-Na pewno nie chcesz powiedzieć Aleksowi? -pytałam.
-Nie. On nie może się dowiedzieć. –broniła się Anka.
-Ale Ania! On w końcu zauważy, że coś jest nie tak! –chwyciłam jej ręce i spojrzałam w oczy.
- Wstydzę się tego, rozumiesz?! –krzyczała.
-Och, mała. –wzięłam ją w ramiona.
-Nie wiem jak sobie z tym poradzić. –szlochała, chowają twarz w moją szyję.
-Pamiętaj, że jestem z tobą i bardzo cię kocham, siostro. –głaskałam ją po włosach.
-Wiem Wiki. Dziękuję. –mocniej mnie przytuliła.
Ta cała sytuacja była mocno przytłaczająca. Jak ten dupek mógł skrzywdzić moją przyjaciółkę?! Najbliższa mi osoba właśnie płakała w moich objęciach, a ja nie mogłam kompletnie nic zrobić. Sama nie mogłam działać, ale powiedzenie komukolwiek również nie w chodziło w grę. Jak mogłabym jej pomóc? Wiedziałam, że siedzenie bezczynnie z założonymi rękami nic nie zdziała i mimo, że Anka mnie zapewniała, że poradzi sobie sama, wewnątrz aż krzyczała o pomoc. W tym momencie była taka krucha i bezbronna..taka zagubiona. Dawno nie widziałam jej w takim stanie. Najgorsze jest to, że nie mogłam powiedzieć „Wiem co czujesz.” i jakoś doradzić, bo tak naprawdę to nie mam pojęcia jak zachowałabym się na jej miejscu. Gdybym tylko dostała tego sukinsyna w swoje ręce..ale co ja tam mogę.
-Aniu zgodziłabyś się na sesję u psychologa? –zaczęłam cichutko.
-Co? –spojrzała na mnie czerwonymi od płaczu, oczami.
-Jeśli nie chcesz to nie, ale może mogłabyś ..
-Zapisz mnie. –wpadła mi w słowo i znowu się przytuliła.
-Jutro zadzwonię gdzie trzeba, kochanie. –pocałowałam ją w czubek głowy. –Jakoś sobie poradzimy. Razem.
Okej z Anią nie było najlepiej, ale ja musiałam być twarda i ją wspierać. Prawie siłą zaciągnęłam ją do łazienki i kazałam się wykąpać. W tym czasie zrobiłam nam po kubku gorącej czekolady, a kiedy Anka była już umyta obejrzałyśmy „Śniadanie do łóżka.” Razem zasnęłyśmy na kanapie w salonie, ale żadnej z nas to nie przeszkadzało.
Rankiem obudził mnie dźwięk dzwonka. Ktoś bardzo zachłannie dobijał się do naszych drzwi, ale ja nie miałam zamiaru się podnosić.
-Wiki otwórz. –powiedziała zaspana Anka.
-Ty idź. –rzuciłam jej.
-Prooooosze. –błagała nawet nie otwierając oczu.
Uległam jej prośbie i nieśpiesznie ruszyłam do przedsionka. Po drodze zatrzymałam się przed lustrem, by stwierdzić jak strasznie wyglądam. Cóż..nie było tak najgorzej, ale moje włosy sprawiały wrażenie nieposłusznych. Szybko spięłam je wysokiego koka, a za chwilę otworzyłam drzwi. Za nimi ujrzałam tylko wielki bukiet róż z nogami. Ciężko było ujrzeć zza kwiatów kto jest po drugiej stronie.
-Jaka jest szansa, że mi wybaczysz? –usłyszałam znajomy głos.
-To zależy jak bardzo udała ci się ostatnia noc. –rzuciłam uszczypliwie i oparłam się o futrynę.
Po moich słowach Michał odstawił róże na podłogę i położył ręce na moich ramionach.
-Do niczego nie doszło. –zapewniał mnie.
-Jakoś ciężko mi to sobie wyobrazić. –odwróciłam wzrok.
-Hej, spójrz na mnie. –uniósł dłonią mój podbródek. – Nie mógłbym cię zdradzić. Dagmara to przeszłość. Po prostu zostałem u nich, bo Oliwier bardzo nalegał.
-Ale…
-Po co miałbym szukać innej kobiety, skoro najlepszą mam przy sobie? –przyciągnął mnie do siebie.
-Byłam sama w Walentynki. –zmieniłam temat.
-Przepraszam… Obiecuję, że zrobię wszystko, żeby ci to jakoś wynagrodzić. –położył ręce na mojej talii.
-Będziesz się musiał bardzo postarać. -oznajmiłam.
-Podejmuję wyzwanie. –napierał na mnie biodrami.
-Nie zostawiaj mnie więcej. –wyszeptałam mu prosto w usta.
-Nigdy. –rzucił.
W tym jednym słowie kryło się tak wiele obietnic i nadziei. Czułam się już bezpieczna i pewna, że cały należy tylko do mnie. Przygryzłam wargę, na co Michał zareagował delikatnym, ale niegrzecznym uśmiechem. Nie czekając dłużej, złożył na moich ustach namiętny i gorący pocałunek, a ja poczułam, że się rozpływam.
-Cześć Winiar. –powiedziała radośnie Anka.
-Cześć. –oderwał się ode mnie.
-Może idźcie do pokoju? –nie ukrywała uśmiechu.
-Jasne. –powiedział i wziął mnie na ręce.
-Aniu bądź tak miła i wstaw kwiaty do wody, bo ja jestem trochę zajęta. –krzyknęłam do niej, będąc już na schodach.
Usłyszałam tylko śmiech przyjaciółki, a za moment zamknęłam drzwi do mojego pokoju. Michał położył mnie na łóżku, a sam oparł się na łokciu obok, powoli rozpinając moją koszulę.
-Wiesz… właściwie to jeszcze się nie kąpałam. –powiedziałam między pocałunkami.
-Masz ochotę na prysznic? –wymruczał.
-Wracamy do początku panie Winiarski. –pociągnęłam go za sobą, za pasek od spodni.
Jak mijały mi kolejne dni lutego? Głownie oddałam się w całości przyjaciółce. Czułam i wiedziałam, że mnie potrzebuje. Chodziłam z nią do psychologa, do kina, na łyżwy. Właściwie wszędzie, byleby tylko zająć jej myśli. Czasem nawet nie musiałyśmy rozmawiać, bo wystarczała sama obecność. Bardzo się do siebie zbliżyłyśmy, z czego się cieszę, bo jeszcze niedawno wydawało mi się, że tracę Anię na rzecz Aleksa. Niestety chyba nie mogę tego samego powiedzieć o Michale. Niby między nami było wszystko w porządku, ale nie byłam w stanie poświęcić mu tyle czasu, ile wymagał. Nie mogłam mu też podać powodu, potrzeby bycia przy Ance, co denerwowało go jeszcze bardziej. Przez ostatnie dwa tygodnie widzieliśmy się może 3 razy. Nie ukrywam, że brakowało mi jego obecności, ale wiadomo, że to przyjaźń jest na pierwszym miejscu. W głębi liczyłam, że on jakoś to zrozumie, ale widocznie się przeliczyłam, bo każda rozmowa kończyła się lekką sprzeczką. No cóż… poradzi sobie jakoś. W końcu duży z niego chłopczyk.
Wreszcie nadszedł 7 marca. Długo czekałam na ten dzień, bo to właśnie dziś obchodzi urodziny najważniejsza osoba w moim życiu. Z samego rana pobiegłam do sąsiadki, u której poprzedniego dnia schowałam tort. Zapukałam do drzwi, a staruszka już na wejściu podała mi pudełko i posłała przemiły uśmiech. Podziękowałam jej i mocno uścisnęłam, co bardzo ją zdziwiło, ale jak prawdziwa babcia pogłaskała mnie po głowie, ale zaraz potem wróciłam do naszego mieszkania. W kuchni rozpakowałam prześliczny tort i ustawiłam na nim świeczki. Kiedy już na smakołyku widniało dokładnie 20 małych ogników, powoli ruszyłam na górę. Już od progu pokoju Anki zaczęłam głośno śpiewać sto lat, co momentalnie rozbudziło moją przyjaciółkę. Dawno nie widziałam na jej twarzy tak szczerej radości i byłam z siebie niesamowicie dumna. Po życzeniach i kilku uszczypliwych komentarzach ap ropo starości, zjadłyśmy po kawałku tortu, ale niedługo potem Anka zaczęła się szykować. Mimo, że ja nie zamierzałam iść dziś na uczelnię, musiałam chociaż zachować pozory, by nic nie podejrzewała. Dlaczego nie wybierałam się na uczelnię? Ujmę to tak, że to nie koniec niespodzianek dla Anki z okazji urodzin. Razem z chłopakami szykowałam dla niej wielkie przyjęcie w tajemnicy. Wiem, że od zawsze o tym marzyła, a 20 urodziny to taka ładna, okrągła liczba. Kiedy moja przyjaciółka opuściła mieszkanie pozwoliłam sobie na długi prysznic, a dopiero później się ubrałam. Szczęściara mogła dziś świętować w cieplutkim słoneczku. Włożyłam rurki, koszulę i asymetryczny sweterek, a do tego koturny i wiosenny płaszczyk. Wczesałam włosy w wysokiego kucyka i bez jakiegokolwiek makijażu opuściłam łazienkę. Miałam o tyle dobrze, że od zawsze moje rzęsy same z siebie, były gęste i ciemne. Nie musiałam ich wcale malować, aby otrzymać przyzwoity efekt. Na koniec zabrałam z pokoju torbę, okulary i byłam gotowa do wyjścia. Jeździłam do domu do domu różnych siatkarzy i osobiście zapraszałam ich na imprezę. Gdzieniegdzie wpadałam tylko na chwilkę, ale u niektórych zostawałam na kawę. W międzyczasie, całkiem przypadkiem dowiedziałam się, że akurat Resovia jest już w Bełchatowie… No w sumie dlaczego chłopcy nie mieliby świętować z nami? Zadzwoniłam do Zibiego, a on zapewnił mnie, że powiadomi resztę i na pewno przyjdą. Ucieszyłam się na tą myśl, bo to oznaczało spotkanie z Pitem. Stęskniłam się za starym przyjacielem, ale zastanawiałam się co na to Anka.. Przez chwilę zaczęłam się nawet martwić jak Aleks i Cichy zareagują na swoje towarzystwo.. Najwyżej będziemy się martwić jutro, choć mam nadzieję, że uszanują fakt, że to urodziny Ani i wszystkiego nie zniszczą. Kiedy sprawa gości była już załatwiona, pojechałam do Aleksa i zabrałam go ze sobą na zakupy. W pierwszej kolejności zamówiliśmy ogromny tort, który na wierzchu miał mieć lukrowy aparat i piłkę do siatkówki. Uznaliśmy, że trzeba podkreślić jej miłość do tych dwóch pasji, a to dość słodki sposób..dosłownie. Kiedy panie w cukierni dowiedziały się, że zamówienie jest potrzebne na jutro, wytrzeszczyły oczy i odmówiły przyjęcia zlecenia. Całe szczęście, że zdecydowałam się zabrać po drodze siatkarza.. Aleks używając swojego nadzwyczajnego uroku, bez większego problemu przekonał sprzedawczynie. Jedna z kobiet rumieniąc się, zapewniła nas, że jutro tort będzie gotowy do odbioru. Zadowoleni, opuściliśmy cukiernię.
-Możesz być z siebie dumny. –rzuciłam do Serba.
-Ja? –uniósł brwi w geście zdziwienia.
-Tak ty! Podrywaczu. –zaśmiałam się.
-Ja?! To tylko tak.. w szczytnym celu! –bronił się.
-Oczywiście. –wzięłam go pod rękę i ruszyliśmy do samochodu.
Następnie podjechaliśmy do sklepu monopolowego i kupiliśmy hektolitry alkoholu. Kiedy zobaczyłam ilość butelek, które wybierał siatkarz, tylko lekko pokręciłam głową.
-No co? Będzie dużo osób! –rzucił, widząc moje niezadowolenie.
-Jak się bawić to się bawić! –krzyknęłam i pozwoliłam mu wybierać kolejne trunki.
Prawie cały bagażnik był wypełniony po brzegi wysokoprocentowymi napojami, a Aleksowi, aż świeciły się oczy ze szczęścia.
-A podobno sportowcy nie piją. –zarzuciłam mu.
-Bo nie piją! My się tylko „nawadniamy”. –powiedział z szerokim uśmiechem.
Jako kolejne miejsce docelowe obraliśmy hurtownię z ozdobami. Kupiliśmy wszystkie potrzebne nam rzeczy, więc byliśmy blisko końca przygotowań. Wszystkie serpentyny, trąbki, czapeczki i wielki transparent z „HOT 20” zapakowaliśmy do samochodu i wreszcie mogliśmy odetchnąć.
-Kawa? –zaproponował Aleks.
-A wiesz, że nawet bardzo chętnie. –posłałam mu szczery uśmiech.
Wstąpiliśmy na pół godziny do pobliskiej kawiarenki, a później siatkarz odwiózł mnie pod blok Michała.
Pożegnałam się z Alkiem i czym prędzej wbiegłam po schodach. Czy zależało mi na nim? Cholernie bardzo i nie chciałam wszystkiego zepsuć. Fakt, faktem..Michał jest najlepszym co mogło mnie spotkać. Po cichutku przekroczyłam próg mieszkania Winiara, dziękując w myślach, że zostawił otwarte drzwi. Chciałam zaskoczyć go swoimi odwiedzinami, więc nie dawałam znać, że jestem. Nagle z pokoju dobiegły mnie głosy. Co więcej..jeden był damski.
-Tęsknię za tym co było kiedyś. –powiedziała kobieta.
-To po co braliśmy rozwód? –warknął Michał.
Cholera! To Dagmara? Co ona tu robi?! Czego chce… Nie wiedziałam czy powinnam się ujawnić. W końcu stanęło na tym, że przysłuchiwałam się dalej ich rozmowie.
-Bo byłam głupia i cię nie doceniałam. –mówiła.
-A teraz? –pytał.
-Wiesz, że nadal cię kocham. Proszę cię..wróć do domu. Ostatnie trzy tygodnie były wspaniałe. –zachwycała się.
Trzy tygodnie? Właśnie tyle się nie widzieliśmy.. Spali ze sobą? Co między nimi zaszło?! Wewnątrz rozpadałam się na tysiące kawałków i nie mogłam się pozbierać. Czułam się jak intruz w mieszkaniu osoby, gdzie teoretycznie powinno być mi bardzo dobrze..
-Ja też cię kocham. –powiedział, a ja zbierałam szczękę z podłogi.
Tego już były zbyt wiele..moje serce pękło… Nie byłam przygotowana na te słowa. To tak jakby w jednej chwili świat się skończył. Chyba nawet przestałam oddychać. Stałam tak w osłupieniu, a z pokoju wydobywały się charakterystyczne dźwięki pocałunków. Nie mogłam tam wytrzymać. Zrobiło mi się gorąco. Opuściłam jego mieszkanie, a na zewnątrz osunęłam się po ścianie z płaczem. Oh byłam teraz taka słaba. Dlaczego on jej to powiedział?! Okłamał ją czy mnie? W sumie po co miałby okłamywać Dagmarę.. W takim razie to mi sprzedawał tanią bajeczkę. Nigdy nie przestał jej kochać. Wiedziałam, że takich rzeczy się nie zapomina, a uczucia z nikogo tak po prostu nie ulatują. Ale..on tak zawzięcie mnie zapewniał, że jego żona to kompletna przeszłość. Zawaliłam sprawę.. O gdyby tylko poznał przyczynę mojego braku czasu. Może pomyślał, że go unikam? Cholera, mógł odnieść takie wrażenie. Ale przecież to nie prawda! Kocham tego człowieka! Między nami bywało różnie, ale to przecież właśnie na tym polega związek. Wzloty i upadki to jego nieodłączna część, ale dlaczego dla nas został przewidziany taki czarny scenariusz? Nie wiedziałam co będzie dalej. W geście obronnym, sięgnęłam po telefon i wybrałam numer do Kurka.
-Cześć mała. –rzucił siatkarz.
-Ohh Bartuś. –szlochałam do telefonu.
-Dlaczego płaczesz? –wydał się wyraźnie zdenerwowany.
-Jestem taka głupia i beznadziejna. –zanosiłam się płaczem.
-Wiktoria, co się stało?! –naciskał Kurek.
-Winiar wciąż kocha Dagmarę, rozumiesz?! To koniec… Nasz koniec. Nie wiem co ze sobą zrobić. Jestem idiotką! I teraz jeszcze dzwonie do ciebie z żalem.. Przepraszam. –mówiłam.
-Przecież wiesz, że możesz się do mnie zgłosić ze wszystkim. –pocieszał mnie.
-Bartek..tak bardzo bym chciała żebyś tu był. Potrzebuję cię! Świat mi się zawalił na głowę.. Wiesz..uwierzyłam, że wreszcie mogę być szczęśliwa. Ale on mnie zranił..jak wszyscy moi faceci.
-Jak ja… -wyraźnie posmutniał.
-Tak, ty też. Nie zaprzeczam..W sumie to chyba ze mną musi być coś nie tak, skoro zawsze prędzej czy później wszystko się pieprzy. –zakończyłam.
-Nie Wiki! Nawet tak nie mów! Jesteś idealna! –krzyczał.
-To dlaczego wyjechałeś do tej cholernej Moskwy, a mnie zostawiłeś tutaj?! –wyrzuciłam z siebie.
Długo siedziało we mnie to pytanie. Skoro kochał mnie tak mocno jak twierdził.. to dlaczego mnie zostawił? Nawet przy moim usposobieniu to wydaje się być mocno rozbieżne i sprzeczne.
-Wiki..ja..ja.. –nie był w stanie mi odpowiedzieć.
-Tak też myślałam. Cześć. –pożegnałam się.
-Wiktoria! –krzyknął Bartek, ale ja się rozłączyłam.
Nie byłam w stanie sama wrócić do domu, a pierwszy na myśl przyszedł mi Aleks, wiec to do niego zadzwoniłam. Powiedział, że to dla niego żaden problem i, że już zawraca.
-Wiktoria co się stało? –oniemiał, kiedy zobaczył mnie zapłakaną.
-Nic takiego. Jedziemy do mnie?
-Jasne. Wsiadaj. –wykonał zapraszający gest.
-Mogę mieć prośbę? –zaczęłam niepewnie.
-Słucham. –uśmiechnął się.
-Mógłbyś zaprosić Winiara na jutro? –wypaliłam.
-A ty go nie…
-Mógłbyś? –nalegałam.
-Oczywiście. –posłał mi zdziwione spojrzenie.
-Dzięki- wysiliłam się na coś w rodzaju uśmiechu.
Siatkarz nie starał się wnikać co zaszło i byłam mu za to bardzo wdzięczna. Zapewne spowodowałoby to kolejną falę płaczu, a nie chciałam żeby widział mnie w takim stanie. W ciszy dotarliśmy do mojego mieszkania, a niedługo po nas do domu weszła Anka. Bardzo się cieszyłam, że wróciła i zajmie się Aleksem, bo to oznaczało, że mogę rzucić się w samotności na łóżko w swoim pokoju i płakać w poduszkę. Może to mało oryginalne, ale nic lepszego nie przychodziło mi do głowy. Zbyt wiele myśli kręciło mi się po głowie i szybko zasnęłam. Nie był to dobry sen..o nie. Męczyły mnie okropne koszmary, że zostałam zupełnie sama. Czy tak się właśnie czułam? Byłam samotna? To w sumie dziwne, kiedy otacza cię tyle ludzi, ale jest to możliwe.. Ocknęłam się z przyśpieszonym oddechem i poszłam wziąć prysznic. Już wiedziałam, że to nie to co powiedział Michał dotknęło mnie najbardziej..to strach, że mnie zostawi wywołał taką reakcję. Po kąpieli włożyłam za dużą koszulkę, spodenki i czym prędzej wróciłam do łóżka.
Kiedyś słyszałam, że jak ktoś ci się przygląda to podświadomie to czujesz i automatycznie się budzisz. Nie bardzo wiem na jakiej zasadzie to działa, ale takie wrażenie odniosłam tym razem. Otworzyłam oczy i pierwsze co zobaczyłam to uśmiechnięta twarz Bartka. Oh czyli nadal spałam? Sny też są przeciwko mnie? Chciałabym żeby był przy mnie.. Czułam, że to jeden z tych snów, kiedy możesz sam zadecydować co będzie dalej. Tak zwane „świadome sny” należały do moich ulubionych, bo mogłam bezkarnie robić to, na co w rzeczywistości nigdy bym się nie odważyła. Ale tym razem zaczęłam płakać, zawiedziona faktem, że niedługo się obudzę, a jego tu nie będzie.
-Ej, mała czemu płaczesz? Jestem aż taki straszny? –uniósł mój podbródek.
Hmm dziwne..wydawało mi się, że naprawdę go czuję. Ciepło jego skóry i ten cudowny zapach.
-To tylko sen. Zaraz się obudzę sama w tym wielkim łóżku, a ty znikniesz. –tłumaczyłam.
-Wiktoria o czym ty mówisz? –śmiał się Kurek.
-No nie ma cię tu tak naprawdę! –zdenerwowałam się.
-Jestem! –cieszył się jak dzieciak.
Czy ja naprawdę już nie spałam? Szybko się podniosłam i badałam otoczenie wzrokiem. Wszystko wydawało się takie realne i takie.. jak zwykle. Bartka wyraźnie bawiło moje zakłopotanie i zdziwienie, ale wciąż nie miałam pojęcia co się dzieję.
-Wszystkiego najlepszego. –wręczył mi piękną różę.
-Z jakiej to okazji? –pytałam zaskoczona.
-Dzień kobiet. –oznajmił.
-Czyli dziś jest 8 marca, tak? –dociekałam.
-Tak. –szczerzył się.
-A wczoraj do ciebie dzwoniłam, tak? –nadal starałam się odnaleźć.
-No tak. –rzucił.
-I dziś już jesteś tu?! Co ty tu robisz?! –szukałam odpowiedzi.
-Mówiłaś, że mnie potrzebujesz i że chcesz, żebym przyjechał, więc jestem! –był z siebie bardzo zadowolony.
-Oh Bartek! –rzuciłam mu się na szyję i mocno przytuliłam.
-Naprawdę się stęskniłaś. –żartował, obejmując mnie swoim silnym ramieniem.
Mimo, że jest taki wysoki i potężny to wtedy był najbardziej delikatnym mężczyzną na Ziemi. Jego objęcia były dla mnie bezpiecznym miejscem, w którym mogłam odpocząć bez jakichkolwiek zmartwień. W momencie zrobiło się tak błogo i kojąco. Tego właśnie potrzebowałam na moje poszarpane nerwy i uczucia. A ta jedna róża, którą mi podarował? Oh znaczyła więcej niż dwa takie bukiety od Michała. W sumie to można było wywnioskować, że Winiar jest ze mną tylko wtedy, kiedy jest dobrze, a Kurek? On jest przy mnie kiedy cały świat się wali i nie chce mi się dalej żyć. Byłam mu tak cholernie wdzięczna, że mnie wspiera.
-Jeszcze nie do końca wierzę, że tu jesteś. –mówiłam przez łzy, który nawet nie wiem kiedy napłynęły mi do oczu.
-Jesteś niemożliwa! –przysunął mnie do siebie Bartek i pocałował w czoło.
Podciągnęłam się do góry i złożyłam delikatny pocałunek na granicy kącika jego ust i policzka. Kurek tylko spojrzał na mnie wyczekująco, ale z wyraźną radością wypisaną na twarzy. Powolutku nachylał się nad moimi ustami, ale ja wtedy wyskoczyłam z łóżka, chwyciłam go za rękę i zaciągnęłam na dół.
-Musimy pogadać. –tłumaczyłam mu po drodze.
Dowiedziałam się, że Bartek zostaje w Polsce na stałe.. Moje zdziwienie było nie małe, ale jednocześnie pomieszane z radością. Po pewnym czasie Anka opuściła mieszkanie, a ja mogłam zadzwonić do Aleksa żeby przywiózł wszystko co było nam potrzebne. Siatkarz oświadczył, że niedługo przyjedzie, więc poszłam się ubrać. Dobrze wiedziałam, że przy Kurku mogę być wyluzowana i czuć się swobodnie, więc włożyłam rurki i rozciągniętą bluzę, a niedługo potem wpadł do mieszkania Serb z wieloma torbami.
-No dobra chłopaki! Bierzemy się do roboty! –zarządziłam i zaczęłam wydawać polecenia.
Z czasem w naszych czterech ścianach zaczęło przybywać, ale wszyscy byli skłonni do pomocy. Ich dziewczyny przywiozły ze sobą wiele przekąsek, które postawiliśmy na blacie w kuchni. Bąku rozwieszał serpentyny, a Cupko, Wytze i Kłos nadmuchiwali balony, a cała reszta udawała, że czymś się zajmuje Przygotowania trwały w najlepsze, a wszyscy bardzo się cieszyli na myśl o przyjęciu niespodziance dla Ani. W międzyczasie udało mi się przebrać w miodową sukienkę, ale nie miałam dużo czasu, więc bez większego mizdrzenia się przed lustrem wróciłam do gości.Wreszcie skończyliśmy, a zegarek wskazywał 16:30. Wiedziałam, że Ania ma wrócić koło 17, więc pogasiliśmy światła i po cichutku usiedliśmy w salonie. Oh nasze wyczekiwanie dłużyło się niemiłosiernie, aż wreszcie usłyszeliśmy jak ktoś naciska klamkę. Czekaliśmy wszyscy skupieni i gotowi, a kiedy Anka weszła do pokoju wykrzyczeliśmy wcześniej umówione hasło.
-No dzięki, dzięki. –szczerzył się Zibi.
-Cholera Bartman! –wrzeszczałam.
-No co? –uniósł brew.
-Jak zwykle spóźniony. –zarzuciłam mu.
-Ciebie też miło widzieć. –cmoknął mnie w policzek.
-Chodź już. –pociągnęłam go za rękę.
-Chłopaki wchodźcie! –krzyknął w kierunku drzwi, z których po chwili wyłonili się Resoviacy z kolejnymi butelkami alkoholu.
Tym razem już w komplecie ukryliśmy się w salonie i czekaliśmy na przyjście tej właściwej Ani. Wreszcie się doczekaliśmy i się zaczęło…
-Cześć. –mruknął mi do ucha Winiar, dając soczystego buziaka w policzek.
-Oh cześć. –patrzyłam na niego z pogardą.
-Dawno się nie widzieliśmy. –przekrzykiwał muzykę.
-Hmm może. Co tam u Dagmary? –mówiłam drwiąco.
-A skąd mam wiedzieć? Nie obchodzi mnie. –wędrował dłonią po moim udzie.
-A to akurat ciekawe. –zatrzymałam jego rękę.
-O co chodzi? –usiłował mnie pocałować, ale czułam od niego sporą ilość alkoholu.
-Nie kochasz jej? –rzuciłam.
-Oczywiście, że nie! Ty jesteś moja. –gładził mój policzek.
Cholera i znów ten okropny mętlik. Kogo okłamał? Nie byłam w stanie tego wszystkiego zrozumieć. Jednak nie chciałam sobie psuć nastroju na przyjęciu Ani.. Z wielką ochotą ruszyłam do barku po kolejnego drinka, by choć na chwilę odpłynąć i zapomnieć..po prostu dobrze się bawić.
Rano obudziły mnie promienie marcowego słońca. Czułam w organizmie skutki picia alkoholu, ale głowa nie bolała mnie jakoś szczególnie mocno. Rozglądałam się po pomieszczeniu, w którym spałam. To nie był mój pokój. Co to za miejsce? Szukałam wzrokiem czegoś znajomego..czegoś co pomogłoby mi się odnaleźć. I znalazłam. Po mojej prawej stronie spał Kurek w samych bokserkach. Ja miałam na sobie jedynie jego koszulkę i nic poza tym. Cholera co się działo? Wyszłam z łóżka i zaczęłam szukać swojej bielizny. Moją krzątanie rozbudziło Bartka i przyglądał mi się z dziwnym błyskiem w oku.
-Dzień dobry. –mruknął zaspanym głosem.
-Bartek..czy my coś? –pytałam przerażona tą myślą.
Oczami Anki.
Tygodnie mijały. Z początkiem marca nastała wiosna. Ciepło, słońce i znacznie lepsze nastawienie do świata u wielu ludzi. A u mnie co? Nadal starałam sobie poradzić z okropnością która dotknęła mnie prawie miesiąc temu. Nawet nie wiedziałam, że jeden kontakt fizyczny potrafi tak długo siedzieć w głowie kobiety. Nie, nie byłam na policji. Chciałam uniknąć tego całego zgiełku. Pracuje w dziennikarstwie, więc wiem, że zaraz zrobili by z tego wielkie zamieszanie, szczególnie, że już mój związek z Aleksem jest oficjalny. A w sumie, raczej pracowałam w dziennikarstwie. Następnego dnia Wiktoria poszła do redakcji, zaniosła moje wymówienie i zabrała prywatne rzeczy. Moja przyjaciółka starała się być przy mnie jak najwięcej. Zapisałam się do psychologa, na prywatne wizyty, które zdecydowanie przynoszą efekty. Dzięki pomocy specjalisty zrozumiałam, że to nie we mnie tkwi problem, a w tym okropnym człowieku, który mi to zrobił. Akceptowałam już samą siebie i swoje ciało, potrafiłam spojrzeć Aleksowie w oczy. Cały czas miałam tylko jeszcze jeden problem… nie potrafiłam dopuścić do maksymalnej bliskości z Alkiem. Został w mojej głowie uraz i to jego staram się teraz przełamać.
-Sto lat, sto lat niech żyje, żyje nam! A kto!? Aneczka! – przetarłam oczy i ujrzałam nad łóżkiem Wiktorię z tortem i 20 palącymi się świeczkami.
CHOLERA! No tak, dziś 7 marca… Zapomniałam o własnych urodzinach. Uśmiechnęłam się i zdmuchnęłam świeczki.
-Dziękuje. – przyciągnęłam moją przyjaciółkę i dałam jej buziaka w policzek.
-No to kochanie, ja jeszcze mam jedynkę z przodu. A tobie niestety już dwójeczka wskoczyła. Starzejesz się. – poklepała mnie po plecach.
-Oh, przez 4 miesiące możesz się tym nacieszyć. – pokazałam język i zaczęłam kroić tort.
-Zawsze to cztery miesiące więcej. – zaśmiała się.
Zjadłyśmy tort i musiałyśmy zacząć się zbierać. Nie ważne czy ma się urodziny czy nie, to jednak na uczelnie trzeba iść. Podeszłam do szafy i przeglądałam jej zawartość. Wrzuciłam na siebie jeansową koszule z ćwiekami na ramionach, na dół wrzuciłam czarne poszarpane krótkie spodenki i rajstopy w tym samym kolorze. Do tego wiązane oficerki, czapka, torba i skórzana kurtka. Puściłam luźno moje fale, a za makijaż uznałam tylko lekkie pociągnięcie rzęs tuszem. Spakowałam notatki i zeszłam na dół do kuchni.
-O której kończysz zajęcia? – spojrzała Wiki na mnie znad gazety.
-Około siedemnastej powinnam być w domu. Zrobimy sobie babski wieczór?
-Liczę na to. – zaśmiała się.
Na uczelni byłam o 9:30. Kiedy tylko przekroczyłam drzwi wejściowe zauważyłam lecącą w moim kierunku grupkę znajomych. Zaczęli śpiewać mi „sto lat” i składać życzenia. Uśmiech na twarzy miałam tak wielki jak z Krakowa do Warszawy. Od zawsze lubiłam mieć urodziny, i nie chodzi tu o chęć posiadania prezentów czy coś w tym stylu. Raczej o to, że zawsze był to dla mnie czas zmian. Z każdym rokiem zakańczam pewien etap w życiu i już do niego nie wracam. Można powiedzieć, że to taki punkt docelowy spełniania swoich założeń na dany rok. W tym roku zrobiłam wszystko co bym chciała? Hmm… pomyślmy. Zdałam maturę na tyle dobrze, żeby dostać się na wymarzone studia. Zamieszkałam z Wiki i czuje się z tego powodu świetnie. Poznałam dość przypadkowo mężczyznę mojego życia i wszystko układało się powoli po mojej myśli. No gdyby nie ten okropny wieczór… Dobra koniec Anka! Nie było tamtego wieczoru, to przeszłość! Uff… poszłam na wykłady. Spędziłam 6 beznadziejnych godzin siedząc w miejscu i nic nie robiąc. Świetne urodziny, nieprawdaż? Aleks do mnie nawet nie zadzwonił, zapomniał? Nie, przecież ma trening i wie, że jestem na uczelni. Pewnie nadrobi to wieczorem. W sumie dość poważnie zaczynam odczuwać na czym naprawdę polega związek z siatkarzem. Ciągłe wyjazdy, brak bliskiej osoby przy ważnych momentach w życiu i jednak nie 100% wsparcie. Raczej to ja muszę wspierać moją połówkę. Ehh… taki już los sportowców, sama wiem z iloma wyrzeczeniami się wiąże młodzieńcze uprawianie siatkówki, a co dopiero kiedy to jest profesjonalne. Z jednej strony podziwiam ich wszystkich, nie wiem czy ja bym była wstanie prowadzić takie życie. Ohh, spojrzałam na zegarek – 15:30. Nareszcie koniec wykładów. W drodze do domu poszłam jeszcze do biblioteki. Musiałam poszukać w archiwum starych wywiadów ze sportowcami. Przejrzałam mnóstwo archiwalnych zasobów biblioteki. Znalazłam jeden dość ciekawy artykuł z 1948 roku kiedy Polacy podejmowali u siebie w stolicy Czechosłowacje.
„Dokładnie 28 lutego 1948 roku biało-czerwoni w swoim pierwszym oficjalnym meczu międzypaństwowym podejmowali w stolicy Czechosłowacje. Niewiele brakowało, by debiut się nie odbył. CSR miało problem z dojazdem. Aby zatrzymać kibiców rozegrano mecz koszykówki Tur Łódź – AZS Warszawa i czekano. O 18:00 pociąg z naszymi gośćmi minął Skierniewice, a o 19:10 Czesi zjawili się w hali. (…) Po blisko 20 godzinnej podróży, Czesi bez odpoczynku po 65 minutach zaczęli już grać mecz. (…) Pierwszy set wygrali Czesi 17:15, drugi set dla biało-czerwonych 15:11, trzeci wygrała Polska 15:13, kolejny CSR 15:4, a tie – break przegrała Polska 15:12(..)”
Wow, historia siatkówki z przeszło blisko 65 lat wstecz. W sumie chciałabym zobaczyć jak wyglądały takie mecze. Skserowałam potrzebne pisma i przed siedemnastą wyszłam z biblioteki.
Mój powrót do domu lekko się opóźnił. W drodze powrotnej zahaczyłam jeszcze o market i kupiłam produkty potrzebne do domu. Kiedy wchodziłam do mieszkania cała zawalona torbami od razu usłyszałam śmiechy dobiegające z salonu. O tak, znałam ten głos.
-Cześć kochanie. – Alek podbiegł do mnie, wziął na ręce razem z torbami i sprzedał mi namiętnego buziaka. Skubany sporo ma tej siły.
-To ja idę do siebie. Nie przeszkadzajcie sobie. – widząc nas skwitowała Wiki i poleciała na górę.
Aleks odstawił mnie na ziemie i wziął torby. Rozpakowaliśmy wspólnie zakupy, a kiedy skończyliśmy opadłam zmęczona, po całym dniu na sofę w salonie.
-Aż tak zmęczona? – zapytał Serb
-Mhm.
-Chodź. Coś ci pokażę. – wyciągnął do mnie rękę.
Złapałam ją po czym wstałam z łóżka. Aleks poprowadził mnie na górę i kierowaliśmy się w stronę mojego pokoju. Przed otworzeniem drzwi położył ręce na moich oczach i wprowadził do pokoju. Kiedy odsłonił mi je dostrzegłam położony na łóżku wielki bukiet czerwonych róż.
-Wszystkiego najlepszego dwudziestolatko. – położył ręce na mojej talii, opierając swój podbródek na moim ramieniu.
Podeszłam do łóżka i podniosłam kwiaty z łóżka. Napajałam się ich silnym zapachem, który choć był zwyczajny to bardzo wyjątkowy.
-Dziękuje. – wspięłam się na palce i złożyłam na ustach mojego mężczyzny namiętny pocałunek.
Siatkarz odłożył róże na biurko, a sam przyciągnął mnie do siebie i podniósł do góry. Oplotłam nogi wokół jego bioder, a on składał na mojej szyi delikatne ale zarazem bardzo namiętne pocałunki. Atmosfera uległa zmianie i była naładowana elektrycznym wyczekiwaniem. Podniósł głowę i wpatrywał się we mnie swoimi brązowymi oczami. Sekundę później jego usta wbiły się w moje. Wydałam z siebie cichy jęk rozkoszy, delikatnie rozchylając swoje wargi i umożliwiając mu połączenie się z moim językiem. Powoli nasz pocałunek stawał się erotycznym tańcem pobudzającym wszystkie strefy erogenne. Przez moje ciało przeszedł dreszcz, a Aleks dostrzegając to przeniósł nas na łóżko. Delikatnie ułożył mnie na nim, a sam leżał pochylony nad mną cały czas pieszcząc moje usta. Poczułam na swoim udzie nabrzmiałą męskość Aleksandara i… w tej chwili oprzytomniałam. Momentalnie przerwałam nasz pocałunek i delikatnie odepchnęłam go od siebie. Popatrzył na mnie zbity z tropu i niezrozumieniem w oczach.
-Co jest?
-Nic. – odpowiedziałam z kamienną twarzą i usiadłam po turecku na łóżku.
- Powiesz mi wreszcie co jest nie tak? Od ponad miesiąca się nie kochaliśmy. – usadowił się naprzeciwko mnie i próbował zmusić mnie do patrzenia prosto w oczy.
-Wszystko jest w porządku.
-Nie jest w porządku. Coś robie nie tak? Przeszkadza ci coś? Cupko ostatnio stwierdził, że muszę być słaby w łóżku. Cholera, Anka ja nie wiem co mam myśleć! –nie dawał za wygraną.
-Dzielisz się z Cupkiem informacjami czy mnie zaliczyłeś czy nie? – uniosłam jedną brew do góry.
-Zaliczyć to ja mogłem koleżankę w liceum, albo dziwkę na dyskotece. Z tobą mogłem przeżyć wspaniałą noc. – skwitował w ogóle nie zbity z tropu moim pytaniem. Zaskoczył mnie.
-To nie zmienia faktu, że nie chcę aby ktokolwiek wiedział co się dzieje w naszej sypialni.
-Zrozum, że już sam nie wiem co robię nie tak… Szukam porady, a od ciebie nie mogę się dowiedzieć o co chodzi.
-Wszystko jest z tobą w porządku, zapewniam Cię.
-W takim razie zdradź mi, co się dzieje, że nasza bliskość została tak zaburzona. – rzucił ironicznie.
-Nie zrozumiesz tego.
Był zmieszany, widziałam to po jego twarzy. Cały czas chyba nie dowierzał, że tak się skończyła dzisiejsza sytuacja, która prowadziła do idealnie zgranych wspaniałych doznań. Wstał z łóżka, zabrał z krzesła swoją bluzę i wyszedł z mojego pokoju. Słyszałam, jak szybko zbiegał po schodach i głośny trzask drzwi wejściowych. Rozpłakałam się. Nie dawałam sobie rady z całą tą sytuacją.
Następnego dnia z samego rana obudził mnie dźwięk dzwoniącego telefonu. Wyświetliło mi się zdjęcie Bartka. Przetarłam jeszcze raz oczy z niedowierzaniem i nacisnęłam zieloną słuchawkę.
-Halo?
-Cześć Anka, zejdziesz mi otworzyć drzwi? – zapytał śmiejąc się.
-Coo? – moje oczy w tym momencie przypominały pięciozłotówki, a sama miałam wątpliwości co do tego, czy jeszcze śpię czy już nie.
-Zejdź na dół, nie budząc Wiki i otwórz mi drzwi. – wyczuwałam jak się uśmiecha.
-No okej.
Rozłączyłam się, włożyłam na nogi kapcie i zarzuciłam na siebie mój szlafrok. Prawie potykając się o próg zbiegłam na dół. „Co on robi w Łodzi!?” takie myśli tylko przebiegały mi przez głowę. Przekręciłam zamek w drzwiach i otworzyłam je na szerokość. Zobaczyłam wielkiego faceta z torbą podróżną w ręce.
-Bartek! – wykrzyczałam i rzuciłam mu się na szyję.
-Tak, to ja. – zaśmiał się i podniósł mnie do góry.
-Co robisz w Łodzi?
-Przyjechałem do tej dziewczyny, która z tobą podobno mieszka. – uśmiech nie schodził z mu z twarzy.
-Aaa… no tak. Już o swojej drugiej przyjaciółce nie pamiętasz… Liczą się teraz tylko miłości. – udawałam zmartwioną małą dziewczynkę.
-Haha, no już dobrze. – objął mnie ramieniem wchodząc do kuchni. – Do ciebie też oczywiście przyjechałem. -Tak w ogóle, wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Kobiet. – wyciągnął w moim kierunku różę.
-Hoho, wiedzę, że się przygotowałeś. Dziękuje. A po za tym, nie, że jestem wredna czy coś… ale dobrze, że przyjechałeś.- puściłam do niego oko – Winiar jest nie z tej bajki co Wiki.
Zaśmiał się tylko na te słowa. Pogadałam z nim jeszcze chwilę, a potem poszłam do siebie, a Bartek zabrał kwiaty dla Wiki i poszedł do niej do pokoju.
Zaczęłam zbierać się na uczelnie. Ubrałam się , spakowałam swoją torbę i wyszłam z domu. O 9:00 byłam już w murach szkoły. Dzielnie przeszłam przez wszystkie wykłady i zaliczyłam w zerówce podstawy prawa na mocne cztery z plusem. Spojrzałam na zegarek – była 16:55. Zapowiada się długo wyczekiwany chillout. Wiktoria pewnie poszła gdzieś z Bartkiem, więc mam całe mieszkanie wolne. Może zaproszę Aleksa? A nie, przecież zapomniałam, że wczoraj się pokłóciliśmy. Wiki w sumie miała racje z tym, że wreszcie zacznie się psuć pomiędzy mną a Alkiem przez to, że mu o niczym nie powiedziałam. Ehh… Mam nadzieje, że się pogodzimy i wszystko z czasem wróci do normy. Po dwudziestu minutach stałam już przed drzwiami mieszkania. Przekręciłam klucz w zamku, co dziwne było otwarte. Nacisnęłam na klamkę i weszłam do środka. Zdjęłam buty, powiesiłam kurtkę na wieszaku i zapaliłam światło w salonie.
-N I E S P O D Z I A N K A!!! – ujrzałam przed sobą zgraję osób.
Zebrała się cała śmietanka siatkarzy. Nie zabrakło wszystkich siatkarzy Skry z żonami i dziewczynami, prócz tego oczywiście połowa siatkarzy z Rzeszowa, która przebywała aktualnie w Bełchatowie, bo rozgrywane były play-offy PlusLigi. Wśród Resoviaków niestety nie dostrzegłam Pita, ale cóż. W całym pokoju były porozwieszane balony, na ścianie widniał wielki transparent z napisem „Hot 20!”, a pośrodku stojąca Wiktoria z wielkim tortem, który był wspaniały. Popłakałam się, bo to był najwspanialszy prezent urodzinowy jaki kiedykolwiek dostałam..marzyłam po cichu o takiej niespodziance. Wszyscy zaśpiewali „Sto lat!” a ja zdmuchnęłam świeczki. Potem nie obyło się bez życzeń od każdego z osobna, na końcu podszedł do mnie Aleks.
-Przepraszam za wczoraj. – położył ręce na mojej tali. – Powinienem zrozumieć, że ty też masz swoje problemy i nie zawsze musisz mieć ochotę. Związek to w końcu kompromisy. – uniósł mój podbródek do góry i złożył na moich ustach pocałunek.
Impreza była naprawdę udana. Mnóstwo piwa, zabawy i sytuacji, których wręcz nie powinno się przytaczać. Bo „co się dzieje, na imprezach, zostaje na imprezach”. Około drugiej w nocy wszyscy zaczęli się zbierać. Aleks niestety również musiał pojechać do siebie. Zamówionych zostało wiele taksówek i dokładnie o 2:40 mój dom był pusty. Dosłownie pusty. Nie było Wiktorii, zresztą Kurka też. Chyba nawet mogę się domyśleć, że są gdzieś razem. Ta myśl mnie trochę uspokoiła. Ogarnęłam z grubsza mieszkanie, ale większe porządki zostawiłam na następny dzień. Wzięłam szybki prysznic i położyłam się do łóżka.
Obudziło mnie dobijanie się do drzwi. Spojrzałam na zegarek – 9:45. Cholera! Zaspałam na wykłady! Zbiegłam w samej pidżamie na dół i tylko w holu związałam moje włosy w kucyka. Otworzyłam drzwi, a moim oczom ukazał się widok, który mnie nie mało zdziwił.
-Cześć. – powiedział z uśmiechem na twarzy.
_________________________________________________
Kochani...wreszcie jest 25! Proszę, nie złośćcie się na nas, kiedy nie potrafimy dokładnie stwierdzić o której dodamy rozdział. Anka skończyła swój już wczoraj, a ja właśnie dopisywałam ostatnie linijki...
Mamy nadzieję, że podoba wam się nasze" dziecko" :D Co sądzicie o nowym tle? Lepsze, gorsze, mamy zmienić? Bardzo cieszymy się, że jesteście z nami i że codziennie jest co raz więcej wejść. ;) Wiele dla nas znaczą wasze komentarze i to na nie niecierpliwie czekamy. Pozdrawiamy gorąco ♥ Ania i Wiki.
Rozdział świetny! Ciekawa jestem kogo Anka zobaczyła w drzwiach (czyżby Pita?). A ta Akcja Wiki z Kurkiem boska ! Czekam na więcej i zapraszam do mnie na http://volleyball-lost-dreams.blogspot.com
OdpowiedzUsuńDziękujemy i na pewno wpadniemy ;) /Ania
Usuńpodoba się, wg mnie jest lepsze ;)) kogo tam na końcu przyniosło? ;> Winiar jaki dziad :/
OdpowiedzUsuńNiestety Wiki też uważa, że Winiar jest nie w porządku. Za tydzień już dowiecie się kogo przyniosło. :D
UsuńCieszymy się, że nowy wygląd się podoba. Pozdrawiamy :* /Ania
Tło jest świetne. Bardzo ładnie wszystko się komponuje. A rozdział, jak zwykle świetny! Zaskoczył mnie przyjazd Kurka do Łodzi.
OdpowiedzUsuńTo dobrze, że się podoba :D Wreszcie jest jakieś tematyczne, a nie takie uniwersalne ;) W sumie to tak w osttaniej chwilii mi wpadł do głowy pomysł z Kurkiem :D /Wiki.
UsuńWiniar to niech spada na szczaw. Żeby takie bajeczki wciskać... Dobrze, że Wika wreszcie przejrzała na oczy. Ciekawe jak dalej potoczy się jej relacja z Bartkiem, któremu jak widać na Wice zależy, co potwierdził swoim powrotem do Polski. A tak po za tym to kogóż przywiało do Anki?
OdpowiedzUsuńPS A tło jest dużo lepsze od poprzedniego. :)
Wszystko okaże się wkrótce, ale czy to będzie koniec Wiki z Winiarem? Nie byłabym taka pewna...ale może... :D Bardzo nam ulżyło jak wiemy, że się podoba ♥ /Wiki.
UsuńAnka niech powie Aleksowi co się stało :)
OdpowiedzUsuńA tak to wszystko super =D
Nic nie zdradzamy, ale bardzo dziękujemy :D /Wiki.
UsuńNominowałam Cię do zabawy The Versatile Blogger.
OdpowiedzUsuńWięcej informacji znajdziesz u mnie,w rozdziale 7.
Pozdrawiam, http://mikasa-i-gra.blogspot.it/
Dobre tło jak dla mnie. Aleks powinien znać prawde. A do Anki pewnie przyszedł Pit skoro jest taka zaskoczona. Pozdrawiam i czekam na kolejny :*
OdpowiedzUsuńDziękujemy i też pozdrawiamy ;) /Ania
UsuńWygląd bloga ZDECYDOWANIE lepszy. Kurde, teraz jestem w 100% przekonana do Bartka, jest cudowny! Mam cichą nadzieję, że właśnie go wybierze Wiki. A co do Ani to niech powie o wszystkim Alkowi! Szkoda mi chłopaka, boję się, że przez to ich związek się rozpadnie. Oby to nie Pit przyszedł do Ani! I jeszcze on w tym nagłówku to podejrzane... mam nadzieję, że Ania będzie z Aleksem cały czas! Proszę! ;). SUPER PISZECIE I TYLE! :D
OdpowiedzUsuńPrzekonana do Kurka? :D Cieszę się, ale to nie oznacza, że Winair już wypada z gry..o nie :D I nie sugeruj się banerem... po prostu są na nim ci siatkarze, którzy odegrali większe role w naszym opowiadaniu ;) Dzięki za miłe słowa i pozdrawiam gorąco ♥ /Wiki.
UsuńWchodząc na waszego bloga byłam pewna, że się pomyliłam. Wygląd bardzo się zmienił. Zdecydowanie w dobrą stronę. Bardzo mi się podoba nowy wizerunek tego cudownego bloga. A co do rozdziału - uważam, że ciągłe mieszanie w życiu Wiktorii jest bardzo fajne, zachęca czytelnika do dalszego czytania, ciekawi co zrobi dalej. Cieszę się, że Ania powoli się stabilizuje. Została jej jeszcze jedna rzecz do załatwienia/zrobienia. Jest nią powiedzenie Aleksowi to co zrobił jej szef. Mam nadzieję, że Ania zrobi coś w tym kierunku. Czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńBardzo nam miło, że nowy wygląd się podoba. :) Anka cały czas nie jest przekonana czy powinna o tym powiedzieć Alkowi, ale może to się zmieni... Nic nie zdradzamy i zapraszamy na kolejny! ;) /Ania
UsuńBardzooooo fajny rozdziałek!
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny, w ŚRODĘ!
a Wiki niech będzie z Kurałkę!
Nie, nie, nie :D Spodziewajcie się 26 w przyszły weekend ;) Cieszymy się, że się podoba! Wkrótce wszystko się okaże :D /Wiki.
UsuńBardzo fajny rozdział. A nowy wygląd również mi się podoba.
OdpowiedzUsuńTo bardzo miłe :) /Ania
UsuńMam pytanie, który rocznik jesteście? Bo nie wierze, że tak młode mogą pisać tak świetnie! :D
OdpowiedzUsuńObecnie chodzimy do 2 gimnazjum, ale piszemy, jak piszemy.. :D Według mnie wiek nie odgrywa tu żadnej roli, bo trzeba to po prostu czuć i mieć pomysł. ;) Myślę, że to, że dużo czytamy w dużym stopniu nam pomaga, bo dzięki temu nasze słownictwo jest rozwinięte, a sposób pisania dość ciekawy...jak sądzę :D Nie ukrywam, że jestem bardzo zadowolona z tego opowiadania, a na dodatek jest to nasz pierwszy blog, więc...chyba jakoś dajemy radę :D Dzięki za miłe słowa i pozdrawiamy gorąco <3 /Wiki.
UsuńZapraszam na nowy rozdział
OdpowiedzUsuńhttp://lizak4992.blogspot.com/
pozdrawiam Lizak;)
Wyglą 100% lepszy. Świetny rozdział. Przekonałam się do Kurka, niestety xD. Niech Ania powie Alkowi o całej sprawie! Pozdro, piszecie SUPER! ^^
OdpowiedzUsuńDzięki, dzięki, dzięki! Ale dlaczego niestety? :D Kurek to świetny facet i niesamowity siatkarz :D Dzięki za wsparcie i pozdrawiamy ♥ /Wiki.
UsuńNiestety, bo cały czas wolałam Winiara, on jest romantyczny, ale teraz na maxa mnie wkurzył! xD
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że Ania powie to jak najszybciej serbowi. Ehhh, znowu Bartek. Ja tam nadal wolę Winiara ;). Dziękujęmy za kolejny świetny rozdział . < 3
OdpowiedzUsuńJuż w weekend zobaczycie jak potoczą się losy naszych bohaterek. :)
UsuńDziękujemy, że się podobało! ♥ /Ania
Świetnie ,ciekawi mnie kto tam się pojawił :) Winiar mm jaki to aktor dobry ,lepiej niech W. wróci do Siuraka (lepiej lepiej ,sory ,że się tak wtrąciłam niesympatycznie) w każdym razie co napiszecie Annie przeczyta bedzie jej się podobało i skomentuje ;) Zapraszam do siebie na nowy rozdział pieprznieta.blogspot.com Pozdrawiam Annie
OdpowiedzUsuńHaha, bardzo nam miło, że się podoba. :D
UsuńNa pewno wpadniemy i też pozdrawiamy! :) /Ania
Bardzo fajny rozdział! A kogo Anka zobaczyła w drzwiach? Mam nadzieję, że nie tego łajdaka- jej byłego szefa! Pozdrawiam i czekam na kolejny z niecierpliwością! <3
OdpowiedzUsuńTeż pozdrawiamy! ^^ /Ania
UsuńŚwietny rozdział!
OdpowiedzUsuńDziękujemy! :) /Ania
UsuńO jeny, kogo ona zobaczyła?! Boję się, że to Pit. Kurek to fajny facet. :D
OdpowiedzUsuńJuż w niedziele się okaże kogo Ania zobaczyła. Wiki też sądzi, że Kurek jest bardzo fajny :D /Ania
UsuńHa,ha ciekawe kogo zobaczyła. Na bank to Nowakowski. Niech Anna powie to Aleksandarowi natychmiast. Liczę na Kurka, niech zrobi coś mega dla Kurdka. A ja bardzo lubię Krzysztofa Ignaczaka ... może będzie małe cosik w rozdziałach o nim, jeśli nie to oczywiście rozumiem. Wasz blog jest moim ulubionym a czytam ich z 20. *.*
OdpowiedzUsuńZapewniam, że Krzysiu pojawi się w blogu ale w jakiś okolicznościach i w jakiej roli nie zdradzę :D
UsuńBardzo nam miło,że tak nas wyróżniasz. Pozdrawiamy ! ♥ /Ania
Rozdział dzisiaj czy jutro? ^^
OdpowiedzUsuńRaczej jutro ;) Ale w sumie to jest malutka nadzieja, że ukaże się dziś :D Ale gdyby to na pewno późno.../Wiki.
UsuńMusimy was niestety przeprosić, ale z przyczyn świątecznych rozdział dodamy dopiero jutro. Sami rozumiecie, biegające dzieci po domu,rodzinka w komplecie itd, itp :<
OdpowiedzUsuńWESOŁYCH ŚWIĄT WSZYSTKIM I ROZDZIAŁ POJAWI SIĘ NA LANY ( A W TYM ROKU WYJĄTKOWO MROŹNY) PONIEDZIAŁEK! ♥ :)/Ania i Wiki
I tak was kocham! < 3
OdpowiedzUsuńi nawzajem ♥
Usuń