Oczami Wiki.
Śnieg obficie prószył za oknem. Świat był przykryty białym puchem, jedynie w oknach domów migały kolorowe światełka. Idealny, świąteczny klimat niczym z amerykańskiego filmu. Ja jednak miałam własną bajkę, bo kiedy odwróciłam głowę ujrzałam mojego, śpiącego faceta. Nasz związek zaczynał wyglądał naprawdę poważnie, a ja powoli czułam, że dojrzewam do stabilności. Może to tylko złudzenie..i to nawet całkiem prawdopodobne. Przestałam się nad tym zastanawiać, bo niedawno wróciłam do kierowania się hasłem: „Żyj chwilą”. Tak też zrobiłam, a po chwili wtuliłam się w Michała. Z tego przyjemnego momentu wyrwał mnie dźwięk telefonu i szybko zerwałam się z łóżka. Dzwoniła moja mamusia i, aby nie obudzić Winiara opuściłam pokój. Długo rozmawiałyśmy i składałyśmy sobie życzenia. Oczywiście wiele razy wspomniała jak bardzo jej przykro, że spędziliśmy te święta osobno, ale jakoś nie robiła z tego wielkiej katastrofy. Wiem, że jest przytłoczona pracą, a tata czuje się ostatnio nie najlepiej. Od zawsze podziwiałam ją za to jak wiele osiągnęła i jak dobrym jest człowiekiem. Mogę bez problemu nazwać ja kobietą sukcesu. Po kolejny słodkich słówkach wreszcie mogłam wcisnąć czerwoną słuchawkę. Na wyświetlaczu widniało 12 nieodebranych połączeń od Kurka. Wróciły do mojej głowy wspomnienia z ubiegłego wieczoru i to jak nagle przerwaliśmy rozmowę. Koniecznie musiałam do niego zadzwonić, bo chciałam żeby sytuacja była jasna. W sumie to byłam prawie pewna, że żadne z nas nie jest w stanie się w tym wszystkim połapać, ale byłam ciekawa co powie. Już prawie wybrałam do niego numer, ale wtedy usłyszałam trzask na dole i szczekanie psa. Zbiegłam po schodach i zobaczyłam Oliwiera stojącego na blacie.
-Co się stało? –zapytałam.
-Chciałem sobie wziąć picie i nagle ta szklanka sama spadła! –tłumaczył się Oli.
-Sama? –uśmiechnęłam się do malucha.
-No może trochę jej pomogłem.. –spuścił wzrok.
-Nic nie szkodzi. Zaraz to posprzątam. –wzięłam go na ręce i postawiłam na podłodze.
Kiedy zbierałam szkło z podłogi, blondynek cały czas mi się uważnie przyglądał.
-Dlaczego na mnie nie nakrzyczałaś? –wypalił.
-A za co? -wyszczerzyłam się.
-No za to. –wskazał swoją małą rączką na roztrzaskaną szklankę.
-Przecież to nic takiego. Drobnostka. –skomentowałam.
-Mama by na mnie krzyczała. –powiedział smutno.
-Ale ja nie jestem twoją mamą. –ukucnęłam przed nim.
-Szkoda! Jesteś o wiele fajniejsza. –rzucił mi się na szyję.
Nie wiedziałam co mam mu powiedzieć. Przez jego słowa wizja otrzymania przez Michała pełnych praw do opieki i to, że moglibyśmy razem wychowywać młodego Winiarskiego, stawało się takie realne. Przez moment nawet zachwyciłam się taką przyszłością, ale nie wiem czy jestem gotowa na dziecko. Nie chciałabym go zawieść, ale nie ma co się martwić na zapas.
-Co zjesz? –podniosłam go do góry i otworzyłam lodówkę.
-Płatki. –zdecydował.
Wyjęłam mleko, podgrzałam je i wyłożyłam na stół kilka różnych opakowań z płatkami. Następnie mały Oli ubłagał mnie o bajkę, więc śniadanie zjedliśmy przed telewizorem. Po posiłku sięgnęłam po telefon, który informował mnie o kolejnych nieodebranych połączeniach od tej samej osoby. Zamknęłam się w gościnnym pokoju, aby mieć pewność, że mogę swobodnie porozmawiać.
-No nareszcie! Wiki w ogóle nie mogę się do ciebie dodzwonić. –usłyszałam głos Bartka po jednym sygnale.
-Wiem, ale nie bardzo mogłam odebrać..-zaczęłam.
-Mniejsza o to. Wiktoria błagam powiedz coś więcej! Od wczoraj nie wiem co ze sobą zrobić. Chodzę nakręcony i myślę o wszystkim. Czy to znaczy, że dasz mi szanse? Spotkamy się? Proszę. Przyjadę do Polski choćby jutro. –mówił bardzo szybko.
-Źle mnie zrozumiałeś. –odpowiedziałam.
-Jak to? –wydawał się być w szoku.
-Kocham cię i zawsze będę, ale nie zostawię teraz Michała i rzucę ci się na szyję. Jestem z nim szczęśliwa, rozumiesz? Miałam na myśli to, że chcę mieć cię blisko siebie. Nie możemy być razem, ale chyba potrafimy się przyjaźnić, prawda? Znamy się już tyle lat i zawsze byłeś koło mnie kiedy tego potrzebowałam, dlatego nie chcę się kłócić. Pragnę odzyskać w tobie przyjaciela. –zakończyłam.
-Ale.. –czułam, że jest zawiedziony.
-Tylko przyjaciela. –podkreśliłam dla jasności.
-Wiktoria, ale ja czuję, że tym razem mogłoby nam się udać. –przekonywał mnie.
-Zbyt wiele razy mnie zawiodłeś w tej kwestii.. –powoli łamał mi się głos.
-Wiktoria proszę.. –powiedział smutny.
-Bartek nie ma o czym mówić. Proszę dogadajmy się jako przyjaciele. –zmieniłam ton na przyjemniejszy.
-Zrobię wszystko, żeby być blisko ciebie. –odpowiedział już troszkę pocieszony.
-Cieszę się. –uśmiechnęłam się do siebie. –Opowiadaj jak w Moskwie! –nakazałam.
-A masz dużo czasu? –zażartował.
Rozmawialiśmy jak dawniej.. Przed tym wszystkim co nas spotkało. Prawie jak w liceum, ale teraz Bartek był w innym kraju i daleko ode mnie. Tęskniłam za nim, bo lubiłam kiedy był na wyciągnięcie ręki. Chodziłam po pokoju w tą i z powrotem nie martwiąc się upływającymi minutami. Śmiałam się na głos, nie zważając czy ktoś to słyszy, czy nie. Czułam się naprawdę świetnie móc pogadać z nim o wszystkim. Brakowało mi tego wyluzowanego Kurka, bo niestety w ostatnim czasie nie miałam okazji go spotkać. Jedyne co między nami było to spięcia, kłótnie i problemy, a teraz nareszcie wychodziliśmy na prostą.
-To jak Bartuś? Niezłe te Rosjanki? –chciałam mu dogryźć.
-Właściwie to jest taka jedna. –zbił mnie z tropu.
-Jaka? –spoważniałam.
-Nazywa się Katia. –chyba wyczuł moją zmianę nastroju.
-Ooo..to fajnie. Gratuluję. –starałam się powiedzieć to dość miło i serdecznie.
-Wiesz..nie ma jeszcze gratulować, ale..
-Tak, tak. Ja muszę kończyć, bo Oliwier mnie woła. –rzuciłam.
-Trzymaj się. –wypowiedział zdezorientowany Kurek.
Nacisnęłam czerwoną słuchawkę i uderzyłam się dłonią w czoło. Ale ze mnie idiotka! Dlaczego podświadomie tak zareagowałam? Naprawdę ruszyło mnie to, że poznał jakąś „nową koleżankę”? Przecież to normalne w jego przypadku. Opanuj się dziewczyno, bo po raz kolejny musiałaś skłamać, a w końcu coś się wyda. W tej chwili mała rączka nacisnęła klamkę i w drzwiach pojawił się Oli.
-Wiki bajka się skończyła. –powiedział zasmucony.
-Chodź. Na pewno zaraz będzie kolejna. –pogłaskałam go po blond główce.
W salonie ku mojemu zdziwieniu nie czekał jeszcze nikt poza szczeniakiem. Nałożyłam mu do miseczek karmę i wodę, a następnie zadecydowałam, że koniec tego dobrego.
-Gdzie idziesz? –zapytał Oli, gdy wchodziłam po schodach.
-Obudzić te śpiochy. –pokręciłam głową.
-Idę z tobą! –krzyknął i szybko do mnie dobiegł.
-Do kogo idziemy najpierw? –dopytywałam się mojego pomocnika.
-Do Ani i A.. A…A.. –nie mógł sobie przypomnieć.
-Aleksa. –pomogłam mu.
-Tak! –krzyknął szczęśliwy.
Weszliśmy do pokoju naszej uroczej parki. Tak słodko spali, ale szczerze… miałam ogromną nadzieję, że nie zastaniemy ich nago, bo Oliwier mógłby doznać niemałego szoku. Kiedy upewniłam się, że jednak coś na sobie mają podałam małemu jedną poduszkę. Sama chwyciłam drugą i stanęliśmy po dwóch stronach łóżka. Odliczałam na palcach od 5 w dół. Wreszcie opuściłam ostatni palec i jednocześnie rzuciliśmy się z poduszkami na państwa Atanasijeviciów. Po kilku uderzeniach, Aleks się obudził, a kiedy zobaczył, że po raz kolejny zamierzam się na niego z poduszką, chwycił swoją i tym razem to ja dostałam od niego. Mimo dzielnych starań Oliego, Anka schowała się pod kołdrę i nie chciała wstać, ale mały nie dawał za wygraną. Nagle Ania poderwała się łóżka i podniosła młodego Winiarskiego wysoko do góry.
-I co teraz będzie, co? –drażniła się z nim.
-Puuuść mnie! –krzyczał i piszczał blondynek.
W tym czasie Aleks odgrywał się na mnie za tak gwałtowną pobudkę i rozpętała się wojna na poduszki. Zachowywaliśmy się jak dzieci. Beztroskie i szczęśliwe maluchy, ale nikomu to nie przeszkadzało. Jednak kiedy siatkarz chwycił mnie w talii i przerzucił sobie przez ramię przestało być śmiesznie. Widziałam świat z dużej wysokości i bardzo chciałam wrócić na ziemię. Jednak po chwili Aleks położył mnie na łóżko, a obok mnie opadł Oli. Anka przybiła sobie piątkę ze swoim facetem. Myśleli, że to oni nas pokonali? Kpina! Chciałam kontynuować bitwę, ale niestety nie miałam już na nią siły.
-Jeszcze się odegramy. –pogroziłam im i wyszłam z synkiem Winiarskiego.
-Teraz tatę! –krzyczał młody Winiar.
Przekroczyliśmy próg mojego pokoju i okazało się, że tatuś śpi sobie w najlepsze. Rozłożył się na całym łóżku i tylko po części był przykryty. Usiedliśmy po jego dwóch stronach i na mój znak oboje daliśmy Michałowi po buziaku w policzki. Ten sposób pobudki był na pewno dużo bardziej przyjemny, jednak równie skuteczny, bo siatkarz po chwili otworzył oczy, a na jego usta wkradła się uśmiech.
-Dzień dobry. –powiedział, a następnie przyciągnął nas do siebie.
Długo leżeliśmy we trójkę wtuleni, ale w końcu mały Oli powiedział, że się nudzi i uciekł na dół, oglądać bajki.
-Chyba jeszcze nie jestem do końca rozbudzony. –wyszeptał, coś sugerując.
-Trzeba to zmienić! –powiedziałam.
Usiadłam na nim i zatopiłam się w jego ustach. Przykrył nas i usiłował pozbawić mnie dołu od piżamki, ale zatrzymałam jego ręce.
-Nie teraz. –wyjaśniłam mu i pocałowałam raz jeszcze.
-Dlaczego? –zapytał zawiedziony.
-A co jak twój synek wejdzie? –zaśmiałam się.
-Niech się uczy. –powiedział pewny siebie.
-Jesteś nienormalny! –wykrzyczałam w jego stronę.
Michał wcale nie przejął się zarzutem i przeniósł usta na moją szyję. Po chwili obrócił mnie na plecy i teraz to on był na górze. Pieścił moje punkty estrogenne co doprowadzało mnie do istnej rozkoszy. Chciałam, aby nie przestawał, ale zdrowy rozsądek miał przewagę nad moimi pragnieniami.
-Czekamy na ciebie na dole. –oznajmiłam i wyślizgnęłam się spod niego.
-I tak mnie zostawisz?! –był oburzony.
Nie odpowiedziałam mu, ale po chwili usłyszałam szum wody w łazience, więc wiedziałam, że poszedł wziąć prysznic. W salonie grzecznie siedział sobie synek Michała, głaszcząc Taffiego.
-Wiki, dasz mi pić? –znalazł się w natychmiastowym tempie obok mnie.
-No jasne! Chodź. –wzięłam go za rączkę.
W kuchni posadziłam go na blacie i dałam szklankę soku. Kiedy Oli zaspokajał pragnienie, pojawiła się Anka z Aleksem, a razem z nimi wielka walizka. Byłam w niemałym szoku, bo dopiero teraz dowiedziałam się o ich wyjeździe do Serbii.
-Szczęśliwej drogi. –ściskałam przyjaciółkę.
-Bawcie się dobrze na Dominikanie. –pożyczyła mi Ania.
-Na pewno będziemy. –powiedziałam z delikatnym podtekstem, co wywołało u nas obustronny śmiech.
Następnie moja przyjaciółka przytulała Oliego, a ja wyciągnęłam ręce ku górze, by objąć Aleksa. Bardzo mocno ścisnęłam go za szyję, a on odpłacił mi się tym samym w pasie. Naprawdę czułam, że to w jakimś stopniu moja bratnia dusza. W końcu tyle nas łączy..to nie jest normalne. Czasem zazdrościłam Ani chłopaka, ale kiedy tylko pomyślałam o Michale, moje rozmyślenia schodziły na drugi plan.
-A gdzie twój mężczyzna? –dopytywała się Anka.
-Kąpie się. –wyjaśniłam.
-My niestety musimy już iść, ale pożegnaj go od nas. –powiedział Aleks, poruszając znacząco brwiami.
-Idźcie już! –krzyczałam, jednocześnie się śmiejąc.
Posłusznie opuścili mieszkanie i już ich nie było. Za moment dołączył do nas Winiar i we trójkę usiedliśmy na kanapie.
-Właściwie to co z tym? –sięgnęłam po bilety lotnicze.
-Wyjeżdżamy jutro. –oznajmił z uśmiechem.
-Już jutro?! I mówisz mi to dopiero teraz? –oburzyłam się.
-Lepiej teraz niż jutro rano. –tłumaczył się.
-Cholera, Michał! –rzuciłam w jego stronę i pobiegłam na górę.
Szybko wyciągnęłam dużą torbę z szafy i zaczęłam przeglądać ubrania. Dobrze, że teraz była zima i wszystkie moje letnie ubrania były czyste. Całe szczęście! Ustawiałam kilka stosów z kolejnymi częściami garderoby, które następnie układałam w walizce. W międzyczasie uświadomiłam sobie, że nie wiem ile dni nas nie będzie i zbiegłam na dół.
-Na ile jedziemy? –zapytałam zdyszana.
-5 dni. –odpowiedział krótko.
Z powrotem zwróciłam się ku górze, ale coś mnie zastanowiło, więc cofnęłam się o kilka schodków.
-Ty już jesteś spakowany? –rzuciłam.
-Torba jest już w samochodzie. –powiedział zadowolony z siebie.
No proszę jak się postarał! Słyszałam, że kiedyś nie zabrał koszulki reprezentacyjnej na mecz, a teraz taki zorganizowany pan Winiarski. Pff! Szybko wróciłam do przerwanego pakowania. Ku mojemu zdziwieniu okazało się, że potrzebowałam na to jedynie..3 godziny. Dobrze, że jestem kobietą i nikt nie ma prawa się o to czepiać. Następnie postanowiłam się wreszcie ubrać, a zaraz potem zeszłam na dół.
-Już? –zapytał ze zdziwieniem Michał.
-Tak. –odpowiedziałam dumnie.
-Szybko. -zadrwił ze mnie.
-Mogłeś mi wcześniej powiedzieć! –tłumaczyłam się.
-Spokojnie. –cmoknął mnie w czoło. –Chodź zrobiłem obiad.
-Co zrobiłeś?! –teatralnie wytrzeszczyłam oczy.
-Bardzo śmieszne. –pociągnął mnie za rękę.
Zjedliśmy posiłek, który wyszedł Winiarowi naprawdę bardzo dobrze. Byłam pełna podziwu i najedzona od syta. Później to mi przypadło zmywanie, ale kiedy skończyłam mieliśmy czas dla siebie.
-Oliwier niedługo jedziemy do mamy. –powiedział Michał do synka.
-Ale tato… -westchnął mały.
-Bez dyskusji. Idź pozbierać swoje rzeczy. –nakazał mu.
W tym czasie zrobiłam sobie kawę i wygodnie rozłożyłam się w fotelu. Po chwili podbiegł do mnie Toffi i nalegał, aby go popieścić. Akurat mnie nie trzeba długo przekonywać i już po chwili trzymałam szczeniaka na kolanach. Zaraz po piesku podszedł do mnie Michał i usiadł obok.
-Nie wiem co z nim zrobić. Wszyscy wyjeżdżamy, a on nie może zostać sam. –wskazałam na pieska.
-Ja go wezmę! –nie wiadomo skąd, pojawił się blondynek.
-Mały, nie mogę kazać twojej mamie się nim zajmować. –tłumaczyłam mu.
-Ale to ja się będę nim opiekował! –widać było, że bardzo mu zależy.
-Właściwie gdybym pogadał z Dagmarą to może by się zgodziła. –wtrącił Michał.
-Tato proszę! Zadzwoń! –synek oplótł swoimi małymi rączkami szyję Winiara.
-Dobra, dobra..już. –odpowiedział i wyjął telefon z kieszeni.
Kiedy duży Winiarski skończył rozmawiać miał naprawdę dobre wieści dla tego mniejszego. Oli prawie piszczał z radości, bo Dagmara powiedziała, że Toffi może u nich zostać. Nie czekając już dłużej, zabraliśmy rzeczy Oliwiera, akcesoria potrzebne szczeniakowi i wsiedliśmy do samochodu. Po upływie 30 minut byliśmy na miejscu i przyszedł czas na pożegnanie. Wyściskałam małą kopię Winiara i wróciłam do samochodu. Michał jeszcze przez chwilę rozmawiał z Dagmarą, a potem przytulił synka i wreszcie dołączył do mnie.
-To co teraz robimy? –zapytał, trzaskając drzwiami.
-Wróćmy do domu. Słabo się czuję. –powiedziałam i oparłam głowę o szybę.
Do mieszkania weszliśmy koło godziny 17. W drodze powrotnej były straszne korki i czas niesamowicie się wydłużył. Naprawdę czuła się nie za specjalnie i bardzo się bałam, że łapie mnie jakieś przeziębienie. Położyłam się na kanapie, przykryłam kocem i starałam się wygrzać. Po paru minutach Michał przyniósł mi ciepłą herbatkę z sokiem i cytryną.
-Kochany jesteś. –zachwyciłam się.
-No wiem. –ucieszył się.
Usiadł i zrobił mi ze swoich kolan poduszkę, a ja nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
-Wiki, kochanie wstawaj. –ktoś starał się mnie obudzić.
-Co jest? –przecierałam oczy.
-Musisz się wykąpać. –nakazał.
-Musisz mi pomóc. –odparłam.
-Zawsze chętnie! –oznajmił i wziął mnie na ręce.
Bez większych trudności zaniósł mnie do łazienki i puścił wodę do wanny. Powoli się rozbierałam, ale nadal czułam, że część mnie jeszcze śpi na kanapie. Kiedy Michał zauważył jak bardzo sobie nie radzę, postanowił mi pomóc i w momencie zostałam bez żadnych ubrań. Posadził mnie w wannie, a ja czułam się cudownie w ciepłej wodzie i mnóstwie piany.
-Ile mamy czasu? –zapytałam.
-Za dwie godziny wyjeżdżamy. –powiedział.
-To chodź tu do mnie. –uśmiechnęłam się.
Po chwili siedział już za mną i mył moje plecy. Czas mijał niemiłosiernie szybko i niedługo musieliśmy się wysuszyć. Następnie szybko poszłam się ubrać. Włożyłam legginsy, top i dużą bluzę, bo tym razem postawiłam na wygodę. Całkowicie odpuściłam sobie makijaż, a włosy spięłam w niesfornego koka. Następnie zabraliśmy moje torby i zmierzaliśmy ku wyjściu. Raz jeszcze sprawdziła czym wszystko jest powyłączane i wreszcie przekręciłam kluczyk w wyjściowych drzwiach. Wsiedliśmy do samochodu, a ja otuliłam się kurtką najbardziej jak mogłam. Po drodze jeszcze trochę się zdrzemnęłam i Michał obudził mnie przed lotniskiem. Zabrał nasze walizki i ruszyliśmy ku wejściu. Zdaliśmy bagaże i mieliśmy jeszcze trochę czasu, więc pochodziliśmy po sklepach. O 7:48 wsiedliśmy do samolotu, a punkt 8 wzlecieliśmy w przestworza.
Oczami Anki.
Już po wszystkim. Święta udały się, prezenty nie okazały się totalną klapą, a mojemu mężczyźnie, który pomimo tego, że jest prawosławny, spodobała się Wigilia w wydaniu katolickim.
-A jak to w sumie u was w Serbii wygląda? – zapytałam, wskakując pod kołdrę do łóżka, w którym już leżał Aleks.
-Ale co?
-No Święta i cała Wigilia.
-Zupełnie inaczej niż w Polsce. – uśmiechnął się i pocałował mnie w policzek.
-Opowiedz mi. – wtuliłam się w niego i położyłam głowę na jego torsie.
-A więc… Prawosławni zaczynają post już 4 dni przed świętami. Z samego rana w dzień Wigilii, przed domem piecze się jagnięcinę. W moim domu na kominku leżały zawsze gałązki dębu i słomy, które mają odzwierciedlać wnętrze jaskini Betlejemskiej. Kolacja jest bardzo skromna, a zaraz przed nią gospodyni domu – czyli zazwyczaj matka, rozsypuje słomę, cukierki i orzechy, przy tym naśladując kurę. Dzieci biegają za nią udając kurczaki i zbierają łakocie. A po za tym oczywiście prezenty.
-Dość ciekawe święta. – zaśmiałam się.
-To tylko mały wątek całej uroczystości. Kiedyś opowiem Ci o nich dokładniej, ale teraz mam ważniejszą sprawę. – przybrał poważną minę i patrzył mi prosto w oczy.
-Coś się stało? – spojrzałam pytająco.
-Tak. – Aleks wyszedł z łóżka i podszedł w stronę swojej marynarki, rozłożonej na krześle. Wyciągnął coś z niej, a następnie znów wrócił do mnie.
-Co to jest? – próbowałam wyrwać mu kopertę z rąk.
-Niespodzianka. – uśmiechnął się łobuzersko.
-Dobra. Co chcesz w zamian? – spytałam zrezygnowana.
-Tu. – wskazał palcem na swój policzek.
Wykonałam jego prośbę, ale zaraz potem Aleks postarał się o to, żeby nasze usta się złączyły, a jego ręka powędrowała pod moją koszulkę nocną.
-Przestań! Oliwier śpi w pokoju obok! – zaśmiałam się i próbowałam odciągnąć Serba od siebie.
-I weź tu się człowieku postaraj o romantyczny nastrój… - stwierdził zrezygnowany.
-No bardzo mi przykro. – pokazałam mu język. – A więc co tam masz?
Podał mi kopertę. Najpierw ją obejrzałam, a potem zajrzałam do środka i wyciągnęłam… TA DAM! – bilety lotnicze. Uważnie przeczytałam napisy na nich. Anna Brzozowska, Polska – Serbia, 25 grudzień godzina 12:00. Drugi bilet był na nazwisko Aleksandar Atanasijević. Przyjrzałam się im jeszcze raz i kilka razy sprawdzałam, czy mnie oczy nie mylą co do daty wylotu.
-Kiedy miałeś mi zamiar powiedzieć? – spytała lekko poirytowana.
-Teraz. – puścił mi oko.
-Jest 23:00, a ja się muszę pakować! – rzuciłam w niego poduszką.
-Oj, pomogę Ci. – przyciągnął mnie do siebie.
-A kiedy masz zamiar spakować swoje rzeczy?
-Walizka leży już w moim samochodzie. – pokazał cały rząd ząbków.
-Jesteś okropny.
Rzuciłam po raz kolejny w niego poduszką, a następnie wstałam i wyciągnęłam z szafy walizkę. Położyłam ją na podłodze, usiadłam po turecku przed szafą i zaczęłam wybierać rzeczy, które miały powędrować wraz ze mną w podróż. Chwile później już latałam po całym pokoju, od szafy do komody, do biurka i tak na okrągło. Godzinę później moja walizka leżała już spakowana, a ja zmęczona mogłam wreszcie położyć się spać.
Krzyki, wrzaski i walenie po głowie poduszką. Tak, taka pobudka czekała na mnie z samego rana. Kochałam moją przyjaciółkę, ale w tej chwili miałam ochotę ją udusić. Sprytnie schowałam się pod kołdrę, i mocno trzymałam przy sobie, ale niestety z Oliwierkiem i Wiki nie wygrasz. Aleks zajął się unicestwianiem mojej przyjaciółki, a ja Oliego. Po kilku minutach oboje leżeli na łóżku, a ja byłam już całkowicie rozbudzona.
-Zgrany z nas team, nie sądzisz? – objęłam Alka w pasie, kiedy kochani „intruzi” wychodzili już z pokoju.
-Nigdy w to nie wątpiłem. –zaśmiał się.Ubrałam się , lekko umalowałam i zeszłam na dół razem z Aleksem, który ciągnął za sobą moją walizkę. W kuchni zastałam Wiktorię razem z Oliwierkiem. Wyjaśniłam mojej przyjaciółce wszystko o wyjeździe. Wyściskałam ją i Oliego, pożegnaliśmy się i udaliśmy z Alkiem do samochodu.
Na lotnisku byliśmy o 10:15. Aleks zachował się jak prawdziwy dżentelmen i wziął ode mnie walizkę, twierdząc, że „Jeszcze tak nisko się nie stoczył, żeby jego kobieta nosiła coś ciężkiego, kiedy on jest w pobliżu”. Mężczyzna idealny, nieprawdaż? Czekaliśmy na odprawę, aż wreszcie o 11:50 siedzieliśmy już w samolocie.
-Tak właściwie, co będziemy robić w Serbii? – zapytałam, zdając sobie sprawę, że tak naprawdę nie wiem po co tam lecę. Głupia Aneczka.
-Poznasz moich znajomych, zabawimy się w Sylwestra, pokaże Ci trochę Belgradu, a jak będziesz oczywiście miała ochotę, możemy wpaść do moich rodziców. Plus, czeka na ciebie taka mała niespodzianka. - położył swoją rękę na moim kolanie, uśmiechając się przy tym.
- Nie mogę się doczekać. – wtuliłam się w jego ramię.
Samolot uniósł się do góry – wystartowaliśmy. Nigdy nie lubiłam latać samolotami. Po wszystkich katastrofach jakie oglądałam w telewizji, zawsze bałam się, że akurat coś stanie się kiedy ja albo moi najbliżsi będą w samolocie. Starałam się jak najszybciej zasnąć, ale niestety twarde i umięśnione ramię Aleksa na którym leżała moja głowa nie ułatwiało mi tego. Wreszcie udało mi się choć na chwilę zasnąć.
„Za chwilę lądujemy.” Takie słowa popłynęły z głośników w samolocie. Uff, mam już podróż za sobą, całe szczęście. Z lotniska wyszliśmy chwilę przed 15:30.
-Gdzie teraz idziemy proszę pana? – złapałam go za rękę.
-Chyba jedziemy. – pociągnął mnie w stronę postoju dla taksówek.
Wsiedliśmy w jedną z nich, a Aleks rozmawiał po serbsku z kierowcą i wskazał mu adres na który ma jechać. Przez całą podróż kierowca z Atanasijeviciem byli pogrążeni w rozmowie, jak śmiem podejrzewać – o siatkówce. Ja w tym czasie patrzyłam się przez okno i podziwiałam Belgrad. Przypominał on trochę pomieszanie Krakowa i Warszawy. Ale śliczne miasto, to trzeba przyznać. Niespełna 15 minut później taksówka zatrzymała się pod jednym z bloków . Siatkarz zapłacił kierowcy, a sam zaczął prowadzić mnie w stronę jednej z klatek. Weszliśmy na 4 piętro i Aleks zaczął otwierać jedne z drzwi.
-Zamknij oczy. – uśmiechnął się do mnie, naciskając na klamkę.
Posłusznie wykonałam jego polecenie, a on wprowadził mnie do środka.
-Teraz możesz otworzyć. – zaszedł mnie od tyłu i położył ręce na tali.
Moim oczom ukazał się mały, ale bardzo przytulny salonik , z którego było bezpośredni przejść do kuchni kuchni .
-Przytulnie tutaj. – szepnęłam mu do ucha.
-Pierwsze mieszkanie. Ciasne, ale własne. – zaśmiał się.
-Ile miałeś lat jak się tu wprowadziłeś?
-Niespełna 18. – odpowiedział – Chodź zobaczyć sypialnie!
Zaciągnął mnie w stronę kolejnych drzwi. Otworzył je, a ja zobaczyłam ładnie urządzony pokój pokój . Na pułkach było mnóstwo medali, zdjęć z meczy, statuetek i poprzyklejane do ściany koszulki klubowe z poprzednich sezonów.
-Mogłabym się tu przeprowadzić. – zaśmiałam się.
-Wolałbym mieszkać z tobą w Polsce.
-A może jednak w Serbii? – droczyłam się z nim
-Zobaczymy jeszcze. – ucałował mnie w policzek.
Kolejne dni mijały nam na wspólnym odwiedzaniu znajomych Aleksa. Kiedy dowiedzieli się, że siatkarz przyjechał do Serbii na parę dni telefon się urywał i dzień od góry do dołu był zapełniony osobami do których mieliśmy iść. Jedyną pozytywną rzeczą było to, że profesjonalni sportowcy – którzy tak naprawdę stanowili ¾ znajomych Aleksandara, znało angielski. Gdyby było inaczej, sądzę, że zanudziłabym się na śmierć słuchając serbskich rozmów i nie wiedząc o co nawet chodzi. Wieczorami spacerowaliśmy po Belgradzie. Alek opowiadał mi o historii swojego miasta i zabierał w ulubione miejsca ze swojego dzieciństwa.
-Choć pokażę Ci jedno z najważniejszych miejsc z moim życiu. – złapał mnie za rękę i zboczyliśmy ze ścieżki w parku.
Z nieba prószył puch, ściemniało się, a krajobraz był pogrążony w bieli. Szliśmy kilka sekund przez zaspy śniegu, aż doszliśmy do wręcz magicznego miejsca. Zaśnieżona płacząca wierzba, całkowicie pokryta w białym puchu. W oddali było widać jezioro, a nad nim księżyc, który świecił niezwykle mocno jak na zimowe wieczory.
-Jak tu pięknie. – powiedziałam, kiedy wreszcie odzyskałam mowę.
-10 lat temu pierwszy raz w życiu się tutaj całowałem. – popatrzył się na latające nad jeziorem ptaki. –A teraz jestem tutaj z tobą. Najważniejszą kobietą w moim życiu. – spojrzał mi w oczy i ścisnął mocniej moją rękę.
Uśmiechnęłam się w jego stronę, a on wziął mnie na ręce. Oplotłam nogi wokół jego bioder, a rękami objęłam jego szyję.
-Przyprowadzałeś tu każdą swoją dziewczynę?
-Jesteś jedyną osobą, którą tu przyprowadziłem. Poza dziewczyną, z którą pierwszy raz się pocałowałem. Miała na imię Anja. – zrobił chwilę przerwy, a zaraz potem dodał. – Moją pierwszą „miłością”, o ile można to tak nazwać była Anja. A najwspanialszą i najprawdziwszą jest Ania.
-Masz jakąś słabość do tych Ani. – zaśmiałam się.
-A szczególnie do tej jednej. Brzozowskiej. – uśmiechnął się.
Nachyliłam się nad nim i złożyłam na jego ustach namiętny pocałunek, który mógłby się nigdy nie kończyć.
30 grudnia wybraliśmy się do rodziców Aleksa. Muszę przyznać, że bardzo się bałam. Zaakceptują mnie? Zaakceptują to, że nie jestem Serbką? Spodobam się im, czy nie?
-No przestań się już tak denerwować. – śmiał się ze mnie siatkarz, który prowadził samochód.
-A co jak się im nie spodobam?
-Spodobasz się na pewno. – puścił do mnie oko.
Wcale mnie nie pocieszył, co gorsze z każdą minutą się bardziej denerwowałam. W końcu dojechaliśmy, przed dom Atanasijeviciów. Wysiadłam z samochodu, a moje serce waliło jak szalone. Zadzwoniliśmy dzwonkiem do drzwi, a Aleks złapał mnie za rękę i szepnął do ucha „Nie bój się”. Otworzyła nam miła, starsza kobieta pod pięćdziesiątkę. Przywitała się serdecznie z synem, a następnie ze mną. Cały czas uśmiech nie schodził jej z twarzy. Zaraz potem zza drzwi wyszedł wysoki siwiejący mężczyzna. Aleks był bardzo podobny do ojca. Miał takie same oczy, usta i kształt twarzy. Można było powiedzieć, że był taką jego młodszą wersją. Co było dla mnie miłym zaskoczeniem rodzice Serba byli bardzo sympatyczni i cały czas mnie zachwalali. Dopytywali się, ile się znamy, czy mieszkamy razem oraz o dość wybiegające w przyszłość pytania, jak na przykład kiedy planujemy wziąć ślub.
-W najbliższej przyszłości nie mamy tego w planach. – uśmiechnął się Serb.
-Ta dzisiejsza młodzież, kiedyś się najpierw brało ślub, a potem mieszkało razem czy coś innego robiło. A teraz zupełnie na odwrót. – skomentował ojciec Aleksa.
-Czasy się zmieniają. – stwierdziła starsza kobieta, stawiając na stole kolejne ciasto.
Wieczór upłynął nam w przyjemnej atmosferze, a do domu wróciliśmy około dwudziestej pierwszej. Kiedy tylko weszłam przez drzwi frontowe, moje komórka zadzwoniła.
-Co tam u ciebie moja kochana przyjaciółeczko? – przywitał mnie głos Wiki w telefonie.
-Wszystko w porządku. Właśnie wróciliśmy od rodziców Alka.
-Uuu… czyli już wyższy level związku. – zaśmiała się.
-Śmiej się śmiej. A jak tam twoje wakacje? – dopytywałam się.
-Wygrzewam się w słońcu i mam przy sobie wspaniałego faceta. Czego chcieć więcej? – śmiała się. – A ty siedzisz biedaku w tej zimnej Serbii.
-Ale mam mężczyznę który mnie ogrzewa. – droczyłam się z nią.
Pogadałyśmy jeszcze parę minut, a następnie wzięłam szybki prysznic i rzuciłam się na łóżko. Serb dołączył do mnie chwilę później. Oboje byliśmy wyczerpani, ale nie na tyle, żeby odmówić sobie wzajemnych pieszczot. Namiętnie całowaliśmy się, robiąc jedynie krótkie przerwy, żeby złapać trochę powietrza. Aleks pieścił swoimi ustami moją szyję, obojczyki i cały czas posuwał się w dół. Jego ręką już od dawna wędrowała pod moją koszulką, a ja sprawiałam mu przyjemność lekko drażniąc jego szyję oraz tors. Napawaliśmy się sobą w każdym stopniu. Powoli pozbywaliśmy się swoich ubrań, doprowadzając się nawzajem do maksymalnego stopnia podniecenia. Aleks składał na okolicach mojego pępka pocałunki co sprawiło, że moje serce biło coraz szybciej. Wreszcie byliśmy na tyle siebie spragnieni, że Alek zaczął przenosić nas oboje w całkowicie odległy świat. Po jego torsie spływały pojedyncze krople potu, a ja czułam, że za chwilę będę szczytować. Mocno wbiłam paznokcie w plecy Serba i głośno jęknęłam, czując przechodzącą falę ciepła przez swoje ciało. Chwilę później siatkarz, również krzyknął dając upust swoim emocjom i oboje opadliśmy już całkowicie wyczerpani na łóżko. Wtuliłam się w Aleksa i momentalnie zasnęłam.
Nastał Sylwester. Świętowanie Nowego Roku obchodziliśmy u przyjaciela Aleksa Nikola Mijailovicia. Zebrała się u niego cała śmietanka serbskich siatkarzy i siatkarek. Jak można się domyśleć, na każdym kroku tematem przewodnim rozmów była siatkówka. Na znajomych Alka zrobiłam dobre wrażenie, dzięki temu, że wiedziałam wszystko na temat tego sportu i nie obce były mi tematy rozmaitych kontuzji, meczy i rozgrywek. Spędziłam Sylwestra naprawdę dobrze się bawiąc. Niestety następnego dnia o 14:00 mieliśmy samolot do Polski, więc ani ja, ani Aleks nie piliśmy za dużo, bo musieliśmy być w trzeźwym stanie. O 24:00 wszyscy wyszli na podwórko i odpalaliśmy w powietrze fajerwerki, a każdy składał sobie nawzajem życzenia.
-I żeby zawsze było tak jak jest teraz. – przytulił się do mnie Aleks. – Kocham Cię.
-Ja Ciebie też. – pocałowałam go patrząc na roztrzaskujące się na niebie kolorowe światełka.
___________________________________________________________________________
Wybaczcie, że nie dodałyśmy wczoraj rozdziału, ale bardzo późno wróciłyśmy z turnieju ;<
A więc tak jak zwykle: mamy nadzieję, że rozdział się wam podoba, ale przy okazji mamy pewną prośbę. Napiszcie nam w komentarzach co najbardziej lubicie w naszym blogu, a co podoba wam się najmniej. Ewentualnie co byście zmienili. Są to dla nas naprawdę bardzo ważne wskazówki. ;) Pozdrawiamy! Ania i Wiki ♥
Mi osobiście bardzo podoba się ten cały wątek z Kurkiem <3 Chyba tak jak Wiki mam do niego wielką słabość . Co mi się najmniej podoba? Sama nie wiem . Generalnie jest ok . Zapraszam do mnie na
OdpowiedzUsuńhttp://volleyball-lost-dreams.blogspot.com/
Mimo tak wielu sprzeciwów ze strony czytelników bardzo lubię wątek Kurka i wszyscy muszą mi wybaczyć, że nagminnie do niego wracam :D Cieszę się, że blog się podoba ;) /Wiki
UsuńJa też bardzo lubię wątek z Kurkiem i proszę was zróbcie jakieś małe zamieszanie w życiu Wiki bo na razie wszystko jest idealne ! A tak być nie może .
Usuńhaha zgadzam się z tobą w 100 procentach, ale ostatnim razem zostałam za to skarcona ;< Mimo wszystko zapewniam cię, że wszystko już mam zaplanowane.. :D /Wiki.
UsuńTo dobrze , że się ze mną zgadzasz . ;D Szczerze to wolałabym żeby Wiki była z Kurkiem , a nie Winiarskim .
UsuńWezmę to pod uwagę i cieszę się, że wreszcie ktoś popiera moją wizję Wiki z Kurkiem :D /Wiki.
UsuńWszystko ogólnie OK, ale dajcie jakieś powiadomienie, że będzie opóźnienie z rozdziałem czy coś :p Ja rozumiem, że szkoła, bo sama chodzę i jak nie klasówka, to sprawdzian, jak nie sprawdzian, to kartkówka albo odpytka itp., ale jak już mówiłam, info dajcie, bo co 5 minut wchodzę i sprawdzam, czy nie dodałyście ;D
OdpowiedzUsuńDobrze ;) Już teraz możemy zapewnić, że rozdziały środowe będą się pojawiały tylko w sytuacjach ekstremalnych...raczej wyczekujcie kolejnych części na przełomie sobota/niedziela :D/ Wiki.
UsuńMA BYĆ KUREK PICZE!:D
OdpowiedzUsuńGG.
ja jestem jak najbardziej za! /Wiki :D
UsuńKurek ma się nie wtrącać w związek WIKI i MICHAŁA <3
OdpowiedzUsuńA tak to ogólnie super =D
Kocham ten blog :)
Bardzo, bardzo się cieszę, że ci się podoba, bo to jednak jest nagroda za nasze spędzone godziny nad pisaniem rozdziałów ;) Co do dalszej akcji..niestety nie mogę nic zdradzić, bo odebrałabym czytelnikom element zaskoczenia :D /Wiki.
UsuńRozdział jest zajebisty. Jak dla mnie możecie w rozdzialach robić więcej dialogów. Moim zdaniem jeżeli jest ich więcej czyta się o wiele fajniej. Ogólnie pisząc bardzo, bardzo mi się podoba wasz blog ;)
OdpowiedzUsuńOstatnio zauważyłam dokładnie to samo co ty i jak widać już w tym rozdziale starałam się opisać dużo rozmów :D Dzięki za miłe słowa ;) /Wiki.
Usuńmniej Kurka, więcej Wiki i Winiara ;)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie - http://isczaglosemserca.blogspot.com/
zapraszam na kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuńhttp://www.niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/
już dawno przeczytałam :D /Wiki.
UsuńOj Wiki Wiki ty mącicielko :) Boże właśnie umrałam 8 razy ale Sovia moja kochana wygrała :) Rozdział mm śweitny nie myślałam ,że Ania pojedzie z Aleksem do Serbii ,albo czytac nie umiem. Zapraszam do siebie na nowe rozdziało-podobne coś pieprznieta.blogspot.com
OdpowiedzUsuńHaha. Wiki nie byłaby sobą gdyby czegoś nie pomieszała... :D Natomiast jeśli chodzi o Ankę to obecnie jest w Serbii z Aleksem, ale nie wiem skąd twój błąd ;<
UsuńAp ropo meczu to niestety my, wierne kibicki Skry nie byłyśmy aż takie szczęśliwe.. No cóż "Dumni po zwycięstwie, wierni po porażce." i wspieramy chłopaków dalej ;) /Wiki.
Jak zawsze rewelacja! Ja bym totalnie zakończyła wątek z Kurkiem. Mam nadzieję, że Wiki będzie z Winiarem na dobre. U Ani jest świetnie, fajnie, że układa jej się z Aleksem. Nie ukrywam, że chciałabym jakieś duże zaskoczenie np. kontuzja, ciąża czy coś takiego. Błagam tylko nie zdradyyyy! :)
OdpowiedzUsuńmyślę, że da się coś zrobić w tym kierunku :D /Wiki.
UsuńPS. Niestety nasza Skra przegrała, ale wierni po porażce, dumni po zwycięstwie prawda? ; )))
OdpowiedzUsuńpo stokroć tak! Czy na dole, czy na szczycie Skra Bełchatów ponad życie! :D /Wiki.
UsuńMimo tego, że jestem wielkim fanem Resovi to wasz blog bardzo mi się podoba. A teraz co mi się podoba w blogu? WSZYSTKO! Ah Ania+Aleks i Wiki+Winiar to cudowne połączenieeee *,*. Lubicie gdy ktoś komentuje? Pozdróweczi Joasiax33
OdpowiedzUsuńhaha dzięki :D My mimo tego, że jesteśmy za Skrą to również czytamy wiele blogów o siatkarzach innych drużyn. Mi osobiście też się te połączenia podobają, ale kto wie co jeszcze wymyślimy... :D a komentarze UWIELBIAMY, bo bardzo nas cieszą i motywują do dalszego tworzenia ;) Przy okazji możemy się też dowiedzieć czy dobrze prowadzimy blog i czy czytelnicy są zadowoleni :D /Wiki.
Usuń27 000 !!!!!!
OdpowiedzUsuńjeszcze 500 i mamy 28 tys! *.* Tak bardzo nas cieszy, że tyle osób tu zagląda ;) /Wiki.
UsuńŻeby tylko Wiki nie zdradziła Winiara •,•. Blog ogólnie jest bardzo fajny, nie ma się do czego przyczepiać :D
OdpowiedzUsuńCieszymy się, że nie ma się do czego przyczepić, bo naprawdę bardzo się staramy :D Każdy rozdział czytamy po kilka razy i szukamy błędów. Później wymieniamy się swoimi częściami i ponownie upewniamy się czy wszystko jest dobrze ;) Jednak nie robimy tego z przymusy, a raczej z przyjemności, bo jeśli już ktoś ma czytać nasze wypociny to niech chociaż to jakoś wygląda :D /Wiki.
UsuńNic nie zmieniajcie jest idealnie :D
OdpowiedzUsuńSuper związki-przeurocze parki <3
Piszcie dalej a ja będę czytać
Ale spójrz na to z innej strony... Gdyby cały czas działo się to samo to opowiadanie by się szybko znudziło ;) Chcemy prowadzić tą historie tak długo, jak tylko nam się uda, ale chcemy też mieć dla kogo tworzyć ;) /Wiki.
UsuńFajne i miłe jest to, że odpisujecie na komentarze. Widać, że zależy wam na opiniach waszych czytelników. Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział. <333
OdpowiedzUsuńKażdy komentarz bardzo nas cieszy, a kiedy na dodatek czytamy te wszystkie miłe słowa to aż trudno nie odpisać ;) Jesteśmy naprawdę bardzo wdzięczne, że to co robimy dla zwykłej przyjemności..ktoś docenia i chwali ;) Można zrozumieć co mam na myśli tylko jeśli ma się własnego bloga.. Wspaniałe uczucie ;D /Wiki.
UsuńMam 18 lat a wasz blog podnieca mnie jak cholera. Aż wstyd się przyznać ale bardzo dobrze opisujecie "te sceny" i one najbardziej mnie wciągają. Liczę że uda wam się prowadzić tego bloga jak najdłużej.
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się, że mamy czytelników w tym wieku, ale bardzo się cieszę! Pisanie takich scen na początku sprawiało nam wielkie trudności, bo nie ukrywamy, że było to odrobinę krępujące. Teraz traktujemy to jako nieodłączną część opowiadania, ale za każdym razem i tak staramy się jak najlepiej :D Może jednak mamy jakiś zmysł i wyczucie, jeśli się podobają.../Wiki.
UsuńJak dla mnie wszystko jest dobrze, tylko nie wcześniejsze zdrady. Teraz jest idealnie. przegladam sobie komentarze i faktycznie jakies powiadomienia ze w srode nie bedzie rozdzialu beda dobrym rozwiazaniem gdyz co 1 min patrze czy nie dodalyscie, albo rano w czwartek wstaje o 6 zeby przeczytac przed szkola a tu taka zalamka ze nie ma. NAPRAWDE SUPER PISZECIE, natkłam sie na tego bloga przypadkowo i w ogole nie zaluje. macie cos w sobie bo nie interesuje mnie siatkowka a mimo tego czytam, to chyba znaczy ze piszecie niezle prawda? sama piszę i wiem jakie to trudno a mimo tego 99% osób jest zadowolone z waszej pracy. ; )
OdpowiedzUsuńOoo no proszę! Czyli nawet potrafimy zainteresować osoby, które nie są zakochane w siatkówce ;) To naprawdę bardzo fajne uczucie! Od teraz możesz już spokojnie czekać do soboty lub niedzieli :D Zdecydowałyśmy, że lepiej dodać jeden, dobry rozdział w tygodniu niż jeden średni, a drugi wymuszony ;) Dla nas też będzie to dużą ulgą, bo jednak nauczyciele nie zważają na to, że piszemy bloga i wymagają tyle samo co od innych :D Bardzo chciałabym się dowiedzieć co to jest "to coś", bo pierwszy raz ktoś nam tak napisał :D /Wiki.
UsuńI liczę, że gdy będzie 30 000 wyswietlen to zrobicie jakąś mila niespodzianke na blogu. ^.^
OdpowiedzUsuńco masz na myśli pisząc "miłą niespodziankę"? :D Coś ciekawego w opowiadaniu czy może chcecie się dowiedzieć kto tak naprawdę prowadzi tego bloga? ;)/Wiki.
UsuńByło by miło, gdybyście zrobiły te dwie rzeczy ;d
UsuńChyba jednak jeszcze zostaniemy anonimowe...może jak skończymy opowiadanie to wrzucimy jakieś zdjęcie..tak orientacyjnie :D Ale jeśli chodzi o blog to już teraz wiem, że wszyscy czytelnicy będą w niemałym szoku! Niektórzy w pozytywnym, a niektórzy nie..okaże się wkrótce :D /Wiki.
UsuńKiedy można się spodziewać kolejnego rozdziału? ;*
OdpowiedzUsuńjuż oficjalnie informuję, że rozdziały będą się pojawiały na przełomie sobota/niedziela ;) /Wiki.
UsuńNiesamowity!
OdpowiedzUsuńto bardzo dobrze :D
UsuńJest ok. pamiętaj tylko: przed i po myślniku jest spacja ;)
OdpowiedzUsuńPoniżej link - do wygrania jest kalendarz z siatkarkami Impela. :))
http://wroclawprzezsiatke.blogspot.com/2013/03/konkurs-wygraj-kalendarz-impelu-wrocaw.html
Omomom. *_*
OdpowiedzUsuńfantastyczne! < 3
Cieszymy się, że się podoba :D /Ania
Usuń28 000 :D
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, jak zwykle! Mi osobiście Kurek nie przeszkadza, tylko najważniejsze aby była z nim szczęśliwa♥ Pasują do siebie z Winiarem , ale chyba Wiki woli Kurka ;) A z resztą co ja tak rozmyślam, mam nadzieję, że dowiem się w następnym rozdziale jak to będzie z Wiki ;3 Trudny wybór przed nią. A co do Anki i Aleksa to coś czyje, że będą razem szczęśliwi do samego końca♥ Z ciekawością czekam na kolejny rozdział! Boję się, że coś strasznego odwalicie, po czym tak szybko się nie pozbieram ;D Pozdrawiam wszystkich cieplutko Zuza ;*
OdpowiedzUsuńKurek to jej pierwsza miłość, a każdy wie, że tego się tak szybko nie zapomina. ;) Nowy rozdział pojawi się jutro, a ja nie chcę nic zdradzać, bo odebrałabym przyjemność czytania :D Oczywiście bardzo się cieszymy, że podoba ci się nasze opowiadanie, bo same traktujemy je jak nasze dziecko :D Gorąco pozdrawiamy i do zobaczenia w komentarzach pod 24 ;* /Wiki.
Usuńjeszcze trochę i 29 000 ♥
OdpowiedzUsuńjak dobrze, że mamy tu kogoś kto kontroluje liczbę wyświetleń :D /Wiki. ♥
UsuńKiedy bd rozdział ?
OdpowiedzUsuńza kilkanaście godzin :D Właśnie jestem w trakcie pisania ;) /Wiki.
Usuń29 000 ♥
OdpowiedzUsuńhaha taaak! Już niedługo okrągłe 30 tysięcy ♥/Wiki.
UsuńGenialny rozdział. Tak powiem, ze blog kwitnie w najlepsze. Czekam na następny i myśle , ze dzisiaj już sie pojawi. Pozdrawiam Cieplutko :**
OdpowiedzUsuńBardzo nam miło to czytać.♥ Obie mamy już większość swojej części rozdziału napisane, więc rozdział pojawi się dziś na 100 % :) /Ania
UsuńCzekam miłe panie, czekam! ;)))
OdpowiedzUsuńRozdział dziś na pewno się pojawi ;) /Ania
UsuńChce już rozdział
OdpowiedzUsuńJuż dodajemy :D
UsuńJUa też mogły byście powiedzieć o, której dodacie bo tak to co minutę sprawdzam czy nie dodałyście -.-
OdpowiedzUsuńNie złośćcie się :D Ciężko stwierdzić kiedy się skończy pisać, ale ja właśnie wysłałam gotowy rozdział do Ani i za pare minut powinien się pojawić ;) /Wiki.
Usuń