niedziela, 5 maja 2013

Rozdział 29.

Oczami Wiki.

Anka wyszła, trzasnęła drzwiami i zniknęła, a ja stałam w salonie powtarzając jej słowa, które wyjątkowo zapadły mi w pamięci. „Zobaczysz, jeszcze się na nim zawiedziesz.” Co to miało być? W proroka się bawi, we wróżkę? W środku aż cała się gotowałam. Co ona widzi złego w Winiarze? Sama dobrze wie, jak było mi bez niego źle, a teraz, kiedy wreszcie się układa, ona tak po prostu uważa to za coś okropnego. Brakowało mi jej wsparcia. Ostatnio tylko się kłócimy i nie umiemy normalnie porozmawiać. Powinna zaakceptować moją decyzję, tak jak ja pogodziłam się z tym, że wskoczyła Pitowi do łóżka. Tylko cholera… on ją naprawdę kocha i znają się już tyle lat. Są dla siebie idealni. Może rozstanie z Aleksem było po coś? Zawsze wierzyłam, że ktoś na górze już kiedyś zaplanował całe nasze życie i każda sytuacja i zdarzenie, do czegoś prowadzą. Może Aleks pojawił się w jej życiu tylko po to, aby dostrzegła, że tak naprawdę to Cichy jest tym jedynym? Oh teraz to ja bawię się we wróżkę. Co jeśli Anka w taki sam sposób myśli o mnie i Kurku? Od kiedy ja się stałam taka myśląca?! Ehh.. zbyt dużo się zastanawiam. Ale co jeśli właśnie tego mi potrzeba? Może muszę usiąść z kimś i na spokojnie przeanalizować wszystkie wydarzenia. Czy wtedy wiedziałabym jak dalej postąpić? Od zawsze cierpiałam z jednego i tego samego powodu. Mianowicie, nie potrafiłam odróżnić serca od rozumu i to mnie wiele razy zgubiło. Czy tym razem też tak będzie? Czy słowa Anki, które tak bardzo nie dają mi spokoju, potwierdzą się? Jestem przerażona. Wstyd się przyznać, ale naprawdę bardzo się boję o to co będzie jutro. Teoretycznie wszystko wygląda ok, a ja jak zwykle dramatyzuję, ale ja mam przeczucie.. Czuję, że odzywa się we mnie jakiś drugi głos, który póki co jedynie szepcze po cichutku, że Anka ma rację. Muszę go uciszyć i pokazać wszystkim jak idealny może być i jest mój związek! Ohh po co okłamuję samą siebie? Czeka nas wiele pracy, bo na razie przepełnia mnie niepokój i obawy, a to na pewno nie są uczucia, które towarzyszą "związkom idealnym". Kiedy wreszcie się zorientowałam, że przez cały ten czas stoję w salonie, w tym samym miejscu wróciłam do rzeczywistości. Aż strach wspominać ile myśli właśnie odwiedziło moją głowę. W sumie samym zastanawianiem się niczego nie zdziałam i może to już odpowiedni moment, by wziąć życie w swoje ręce? Zegarek właśnie wybił 10:30, a ja nie chciałam spędzić tego dnia w domu. Uczelnia? Czym prędzej ruszyłam do pokoju, w poszukiwaniu planu zajęć. Na wykłady było już za późno, bo ostatni miał się skończyć za 40 minut, ale zaraz po nim rozpoczynały się zajęcia, które były bardziej kreatywne. "11:20 - "Rysunek"”. Wzięłam szybki prysznic, który skutecznie postawił mnie na nogi, wypiłam drugą kawę i zjadłam resztę sałatki z lodówki. To jednak nie był najlepszy pomysł, bo chwilę potem pędem zmierzałam do toalety. Po paru ciężkich minutach mój żołądek był już ponownie pusty, a ja wzięłam się za makijaż. Umyłam dokładnie zęby, ale to wciąż było zbyt mało, więc chwyciłam opakowanie miętówek z szuflady. Nie wybaczę Ance tej zepsutej sałatki. Dobrze wiem, że nie jest typem czyścioszki, ale mogłaby czasem pomyśleć! Postanowiłam jednak lekko przymknąć na to oko, bo zdecydowanie nie miałam ochoty na kolejną kłótnię. Wyciągnęłam z szafy ciemne rurki, pudrowy sweterek i szybko się ubrałam. Znacznie dłużej zajęło mi wybranie odpowiedniego obuwia. W końcu musiałam się dopuścić małej kradzieży i włożyłam białe, krótkie conversy prosto z szafy Anki. Zabiłaby mnie, gdyby się dowiedziała, ale módlmy się, że wyjdę z tego bez szwanku. Obie miałyśmy wielką słabość do butów i może właśnie to w pewnym stopniu kiedyś nas połączyło? Często szukałam odpowiedzi na to, dlaczego się przyjaźnimy. Jesteśmy całkowitymi przeciwieństwami, a jednak potrafimy żyć razem. Cóż.. wydaje mi się, że odpowiedź jest tylko jedna. Pasja. Tysiące godzin treningów, miliony odbitych piłek, dziesiątki kontuzji, a nawet operacje i zabiegi. Wspólne okrzyki zwycięstwa, łzy po porażce, wsparcie, ambicje i dążenie do celu. Siatkówka to solidna zaprawa. Skleja do kupy grupę ludzi i tworzy z nich jedną rodzinę, jeden organizm, niefunkcjonujący bez jakiegoś elementu. Sport to piękna sprawa i każdemu, kto nie miał bliższej styczności z żadną dyscypliną, szczerze współczuję. Rozmarzyłam się. Nigdy nie zapomnę łez spływających po moich policzkach, kiedy wraz z przyjaciółkami pojechałyśmy na pierwszy mecz siatkówki. Przytuliłyśmy się wtedy i jedna z nas powiedziała "Żyjemy razem, trenujemy razem, wygrywamy razem, przegrywamy razem, ale marzenia też spełniamy RAZEM." O ile dobrze pamiętam, te słowa padły z ust Karoliny, dziewczyny Cupka. Tak często wracam do tych dni. Żałuję, że czasu nie da się cofnąć albo wrócić gdzieś, choć na jeden dzień. Dość tego rozczulania się.. Zabrałam teczkę, materiały, torbę i w pośpiechu opuściłam mieszkanie. Siedząc w autobusie zerknęłam na telefon, a tam czekała na mnie jedna nowa wiadomość: "Uciekłaś ode mnie?" Wyobraziłam sobie ten sztuczny smutek Winiara i mimowolnie się uśmiechnęłam. Kiedy zaczynałam pisać odpowiedź, dojechałam na odpowiedni przystanek i ruszyłam do budynku uczelni. Przekroczyłam próg sali dokładnie o 11:23.
-Oh panna Malinowska, dzień dobry. -powiedział z ironicznym uśmiechem profesor.
-Dzień dobry. -burknęłam i zmierzałam do wolnego miejsca.
-Witam was wszystkich i już nie mogę się doczekać, aż zobaczę wasze prace. -rozpoczął staruszek.
Słucham?! Że jak?! Jakie prace?
-Tematem głównym było "Ktoś, kogo kocham." -ciągnął profesor, a moje oczy stawały się coraz większe.
Kompletnie nie pomyślałam o tym, aby wziąć od kogoś notatki czy dowiedzieć się o zapowiedzianych projektach. Byłam w kropce. Niezrobiony rysunek? To do mnie nie podobne. Myślałam, że spalę się ze wstydu, kiedy zostało wyczytane moje nazwisko. Nie dość, że spóźniam się na zajęcia po 11 to jeszcze przychodzę nieprzygotowana. Wiktoria, co z tobą?! Ruszyłam w stronę podestu, ze spuszczoną głową. Nerwowo wyciągałam rękawy swetra i powoli włóczyłam nogami po ziemi. Myśl, myśl, myśl, myśl dziewczyno!
-Ale gdzie jest twój projekt, młoda panno? -zapytał z przekąsem profesor.
-Nie ma. -odrzuciłam pewnie i podniosłam wzrok.
-Jak to "nie ma"? -wbił we mnie oczy staruszek.
-Nie wykonałam go. -powiedziałam.
-Dlaczego? -dociekał.
-Brak weny. -rzuciłam z marszu, na co paru studentów po cichu zachichotało.
-To ja może zaproponuję brak zaliczenia roku w zamian? -uśmiechnął się podle.
Co za staruch! Byłam wściekła, a moja pewność siebie nagle uleciała. Tu nie można sobie już tak pogrywać, to nie liceum.
Na zmianę wpatrywałam się w wyraźną siwiznę profesora i swoje dłonie.
-Wróć na miejsce. -wypowiedział, wpatrując się w stos kartek i notując coś na jednej z nich.
"No to już po mnie."-przeszło mi przez myśl i zażenowana usiadłam na swoim krześle.

-Na dziś to wszystko. Dziękuję. -zakończył zajęcia profesor.
Wszyscy zaczęli zbierać swoje rzeczy i pakować je do toreb. Niektórzy pośpiesznie opuszczali salę, niektórym w ogóle się nie śpieszyło. Ja zaliczałam się do drugiej grupy, a może nawet do trzeciej. Kiedy pomieszczenie opustoszało, wzięłam głęboki oddech i pewnie podeszłam do zapełnionego papierami biurka.
-Bardzo przepraszam. -wypowiedziałam wreszcie.
-Za nieprzygotowanie czy za zachowanie? -zapytał.
Czułam się jak w gimnazjum, a podobno na studiach jesteśmy już dorośli. Odniosłam wrażenie, że jestem niegrzecznym chłopcem, który rzucił papierkiem w koleżankę, by zwrócić jej uwagę.
-Tylko za zachowanie. Nieprzygotowanie chciałabym nadrobić. -mówiłam.
-Nie wiem czy jest to jeszcze możliwe. -burknął obojętnie.
Przez moją twarz przemknął niezauważalny grymas, a pięści mocno się zacisnęły, ale nie dawałam za wygraną.
-Naprawdę bardzo proszę. Zależy mi na rysunku i chcę pokazać co potrafię. -głosiłam.
Profesor odłożył długopis, zdjął okulary i spojrzał na mnie lodowato.
-Jutro chcę widzieć szkic na biurku. I oby był dobry. -uśmiechnął się.
-Bardzo dziękuję.-wyszczerzyłam się.-Będzie pan zachwycony!
-Mam nadzieję. -rzucił rozbawiony.
-Ale zaliczę rok, prawda? -dorzuciłam na odchodne.
-Żegnam cię, panno Malinowska! -krzyknął przez śmiech staruszek.
Posłusznie opuściłam pomieszczenie i ruszyłam do automatu po wodę. Jednak nawet z prof. Ostaszewskim można się dogadać, a słyszałam kiedyś, że jest nieustępliwy. Stając przed maszyną kusiło mnie, aby wrzucić kolejne monety i kupić sobie batonik, ale po porannej przygodzie, wolałam jeszcze nie narażać mojego żołądka.
Bez większych rewelacji dotarłam do końca zajęć i byłam wolna. Zabrałam swoje rzeczy i czym prędzej opuściłam budynek uczelni. Zastanawiałam się co mogę przygotować na obiad. Weszłam do Almy i krążyłam między półkami z nadzieją, że pomysł sam wpadnie mi do głowy. Kiedy właśnie mijałam alejkę z mrożonkami naszła mnie wielkie ochota na krewetki. Bez zastanowienia wrzuciłam 3 opakowania do koszyka i ruszyłam do kasy, uprzednio chwytając po drodze, wszystkie potrzebne dodatki. Po zakupach, skierowałam się prosto do mieszkania. Po przekroczeniu progu, zdjęłam buty, przebrałam się w coś luźniejszego, umyłam ręce i zaszyłam się w kuchni. Gotowanie nigdy nie sprawiało mi większego problemu. Zawsze wiedziałam co dodać, w jakiej ilości i czego brakuje potrawie do smaku. Włączyłam radio i podśpiewując „Thank you very much” szalałam z patelnią w ręku. Ostatnio gdzieś czytałam, że autorka tej piosenki tak naprawdę jest Polką. Byłam w niemałym szoku, bo jej akcent jest idealnie amerykański i przeciętny słuchacz nie da rady usłyszeć jakiejkolwiek różnicy. Kiedy utwór dobiegł końca, z głośników popłynęło „When I was your man”, a ja znów ćwiczyłam struny głosowe. Z każdą mijającą minutą krewetki co raz bardziej się rumieniły, a ja dosypywałam do nich różnych przypraw.
Niedługo potem wpadła do domu Anka i przywędrowała do kuchni, kuszona zapachem owoców morza. Przyjaciółka zachwyciła się moim daniem i otwarcie prosiła o więcej. Usiłowałam ją skarcić za pozostawianie w lodówce zepsutej sałatki, ale całkiem zbiła mnie z tropy, kiedy się okazało, że była ona świeża. Coś złego działo się z moim żołądkiem, ale nie robiłam z tego większej tragedii, bo krewetki zaakceptował. Po posiłku usadowiłyśmy się na kanapie i wspólnie oglądałyśmy jeden z tvn'owskich seriali. Kiedy Maks oświadczał się Alicji rozbrzmiał dzwonek. Anka wymusiła na mnie otworzenie drzwi i to właśnie w tym kierunku się udałam.
-Cichy! -rzuciłam się na szyję przyjacielowi.
-Cześć, Wiki. -cmoknął mnie w policzek.
Zaprowadziłam Pita do salonu. Resztę wieczoru spędziliśmy razem na poszukiwaniach praktyk dla Anki. Szukaliśmy wszędzie. Dzwoniliśmy, pisaliśmy, błagaliśmy i nic. Wszystko było już zajęte. Anka była co raz bardziej załamana, ale my nie dawaliśmy za wygraną. W końcu Cichy wpadł na świetny pomysł i wykonał telefon do Rzeszowa. Zgodzili się, a Anka od razu rzuciła się na przyjaciela z podziękowaniami. Widząc tę uroczą scenkę, postanowiłam dać im chwile dla siebie i ruszyłam na górę. Weszłam pod prysznic i puściłam wodę, aby całkowicie zagłuszyć wszystkie możliwe dźwięki. Starałam się jak najdłużej stać pod ciepłym strumieniem, a każdą czynność przeciągałam dwukrotnie, ale to wciąż było zbyt mało, bo gdy wróciłam do salonu, zastałam ich złączonych w pocałunku. Odchrząknęłam, aby dać im do zrozumienia, że nie są tam sami i poskutkowało. Niedługo potem Pit musiał się zbierać, a my ruszyłyśmy do garderoby. Pakowanie się to zdecydowanie czynność, której nie lubię. Anka też nie zaliczała jej do przyjemności, ale jak powszechnie wiadomo, razem raźniej. Biegałyśmy od pokoju do pokoju, szukając najpotrzebniejszych rzeczy i nie tylko. Wybranie ubrań poszło nam zdecydowanie najtrudniej.
-To chyba są moje buty, nie? -wyciągnęłam parę beżowych szpilek z walizki.
-Wiki, proszę. –świeciła oczami.
-Po co ci one? Masz tam być na praktykach, a nie chodzić po wybiegu! -skarciłam ją.
-A jak Piotrek będzie chciał mnie gdzieś zabrać? W jakieś ładne miejsce? -starała się wytoczyć najsilniejszy argument.
-Jesteś niemożliwa. Już współczuję Pitowi. -burknęłam pod nosem, chowając parę obuwia do torby.
-Też cię kocham! -zaszczebiotała i mocno mnie uścisnęła.

"You’re gonna go far, kid!" rozniosło się po moim pokoju, a ja z trudem sięgnęłam ręką w stronę telefonu. Już czas wstawać, a ja ledwo żyję. Pół nocy pakowałam z Anką jej walizkę i teraz mam za swoje. Podniosłam się dzielnie i ruszyłam do kuchni po dzienną dawkę kofeiny. Zdawałoby się, że mogłabym nawet zasnąć na stojąco. Wzięłam gorący kubek i wsypałam do niego 2 łyżki cukru. Mieszając, sięgnęłam po plan zajęć. Wydawał się być całkiem w porządku, ale zaczęłam się zastanawiać czy aby o niczym nie zapomniałam. Oh nie! Praca, szkic... obiecałam donieść ją dziś. Mózg szybko pobudził się do działanie i szukałam rozwiązania.

Nie zdążyłabym już nic narysować od zera. Co robić?! Wiem! Pędem ruszyłam do mojego pokoju i w pośpiechu przeszukiwałam stare teczki. Były tam! Znalazłam dwa portrety wykonane jeszcze w czasach liceum. Na jednym była przedstawiona Ania, a na drugim widniał Kurek. Jak brzmi temat przewodni? "Ktoś kogo kocham." Powinnam się w ogóle zastanawiać nad wyborem? Chwyciłam pracę z Anką w roli głównej, ołówki i wróciłam do kuchni. Szkic nie był idealny i wymagał kilku udoskonaleń, ale widziałam w nim potencjał. Bez chwili zawahania zaczęłam stawiać nowe, lepsze kreski. Pracowałam obiema dłońmi przy sporej prędkości, aż w końcu... To nie mogło się inaczej skończyć. Cała zawartość kubka, wsiąkała w karton. Byłam wściekła. Czas uciekał, a ja wciąż nie miałam nic. Ubrałam się, umalowałam, zapanowałam nad włosami i spakowałam torbę. Nie miałam innego wyjścia.. Na uczelnię pojechał ze mną portret Kurka czy tego chciałam czy nie. Na dodatek był w stanie surowym, ale zwyczajnie zabrakło mi czasu. No cóż lepsze coś niż nic.


Przekraczając próg sali od razu skierowałam się w stronę biurka. Rzuciłam ciche „Dzień dobry” do profesora, zostawiłam pracę i czym prędzej wyszłam. Nie byłam zadowolona z tego szkicu, ale musiałam coś oddać. To wszystko przez Ankę i jej pakowanie po nocy. Uduszę ją kiedyś gołymi rękami, przyrzekam! Nie czułam się dziś najlepiej. Kręciło mi się w głowie, ciemniało przed oczami, ale tłumaczyłam to sobie zbyt małą ilością snu. Co jeśli jednak się mylę? Pokręciłam głową, zapewniając tym samym samą siebie, że nie mam racji. Jedno było pewne.. coś niedobrego się ze mną dzieje. Bez większego zapału i chęci ruszyłam na pierwszy wykład. Nudziłam się i wcale tego nie ukrywałam. Nigdy nie lubiłam słuchać, bo wolałam działać. Wyjęłam telefon na ławkę i zaczęłam przeglądać.. właściwie wszystko.
„Jakoś to przetrwasz” – pocieszałam się w myślach, wchodząc na facebooka.

Na wszystkich przerwach unikałam profesora Ostaszewskiego, bo myśl o jego reakcji sama w sobie była przerażająca. „Co to za bohomazy?!” „Gdzie tu są emocje?!” „Nie rozumiem, jak można wyjść z czymś takim do ludzi!” Wprost słyszałam w głowie krzyki tego niepozornego staruszka. Na ogół był opanowany, ale kiedy ktoś nie podszedł do jego zadania z pełnym profesjonalizmem, od razu był na straconej pozycji. Wreszcie nadszedł upragniony koniec zajęć i mogłam opuścić budynek uczelni. Ruszyłam ku mieszkaniu bez pomysłu na resztę dnia. Zrobiłam sobie gorącej herbaty i położyłam na kanapie. Chciałam choć trochę o siebie zadbać i doprowadzić organizm do dobrej formy. Na dodatek zmęczenie dawało o sobie znać. Włączyłam telewizję, przykrywałam się kocem i skupiłam na serialu. Po pierwszym odcinku „Plotkary” usłyszałam dzwonek do drzwi. Niechętnie zmierzałam w tamtym kierunku, ale było warto.
-Nie odpisałaś mi! –krzyknął Winiar, kiedy tylko nasze spojrzenia się spotkały.
-Przepraszam, zapomniałam. –odpowiedziałam i wpuściłam go do środka. –Wybaczysz mi? –wyszeptałam, gdy przyparł mnie do ściany.
-Wszystko. –rzucił i namiętnie mnie pocałował.
Przeszliśmy do salonu i wspólnie usiedliśmy na kanapie. Włączyliśmy jakiś film, a ja mocno przytuliłam się do Michała.
-Coś nie tak? –zapytał troskliwie.
-Źle się czuję. Zimno mi trochę. –mówiłam.
-Trzeba coś z tym zrobić! –rzucił.
Przykrył mnie szczelnie niczym matka i pobiegł do kuchni.
-Gdzie macie leki? –zapytał.
-Pierwsza szafka po prawo od okna. –wyjaśniłam mu.
Już po chwili wręczył mi garść tabletek i sok.
-Jesteś kochany. –cmoknęłam go w policzek.
-No wiem. –uśmiechnął się. –Dobra. To ja się zbieram, a ty się kuruj.
-Idziesz już? –zapytałam zawiedziona.
-Muszę coś jeszcze załatwić. –oznajmił mi, ucałował w policzek i wyszedł.
Znów zostałam sama, ale moja samotność nie trwała zbyt długo, bo kilkanaście minut później weszła do domu Anka. Pomogłam jej jeszcze zebrać ostatnie potrzebne rzeczy i już po chwili stałyśmy przy drzwiach. W końcu nastał ten okropny moment.. musiał kiedyś nadejść.
-Cholerne pożegnania. –zaszlochałam, tuląc twarz w szyję przyjaciółki.
Długo nie mogłyśmy się od siebie oderwać. Czułam, że nie poradzę tu sobie bez niej przez tyle czasu. Kto będzie na mnie krzyczał za złe decyzje? Z kim będę mogła się kłócić o wszystko? Dobrze, że są rozmowy telefoniczne i Skype. Gdyby nie interwencja Pita, pewnie długo byśmy jeszcze tak stały. Cichy wziął jej walizkę i zniknęli za drzwiami. Stałam sama w przedsionku w tym wielkim mieszkaniu, pustym mieszkaniu.

Oczami Anki.

Zerknęłam na dzisiejszy plan zajęć. W sumie o 10:30 zaczynam drugi wykład, więc powinnam zdążyć. Szybko wciągnęłam na siebie ciuchy i pognałam na uczelnie. Polski system medialny przeszedł bez większych trudów, potem techniki mowy i na koniec podstawy prawa, na których już nie byłam w stanie usiedzieć w jednym miejscu. Zaczęłam się zastanawiać, czemu w sumie wybrałam dziennikarstwo? Od zawsze chciałam wiązać swoją przyszłość ze sportem albo fizjoterapią. Nawet zdawałam maturę z biologii oraz chemii, ale jednak w ostateczności wybrałam żurnalistykę. Zrobiłam dobrze? Mogłam teraz właśnie biegać po boisku, biegać albo skakać o tyczce, zamiast wysłuchiwać jak dziennikarz musi być sprytny i wygadany, aby wyciągnąć jak najwięcej z przykładowego Jana Kowalskiego, ale na tyle ostrożny, aby nie przekroczyć granicy prawa. Fascynujące nieprawdaż? Miałam ochotę w stać i wyjść, ale przyciągnęły moją uwagę ostatnie słowa jakie powiedział.
- … więc, wszyscy mają do końca tygodnia wybrać sobie praktyki. Dziękuje i do zobaczenia na egzaminach. – zakończył wykład.
Co!? Jakie praktyki? I jeszcze egzaminy? Szybko wrzuciłam rzeczy do plecaczka i pognałam do biurka profesora dopytać się o co chodzi.
-Panie profesorze, o co dokładnie chodzi z tymi praktykami? Można powiedzieć, że … trochę przysnęłam. – uśmiechnęłam się najbardziej niewinnie jak umiałam.
-Ta dzisiejsza młodzież. – pokiwał z niedowierzaniem głową. – Jak ja chodziłem na studia to słowo wykładowcy było świętością, a teraz? Jedni grają, drudzy śpią. Niedorzeczność.
-Naprawdę pierwszy raz mi się to zdarzyło. – przekonywałam go. – Nieprzespana noc, wie pan jak to jest.
-Eh, Brzozowska, Brzozowska. – pokiwał głową – Musicie odbyć 3 tygodniowe praktyki na wybranym ośrodku sportowym lub kulturalnym. Może to być wydawnictwo, ośrodek sportowy i tak dalej. Mam nadzieje, że już wstępnie masz wszystko załatwione.
-Yyy… tak już się rozglądałam. – kłamałam, nawet nie miałam o tym pojęcia, że trzeba się rozglądać.
-Jest piątek. Od przyszłego tygodnia do końca kwietnia nie ma dla waszego roku zajęć z powodu praktyk. W pierwszym tygodniu maja wracacie tylko na egzaminy. – tłumaczył, a ja byłam zaskoczona. – Pani Brzozowska, niech pani nie robi zdziwionej miny! Radzę sprawdzić rozpiskę semestralną i słuchać uważnie na zajęciach. Wszyscy studenci wiedzą, że to był ostatni tydzień wykładów w tym roku, a teraz zaczynają się praktyki.
-Ja również o tym wiem.
Jasne Aneczko. Nic nie wiedziałaś.
-Do niedzieli w dziekanacie mają być złożone dokumenty gdzie odbywa pani praktykę. – dodał – A teraz przykro mi, ale muszę już iść. Widzimy się na egzaminach panno Brzozowska.
-Tak, oczywiście. Do widzenia. – zszokowana wyszłam z sali wykładowej.
Cholera jasna. Tak to jest, chodzę na uczelnie jak nie przytomna i to też w kratkę. Nie wiem co się dzieje dookoła mnie. Wyciągnęłam z plecaczka mój kalendarzyk i przerzuciłam na ostatnią stronę, gdzie miałam rozpiskę roku.
                                      
                                            „Do 17 marca zorganizować praktyki.

                                              18 III – 30 IV czas odbycia praktyk.
                                                 4-12 maja egzaminy końcowe.”
Miałam wszystko zapisane, a byłam na tyle leniwa, że nawet przez pół roku nie byłam w stanie sprawdzić co mam do zrobienia w semestrze letnim. Miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Mam dokładnie 3 dni na zorganizowanie praktyk i zero pomysłów jak to zrobić. Powolnym krokiem wróciłam do domu, a na progu czekała już na mnie Wiki.
-Obiad podano! – ukłoniła się teatralnie.
-A tobie co się stało? – zaśmiałam się.
-Nic szczególnego. – wzruszyła ramionami z uśmiechem.
Zdjęłam buty i usiadłam do stołu. Moja kuchmistrzyni chwile później podała krewetki. No nie mało mnie zaskoczyła, w szczególności, że były przepyszne. Zaczęłam też opowiadać o tym co mnie trapiło… o nieszczęsnych praktykach. Trudno będzie mi coś wykombinować.
-Tak w ogóle, mogłabyś czasem wyrzucać zepsute sałatki z lodówki. – zagadnęła.
-A dokładniej o jaką ci chodzi? – uniosłam brew do góry.
-Tą z fetą.
-Przecież ona była świeża. – zdziwiłam się. – Rano ją robiłam i jadłam.
Mina Wiktorii przypominała połączenie zdziwienia i zdenerwowania. Wyglądało to co najmniej śmiesznie, ale chwilę później moja przyjaciółka zrobiła się blada.
-Coś się stało? – zmartwiłam się nią.
-Nie nic…. Coś mi się przypomniało. – wymigiwała się.
-Na pewno w porządku? – dopytywałam.
-Tak, na pewno. – zaśmiała się.
Eh, no trudno skoro nie chcę powiedzieć. Naciskać na nią nie będę, bo i tak na nic się to nie zda. Od zawsze taka była, albo powiedziała coś sama z własnej nieprzymuszonej woli albo nie było mocnych, żeby ją przekonać do zwierzeń. Podczas jedzenia powróciły też moje myśli o praktykach. Dalej nie miałam pojęcia co z nimi zrobić. Popytać po wydawnictwach w Łodzi? Dopytywałam już dziewczyny, nie ma szans – wszystko pozajmowane. Kolega z roku również uświadomił mnie, że nie będzie szans na Atlas Arenie lub Energii w Bełchatowie. Ludzie już od dawna kręcili się za praktykami, a ja jak zwykle musiałam się zagapić i zapomnieć. A wszystko przez co? Przez to, że bardziej skupiłam się na życiu prywatnym niż na edukacji. W sumie nie wiem czy to źle, ale jednak na dobre mi to nie wyszło. Rozłożyłyśmy się z Wiki na kanapie i zatraciłyśmy z oglądaniu Lekarzy . Około 18:00 usłyszałyśmy kogoś dobijającego się do mieszkania.
-Wikiii…. – zrobiłam maślane oczka.
-Czasem cie nienawidzę. – rzuciła we mnie poduszką i poszła otworzyć.
-Kocham Cię! – rzuciłam.
Parę sekund później usłyszałam znajome śmiechy, które za chwilę przeniosły się do salonu.
-Cześć. – przywitał się Pit i podszedł dać mi buziaka w policzek.
-Cześć. – odparłam zaskoczona.
-A wy obie takie zmartwione? – zaśmiał się Cichy.
-Mam problem z praktykami. – odparłam – Jestem na tyle niezorganizowana, że zapomniałam o praktykach, które musze zacząć 17 marca. Nic już nie mogę znaleźć. – załamałam się.
-A gdzie je musisz mieć? – dopytywał.
-Ośrodek sportowy, wydawnictwo, gazeta … Cokolwiek, gdzie jest jakiś dziennikarz i coś się dzieje.
-Zaczekaj chwilę. – wyciągnął telefon z kieszeni i wyszedł na balkon zadzwonić.
Minuty biegły nieubłaganie wolno i zdawało mi się jak by to trwało całą wieczność. Do Wiki nawet nie odezwałam się, bo była pochłonięta serialem. Na szczęście w końcu do mieszkania wrócił Pit.
-Od poniedziałku zaczynasz praktyki. – uśmiechnął się.
-Żartujesz chyba!? Gdzie? –opadła mi szczęka.
-Hala Podpromie. Klub Asseco Resovia Rzeszów. Akceptujesz? – puścił mi oko.
-Jezu, Piotrek uwielbiam Cię! – rzuciłam mu się na szyję i pocałowałam w policzek.
-Nie ma sprawy. – szepnął mi do ucha.
-Ejejej! Bez takich mi tu w mojej obecności. – wtrąciła Wiki.
-Bo co? – pokazał jej język Pit.
-Dobra, to przynajmniej nie jak ja widzę. – podniosła ręce w geście kapitulacji – Idę wziąć prysznic. Macie chwilę dla siebie.
Po chwili w salonie byliśmy tylko my, a ciszę zagłuszał jedynie telewizor i dźwięk puszczanej wody łazience.
-Nie wiem jak Ci dziękować, naprawdę. – zaczęłam.
-Ania, nie ma sprawy. Dla mnie to nie jest żaden problem. – oparł ręce na moich biodrach.
-Tylko nie mam pojęcia jak tam dotrzeć. Zapiszesz mi adres i da się tam w ogóle dojechać pociągiem? –dopytywałam.
-Nie żartuj sobie, że będziesz jechała pociągiem. – zaśmiał się. – Jutro wieczorem wyjeżdżam już do Rzeszowa. Jedziesz ze mną. Przy okazji będziesz miała dach nad głową.
-Przecież nie zamieszkam u ciebie! – wymigiwałam się – Znajdę sobie miejsce w hotelu.
-Chciałabyś. – kpił ze mnie.
-Jestem już duża, mogę robić to co chcę. – dumnie zasalutowałam.
-Zawsze będziesz mała. – uśmiechnął się łobuzersko.
-Grabisz sobie Nowakowski!
-Zamieszkasz u mnie. – podniósł mój podbródek do góry – Nie pozwolę, żebyś gniotła się w jakimś hotelu, kiedy masz mieszkanie przyjaciela pod nosem.
Popatrzył na mnie i delikatnie pocałował w usta. Oplotłam rękami jego szyję i oddałam się namiętnemu pocałunkowi.
-Ekhem. – usłyszałam chrząknięcie Wiki.
Momentalnie się od siebie oderwaliśmy, a po chwili wybuchliśmy śmiechem.
-Przyjadę po ciebie jutro o 17:00. – uściskał mnie na pożegnanie. – Do zobaczenia Wiki!
Podszedł do mojej przyjaciółki i ją również przytulił, a następnie opuścił nasze mieszkanie.
-To jak, pomożesz mi się spakować? – zrobiłam błagalną minę do Wiktorii.


Obudziłam się o 7:00 zmęczona za wszystkie czasy. Pakowałyśmy się z Wiki chyba do 2 w nocy, a i tak jeszcze nie wszystko gotowe. Miałam jeszcze sporo czasu, bo wykłady miałam zaplanowane dopiero na 10:00. Otworzyłam laptopa i zalogowałam się na facebooka. Eh… zaproszeń do znajomych z każdym dniem przybywała, a ja za każdym razem musiałam wszystko usuwać. Prześledziłam co dzieje się u moich znajomych, kiedy rzucił mi się w oczy pewien artykuł:

„Atakujący PGE Skry Bełchatów Aleksandar Atanasijević ostatnio pojawia się w towarzystwie          wysokiej blondynki. Co na to jego dziewczyna?”

Anka, spokojnie. Wdech i wydech. Już z nim nie jesteś nie powinno cię to obchodzić. Zamknij tą stronę i nie przejmuj się tym siatkarzykiem. Tak jasne. Otworzyłam artykuł i moim oczom ukazały się zdjęcia Aleksa wraz z blondynką… skądś ją kojarzyłam, ale nie byłam sobie w stanie przypomnieć skąd. Nie miałam już nawet ochoty przeglądać tego artykułu do końca. Rządziło mną zmieszanie połączone z…. zazdrością? Brakuje mi tego człowieka, brakuje mi jego poczucia humoru, nieokrzesanych loków, zabawnych koszulek i tego młodzieńczego uroku… Z drugiej strony nie potrafię przyjąć i wybaczyć tego jak mnie zranił. Trudno, rozdział zamknięty i musisz się do tego przystosować panno Brzozowska. Zamknęłam laptopa i pognałam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, umyłam włosy, a następnie wysuszyłam. Wróciłam do pokoju i wrzuciłam na siebie chabrową koszulę w kratę, jeansowe rurki, a do tego białe conversy. Wrzuciłam do torby kilka najpotrzebniejszych rzeczy i wyszłam z domu. W połowie drogi zorientowałam się, że nawet nie zjadłam śniadania. Moje roztrzepanie sięgało zenitu i tym oto sposobem musiałam jeszcze w drodze wstąpić do piekarni po słodką bułkę. Jednak studenckie życie z opowieści to jest po części prawda. Ostatnia rzecz o jakiej się myśli to jest jedzenie. Na uczelni byłam kilka minut przed czasem więc miałam chwilę, żeby zanieść papiery o praktykach do dziekanatu. Wszystko załatwione. Czekały mnie dzisiaj wykłady z socjologii oraz polskiego systemu medialnego i byłam wolna. Mijały sekundy, minuty, godziny. W końcu nastała upragniona godzina 14:00 i mogłam z czystym sumieniem opuścić mury uczelni. Widzimy się w maju kochana szkoło i to też tylko na tydzień. W znacznie lepszym humorze kontynuowałam moją drogę do domu. Pogrążyłam się w myślach o Wiktorii… Cały czas nie mogłam tego pojąć jak wybiera faceta o 10 lat starszego, który widać na gołe oko, że ją okłamuje na każdym kroku. Ma przy sobie natomiast Kurka, który chciał się jej OŚWIADCZYĆ. Jaka normalna kobieta by nie uległa urokowi takiego mężczyzny? Oh litości. W połowie drogi zawróciłam i poszłam w zupełnie innym kierunku niż moje mieszkanie. Musiałam z nim poważnie porozmawiać.

-Cześć. – uśmiechnęłam się widząc Bartka otwierającego mi drzwi.
-O hej. – zdziwił się. – Wchodź.
Od dawna nie byłam w mieszkaniu u Bartka. Przed wyjazdem do Rosji stwierdził, że go nie sprzeda, bo nie wiadomo jak jego losy się potoczą. Miał racje skubany.
-Co cię sprowadza? – uniósł brew do góry.
-Moja przyjaciółeczka. – rozsiadłam się na sofie w salonie.
-A dokładniej? – widziałam zmieszanie na jego twarzy.
-Po pierwsze, gratulacje za pomysł z oświadczynami. – oczy Bartka w tej chwili zrobiły się wielkie jak pięciozłotówki. Wspaniały widok. – Po drugie, szkoda, że nie wcieliłeś go w życie.
-Skąd wiesz o oświadczynach? – dopytywał.
-Mniejsza o to. – urwałam – Słuchaj, wyjeżdżam na 3 tygodnie. Wiktoria ma wolne mieszkanie, mam nadzieje, że zadziałasz. – puściłam mu oko.
-Przecież, pan Winiarski u niej gra pierwsze skrzypce. –wywrócił oczami.
-Michał ją okłamuje, jestem tego pewna. – odparłam – Proszę Cie, tylko się nie poddawaj. Jesteście dla siebie stworzeni z Wiki. Postaraj się o nią.
-Skoro tak radzisz. – zaśmiał się.
Posiedziałam u Kureczka jeszcze z dobre pół godziny doradzając mu w sprawach sercowych co do Wiktorii i wszystkiego co z nią związane. Zostawiłam mu również swoje klucze. Cóż… muszę trochę pomóc Bartkowi i Wiktorii, skoro sami nie potrafią zawalczyć o swoje.
-Jak z Pitem? – wypalił w końcu.
-Przyjaźnimy się.
-Ale przyjaźnicie czy PRZYJAŹNICIE. – poruszył znacząco brwiami.
-Coś pomiędzy. – zaśmiałam się.
-Uuuu… powracają czasy licealne. – pokazał cały rząd ząbków, za co oberwał poduszką po głowie.
-Zbieram się drogi panie Bartoszu Kurku! – wstałam i zaczęłam zakładać buty.
-Gdzie wyjeżdżasz? – odprowadził mnie do drzwi.
-Na praktyki. Do Rzeszowa.
-Z Piotrkiem? – zdziwił się.
-Tak. – odpowiedziałam. – Po części, to on mi je załatwił, ale to już inna historia.
-W takim razie … Powodzenia? – uśmiechnął się.
-Eh, Kurek, Kurek. – przytuliłam się do niego. – Trzymaj się!
-Na razie. – cmoknął mnie w policzek na pożegnanie, a ja zniknęłam na klatce schodowej.
Pognałam jak mogłam najszybciej do domu, a tam czekała już na mnie Wiktoria. Spakowałam wszystkie ostatnie drobiazgi i poczłapałam się z walizką na dół.
-Będzie mi bez ciebie smutno. – przytuliła się do mnie przyjaciółka.
-Mi też.
Tak bardzo nie lubiłam się z nią rozstawać. Była dla mnie jak siostra, praktycznie najbliższa osoba w moim życiu. Rodzina nigdy nie potrafiła mnie do końca zrozumieć, no może prócz taty, który jako jedyny wspierał mnie we wszystkim co robię. Ale prócz niego, moją deską ratunkową była zawsze Wiktoria. I choć nie zawsze się we wszystkim zgadzałyśmy, ba! Miałyśmy zupełnie różne charaktery i myślę, że porównanie nas z wodą i ogniem było by jak najbardziej trafne, to jednak w najgorszych sytuacjach życiowych zawsze mogłyśmy na siebie liczyć. „Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie” jak to mówią.
-Jak dojedziesz masz mi dać znać, jasne? – uprzedziła mnie.
-Obiecuję. – przytuliłam ją jeszcze mocniej do siebie.
W tej chwili do mieszkania wszedł Piotrek i widząc nas o mało nie wybuchł ze śmiechu.
-Less party? Przeszkodziłem? – zaśmiał się, za co od razu oberwał od nas dwóch.
-Wychowaj go trochę przez te 3 tygodnie, bo chłopak na chama się zapuścił. – stwierdziła Wiki.
-Przestać dzieciaki! – przerwałam. – Jedziemy.
Jeszcze raz pożegnałam się z Wiki i poszłam z Pitem do samochodu.

___________________________________________________________
Dziś odrobinkę wcześniej ;) Co mogę napisać... Mamy nadzieję, że rozdział się wam podoba i że dacie nam znać, co sądzicie :D Czy wy też odliczacie dni do Ligi Światowej? My założyłyśmy już 3 czy nawet 4 różne kalendarze.
Pozdrawiamy was gorąco ♥ Ania i Wiki.

64 komentarze:

  1. o rozdział dziś bardzo wcześnie ;) miło z waszej strony dziewczyny ;)
    a co do Ligii Światowej to ja zaczęłam namiętnie oglądać powtórki meczów naszej reprezentacji na you tube :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. staramy się jakoś wynagrodzić wszystkie opóźnienia ;) a co do meczów to w ostatnim czasie nie oglądam nic innego :D Myśl, że z każdym dniem jesteśmy co raz bliżej LŚ jest cudowna..aż chce się rano wstawać :D Jedziesz na jakiś mecz? /Wiki.

      Usuń
  2. niestety nie, jakoś sama nie chcę a nikt wokół mnie Siatkówki nie lubi hehe. W telewizji jednak nie opuszczę żadnego meczu. Wy gdzieś jedziecie?:>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaaak! Mamy bilety do Łodzi i jedziemy sporą grupką osób, więc na pewno będzie cudownie :D Na dodatek miejsca..4 rząd. Spełnienia marzeń ♥ /Wiki

      Usuń
  3. dziękuję i Wam też życzę wszystkiego co najlepszego :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. haha dzięki wielkie, ale to tylko mój błąd..chodziło o spełnienie naszych marzeń, ale oczywiście życzeń nie wycofuję i wszystkiego dobrego :D /Wiki.

      Usuń
  4. kiedy kolejny rozdział? zajebiste jest to opowiadanie, uwielbiam je ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki, dzięki, dzięki ♥ Nowy rozdział pojawi się w najbliższy weekend :D

      Usuń
  5. Niedługo 50 000 ^^. WRACAJ ALEKS! Fajny rozdział, niech Kurek się stara o Wiki . ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już nawet prawie 52 tys! Zobaczymy jak to będzie :D

      Usuń
  6. ta wyżej dobrze gada, polać jej ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeszcze niedawno wolałam Michała, a teraz... to chyba Kurka. Widać gołym okiem, że coś kręci i ją okłamuje, a Bartek ją kocha i tak łatwo nie odpuści.
    Ania. Od zawsze wolałam, żeby była z Aleksem i to się nie zmieniło. Mam nadzieję, że jeszcze będą razem. Pozdrawiam. :) /Aga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Udało mi się przekonać czytelniczki do Kurka? Dziwne :D Jednak nie mogę obiecać, że to koniec przygody z Winiarem. Co do Ani to jeszcze zobaczymy, co ma w planach :D Pozdrawiamy gorąco :D /Wiki.

      Usuń
  8. Wasz rozdział bardzo mnie dzisiaj podniósł na duchu, gdyż miałam straszny humor. Przeczytałam go rano i przez cały dzień już byłam wesoła ;) Czyżby Wiki była w ciąży? To była moja pierwsza myśl jak to przeczytałam. Fajnie, że Pit załatwił Ance praktyki, może pomiędzy nimi w końcu rozwinie się coś więcej :D Uwielbiam Was :*
    Pozdrawiam goooorąco :D /A.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurdeee to fajnie, że nasze opowiadanie daje ci tyle radości ♥ Niczego się nie domyślajmy.. poczekamy co ukaże się w 30 :D /Wiki.

      Usuń
  9. Zgadzam się z osobą wyżej - Wiki jest w ciąży xd tak przynajmniej pomyślałam :p
    Zapraszam do siebie!
    http://one-event-could-change-everything.blogspot.com/
    Liczę na komentarze, są motywujące. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest? możliwa, ale też może wcale nie jest.. :D Nic nie zdradzam! I oczywiście, że są motywujące. To chyba normalne ;) Obiecuję, że jak tylko będę miała trochę czasu to na pewno zapoznam się z twoją historią ♥ /Wiki.

      Usuń
  10. Przepraszam za długa nieobecność, ale matura mnie katuje;) Dużo się dzieje w życiu dziewczyn, fabuła ruszyła z kopyta, a przy tylu rozdziałach to duże osiągnięcie, że wciąż umiecie utrzymać zainteresowanie. Szczerze podziwiam;) Może zacznę od Anki. Co jest z tym Aleksem nie tak? jak mógł tak łatwo odpuścić? z drugiej strony patrząc ona tez powinna szczerze z nim porozmawiać i może wszystko potoczyłoby się inaczej. Ale za to nastąpił wielki come back Pita, co mnie cieszy, bo urozmaica fabułę i przyznam, że intryguje mnie tajemnicza blondynka;) zobaczymy jak im wyjdzie wspólne mieszkanie. Wiadomo, że dopiero wtedy poznaje się człowieka naprawdę. No a moja ulubienica Wiktoria też nieźle miesza. Ciężko się zdecydować na jednego zwłaszcza, gdy ma się takich mężczyzn do wyboru, według mnie z daleka widać że Winiar coś kręci, można podpytać Oliwera;D A ten Kurek? Czy można w pełni zaufać facetowi, który tyle razy zawiódł? Ale wiadomo- stara miłość nie rdzewieje;) Czy mi się wydaje, czy Wiki ma "poranne mdłości"?;) proszę o info, gdy wyjdzie nowy rozdział;) zapraszam do siebie i pozdrawiam
    Lizak;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lepiej późno niż wcale! :D Ruszyła i nie zamierza się zatrzymać.. postaramy się teraz z rozdziału na rozdział, zaskakiwać was coraz mocniej, bo o dziwo mamy jakoś podejrzanie dużo pomysłów w zanadrzu. Może część zagadnień wyjaśni się w następnym rozdziale, ale spora część na pewno nadal pozostanie nierozwiązana :D Trzydziestka pojawi się w najbliższy weekend, ale możemy cię powiadomić, jeśli chcesz ;)I Obiecuję, że kiedy tylko znajdę choć trochę wolnego czasu to wezmę się za twoje opowiadanie i na pewno dam znać, co sądzę :D Dzięki za komentarz i pozdrawiamy gorąco! /Wiki.

      Usuń
    2. Zapraszam na nowy rozdział http://lizak4992.blogspot.com/
      pozdrawiam Lizak;*

      Usuń
  11. Świetny rozdział :D Czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń
  12. Fajnie ze poinformowalscie ze rozdzialu nie bedzie w niedziele. czekalam do 2 w nocy a tu nic. ;'(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszamy cię gorąco. Ale tak szczerze..to czekałyśmy na moment, kiedy ktoś sobie o nas przypomni. Co mogę napisać..nie wiem co się stało, ale tak małe zainteresowanie jest na pewno naszą winą. Jednak mimo wszystko robi nam się zwyczajnie przykro w momencie, kiedy wchodzimy z nadzieją na bloga i cieszymy się na myśl o komentarzach od ukochanych czytelników, a tu jest ich jedynie kilka. Przy takiej frekwencji.. pewnie skończymy bloga troszkę szybciej niż planowałyśmy, ale chcemy być fair w stosunku do tych, którzy jeszcze z nami są i dokończymy historię ;) Do następnego..i wybacz nam! :D /Wiki.

      Usuń
  13. Zapraszamy na siódmą insynuację http://blizniacza-insynuacja.blogspot.com/ , pozdrawiamy serdecznie, Caroline & Patex ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Kurdeee, to opowiadanie jest świetne, rozdziały dłuższe niż gdziekolwiek indziej, za co pełen szacun ;)
    Co do Ani to cały czas, od samego początku jestem za tym, żeby z Pitem była, jakoś zawsze na początku opowiadań podświadomość wybiera xdd I mam ogromną nadzieję, że teraz jak te praktyki będzie w Rzeszowie miała i jeszcze u Pita mieszkała to coś zaiskrzy...
    Jeżeli chodzi o Wiki, to też od samego początku chce ją z Kurkiem, ona nawet widać, że to do niego coś czuje, Winiar jest trochę za stary dla niej, ona sama to widzi po tym wcześniej co dzwoniła do niego na temat sexu w samolocie... Idealni są dla siebie i licze na to, że będą razem ;)

    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział ;)
    Pozdrawiam ciepło ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękujemy i mamy nadzieje, że nie będziesz rozczarowana dalszymi rozdziałami naszego bloga :)
      Pozdrawiamy :3 /Ania

      Usuń
  15. Może spróbujcie zrobić tak, żeby nie trzeba było tych znaczków przepisywać przy dodawaniu komentarza, bo niektórym się zwyczajnie nie chce ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety nie da się bez znaczków bo jest to system zabezpieczający przed spamem :<
      Ale czasem jak byście mogli wysilić się na chociaż uśmieszek,byśmy wiedziały, że jesteście. Bo przy tym rozdziale naprawde było nam strasznie przykro, widząc brak zainteresowania...Dlatego też to jest jedną z przyczyn dlaczego rozdział się opóźnia,ale obiecujemy, że dodamy najszybciej jak to możliwe. :) /Ania

      Usuń
    2. Da się, ustawienia --> Posty i komentarze --> Włącz weryfikację obrazkową i tam można zaznaczyć, że nie... No chyba, że chcecie żeby to było ;) Ale bez tego byłoby pewnie więcej, bo tak nie każdemu chce się rozczytywać te obrazki i ogółem xdd

      Usuń
    3. Dziękujemy i właśnie już wyłączyłyśmy to :D /Ania

      Usuń
  16. dobra dziewczyny. teraz napisze wam wszystko co mi leży na serduchu bo najzwyczajniej w świecie jestem szczera
    rozdzial wasz przeczytalam juz dawno. Czemu nie zostawilam koma?? Wedlug mnie działa to w dwie strony i chociaż bardzo lubiłam waszego bloga to jak tak dalej pójdzie stracicie we mnie czytniczke, bo czemu ja mam czytac wasze opowiadanie i komentowac jezeli wy tego nie robicie?? czekacie tylko na komentarze na swoim blogu a my tak jak wy czekamy na swoich i to nie jest dla nas przyjrmne ze wy nie komentujecie naszych opowiadan, a my sie wysilamy tak samo jak wy albo niektore nawet jeszcze bardziej i piszemy ten komentarz dla was z myślą, że to działa w dwie strony więc nie dziwcie się, że macie tylko komentarzy ile macie. co do rozdziału? kiedyś moim zdaniem były lepsze. Według mnie jest w nim za dużo kręcenia też lubie troche mieszać ale jeżeli jest tego za dużo można od tego zwrócić, bo to sie zrobi po prostu nie smaczne. Dziewczyny przeciez musza sie na cos zdecydowac, bo przecież to też może się w końcu przejeść jak moda ma sukces. Nie róbcie z tego opowiadania też 3000 odcinkowej brazylijskiej telwnoweli, bo przeciez wszyatko musi sie kiedys skonczyc a jak skonczyc to ze smakiem prawda??
    Oczywiście to tylko zdanie szczerej nikomu nieznanej blogerki, która ma mało komentarzy na blogu.
    Pozdrawiam ZooZoolka. Mam nadzieję, że się na mnie nie gniewacie ale musialam napisac swoje zdanie, a i sorry za błędy ale jestem na fonie ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdaję sobie sprawę o tych komentarzach, ale chyba dobrze wiesz, że wiele razy komentowałam twojego bloga, ale mniejsza o to. Nie podoba ci się historia? No wiesz...trudno. Nie możemy od razu się załamywać po takiej opinii, bo nic z tego nie wyjdzie. Dokończymy opowiadanie wtedy, gdy uznamy to za stosowne i pozwól, że zrobimy to we własny sposób. Nie każdemu musi przypaść do gustu nasze opowiadanie i jeżeli ciebie ono męczy.. to nasze drogi muszą się rozejść, nie? Zależy nam bardzo na czytelnikach i zainteresowaniu, bo to przecież normalne, że chciałybyśmy, żeby nasza praca była doceniana. Jednak nie trzymamy tu nikogo na siłę i jeśli nie lubisz brazykijskich telenoweli to wiesz... nic na siłę ;) / Wiki.

      Usuń
    2. Ale to nie oto chodzi.
      Pisałyście tyle czasu, że liczycie na konstruktywną krytykę ja swoje zdanie szczerze wyraziłam. Widzisz nie raz na blogach tak jest, że ma się więcej komentarzy i mniej ja to doskonale rozumiem, że chcecie żeby waszą prace doceniano. Ja lubię wasze opowiadanie. Podoba mi się ale ja wam chciałam dać radę, żebyście po prostu jeszcze lepiej prowadziły tego bloga i jak ten rozdział wygląda z persektywy zwykłego czytelnika. Ja waszego bloga będę czytać i czytałam ale chciałam tylko żebyście wiedziały co możecie zmienić żeby nie zniechęcić czytelników.Co do zakończenia. Ja nie narzucam wam jak wy macie skończyć te opowiadanie, bo każdy na swoim blogu robi co chcę to była tylko moja rada. Oto mi chodziło o nic innego. Mam nadzieję, że sie na mnie nie gniewacie.
      Sorry za błedy ale znów jestem na telefonie ^^ ZooZoolka

      Usuń
  17. moja wewnetrzna bogini skacze z radosci gdy w rozdziale pojawia sie aleks i winiar * , *

    OdpowiedzUsuń
  18. Matko Boska, jak Ci się udaje pisać tak długie rozdziały?! *o*

    tak, jak prosiłaś informuję o zupełnie nowiutkim rozdziale na http://i-still-believee.blogspot.com/
    Miłej lektury, pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nasze rozdziały osobno oczami Wiki i Anki zawsze mają około 5 stron A4, czyli łącząc dwie części jeden rozdział ma ich około 10, a czasem nawet więcej :) Dlatego też dużo dłużej piszemy rozdziały :D

      Dziękuje za informacje i też pozdrawiam! :) /Ania

      Usuń
  19. No więc tak..prosto z mostu. Jak powszechnie wiadomo zbliża się koniec roku, a to oznacza, że najwyższy czas wyciągać oceny i uganiać się za nauczycielami o poprawy. W tym wszystkim nie ma czasu na napisanie rozdziału, więc takowy się nie ukaże. Jak będzie skończony to dodamy, ale nie jesteśmy w stanie jakkolwiek bliżej określić dokładny termin. Tak więc do zobaczenia za jakiś czas ;) /Wiki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doskonale rozumiem, będę zaglądała na bieżąco ;) Trzymajcie się cieplutko i jak najwyższych średnich :*

      Usuń
  20. Serdecznie zapraszamy na ósmą insynuację http://blizniacza-insynuacja.blogspot.com/
    Życzymy miłej lektury, pozdrawiamy
    Caroline & Patex :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Świetny rozdział ;-)Czekam na następny .
    Zapraszam do mnie: http://justpromiseme9.blogspot.com/
    Pozdrawiam ;-)

    OdpowiedzUsuń
  22. Kiedy można się spodzieważ 30 rozdziału?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "No więc tak..prosto z mostu. Jak powszechnie wiadomo zbliża się koniec roku, a to oznacza, że najwyższy czas wyciągać oceny i uganiać się za nauczycielami o poprawy. W tym wszystkim nie ma czasu na napisanie rozdziału, więc takowy się nie ukaże. Jak będzie skończony to dodamy, ale nie jesteśmy w stanie jakkolwiek bliżej określić dokładny termin. Tak więc do zobaczenia za jakiś czas ;) /Wiki." Odrobinę wyżej jest wszystko wyjaśnione ;)

      Usuń
  23. nie liczcie na czytelników, nie dodajecie rozdziałów w określanym czasie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Są rzeczy ważne i ważniejsze. My nie wyciągamy ocen na dwójki,tylko na piątki i szóstki. Próbujemy mieć średnią 5,2, zdajesz sobie sprawe ile czasu spędzamy nad książkami? A do tego jeszcze treningi i mecze. Więc powiem tak : Jak wciągniemy oceny,rozdział się pojawi. Czytelnicy wierni mam nadzieje,że zrozumieją - reszta,nie trzymamy was. Tyle w tym temacie. :) /Ania

      Usuń
    2. Dzięki za cenną radę i informacje, ale jednak bardziej bedziemy rozpaczały, kiedy nie dostaniemy się do wymarzonej szkoły, niż z powodu małego zainteresowania opowiadaniem :) Mamy osoby, które i tak będą czytały historie Ani i Wiki, więc bez dramatu. Widocznie blog nie był na tylr dobry by utrzymać ludzi na dłużej, ale to tylko informacja dla nas. Tak więc serdecznie pozdrawiam i dzięki za troskę. ;)/Wiki.

      Usuń
  24. Nie krytykuję, czekam cierpliwie, choć się doczekać już nie mogę ;)
    Ja tam codziennie zaglądam... 5 i 6 ( <3 ) moje marzenie.. też bym bardzo chciała, a mi średnia w drugim semestrze drastycznie poszła w dół :( I to właśnie przez mojego bloga. Więc doskonale Was rozumiem. Jednak mam plan... zapcham sobie pamięć na komputerze w wakacje opowiadaniami, byle tylko w roku szkolnym mieć spokój (bo jednak pisanie nie sprawia mi już tyle radości co kiedyś). Biorę się w następnej klasie za naukę, bo baaardzo bym chciała iść do Warszawy do liceum, a z takimi ocenami i z moją panią od geografii (pozdrawia serdecznie :P) to mnie przyjmą na Wyższą Szkołę Zarządzania.. w Bełchatowie (z całym szacunkiem), a nie na SGH lub do Koźmińskiego gdzie bym chciała. Wiem, że Was to pewnie nic nie obchodzi, jak gadam o mojej szkole, ale czasami potrafię się rozpisać :D Pozdrawiam serdecznie /Aga
    http://miloscisiatkowka.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właściwie to bardzo chętnie bym z tobą porozmawiała prywatnie i jeśli tylko masz ochotę to napisz do nas wiadomość na fb na "Siatkówką Pisane" :D Wiesz..też wybieramy się do szkoły do Warszawy, więc na pewno mogłybyśmy powymieniać się spostrzeżeniami :D /Wiki.

      Usuń
  25. Dziewczyny, są rzeczy ważne i ważniejsze ;) Podoba mi się Wasz tok myślenia, najpierw edukacja, a potem przyjemności. Spełniajcie marzenia, realizujcie plany i nie stresujcie się spadkiem zainteresowania bloga. Gdy ukaże się nowy rozdział, na pewno współczynnik wejść podskoczy do góry :) Macie to coś w swoich tekstach, co przyciąga uwagę czytelnika :) Trzymam kciuki za Wasze oceny i pozdrawiam ciepło :) Monika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaki spadek zainteresowania? :) Wykruszają się ci, którzy tego nie szanują, a ci najwierniejsi czytelnicy na pewno zostaną, a chyba ta takich właśnie Autorkom bloga zależy :) /Aga

      Usuń
    2. Nauka jest dla nas na pierwszym miejscu i cieszymy się, że ktoś to uznaje za słuszne i popiera, bo wydaje nam się to rozsądne. Jestem niezmiernie ciekawa co takiego jest w tym naszym pisaniu, że odniosłaś takie, a nie inne wrażenie. Bardzo nam z tego powodu miło i dziękujemy. Natomiast jeśli chodzi o czytelników to, kto będzie zainteresowany dalszym rozwojem akcji.. na pewno zostanie :) Ostatnio zaczęłam rozumieć, że wcale nie musimy trafiać do dużej grupy ludzi, bo wystarczy ta najwierniejsza mimo, że jest ciut mniejsza :D Akurat co do współczynnika wejść to jestem w wielkim szoku, bo choć nic nowego się nie pojawia to dziennie jest ich średnio 300. Nie jest to oczywiście liczba nawet w małym stopniu porównywalna do tej, którą osiągałyśmy przy świeżym rozdziale, ale jednak. Reasumując..wychodzi na to, że ktoś jeszcze o nas pamięta i nawet nas odwiedza. Pozdrawiam gorąco i dziękuję za komentarze, bo uwielbiam na nie odpisywać. Kontakt z czytelnikami jest dla mnie czymś naprawdę ważnym, a w dodatku niesamowicie przyjemnym./Wiki

      Usuń
  26. Wydaje mi się, że przyciągacie czytelników tym, że Wsze teksty są przyjemne do czytania, a język i styl pisania pozwalają zrelaksować się i odskoczyć od codzienności. Często spotykam się z tekstami, które męczą czytającego i wówczas nie można doczekać się jego końca, a u Was jest odwrotnie! Jednocześnie potraficie zbudować takie napięcie, że czytelnik nie może doczekać się tego co przeczyta w kolejnym zdaniu. Tak, więc niech moc i pomysły będą z Wami :) Monika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że to opowiadanie jest odbierane w taki sposób. To cholernie bardzo miłe i dziękuję ci za ten komentarz :) /Wiki

      Usuń
  27. kiedy będzie następny rozdział?
    bo bardzo fajne jest to opowiadanie, i mam nadzieję,że to, że nie dodajecie rozdziałów, wpływa na jak najlepsze oceny i życzę dobrych stopni ^^

    OdpowiedzUsuń
  28. Sorki że się pytam :D Kiedy będzie nowy rozdział? Bo jak wiadomo to teraz jest trochę wolnego, więc może byście skleciły jakiś malutki rozdział? ;3 Bardzo lubię wasze opowiadanie, dlatego pytam♥ Czekam na bardzo satysfakcjonującą odpowiedz ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest i satysfakcjonująca odpowiedź :D Dzięki za miłe słowa <3 / Wiki

      Usuń
  29. ta wyżej dobrze gada, polać jej. ;d

    OdpowiedzUsuń
  30. Po co się wysilać i pisać, żeby coś dodały przecież one mają nas już całkiem w dupie. Nie było od 3 tygodni żadnego rozdziału. Masakra.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie muszą mieć "całkiem w dupie" skoro odpisują na większość komentarzy. Może po prostu wiedzą co jest najważniejsze i na tym się skupiają, a nie poświęcają czas na przyjemności np. bloga?

      Usuń
  31. http://beenoughopowiadanie.blogspot.com/
    zapraszam :D.
    a u was .. czas czytać :D.

    OdpowiedzUsuń