnej, piłki ręcznej, koszykówki, a nawet ping-ponga :D Na pierwszym treningu znalazłam się całkiem przypadkiem :) No chyba, że to było przeznaczenie! Pamiętam, że poczułam "to coś" i wiedziałam, że będę chciała kontynuować tą spontaniczną przygodę. Na dodatek mam bardzo miłe wspomnienie z samego początku. Już po pierwszym treningu usłyszałam od trenera, że mam do tego dryg i zabrał mnie na turniej. Byłam zaledwie po godzinie ćwiczeń, a jednak pojechałam. Dało mi to wiele nadziei i pewnie dlatego dziś jestem tu, gdzie jestem. Akurat co do bohaterów odpowiedź jest bardzo prosta. Kurek to zdecydowanie siatkarz, który mnie inspiruje i bardzo go podziwiam jako osobę. Dlaczego Winiarski? Ulubieniec z Bełchatowa po prostu. ;) Wiesz..bardzo lubię takie pytania, bo czuję, że wtedy nawiązuje się silniejsza więź między nami, a wami ;) Cieszę się, że mam dla kogo pisać! ♥ /Wiki.
UsuńHah jakie obszerne odpowiedzi :). Teraz wiemy o was całkiem sporo, a to nasz cieszy. Tą stronę lubię już jakiś czas, jest naprawdę fajna :D. Pozdrawiam i dziękuję. ;)
OdpowiedzUsuńNieważne, że obszerne! Chciałyśmy po prostu udzielić pełnych odpowiedzi i niczego nie pominąć :D Nie ma za co dziękować! Gdybyś miała jeszcze jakieś pytania to śmiało ;) Pozdrawiam gorąco! /Wiki.
UsuńWydajecie się miłymi, sympatycznymi dziewczynami. Czy przyjaźnicie się w życiu "normalnym" tak to określe.
OdpowiedzUsuńMimo wielu kłótni,różnic i sprzeczności zdań udaje nam się jakoś utrzymać w przyjaźni! Niektórzy ludzie są sobie po prostu przeznaczeni i choćby się waliło to i tak jakoś wyjdą z tego razem ;) WIĘC TAK! PRZYJAŹNIMY SIĘ choć często jedna ma ochotę udusić drugą i na odwrót :D Szczerze? Mam bardzo trudny charakter i podziwiam wszystkich ludzie, którzy ze mną wytrzymują :D Pozdrawiam! ♥ /Wiki.
UsuńChciałam serdecznie zaprosić na nowy projekt pisany przez Annie i Zoo Zoolka :) Głównymi bohaterami są Łasko&Kłos ;) volleyball-inspiratioon.blogspot.com :) Pozdrawiam i jeszcze raz zapraszam //Annie
OdpowiedzUsuńDodaj się do obserwatorów to lepiej zrobisz ♥. A przy okazji czytałam i naprawdę fajny. Pozdrawiam. ; ))
Usuń