czwartek, 2 maja 2013

Rozdział 28.

Oczami Wiki.
Początkowo, niesiona emocjami, przeskakiwałam co dwa, trzy schodki, by jak najszybciej pokonać dzielącą nas odległość. Jednak z każdym kolejnym krokiem docierało do mnie, że nasze ostatnie spotkanie nie przebiegło w zbyt miłej atmosferze. Wychodząc z budynku spotkałam się z salwą oklasków i krzyków.
-Wiktoria! –podbiegł do mnie Winiar.
-Cześć Michał. O co chodzi? –udawałam obojętną.
-Chciałem cię przeprosić. –wygłosił, wręczając mi różę.
-A masz za co? –zapytałam zdziwiona.
-Wydaje mi się, że tak. –odparł.
-Zatem słucham. –skrzyżowałam ręce na piersiach.
-Przepraszam za to, że ostatnio cię zaniedbywałem. Przepraszam, że nie byłem przy tobie, kiedy tego potrzebowałaś i przepraszam, że poczułaś się odrzucona. Nie powinienem spędzać tyle czasu z Dagmarą. –wygłosił, na co żeńska część tłumu zareagowała głośnym westchnieniem.
-Masz na myśli swoją żonę? –rzuciłam.
-Byłą. –bronił się.
-Czyżby. –zakpiłam z niego.
-Co masz na myśli? –uniósł brew.
-Ostatnio, kiedy u ciebie byłam, nie wyglądaliście na parę po rozwodzie. -uśmiechnęłam się sarkastycznie.
Winiar był wyraźnie zaskoczony moimi słowami i chwilę stał w otępieniu. Nie spodziewał się, że wiem? No jasne, że nie. Jego mina była wprost bezcenna, a ja stałam twardo na ziemi, patrząc z pożałowaniem w oczach.

-Powinniśmy porozmawiać na osobności. –wypowiedział przez zaciśnięte zęby i chwycił mnie za łokieć.
-Chcesz utrzymywać publikę w niepewności? Sam ich tu wszystkich sprowadziłeś. –wskazałam ręką na tłum osób.
-Wiktoria! –warknął.
-Oj już się nie złość. –pogłaskałam go po policzku. –Chodźmy.
Ruszyliśmy w jakieś bardziej ustronne miejsce, a Winiar wciąż prowadził mnie, trzymając kurczowo za łokieć. Jednak mijając grupkę dziewczyn, zatrzymałam się i spojrzałam na jedną z nich.
-Ciebie też na pewno kocha bardziej niż mnie. –powiedziałam i wręczyłam jej sprezentowaną przez Michała różę.
On zaś widząc zaistniałą sytuację, zacisnął usta w wąską linię i mocniej ścisnął mnie za rękę. Widać było, że w środku aż gotuje się ze złości, a fakt, że z mojej twarzy nie znikał szeroki uśmiech, denerwował go jeszcze mocniej.
-Kiedy u mnie byłaś? –rzucił, kiedy już byliśmy wystarczająco daleko.
-Dzień przed imprezą Anki, na którą chciałam cię zaprosić. Ale wiesz co do mnie dotarło zaraz po wejściu? Pozwól, że zacytuję twoją żonę: „Ostatnie trzy tygodnie były cudowne.”. –wspominałam.
-Ale przecież..
-Nie przerywaj mi! To jeszcze nie wszystko. –uśmiechnęłam się. –Po jej słowach przyszła kolej na ciebie, a ty nie oszczędzałeś na słodkich słówkach o nieee. Pamiętasz może co jej powiedziałeś? –burknęłam.
-Że ją kocham. –powiedział bez emocji, spuszczając głowę w dół.
-Dokładnie. Dla mnie sytuacja jest już jasna. –powiedziałam.
-Nie jest jasna! Nic nie wiesz! Dasz mi się w końcu wytłumaczyć?! –podniósł wzrok i wykrzyczał w moją stronę.
-Proszę, tłumacz. –gestykulowałam rękami.
-Tu chodzi o Oliwiera. Robiłem to wszystko dla jego dobra. –zaczął.
-Błagam cię, nie rozśmieszaj mnie! –zakpiłam.
-Możesz się uspokoić?! –warknął.
-A ty możesz się nie migdalić ze swoją byłą żoną za moimi plecami? No chyba, że to też dla dobra Oliwiera. –burknęłam.
-Daj mi skończyć. –powiedział spokojnie, choć widziałam jak zaciska pięści. –Musiałem się dogadać z Dagmarą, żebym mógł częściej widywać Oliwiera. Chcę zawalczyć o pełne prawo do opieki nad nim. Odbiorę go Dadze i zobaczy jak to jest zostać z niczym. Wtedy będzie miała jeszcze więcej czasu dla swoich kochanków. Wierz mi, wyświadczam jej dużą przysługę. –prychnął.
-Po co te wszystkie podchody?! Nie mogłeś z nią zwyczajnie porozmawiać? –dociekałam.
-Ona się upiera, że chce zatrzymać Oliego. Musiałem znaleźć coś, co mogłoby ją pogrążyć na rozprawie. –mówił.
-Dobra załóżmy, że ci wierzę.. –wydukałam.
Byłam już choć trochę ułaskawiona, ale to nie oznacza, że wybaczę mu od tak, na pstryknięcie palcami. Robił to dla synka..to miało nawet jakiś sens. Patrzyłam w te jego jasne oczy, które były przepełnione nadzieją. Chciałam, żeby wszystko było dobrze. Naprawdę bardzo chciałam, żebyśmy byli szczęśliwi..razem. Jednak nie mogłam pozbyć się z głowy pewnej myśli.
-Przespałeś się z Dagmarą? –wyrzuciłam z siebie.
Widziałam zawahanie na jego twarzy, a to wcale nie dodało mi otuchy. Kąciki jego ust wielokrotnie zadrżały, ale długo nie wydał z siebie żadnego dźwięku.
-Jak możesz myśleć, że mógłbym cię zdradzić? –wypalił w końcu.
Uff chociaż rozwiały się moje obawy. Był mi wierny…chyba. Muszę mu zaufać, bo inaczej nic z tego nie wyjdzie. Pytanie tylko czy on mógł ufać mi.. Ja i Kurek..stało się, a teraz nie mogłam już tego cofnąć. „Byłam pijana, a Bartek skorzystał z okazji.” -tłumaczyłam sobie, żeby nie czuć się winna.
-Kocham cię. –powiedział, unosząc mój podbródek.
-Tęskniłam za tym. –zdążyłam wypowiedzieć, zanim nasze usta połączył stęskniony pocałunek.
Piski, krzyki i głośnie oklaski zmusiły nas do rozdzielenia twarzy. Zdezorientowani, rozglądaliśmy się dookoła.
-Jedziemy? –wyszeptał Michał wprost do mojego ucha.
-Bardzo chętnie. –powiedziałam przez śmiech, widząc wrzeszczący tłum.


Zmierzaliśmy w stronę mieszkania Dagmary, bo Michał musiał zabrać jakieś rzeczy. Kiedy byliśmy już na miejscu, zdecydowałam się zostać w samochodzie, bo konfrontacja z Dagą nie była mi na rękę. Jednak kiedy drzwi się otworzyły, a za nimi pojawił się piesek, szybko do niego podbiegłam.
-Toffi jak my mogłyśmy o tobie zapomnieć! –drapałam psiaka za uchem.
-Zajmowałem się nim. –powiedział dumnie Oli.
-Widzę! Ale wyrósł. –zachwycałam się, pieszcząc zwierzaka.
-Pójdziemy z nim na spacer? –zaoferował Oliwier.
-Jeżeli mama ci pozwoli.. –spojrzałam wymownie na Dagmarę.
-Mamooo..-zaświergotał młody Winiarski.
-Idź. –rzuciła Dagmara i zamknęła się w domu, uprzednie rzucając w moją stronę smycz.
Oh jak ta kobieta mi działa na nerwy! Każdy jej ruch, gest, słowo sprawiał, że kipiałam ze złości. A na dodatek ostatnie sytuacje zdecydowanie nie wskazywały na to, że nasze relacje mają się kiedykolwiek poprawić. Jednak nie przeszkadzało mi to, bo była mi zupełnie obojętna. Będąc żoną Winiara chciała się zabawiać z innym? Dla mnie nie była nic warta.
-Idziemy? –pociągnął mnie za rękę blondynek.
-Michał? –zwróciłam się w jego stronę.
-Za moment do was dołączę. –uśmiechnął się. –Muszę zabrać te rzeczy.
-To chodźmy! –krzyknęłam entuzjastycznie, przypinając smycz do obroży Toffiego.
Długo spacerowaliśmy, a ja cieszyłam się ze wszystkiego co zrobił szczeniak. Powąchał coś? Otarł się o moją nogę? Gonił za kotem? Wszystko wprawiało mnie w zachwyt. Traktowałam go jak dziecko, które stawia pierwsze kroczki.
-Wiki to tylko piesek. –załamał się mały Winiar.
-Oj cicho. –poczochrałam go po główce.
-Dawno cię nie widziałem. Pokłóciliście się z tatą? –dopytywał się.
-Wiesz..dorośli czasem się kłócą. To normalne. –puściłam mu oczko.
-Rodzice kiedyś często się kłócili. Ale teraz już nie. Teraz są szczęśliwi. –rozpromienił się.
-To raczej dobrze, prawda? –dźgnęłam go w brzuch.
-No jasne! –krzyknął i zaczął ściskać psa.
Chodziliśmy i chodziliśmy, a Winiar nie dotarł. Przemierzyliśmy całą okolicę, ciągle rozmawiając. Oliwier chętnie mi opowiadał o swoich kolegach i mówił, że dziewczyny w jego klasie są głupie. Jednak kiedy wspomniał o pewnej tajemniczej Magdzie, lekko się uśmiechnął.
-Podoba ci się! –rzuciłam.
-Wcale nie! –bronił się.
-Oczywiście. –wyszczerzyłam się w jego stronę.
Oli jedynie przewrócił oczami i zarządził, że musimy wracać. Dotarliśmy pod dom, ale ja nadal nie mogłam się nacieszyć psiakiem.
-Wiki…czy on mógłby już u mnie zostać? –zapytał ze smutkiem w głosie.
-Nie mogłabym ci go odebrać. Uwielbia cię! Jest twój. –oznajmiłam, a młody od razu się rozpromienił.
-Dzięki, dzięki, dzięki! –piszczał i ściskał mnie za szyję.
W tym momencie wyszedł z mieszkania Winiar, a zaraz za nim Dagmara. Zdziwiło mnie jedynie to, że nie ma przy sobie żadnej torby czy czegokolwiek.
-Jedziemy? –zapytał.
-Jasne. –odpowiedziałam.
Przytuliłam Oliwiera, pożegnałam Toffiego, rzuciłam Dadze ironiczne spojrzenie i byłam gotowa do drogi.
-Zabrałeś wszystko? –zapytałam podejrzliwie.
-Taa…ak. Wszystko jest już w bagażniku. –zapewnił mnie.
Coś mi tu nie grało. Dlaczego stałam się taka podejrzliwa? Czy będzie tak już cały czas? Nie zaufam mu stuprocentowo? Oh błagam nie.

Bez słowa zajęłam miejsce obok kierowcy, a Michał cały czas mi się przyglądał.
-No co? –rzuciłam zirytowana.
-Jesteś zła, że nie dołączyłem? –wypalił.
-Może. –odparłam.
-Oh jesteś zazdrosna. –zachwycił się.
-A mam o co? –uniosłam brew.
-Tego nie powiedziałem. –zapewnił mnie i cmoknął w policzek. –Jedziemy do mnie.
-Oznajmiasz mi? –zapytałam.
-Muszę się tobą nacieszyć. –mruknął z obietnicą w głosie.

-Czego się napijesz? –zapytał, kiedy już byliśmy na miejscu.
-Masz wódkę? –rzuciłam.
-Konkretna z ciebie dziewczyna. –zaśmiał się i ruszył do barku. –Czysta czy drink?
-Czysta. –odparłam bez zastanowienia.

Obudziłam się z pustynią w gardle, ale nie bolała mnie głowa. Jedyny problem polegał na tym, że nie wiedziałam co się wczoraj wydarzyło. Jednak sądząc po moim ubraniu, a raczej jego braku, można się domyślić, że pan Winiarski się nacieszył do woli. Włożyłam na siebie jego koszulkę i ruszyłam do kuchni w poszukiwaniu wody. Jak powszechnie wiadomo, w domu sportowca nie może jej zabraknąć, więc nie miałam większych problemów, bo prawie zabiłam się w przedpokoju o stos zgrzewek. Wyciągnęłam jedną butelkę i stanęłam przy oknie. Pijąc łyk, za łykiem przyglądałam się życiu na zewnątrz. W pewnej chwili jednak dołączył do mnie Michał, przytulając mnie od tyłu.
-Dzień dobry. –mruknął.
-Bardzo dobry. –uśmiechnęłam się, czując jego usta na szyi. -Która godzina? –zapytałam.
-Trochę po czternastej. –mruknął.
-Słucham?! Przez ciebie nie poszłam na wykłady! –wytknęłam mu, jednak nie potrafiłam ukryć uśmiechu.
-Wybacz, ale nie jest mi ani trochę przykro. –odpowiedział pewnie i zaczął podwijać moją koszulkę.
-A powinno! –rzuciłam.
-Nie masz nic na sobie poza tą koszulką? –dociekał, kompletnie ignorując moją uwagę.
-Możliwe. –odgarnęłam włosy, by ułatwić mu dostęp do karku.
Tamte partie ciała były zdecydowanie moją słabością. Wystarczył jeden pocałunek czy zmysłowy dotyk, a ja się rozpływałam.
-To co my tu jeszcze robimy! –zerwał ze mnie T-shirt i rzucił na łóżko.

-Wykończysz mnie kiedyś. –starałam się uregulować oddech.
-A potrafisz sobie wyobrazić piękniejszą śmierć? –gładził mnie po plecach.
-Wariat. –skwitowałam. –Umieram z głosu.
-Ja też. –popatrzył na mnie. –Co mi ugotujesz? –wyszczerzył się.
-Faceci. –westchnęłam i ruszyłam w poszukiwaniu bielizny.
-Najpierw kąpiel. –porwał mnie na ręce i zaniósł do łazienki.

Szukałam w szafkach jakiś składników, ale nie było ich zbyt wiele. Może Winiar ostatnio nie przebywał dużo w domu? Znowu te podejrzenia..muszę się opamiętać. Zdecydowałam się w końcu zrobić naleśniki, bo jedynie na to miałam potrzebne elementy. Może nie był to obiad idealny, ale zrobiłam ich całą górę, więc najedliśmy się do syta.
-To ja będę się chyba zbierała. –powiedziałam, zmywając naczynia.
-Chyba nie sądzisz, że pozwolę opuścić ci to mieszkanie tak szybko? –momentalnie znalazł się przy mnie.
-To się tak ładnie nazywa „przetrzymywanie wbrew czyjejś woli”. –wypaliłam.
-Niby nie chcesz tu być? –przysunął się bliżej.
-Mogłabym stąd nie wychodzić. –odparłam i pocałowałam go.
-To świetnie! Co oglądamy? –zapytał i ruszył do salonu.
-Cokolwiek. I tak zasnę już na początku. –uśmiechnęłam się.
-Dzięki. –powiedział, udając smutnego.
W końcu na ekranie pojawił się napis „Mroczny Rycerz”, a ja byłam wniebowzięta. Mimo moich wielu prób skupienia się na ekranie telewizora, oczy nieustannie mi się kleiły, aż w końcu poległam. Tak mnie pan Winiarski wymęczył, że może winić tylko siebie!

Rano ciepłe promienie słońca muskały moją twarz. Spaliśmy w salonie, przykryci kocem. Widocznie Michała też zmogło zmęczenie. Musiałam się naprawdę bardzo postarać, aby wyswobodzić się z jego objęć, bez obudzenia go. W końcu jednak mi się udało i szybko się ubrałam. Od dwóch dni nie dałam Ance znaku życia. Byłam pewna, że przyjaciółka zabije mnie już na wejściu, ale prędzej czy później musiałabym się z nią zmierzyć. Mniej więcej doprowadziłam się do porządku, cmoknęłam Michała na pożegnanie i wyszłam. Zegarek wskazywał 9:27, a słońce już przyjemnie grzało. Włożyłam okulary i ruszyłam w stronę mieszkania. Droga zajęła mi trochę czasu, ale wreszcie udało mi się dotrzeć na miejsce. Już po przekroczeniu progu spotkałam się z wyrzutami Anki. A nie mówiłam! Przyjaciółka jednak nie miała ochoty na krzyki. Zaparzyła mi nawet kawę. Widać było, że coś ją gryzie i chce pogadać. Zaczęła mi się zwierzać o nocy z Pitem i o jej powracających uczuciach, a mi się nie mieściło to wszystko w głowie. Jeszcze parę dni temu była z Aleksem! Jednak akurat ja nie byłam odpowiednią osobą, aby ją oceniać. Po prostu.. nie byłam lepsza. Nawet nie wiem jak udało mi się ukryć przed Winiarem fakt, że spałam z Kurkiem. Miałam spore wyrzuty sumienia, że to przed nim zataiłam, ale musiałam. Właśnie..Michał. Anka nie była szczęśliwa, że znowu wszystko jest dobrze. Posądzała siatkarza o najgorsze i przewidywała tylko złe rzeczy. Nie mogłam pogodzić się z jej zdaniem..znów. Po raz kolejny posprzeczałyśmy się o wybór mężczyzny, ale przecież każdy wie, że nie zawsze lokujemy najgorętsze uczucia tam, gdzie byśmy chcieli. Serce nie sługa, prawda?


Oczami Anki.

Obudziły mnie promienie słońca wpadające przez okno. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, nie byłam już w salonie. Znajdowałam się w swoim pokoju. Starałam się przypomnieć wczorajszy dzień… Gra na turnieju, skręcona kostka, Pit, salon… O matko. Przestraszona obróciłam głowę i spojrzałam na łóżko, a koło mnie spał Piotrek. Cholera jasna! Co ja najlepszego zrobiłam? Moja podświadomość, aż krzyczała, że przecież rozstałam się z Aleksem, ale serce rozpadło mi się na tysiące kawałków. Jak mogłam być tak nie rozsądna, i nie zatrzymałam go. Ba! Nawet jeszcze dałam mu zielone światło. Byłam roztrzęsiona, a wtedy właśnie obudził się Cichy.
-Cześć. – uśmiechnął się łobuzersko
Zacisnęłam usta w cienką linię i sama nie wiedziałam co mu odpowiedzieć.
-Cześć. – wydusiłam, z najbardziej wymuszonym uśmiechem w życiu. – Ja…Ja idę wziąć prysznic.
Uciekłam jak najszybciej z pokoju, biorąc pierwsze lepsze ubrania z szafy. Zamknęłam się w łazience i puściłam wodę. I jeszcze ta cholerna kostka. Pierwszy raz w życiu cieszyłam się, że dzięki siatkówce i przejściom przez tak wiele kontuzji jestem na tyle uodporniona na ból, że jestem w stanie nawet biegać z podkręconą kostką. Usiadłam na pralce i zaczęłam płakać. Boże dziewczyno, ale czemu płaczesz? Ten dupek cię zostawił, zostawiając samą jak palec. No tak, ale posądził mnie o to co zrobiłam właśnie wczorajszego wieczoru. Oh, głupia Anko. Zastanawiała mnie tylko jedna rzecz… Z Aleksem nie mogłam przełamać granicy bliskości, a przy Piotrku można powiedzieć, że przyszło mi to bez większego problemu. Wiedziałam, że czeka mnie w ciągu najbliższych kilku minut ciężka rozmowa. Weszłam pod prysznic, a moje ciało oblewały strumienie ciepłej wody. Niechętnie wyszłam z kabiny, ubrałam i udałam się do swojego pokoju. Uchylając drzwi, dostrzegłam, że Nowakowski właśnie zakłada na siebie rzeczy. Odważniej popchnęłam drzwi i weszłam do środka.
-Ania – podszedł do mnie, a ręce położył na moich biodrach. – Musimy pogadać.
-Przecież rozmawiamy. – zmusiłam się do jak najbardziej naturalnego i szczerego uśmiechu.
-Ale na poważnie. – odparł zdecydowanie rozbawiony.
-Więc słucham.
Pociągnął mnie za rękę i oboje usiedliśmy na łóżku.
-Posłuchaj, ja… Ja nie potrafię bez ciebie żyć. – spojrzał w moje oczy, a ja zdecydowanie zdezorientowana siedziałam jedynie z rozdziawioną buzią i przysłuchiwałam się. Kontynuował – Cały czas próbuje zapełnić pustkę po tobie, ale mi to się nie udaje. Za bardzo cię kocham, a kiedy powiedziałaś mi, że Aleks z tobą zerwał, poczułem, że może jednak jest jeszcze jakaś nadzieja. Ania, ja wiem, że to szaleńcze, ale może byśmy spróbowali odbudować to co było kiedyś…
Nie wierzyłam w to co słyszę. W głowie pojawiła mi się nagle wizja. Ja z Piotrkiem idziemy za ręce, słońce otula nas swoimi promieniami, jest zdecydowanie środek lata, przed nami biega dwójka dzieci. Chwile potem przykryła tą wizje druga. Aleks i ja w Serbii, kiedy zabrał mnie w to magiczne miejsce. Opowiadał o swojej pierwszej miłości i to co do mnie czuje. I jeszcze ten księżyc, śnieg i prawdziwie romantyczna atmosfera. Oh, głupia. Aleks właśnie niedawno z tobą zerwał i nie zanosi się na to, żeby wrócił. Eh….
-Piotrek, ja jestem świeżo po poważnym związku, ja nie wiem czy jestem na coś takiego gotowa. – próbowałam się wymigiwać, ale z drugiej strony, aż krzyczałam od środka, żeby spróbować.
-Cii… - położył palec na moich ustach i delikatnie pocałował w policzek. – Nie chce odpowiedzi na to teraz. Ja i tak będę się starał. – uśmiechnął się zadziornie. – A teraz wybacz, ale muszę iść na trening.
Pocałował mnie w kącik ust, a następnie wyszedł z pokoju. Zostałam sama z głową przepełnioną nadmierną wiedzą i informacjami, których nie byłam w stanie pojąć. Spojrzałam na zegarek – 7:45. Trzeba się zbierać na uczelnie.

Ubrałam się i pognałam na uczelnie. Przeszłam przez podstawy prawa, warsztat dziennikarski i teorie komunikacji społecznej, cały czas zatracając się w myślach o panu Nowakowskim. Szczerze mówiąc, nie dawały mi spokoju słowa, które wypowiedział. Naprawdę wszystkie jego dziewczyny to było tylko zapełnieni pustki po mnie? Szczerze trudno mi w to uwierzyć. I znów powracają czasy liceum? Wiki i Kurek, Anka i Pit. Jakoś nie widzę tej powtórki z rozrywki. Jak to mówią nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki… A może jednak. Uff, koniec wykładów. Pognałam do domu i ku mojemu niezaskoczeniu nikogo nie było. Zamówiłam dużą pizzę i rozsiadłam się przed telewizorem. Leciały rozmowy w toku. Nastoletnie dziewczyny opowiadały o tym, jak to się stało, że zaszły w ciążę w tak młodym wieku. 14, 15 i 16 latki z brzuchami. Jestem bardzo ciekawa jak na to zareagowali ich rodzice. Bardzo mnie to zawsze dziwiło, jak można być tak nieodpowiedzialnym, żeby wpakować się w dziecko w takim wieku. Po paru minutach bezsensownego siedzenia stwierdziłam, że jak tak ma wyglądać moje życie bez faceta, to ja bardzo dziękuję. Kostka bolała mnie niemiłosiernie po całym męczącym dniu, pokuśtykałam do łazienki i z apteczki wyjęłam Altacet z bandażem. Zrobiłam sprawnie opatrunek na nogę i w chwili kiedy już skończyłam usłyszałam dzwonek do drzwi. Jedzenie przyjechało! Na tą wiadomość mój żołądek zdecydowanie się ucieszył. Pognałam do drzwi i szybko przekręciłam zamek.
-Ile płacę? – zapytałam nie zwracając uwagi na dostawcę.
-Wystarczy buziak.
Podniosłam głowę i moim oczom ukazał się Pit. O jejku, jejku. Znów nie wiem jak mam się zachować.
-A co ty tu robisz? – zaśmiałam się.
-Skończyłem już trening, zresztą nie dziwne. – spojrzał na zegarek na ręce. – Już 18:00.
-Wchodź. – pokazałam gestem ręki, żeby się rozgościł.
Rozsiadał się na kanapie, a ja w tej chwili zamarłam. Dokładnie z tej samej strony kanapy zawsze siadał Aleks. To na tej kanapie można powiedzieć, że się poznaliśmy i to ta kanapa z którą wiąże się tyle wspomnień. Przegryzłam wargę i walczyłam z samą sobą. Diabełek w mojej głowie krzyczał „Powiedz mu, żeby się wynosił! W końcu tu siedział Aleks!”, a z drugiej strony uspokajał mnie malutki aniołek – „Aleks zostawił Cię. Daj sobie spokój z tym co było kiedyś i zacznij żyć teraźniejszością”. Otrząsnęłam się z tych myśli i podeszłam do aneksu kuchennego. Aneczko, chyba potrzebny Ci psycholog, masz już całkiem niezłe odjazdy z tymi wizjami.
-Napijesz się czegoś?
-Herbatę – i rzucił w moją stronę ten chłopięcy uśmiech.
Wstawiłam wodę i otworzyłam szafkę w której znajdowały się kubki. Przysięgam, że kiedyś utłukę Wiktorię, która przestawiła szklanki na najwyższą półkę. Cwaniara myśli, że wszyscy w tym domu maja po metr siedemdziesiąt parę. O zgrozo! Albo jeszcze więcej. Z trudem próbowałam dosięgnąć przedmiotów, ale ku mojemu niezaskoczeniu brakowało mi dobrych 10 cm. Z odsieczą przybył mi pan Nowakowski, któremu wystarczyło podnieść rękę minimalnie do góry.
-Urośnij w końcu. – naśmiewał się ze mnie.
-Jesteś okropny. – zrobiłam obrażoną minę. – No daj już te szklanki!
Piotrek słysząc to zrobił swój firmowy uśmiech i podniósł rękę ze zgubami na swój maksymalny zasięg.
-Chyba kpisz. – zaśmiałam się.
-Nie. – zachichotał – Spróbuj sięgnąć.
-Naprawdę myślisz, że jeżeli nie byłam w stanie zdjąć szklanek z szafki, która ma na oko 240 cm wysokości, to dam rade podskoczyć na wysokość 350cm? – uniosłam brew do góry.
-Wiara czyni cuda. – nie ukrywał rozbawienia.
-Nowakowski przestań! – tupnęłam nogą jak małe dziecko. – W tej chwili odłóż szklanki na blat.
-Coś za coś. – pokazał mi język.
-Co chcesz? – wywróciłam oczami
-Tu. – nadstawił policzek.
Stanęłam na palcach i złożyłam na jego policzku delikatny pocałunek. Nagle przekręcił głowę i nasze usta się złączyły. Na początku zaskoczona nie potrafiłam tego odwzajemnić, lecz po chwili wplotłam palce w jego włosy, a on podniósł mnie do góry i posadził na blacie kuchennym. Rozsunął moje nogi, żeby móc być jeszcze bliżej mnie. Jego ręce powędrowały na moją talię, a ja objęłam dłońmi jego szyję. Zanurzył swoje usta w moich i całował ciepło … i delikatnie. Jego ręce błądziły w pożądaniu po moich plecach, a ja przyciągałam go bliżej siebie. Po paru minutach tkwienia w namiętnym pocałunku oderwaliśmy się od siebie i łapaliśmy powoli oddech.
-Tak bardzo mi tego brakowało… - spojrzał na mnie swoimi szaro-niebieskimi oczami, tak, że teraz nasze nosy obcierały się o siebie.
Oh, to były te oczy. Zaczarowały mnie za lat młodzieńczych, i oczarowały mnie ponownie teraz. Dać mu szanse? Nie chyba nie byłam na to jeszcze gotowa, ale tak strasznie mnie do siebie pociągał.
-Ania, hej spójrz na mnie. – złapał za mój podbródek i zmusił do patrzenia na siebie. – Przemyśl to co do ciebie czuje. Nie chce odpowiedzi od razu. Chce, żebyś była szczęśliwa.
-Muszę to wszystko przetrawić. – odpowiedziałam spokojnie, wpatrując się w jego oczy.
-Powinienem się zbierać, niedługo też wyjeżdżam z powrotem do Rzeszowa.
-Nie zostawiaj mnie tu.
Cholera, Anka! Nie wierze, że powiedziałam to na głos. Nie wiedziałam, że jestem w stanie to powiedzieć. Nie wiedziałam, że tak czuje… Piotrek uśmiechnął się lekko, a następnie wbił się delikatnie w moje usta.
-Przyjdę jutro. – puścił do mnie oko, złapał kurtkę i wyszedł.
Siedziałam na tym blacie w otępieniu. Ciekawe co by na moje wybryki powiedziała Anka sprzed lat. Ciekawe co by na to powiedziała Anka sprzed roku, która zdawała maturę. Co najważniejsze… gdzie się podziała tamta Anka!? To niedorzeczne co dzieje się w moim życiu. Zawsze miałam ustawione odgórne priorytety. Jeden mężczyzna, nie bawienie się w głupie gierki i flirtowanie z innymi. A tymczasem co robie? Właśnie zaprzeczam samej sobie. Pobiegłam do łazienki i wzięłam zimny prysznic. Lodowate strumienie wody obmywały moje ciało a ja czułam ulgę. Wyszłam z kabiny, wysuszyłam włosy i udałam się do mojego pokoju. Podeszłam do szafy i szukałam jakiegoś T-shirta do spania. Nagle wpadła mi w ręce koszulka Aleksa… z jego nazwiskiem … z jego numerkiem … pachnąca jego perfumami … przesiąknięta nim. Ścisnęłam ją w dłoniach i upadłam na kolana na ziemię. Rozpłakałam się jak małe dziecko. Jestem pomiędzy młotem, a kowadłem. Tęsknie za mężczyzną, który był moim ideałem księcia na białym koniu, a w tej chwili ciągnie mnie do faceta z którym łączą mnie lata znajomości. Oh, o ile moje życie było by prostsze gdybym powiedziała Aleksowi o wszystkim co mi się zdarzyło. Wszyscy mi mówili „powiedz mu o tym”, ale nie. Jak zwykle musiałam być uparta i uczyć się na swoich błędach. Zbiegłam do kuchni i usłyszałam tym razem prawidłowy dzwonek. Podeszłam do drzwi i otworzyłam dostawcy.
-Dwadzieścia złotych i czterdzieści groszy się należy – odpowiedział nawet nie zerkając.
Znalazłam portfel i dałam mu pieniądze do ręki.
-Nich pan ją weźmie dla siebie i zje. – odpowiedziałam z uśmiechem i zamknęłam drzwi.
Podbiegłam do lodówki i wyjęłam z niej wódkę. Anka przecież ty nie pijesz! – krzyczała moja podświadomość.
-Zamknij się! Mam powody! – wykrzyczałam ze łzami w oczach do osoby siedzącej w mojej głowie.
Pobiegłam na górę, a z każdą chwilą mojego szlochania było coraz mniej trunku w butelce.

Obudziłam się z niesamowitym bólem głowy. Spojrzałam na zegarek – 9:00. Shit, zaspałam. Choć sądzę, że i tak nie dałabym rady pójść dziś na uczelnie. Wygramoliłam się z łóżka i z nie do końca otwartymi oczami zeszłam na dół do kuchni. Zaparzyłam sobie kawę i od razu połknęłam dwa ibupromy. Kiedy napój kofeinowy był już przygotowany usiadłam przed telewizorem w salonie i wpatrywałam się z kolejny odcinek Prawa Agaty. Nagle usłyszałam dźwięk przekręcanego zamka i otwieranych drzwi. Obróciłam głowę w tamtym kierunku i zobaczyłam Wiktorię. Długo nie myśląc podbiegłam do niej i rzuciłam się na szyję.
-Cześć. Też miło cię widzieć. – odwzajemniła ze śmiechem mój uścisk.
-Gdzie ty się podziewałaś? – zawarczałam.
-Wszystko ci opowiem, chcesz mi zrobić kawę? – zrobiła maślane oczka.
-Siadaj, już robię.
Zaparzyłam dla niej kawę i po chwili siedziałyśmy obie na sofie rozmawiając.
-Wiki, mam problem z Pitem. – wypaliłam do niej.
-Co jest?
Zaczęłam jej opowiadać o wszystkim co wydarzyło się pomiędzy nami w ostatnich dwóch dniach. O tym co powiedział mi Piotrek i co robiliśmy.
-Anka, dopiero się rozstałaś z Aleksem, a już Cichemu do łóżka wskoczyłaś? Co się z tobą dzieje? – pytała podirytowana.
-Nie wiem. Z jednej strony tęsknie za Aleksem, ale wiem, że on raczej nie wróci. Z drugiej strony ciągnie mnie do Piotrka. Nie wiem co mam robić. – wyżalałam się.
-Podejmij taką decyzje, żebyś była szczęśliwa. Ufam ci, że wiesz co robisz. –objęła mnie.
-Też mam taką nadzieje, że nie zrobię jakiejś głupoty… - zamyśliłam się chwilę. – A co u ciebie?
-Winiar come back. – uśmiechnęła się zadziornie.
-Znowu? – wywróciłam oczami.
-Stara się. Trochę kręci, ale jednak coś nas łączy. – tłumaczyła się.
-Zobaczysz, jeszcze się na nim zawiedziesz. – dorzuciłam.
-Sugerujesz coś? – uniosła jedną brew do góry.
-Tak. Masz niespełna 20 lat , a Winiar trzydziestkę na karku. Nie pojmuję tego jak możesz mu zaufać. Kręci z Dagą równo, a ty tego nie widzisz.
-Są po rozwodzie! – broniła go.
-Ja wiem swoje. Ale i tak zrobisz co będziesz uważała. – zakończyłam to i poszłam na górę.
Nie miałam ochoty się z nią kłócić. I tak moje życie było już wystarczająco trudne.

_________________________________________________________________
Nie dość, że przesunięty to jeszcze spóźniony..ehh. Możemy was jedynie przeprosić, ale niestety nie obiecujemy, że rozdział będą się zawsze ukazywały w stu procentach regularnie.
Życzymy wam wspaniałego weekendu majowego i oby pogoda dopisała! ;)
Mamy też nadzieję, że rozdział się wam podoba i naprawdę byłybyśmy wdzięczne za jakiś ślad, pozostawiony po sobie ;) Mamy na myśli ocenę. Co jest źle, a co wam przypadło do gustu? To dla nas bardzo ważne.
Pozdrawiamy gorąco. Ania i Wiki. ♥

36 komentarzy:

  1. postać Alka na tym blogu jest tak fajnie wykreowana, że o ile zawsze w każdym opowiadaniu irytuje mnie jego obecność, to w tym jej po prostu pożądam ;). Ania ma być z Aleksem ;). co do części Wiki, to wniebowzięta pisze się łącznie :P - chociaż oczywiście nie krytykuję. Nie chcę się wam wtrącać w koncepcję bloga ale ja dodałabym jakiś wątek spoza miłości... jak to mówią nie samą miłością człowiek żyje ;). Jeżeli chodzi natomiast o to co mnie interesuje najbardziej czyli i język opowiadania to obie piszecie bardzo ładnie. Tylko pozazdrościć, że osiągnęłyście taki poziom poprawności językowej w tym wiemy. Pozdrawiam Was ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Błędy się zdarzają ;) Dzięki za uwagę i na pewno zaraz to poprawię :D Co do koncepcji bloga to zawsze byłam za tym, aby pojawiało się wiele pobocznych akcji, ale dodając rozdział raz w tygodniu..boimy się, że nie skończymy tego opowiadania jeszcze w tym roku :D Prawda jest taka, że niby mamy cały tydzień na stworzenie rozdziału, a i tak piszemy go w weekend. Dążę do tego, że po prostu nie jesteśmy się w stanie wyrobić czasowo ze wszystkim, ale oczywiście bierzemy sobie twoją uwagę do serca i postaramy się coś zrobić w tym kierunku. Dziękujemy za wszystkie ciepłe słowa i również gorąco pozdrawiamy! /Wiki.

      Usuń
  2. pozazdrościć że osiągnęłyście taki poziom poprawności językowej w tym wieku. - przepraszam za błąd piszę z telefonu ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam tego bloga! załamę się jak przestaniecie pisać! : ((
    JESTEŚCIE ŚWIETNEEE ! : *

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Póki co nie planujemy jeszcze kończyć opowiadania, ale na pewno kiedyś to nastąpi ;) Ja jednak zdradzę, że będę pisała nowe...tyle tylko, że w tajemnicy ;) Więc może jeszcze kiedyś się spotkamy..całkiem nieświadomie :D Ale to przyszłość..póki co wielkie dzięki ♥/Wiki.

      Usuń
  4. Miło, że Ania kręci z Pitem. Może i kocha Aleksa ale przecież ta miłość nie miałaby szans, bo oskarżał ją o zdrade nawet jak była na zakupach z Nowakowskim. Moim zdaniem bardziej do Anki pasuje Pit. Co do Wiki. Tu sprawa jest bardziej złożona mam tylko nadzieję, że pogada na poważnie z Kurkiem. Licze na to, że oni jednak będą razem, bo coś mi się wydaje, że Winiar ją jednak zdradził z Dagą. Czekam a więcej i zapraszam do mmnie na volleyball-lost-dreams.blogspot.com.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to wszystko będzie...to się jeszcze okaże, ale uwielbiamy ten moment, kiedy czytelnik stara się domyślić co będzie dalej :D Gorąco pozdrawiam! /Wiki.

      Usuń
  5. Podobno stara miłość nie rdzewieje, a ja wyczuwam tu ogromny sentyment Anki do Pita ;) Kurczę, jednak ta miłość nie jest taka prosta! Miało się coś wyjaśnić, a Wy znowu zagmatwałyście wszystko, ale za to Was uwielbiam :D Czekam na więcej :D /A.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musimy mieszać.. :D Kiedy sytuacja okaże się jasna, będzie to już zapewne epilog, a chyba do tego nam nie śpieszno? ;) Do następnego ♥ /Wiki.

      Usuń
    2. Nieeeee :D Oby jak najdłużej z Wami :* /A.

      Usuń
  6. ANIA Z ALEKSEM!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się :)

      Usuń
    2. Zapraszamy na kolejny rozdział,wszystko się powoli zacznie wyjaśniać,jaką decyzje podjęła Ania :) /Ania

      Usuń
  7. baardzo fajne jest to,że przynajmniej na razie nic nie jest pewne, ale fajnie by było gdyby Wiki SZCZERZE pogadała z Kurkiem :) Świetnie piszecie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo nam miło,że nasz styl pisania przemawia do czytelników :) Cóż,Ania też uważa,że Wiktoria powinna poukładać sprawy z Kurkiem,ale Wiki to Wiki :D Pozdrawiamy! :) /Ania

      Usuń
  8. Dooookładnie ,stara miłość nie rdzewieje. Jestem dumna z tego Pita. Jest taki uchach. Bardzo ładnie. Nie wiem czemu ale strasznie irytuje mnie postać Winiara jest dla mnie jakiś sztuczny. Nie będę mówić ,kto ma być z kim ,bo to nie o to chodzi,gdyż nie ja jestem autorem ,ale fajnie by było wrócić do początku i dać ponieść się radom serca. Z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały. Nie przejmujcie się błędami ortograficznymi czy składniowymi ,bo każdemu może się to zdarzyć ,bo przecież nie ma ludzi idealnych. W wolnej chwili zapraszam do siebie na nowy blog z jedno-rozdziałowymi historiami http://niezwykleinteresujacahistoria.blogspot.com/
    Pozdrawiam Annie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Same nie do końca jeszcze wiemy jak to wszystko będzie wyglądać,ale właśnie jak to mówią 'Stara miłość nie rdzewieje' :D Pozdrawiamy! :) /Ania

      Usuń
  9. Ale się pokręciło.. Ja rozumiem, że Ana coś czuję do Piotrka, ale wolę, żeby była z Aleksem. Ale nie wiem jak to będzie, skoro się z nim przespała. Ciągle mnie to męczy... A Wiki... Chciałam, żeby była z Winiarem, ale on ją okłamuje i coś kręci... Skomplikowane to wszystko, ale za to Was lubię :D /Aga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba już naszą wizytówką jest kręcenie w blogu :D Jak Wiki wspomniała wcześniej,jeżeli przestaniemy kręcić to opowiadanie stanie się nudne :) Także zapraszamy na kolejne rozdziały i trzymamy w napięciu :D
      Pozdrawiamy! :) /Ania

      Usuń
    2. Zapraszań nie musicie, bo i tak czytam :D A trzymanie w napięciu to chyba już macie level ekspert :D /Aga

      Usuń
    3. Haha bardzo nam miło! Dzięki :D /Wiki.

      Usuń
  10. Rozdzial naprawde jest super. Juz nie moglam sie doczekac nowego! Mam nadzieje ze Wiki bedzie z Michalem a Ania z Pitem, ale musza posluchac serca, a nie nas :)
    P.s JAK TAM PIOSENKA SIE UDALA? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :D Co do piosenki to niestety jury nie doceniło naszego talentu i wróciłyśmy z niczym, ale każde nowe doznanie traktujemy jak coś wspaniałego :D Ja prawdę mówiąc i tak wygrałam, bo przełamałam swój strach przed sceną i wystąpieniami publicznymi :3 Rzuciłam się na głęboką wodę, ale nie utonęłam, więc chyba było nieźle. Cieszy mnie fakt, że zaglądasz na naszą stronkę i za to wielkie dzięki ♥ Do następnego! /Wiki.

      Usuń
  11. jestem tu dopiero pierwszy raz i muszę stwierdzić, że ten rozdział jest genialny, ogółem całe opowiadanie bardzo dobrze przemyślane i napisane. historia bardzo oryginalna i wgl... pokochałam to opowiadanie<3 czekam na następny!
    poinformuj o następnym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zatem witamy nową czytelniczkę, jak sądzę ;) Dziękujemy za słowa uznania i bardzo się cieszymy, że rozdział ci się podoba :D Następny pojawi się w niedzielę, więc od razu zapraszamy ♥ /Wiki.

      Usuń
  12. fajnie tu , zajrzyj do mnie , piszę blog o siatkówce ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ania z Pitem takkkkkkkkkkk

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetny rozdział dziewczyny ;D Mam nadzieję, że następny pojawi się jutro ;) Co do Wiki to nadal liczę na Kurka♥, a do Ani to czekam na Aleksa♥ Pozdrawiam gorąco Zuza ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy i jutro pojawi się kolejny :)
      Pozdrawiamy!♥ /Ania

      Usuń
  15. ANIA Z ALEKSEM, z przykrością stwierdzam - nie podoba mi się, rozdział pisany na szybko, ania z pite czyli masakra. Ania i Aleks oraz Wiki i Winiar!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mogłybyśmy wiedzieć co dokładnie ci sie nie podoba? :)
      Bo przyjmujemy jedynie konstruktywną krytykę. /Ania

      Usuń
    2. Wiem co masz na myśli... Dwa dni z Winiarem opisałam jedynie w kilku linijkach, ale niestety nie potrafiłam inaczej zmieścić się z tym w czasie, a poza tym brakowało mi pomysłów ;) Obiecuję poprawę! /Wiki.

      Usuń
  16. Nie podoba mi si Ania z Pitem, a nie z Alkiem.

    OdpowiedzUsuń