Oczami Anki.
Nerwowo zaczęłam
rozglądać sie po pokoju. Sprawdziłam łazienkę, zadzwoniłam na jego numer i
dalej nic. Wciągnęłam na siebie duża bluzę i szybko pobiegłam do pokoju Cupka.
Zapukałam - nic. Lekko nacisnęłam na klamkę i weszłam w głąb pokoju. Kołdra na
łóżku Cupka była pomiętoszona i pozwijana. Łóżko Aleksa było nietknięte. Może
poszli już na śniadanie. Spojrzałam na zegarek - 8:47. Nie to niemożliwe... Śniadanie
maja dopiero o 10:00. Co tu do cholery sie dzieje?! Usłyszałam lekkie śmiechy
dobiegające z łazienki. Juz wiedziałam co sie szykuje i ku mojemu nie
zdziwieniu wcale się nie myliłam. Dosłownie kilka sekund później z łazienki
wybiegli w moim kierunku Aleks i Cupko, z krzykami które miały za zadanie mnie
przestraszyć. Teatralnie udałam wielkie zdziwienie, pisk oraz idealnie zaaranżowane
omdlenie "ze strachu" na ziemię. Choć oczy miałam zamknięte mogłam
wyczuć jak wielkie było ich zdziwienie.
-Anka no nie udawaj! -skomentował Cupkowić.
Z mojej strony grobowa cisza.
-Ania kochanie wstawaj. -dorzucił błagalnym głosem Aleks
Z mojej strony nadal cisza. Czułam jak patrzą na siebie bezradnie.
-Stary zrób cos! - krzyczał Konstantin.
-Ale co?!
-Nie wiem no... Może sztuczne oddychanie!
-Kiedy ja nie umiem!
-To sie nauczysz. No dalej, szybko! -pośpieszał Aleksa Cupković.
Atanasijević pochylił sie nade mną, a jego przyspieszony oddech czułam nad swoimi rozchylonymi ustami. Po sekundzie jego usta złączyły z moimi. Wykorzystałam to i zamiast robić sztuczne oddychanie połączyliśmy się w pocałunku, a moimi rekami oplotłam jego szyje.
-Jeszcze raz będziecie chcieli mnie przestraszyć, a obiecuję, że to się dla was źle skończy! - pogroziłam Serbom, kiedy wreszcie oderwałam sie od namiętnych ust Aleksa.
-Przywróciłem swoją księżniczkę do życia! - Atanasijević podniósł mnie z podłogi i zaczął przytulać jak wariat.
-To sie leczy... - popukał się w głowę Cupko, zwracając się do Serba.
-Dobrze rycerzu. W takim razie zanieś mnie do pokoju. - wskazałam teatralnie na drzwi, w ogóle nie zwracając uwagi na komentarz serbskiego przyjmującego.
Aleksandar wykonał moje polecenie i chwile późnij leżałam juz na swoim łóżku. Podeszłam do torby w której miałam ubrania i wybrałam juz wcześniej naszykowany zestaw. Serb za to rozłożył się na łóżku i uważnie obserwował każdy mój ruch.
-Aż tak bardzo jara cię, jak człowiekowi jest zimno i musi się ubrać. – zapytałam ironicznie.
-Zależy jaki człowiek się ubiera. – roześmiał się.
Nie skomentowałam tego, tylko lekko się uśmiechnęłam. Kiedy już byłam gotowa poszliśmy razem na śniadanie. Potem dzień minął nam na wspólnych spacerach po Częstochowie. Około 16:00 wróciliśmy do hotelu, bo chłopaki zaczęli przygotowania do meczu. O 19:00 siedziałam z Wiktorią już na hali. Muszę przyznać, że mecz był dość ciekawy a na samą myśl kiedy przypomną mi się świetne akcje JJ i Chajzera uśmiech sam mi się maluje na twarzy. Skra przegrała z Reprezentacją Polski 3:5, a Aleks wypełnił przegrany zakład . Zabawy było co niemiara, niestety pod koniec meczu Winiar doznał kontuzji pleców. Wiktoria cała zapłakana wybiegła z hali razem ze sztabem medycznym i samym Michałem. Tego samego dnia Bełchatowianie wrócili do domu, Wiki razem z Winiarem pojechała do szpitala w Łodzi, a ja powróciłam do mojego mieszkanka.
24 grudzień – Wigilia…
(oczami obserwatora)
A więc nadszedł ten dzień. Pierwsze wspólne święta. Z samego rana zawitała przed drzwi Wiktorii i Ani … CHOINKA! Aleks razem z Michałem przytransportowali ją do mieszkania. Była piękna i pachniała świeżym, porannym lasem. Dziewczyny zabrały się za sprzątanie, przyrządzanie ryb, pieczenie ciast i inne bzdety. Chłopcy w tym czasie stroili drzewko. Nie wszystko szło im dobrze, ale to przecież faceci.
-Kochanie, uratujesz mnie? –powiedział Aleks cały zaplątany w lampeczki.
-Takie małe kabelki pokonały wielkiego mężczyznę? – Ania nie ukrywała uśmiechu.
-Nie śmiej się. –zrobił smutną minę.
Dziewczyny zawiesiły światełka ale cała reszta już należała do chłopaków. W sumie trzeba przyznać, że ostateczna wersja wyszła wspaniała .
-Spisałeś się. – Ania wtuliła się w tors Aleksa.
-Dla ciebie wszystko. – objął ją swoją masywną ręką i pocałował w czoło.
-Dość tych romantyzmów! Ktoś musi mi pomóc w gotowaniu. – oburzyła się na widok zakochanych Wiki.
-No już nie bądź taka zazdrosna. –szepnął Michał do ucha Wiktorii, na co przeszedł ją dreszcz.
-A pomożesz mi? –popieściła wargi swojego partnera.
-Zawsze i we wszystkim. –odpowiedział pewny siebie, ale z delikatnym podtekstem.
-Wspaniale! –krzyknęła.-Tu są warzywa. Obierz wszystkie. –poleciła.
-Jakaś kpina? Ja, zawodowy, bełchatowski siatkarz i reprezentant naszego kraju mam obierać marchewki?! –oburzał się teatralnie.
-Ależ skąd! –zaprzeczyła Wiki. –Masz to zrobić jak mój chłopak i mężczyzna, podobno idealny. –uśmiechnęła się sarkastycznie.
-Pff „wyjątkowa”. Chyba wyjątkowo złośliwa. –mówił pod nosem.
-Słyszę. –zmierzyła go wzrokiem Wiktoria.
-Ale z was dzieci. –skwitowała sytuacje Anka w objęciach Serba.
Niedługo potem przyjaciółki oddały się przygotowaniom bez reszty, a panowie uznając, że nie są potrzebni, rozjechali się do swoich domów. No tak, dwie kobiety zostały same z masą roboty – typowe dla facetów. Kolację zaplanowali na godzinę 19, więc właściwie czasu nie zostało wiele, bo zegarek wskazywał 14:27. Po zakończeniu gotowania Ania i Wiki zajęły się czymś o wiele przyjemniejszym. Wiktoria z ochotą pobiegła na strych i przytaszczyła do salonu trzy wielkie torby, wypełnione po brzegi. Wewnątrz znajdowały się papiery do pakowania prezentów w rozmaitych kolorach, różne wstążki, kokardki i inne dekoracyjne pierdółki. Długo zastanawiały się nad kolorystyką każdego z pakunków, ale kiedy już wszystkie paczuszki leżały pod iglastym drzewkiem, mogły posprzątać. Zmywanie podłóg, odkurzanie, ścieranie, wycieranie, polerowanie i zamiatanie.
-To wszystko jest takie nudne. –wywróciła oczami Anka.
-Ale konieczne! –odrzuciła przyjaciółka. –Ale… w sumie możemy dodać do tego trochę życia. –wypaliła z uśmiechem, włączając radio.
Z głośników rozmieszczonych po całym mieszkaniu popłynęły największe, świąteczne hity, a dziewczyny śpiewając na cały głos wzięły ściereczki w dłonie.
-All i want for Christmas is you! –zatańczyła i zaśpiewała Wiki do swojej współlokatorki.
-Chyba Winiar. –pokazała jej język Anka, za co oberwała płynem do luster.
Porządki nie miały się ku końcowi, ale wreszcie nadszedł ten wspaniały, błogi moment i szczęśliwe dziewczyny pośpiesznie ruszyły na górę. Wiktoria czym prędzej zajęła prysznic, a Ania rozłożyła się wygodnie w wannie. Zregenerowane i pełne dobrych emocji osuszyły swoje ciała i zmierzały ku sypialniom. Nikogo nie zdziwi fakt, że jak to zwykle u tej płci bywa, nie miały pojęcia co na siebie włożyć. Biegały między pokojami i wymieniały się znalezionymi dodatkami.
-Wikuś.. –zatrzepotała rzęsami Anka.
-Trzymaj się z daleka od mojej szafy. –wpadła jej w słowo Wiktoria, wyczuwając intencje przyjaciółki.
-No bądź człowiekiem!
-Którą chcesz? –zapytała zrezygnowana.
-Tą białą, koronkową. –wyszczerzyła się.
-Przecież wiesz, że ją kocham! –oburzyła się Wiki.
-Obiecuję o nią dbać. –zasalutowała Anka, co doprowadziło obie dziewczyny do śmiechu.
-Bierz. –podała jej sukienkę przyjaciółka, trzymając się za brzuch.
-Widzisz, jakie masz dobre serduszko? –słodziła Ania, przejmując ciuch.
-Chcę coś w zamian. –szybko rzuciła.
-Wycofuję to! –wykrzyczała Anka.
W międzyczasie wybuchł spór o buty, ale później już udało im się dojść do porozumienia. Wiktoria włożyła na siebie znacznie ciemniejszą sukienkę niż przyjaciółka, ale jasne szpilki, które zabrała z pułki Ani idealnie rozświetliły cały zestaw. Za paręnaście minut okazało się, że dwie łazienki w mieszkaniu to najlepsza decyzja jaka kiedykolwiek zapadła. Obie dziewczyny mogły się swobodnie rozłożyć przed lustrami ze swoimi kosmetykami do twarzy i włosów. Anka pozostawiła swoje włosy rozpuszczone, ale za chwilę musiała zająć się lokami Wiktorii, które pięknie upięła. Od zawsze miała do tego dryg i patrząc jedynie na zdjęcie czy obrazek potrafiła wykonać fryzurę.
O dziewiętnastej zjawił się Michał z synkiem. Mały od razu pobiegł z stronę choinki i rzucił się na pakunki. Dorośli dużo musieli mu tłumaczyć, że prezenty otworzymy dopiero po kolacji. Oliwier trochę posmutniał na myśl o czekaniu, ale Tofi w momencie poprawił mu humor. Szczeniak był bardzo przyjacielski i na tyle niegroźny, że dzieci bez obaw mogły się z nim bawić. W sumie to taki miś z niego.
-Ale się pan Winiarski wystroił. –podziwiała go Wiki.
-W końcu mam dla kogo. –chwycił swoją dziewczynę w talii i przyciągnął najbliżej jak mógł.
-Dobrze słyszeć. –wyciągnęła się ku górze, by złożyć pocałunek na ustach swojego mężczyzny.
Wiktoria z Michałem zaczęli nakrywać do stołu, a Ania w tym czasie usiadła na kanapie i wspólnie z młodym oglądała klasyk współczesnych świąt – Kevina. Pół godziny później dostała sms’a od Aleksanadara. „Możesz wyjść przed blok? :)”. Nie miała pojęcia o co mu chodzi, ale wrzuciła na siebie kurtkę i zeszła po schodach na dół. Wyszła z klatki i rozglądała się w poszukiwaniu Aleksa. Nagle poczuła ręce zakrywające oczy, a na swoich ustach namiętny pocałunek. O tak, te święta już się świetnie zaczynały.
-Wszystkiego najlepszego z okazji świąt. – szepnął Serb do ucha dziewczyny.
-I ściągnąłeś mnie na to zimno, żeby tylko to mi powiedzieć? – popatrzyła na niego z wyrzutem.
Bez namysłu wziął ją w tej chwili na ręce i zaczął obracać wokół własnej osi.
-Dobra, już mnie przekonałeś. Chodźmy na górę. – musnęła jego usta.
Poszli do mieszkania, a chwile później wszyscy siedzieli już przy wigilijnym stole. Oczywiście zaczęło się niewinnie od opłatka. Wszyscy wymieniali się między sobą życzeniami, a Anka pomogła Serbowi przetłumaczyć ułożoną wiązankę na polski tak, aby młody Winiarski mógł zrozumieć. Buziaczki, uściski i tym podobne.
-Obyśmy wytrzymały tu jeszcze ze sobą. –Wiki wpadła przyjaciółce w objęcia.
Po tradycyjnych 12 daniach wreszcie nadeszło wyczekiwane przez małego Oliwierka otwieranie prezentów! Młody dostał mnóstwo zabawek, ubrań i nowe Air Maxy. Widać, że był zadowolony i od razu zaczął zapoznawać się z nowymi rzeczami. W tym czasie starsze towarzystwo wymieniało się prezentami między sobą. Anka dostała od Aleksa śliczną bransoletkę z serduszkiem na którym było wygrawerowane „Ania & Aleks 9.10.2012r.”. Był to chyba najlepszy prezent jaki mogła dostać. Natomiast Ania wyręczyła swojemu chłopakowi elegancki zegarek oraz ramkę z ich wspólnym zdjęciem. Wiktoria została obdarowana przez Michała czymś dość zaskakującym, czyli dwoma biletami na Dominikanę. Oboje zasłużyli sobie na wyczekiwany wspólny urlop i to była najlepsza okazja. Michał natomiast dostał od Wiktorii profesjonalny zestaw do masażu z różnymi kadzidełkami i olejkami w połączeniu z obietnicą, że będzie go masowała, kiedy tylko zechce. Do tego Wiki dorzuciła jeszcze perfumy i ku zdziwieniu Anki klucze do mieszkania przyjaciółek. Pod przybranym drzewkiem leżała jeszcze jedna paczka. Napis na niej głosił, że Mikołaj przyniósł ją dla Aleksa.
-Musiałeś być bardzo grzeczny w tym roku. –powiedziała Wiktoria do Serba podając mu paczkę.
Zaciekawiony siatkarz czym prędzej rozdarł papier, a to co ujrzał bardzo mu się spodobało.
-„Anioły i Demony”?! Jak ci się udało je jeszcze dostać? –zwrócił się podekscytowany do dziewczyny.
-Nie było to wcale takie proste. –posłała oczko do chłopaka.
Po chwili rozpoczęli burzliwą dyskusję na temat książki i jej ekranizacji, ale w tym czasie Michał zapytał Ankę, czy mogą porozmawiać.
-Więc o co chodzi? –rzuciła Ania, kiedy już odeszli z zasięgu słyszalności pozostałej dwójki.
-Chciałbym cię przeprosić za moje wszystkie głupie docinki i sarkastyczne teksty. –powiedział skruszony.
-Wigilijny cud? –zażartowała.
-Coś w tym stylu. –rozpromieniał Winiar.
-Wszystko w porządku. –przytuliła siatkarza Anka.
W tej chwili podbiegła Wiki i rzuciła się dwójce na szyje.
-Dzieci się dogadały? -cieszyła się.
-Jasne. –przytaknęła jej przyjaciółka.
Około 22:00 obie pary wspólnie posprzątały po kolacji. Oliwier zasnął w gościnnym
pokoju z pieskiem przy boku. Ania zabrała Aleksa do swojego pokoju i resztę
wieczoru spędzili w swoich objęciach. Wiki krzątała się jeszcze po kuchni, ale
Michał złapał ją w talii i posadził na blacie.-Anka no nie udawaj! -skomentował Cupkowić.
Z mojej strony grobowa cisza.
-Ania kochanie wstawaj. -dorzucił błagalnym głosem Aleks
Z mojej strony nadal cisza. Czułam jak patrzą na siebie bezradnie.
-Stary zrób cos! - krzyczał Konstantin.
-Ale co?!
-Nie wiem no... Może sztuczne oddychanie!
-Kiedy ja nie umiem!
-To sie nauczysz. No dalej, szybko! -pośpieszał Aleksa Cupković.
Atanasijević pochylił sie nade mną, a jego przyspieszony oddech czułam nad swoimi rozchylonymi ustami. Po sekundzie jego usta złączyły z moimi. Wykorzystałam to i zamiast robić sztuczne oddychanie połączyliśmy się w pocałunku, a moimi rekami oplotłam jego szyje.
-Jeszcze raz będziecie chcieli mnie przestraszyć, a obiecuję, że to się dla was źle skończy! - pogroziłam Serbom, kiedy wreszcie oderwałam sie od namiętnych ust Aleksa.
-Przywróciłem swoją księżniczkę do życia! - Atanasijević podniósł mnie z podłogi i zaczął przytulać jak wariat.
-To sie leczy... - popukał się w głowę Cupko, zwracając się do Serba.
-Dobrze rycerzu. W takim razie zanieś mnie do pokoju. - wskazałam teatralnie na drzwi, w ogóle nie zwracając uwagi na komentarz serbskiego przyjmującego.
Aleksandar wykonał moje polecenie i chwile późnij leżałam juz na swoim łóżku. Podeszłam do torby w której miałam ubrania i wybrałam juz wcześniej naszykowany zestaw. Serb za to rozłożył się na łóżku i uważnie obserwował każdy mój ruch.
-Aż tak bardzo jara cię, jak człowiekowi jest zimno i musi się ubrać. – zapytałam ironicznie.
-Zależy jaki człowiek się ubiera. – roześmiał się.
Nie skomentowałam tego, tylko lekko się uśmiechnęłam. Kiedy już byłam gotowa poszliśmy razem na śniadanie. Potem dzień minął nam na wspólnych spacerach po Częstochowie. Około 16:00 wróciliśmy do hotelu, bo chłopaki zaczęli przygotowania do meczu. O 19:00 siedziałam z Wiktorią już na hali. Muszę przyznać, że mecz był dość ciekawy a na samą myśl kiedy przypomną mi się świetne akcje JJ i Chajzera uśmiech sam mi się maluje na twarzy. Skra przegrała z Reprezentacją Polski 3:5, a Aleks wypełnił przegrany zakład . Zabawy było co niemiara, niestety pod koniec meczu Winiar doznał kontuzji pleców. Wiktoria cała zapłakana wybiegła z hali razem ze sztabem medycznym i samym Michałem. Tego samego dnia Bełchatowianie wrócili do domu, Wiki razem z Winiarem pojechała do szpitala w Łodzi, a ja powróciłam do mojego mieszkanka.
24 grudzień – Wigilia…
(oczami obserwatora)
A więc nadszedł ten dzień. Pierwsze wspólne święta. Z samego rana zawitała przed drzwi Wiktorii i Ani … CHOINKA! Aleks razem z Michałem przytransportowali ją do mieszkania. Była piękna i pachniała świeżym, porannym lasem. Dziewczyny zabrały się za sprzątanie, przyrządzanie ryb, pieczenie ciast i inne bzdety. Chłopcy w tym czasie stroili drzewko. Nie wszystko szło im dobrze, ale to przecież faceci.
-Kochanie, uratujesz mnie? –powiedział Aleks cały zaplątany w lampeczki.
-Takie małe kabelki pokonały wielkiego mężczyznę? – Ania nie ukrywała uśmiechu.
-Nie śmiej się. –zrobił smutną minę.
Dziewczyny zawiesiły światełka ale cała reszta już należała do chłopaków. W sumie trzeba przyznać, że ostateczna wersja wyszła wspaniała .
-Spisałeś się. – Ania wtuliła się w tors Aleksa.
-Dla ciebie wszystko. – objął ją swoją masywną ręką i pocałował w czoło.
-Dość tych romantyzmów! Ktoś musi mi pomóc w gotowaniu. – oburzyła się na widok zakochanych Wiki.
-No już nie bądź taka zazdrosna. –szepnął Michał do ucha Wiktorii, na co przeszedł ją dreszcz.
-A pomożesz mi? –popieściła wargi swojego partnera.
-Zawsze i we wszystkim. –odpowiedział pewny siebie, ale z delikatnym podtekstem.
-Wspaniale! –krzyknęła.-Tu są warzywa. Obierz wszystkie. –poleciła.
-Jakaś kpina? Ja, zawodowy, bełchatowski siatkarz i reprezentant naszego kraju mam obierać marchewki?! –oburzał się teatralnie.
-Ależ skąd! –zaprzeczyła Wiki. –Masz to zrobić jak mój chłopak i mężczyzna, podobno idealny. –uśmiechnęła się sarkastycznie.
-Pff „wyjątkowa”. Chyba wyjątkowo złośliwa. –mówił pod nosem.
-Słyszę. –zmierzyła go wzrokiem Wiktoria.
-Ale z was dzieci. –skwitowała sytuacje Anka w objęciach Serba.
Niedługo potem przyjaciółki oddały się przygotowaniom bez reszty, a panowie uznając, że nie są potrzebni, rozjechali się do swoich domów. No tak, dwie kobiety zostały same z masą roboty – typowe dla facetów. Kolację zaplanowali na godzinę 19, więc właściwie czasu nie zostało wiele, bo zegarek wskazywał 14:27. Po zakończeniu gotowania Ania i Wiki zajęły się czymś o wiele przyjemniejszym. Wiktoria z ochotą pobiegła na strych i przytaszczyła do salonu trzy wielkie torby, wypełnione po brzegi. Wewnątrz znajdowały się papiery do pakowania prezentów w rozmaitych kolorach, różne wstążki, kokardki i inne dekoracyjne pierdółki. Długo zastanawiały się nad kolorystyką każdego z pakunków, ale kiedy już wszystkie paczuszki leżały pod iglastym drzewkiem, mogły posprzątać. Zmywanie podłóg, odkurzanie, ścieranie, wycieranie, polerowanie i zamiatanie.
-To wszystko jest takie nudne. –wywróciła oczami Anka.
-Ale konieczne! –odrzuciła przyjaciółka. –Ale… w sumie możemy dodać do tego trochę życia. –wypaliła z uśmiechem, włączając radio.
Z głośników rozmieszczonych po całym mieszkaniu popłynęły największe, świąteczne hity, a dziewczyny śpiewając na cały głos wzięły ściereczki w dłonie.
-All i want for Christmas is you! –zatańczyła i zaśpiewała Wiki do swojej współlokatorki.
-Chyba Winiar. –pokazała jej język Anka, za co oberwała płynem do luster.
Porządki nie miały się ku końcowi, ale wreszcie nadszedł ten wspaniały, błogi moment i szczęśliwe dziewczyny pośpiesznie ruszyły na górę. Wiktoria czym prędzej zajęła prysznic, a Ania rozłożyła się wygodnie w wannie. Zregenerowane i pełne dobrych emocji osuszyły swoje ciała i zmierzały ku sypialniom. Nikogo nie zdziwi fakt, że jak to zwykle u tej płci bywa, nie miały pojęcia co na siebie włożyć. Biegały między pokojami i wymieniały się znalezionymi dodatkami.
-Wikuś.. –zatrzepotała rzęsami Anka.
-Trzymaj się z daleka od mojej szafy. –wpadła jej w słowo Wiktoria, wyczuwając intencje przyjaciółki.
-No bądź człowiekiem!
-Którą chcesz? –zapytała zrezygnowana.
-Tą białą, koronkową. –wyszczerzyła się.
-Przecież wiesz, że ją kocham! –oburzyła się Wiki.
-Obiecuję o nią dbać. –zasalutowała Anka, co doprowadziło obie dziewczyny do śmiechu.
-Bierz. –podała jej sukienkę przyjaciółka, trzymając się za brzuch.
-Widzisz, jakie masz dobre serduszko? –słodziła Ania, przejmując ciuch.
-Chcę coś w zamian. –szybko rzuciła.
-Wycofuję to! –wykrzyczała Anka.
W międzyczasie wybuchł spór o buty, ale później już udało im się dojść do porozumienia. Wiktoria włożyła na siebie znacznie ciemniejszą sukienkę niż przyjaciółka, ale jasne szpilki, które zabrała z pułki Ani idealnie rozświetliły cały zestaw. Za paręnaście minut okazało się, że dwie łazienki w mieszkaniu to najlepsza decyzja jaka kiedykolwiek zapadła. Obie dziewczyny mogły się swobodnie rozłożyć przed lustrami ze swoimi kosmetykami do twarzy i włosów. Anka pozostawiła swoje włosy rozpuszczone, ale za chwilę musiała zająć się lokami Wiktorii, które pięknie upięła. Od zawsze miała do tego dryg i patrząc jedynie na zdjęcie czy obrazek potrafiła wykonać fryzurę.
O dziewiętnastej zjawił się Michał z synkiem. Mały od razu pobiegł z stronę choinki i rzucił się na pakunki. Dorośli dużo musieli mu tłumaczyć, że prezenty otworzymy dopiero po kolacji. Oliwier trochę posmutniał na myśl o czekaniu, ale Tofi w momencie poprawił mu humor. Szczeniak był bardzo przyjacielski i na tyle niegroźny, że dzieci bez obaw mogły się z nim bawić. W sumie to taki miś z niego.
-Ale się pan Winiarski wystroił. –podziwiała go Wiki.
-W końcu mam dla kogo. –chwycił swoją dziewczynę w talii i przyciągnął najbliżej jak mógł.
-Dobrze słyszeć. –wyciągnęła się ku górze, by złożyć pocałunek na ustach swojego mężczyzny.
Wiktoria z Michałem zaczęli nakrywać do stołu, a Ania w tym czasie usiadła na kanapie i wspólnie z młodym oglądała klasyk współczesnych świąt – Kevina. Pół godziny później dostała sms’a od Aleksanadara. „Możesz wyjść przed blok? :)”. Nie miała pojęcia o co mu chodzi, ale wrzuciła na siebie kurtkę i zeszła po schodach na dół. Wyszła z klatki i rozglądała się w poszukiwaniu Aleksa. Nagle poczuła ręce zakrywające oczy, a na swoich ustach namiętny pocałunek. O tak, te święta już się świetnie zaczynały.
-Wszystkiego najlepszego z okazji świąt. – szepnął Serb do ucha dziewczyny.
-I ściągnąłeś mnie na to zimno, żeby tylko to mi powiedzieć? – popatrzyła na niego z wyrzutem.
Bez namysłu wziął ją w tej chwili na ręce i zaczął obracać wokół własnej osi.
-Dobra, już mnie przekonałeś. Chodźmy na górę. – musnęła jego usta.
Poszli do mieszkania, a chwile później wszyscy siedzieli już przy wigilijnym stole. Oczywiście zaczęło się niewinnie od opłatka. Wszyscy wymieniali się między sobą życzeniami, a Anka pomogła Serbowi przetłumaczyć ułożoną wiązankę na polski tak, aby młody Winiarski mógł zrozumieć. Buziaczki, uściski i tym podobne.
-Obyśmy wytrzymały tu jeszcze ze sobą. –Wiki wpadła przyjaciółce w objęcia.
Po tradycyjnych 12 daniach wreszcie nadeszło wyczekiwane przez małego Oliwierka otwieranie prezentów! Młody dostał mnóstwo zabawek, ubrań i nowe Air Maxy. Widać, że był zadowolony i od razu zaczął zapoznawać się z nowymi rzeczami. W tym czasie starsze towarzystwo wymieniało się prezentami między sobą. Anka dostała od Aleksa śliczną bransoletkę z serduszkiem na którym było wygrawerowane „Ania & Aleks 9.10.2012r.”. Był to chyba najlepszy prezent jaki mogła dostać. Natomiast Ania wyręczyła swojemu chłopakowi elegancki zegarek oraz ramkę z ich wspólnym zdjęciem. Wiktoria została obdarowana przez Michała czymś dość zaskakującym, czyli dwoma biletami na Dominikanę. Oboje zasłużyli sobie na wyczekiwany wspólny urlop i to była najlepsza okazja. Michał natomiast dostał od Wiktorii profesjonalny zestaw do masażu z różnymi kadzidełkami i olejkami w połączeniu z obietnicą, że będzie go masowała, kiedy tylko zechce. Do tego Wiki dorzuciła jeszcze perfumy i ku zdziwieniu Anki klucze do mieszkania przyjaciółek. Pod przybranym drzewkiem leżała jeszcze jedna paczka. Napis na niej głosił, że Mikołaj przyniósł ją dla Aleksa.
-Musiałeś być bardzo grzeczny w tym roku. –powiedziała Wiktoria do Serba podając mu paczkę.
Zaciekawiony siatkarz czym prędzej rozdarł papier, a to co ujrzał bardzo mu się spodobało.
-„Anioły i Demony”?! Jak ci się udało je jeszcze dostać? –zwrócił się podekscytowany do dziewczyny.
-Nie było to wcale takie proste. –posłała oczko do chłopaka.
Po chwili rozpoczęli burzliwą dyskusję na temat książki i jej ekranizacji, ale w tym czasie Michał zapytał Ankę, czy mogą porozmawiać.
-Więc o co chodzi? –rzuciła Ania, kiedy już odeszli z zasięgu słyszalności pozostałej dwójki.
-Chciałbym cię przeprosić za moje wszystkie głupie docinki i sarkastyczne teksty. –powiedział skruszony.
-Wigilijny cud? –zażartowała.
-Coś w tym stylu. –rozpromieniał Winiar.
-Wszystko w porządku. –przytuliła siatkarza Anka.
W tej chwili podbiegła Wiki i rzuciła się dwójce na szyje.
-Dzieci się dogadały? -cieszyła się.
-Jasne. –przytaknęła jej przyjaciółka.
-Może już wystarczy? –po tych słowach pocałował ją w szyję.
-Może mnie przekonasz? –drażniła się z nim.
-Chętnie. –pieścił jej policzki i usta delikatnymi pocałunkami.
Wtem Wiktoria usłyszała dźwięk swojej komórki i zeskoczyła na ziemię. Dziewczyna mimo wysokich obcasów bardzo szybko znalazła się w swoim pokoju. Gdy podniosła telefon ogarnęło ją zakłopotanie. Na wyświetlaczu pojawiło się „Bartek dzwoni..”. Długo wahała się czy nacisnąć zieloną słuchawkę, ale kiedy rozważała za i przeciw telefon umilkł. Wiki odetchnęła z ulgą, ale zmierzając ku drzwiom ponownie usłyszała swój dzwonek. To była ta sama osoba, ale tym razem dziewczyna od razu odebrała.
-Tak? –zaczęła neutralnie.
-Oo Wiktoria. Cześć. –dawało się wyczuć uśmiech.
-O co chodzi? –rzuciła bez większych emocji.
-Wiesz..dziś wigilia, więc pomyślałem, że zadzwonię z życzeniami. –tłumaczył się Kurek.
-A więc słucham. –powiedziała zachęcająco i dość przyjaźnie.
-Chciałbym ci życzyć dużo szczęścia i miłość z Michałem, bo ja niestety nie byłem w stanie ci tego dać. Mam nadzieję, że wszystko między wami okej. Liczę też, że wybaczysz mi to jakim byłem kompletnym idiotą, że chciałem cię skrzywdzić i że to zrobiłem. Czuję się z tym naprawdę okropnie i nie byłoby dnia kiedy bym tego nie żałował. –Wiktoria wsłuchiwała się w jego słowa jak zaczarowana.
-Mów dalej. –nakazała.
-Po prostu życzę ci wszystkiego dobrego, bo zasługujesz na to jak nikt inny. Jesteś wspaniała i jestem ogromnie wdzięczny, tam komuś na górze, że zaplanował epizod, w którym występujemy razem. To był najlepszy okres mojego życia, ale wszystko spieprzyłem. Proszę pamiętaj, że dla mnie zawsze będziesz „tą jedyną” i nigdy nie przestałem cię kochać. Głupio mi tylko, że mówię ci o tym przez telefon, ale sama wiesz jak potoczyły się sprawy. Może nawet nie chciałabyś mnie teraz widzieć..i to byłoby całkiem zrozumiałe, bo …
-Ja też cię kocham. –Wiktoria wpadła mu w słowo.
Dziewczyna usłyszała skrzypnięcie drzwi i gwałtownie się odwróciła jednocześnie zauważając Michała opartego o futrynę. Nacisnęła czerwoną słuchawkę, nie słuchając już słów, które kierował do niej Bartek.
-Kogo tak kochasz? –zapytał Winiar chwytając ją w pasie.
-Mama dzwoniła. –powiedziała na tyle naturalnie, by nie dało się wyczuć, że kłamie.
____________________________________________________________________
Na początek wielkie, wielkie przepraszam z naszej strony! Wiemy, że powinnyśmy być przez Was skarcone za brak rozdziału ze środy i opóźnienie sobotniego, ale uwierzcie nam na słowo, że ten tydzień był dla nas bardzo ciężki. Niechętnie musimy Was poinformować, że ten będzie podobny, ale zrobimy wszystko co w naszej mocy ;) Mamy nadzieję, że rozdział się podoba i już teraz możemy obiecać, że akcja znacznie się rozkręci w następnych częściach. Pozdrawiamy gorąco i zachęcamy do komentowania. Ania i Wiki. ;*
P.S. Brak "Oczami Wiki" jest celowy :D